Estadio Balaídos zdobyte!
07.11.2015; 17:57
Wysoka wygrana „Nietoperzy”
Choć przed meczem Valencia skazywana była na porażkę, odniosła przekonujące zwycięstwo na Estadio Balaídos, pokonując Celtę 5:1. Bramki dla Los Ches zdobyli: po dwie Dani Parejo i Paco Alcacer, a jedną dołożył Shkrodran Mustafi.
Valencia pojechała do Galicji niczym na pożarcie. Po klęsce w Gandawie mało kto spodziewał się, że podopieczni Nuno mogą być w stanie przeciwstawić się rewelacji sezonu, Celcie, której gra otrzymała miano „seksi-futbolu”. Zgodnie z przedmeczowym zapowiedziami do pierwszego składu powrócili Vezo i Cancelo, jednakże ten drugi pojawił się na prawym skrzydle, a za nim defensywne zadania sprawował Barragán.
Niespodziewanie to „Nietoperze” lepiej rozpoczęli mecz, a owoce niezłej gry przyszły już po nieco ponad dziesięciu minutach. Paco Alcácer świetnie wymienił piłkę z Parejo, na finiszu akcji otrzymując od kapitana podanie w pole karne, gdzie chytrym strzałem otworzył wynik spotkania!
Po zdobyciu gola walencka drużyna oddała nieco pola Celcie, która już częściej przebywała w okolicach pola karnego Los Ches. Niestety szybko, bo już w 24. minucie gospodarze wykorzystali szansę z rzutu rożnego, gdzie po dośrodkowaniu w szesnastkę wygrali aż trzy pojedynki główkowe, a ten ostatni zakończył się wpakowaniem piłki do siatki przez Augusto Fernandeza. Remis na Balaídos.
Po trafieniu wyrównującym przez jakiś czas wydawało się, że postawa Valencii znów może zamienić się w bezbarwną. Zapowiadały to boiskowe wydarzenia jeszcze w pierwszej części, gdy przy wyniku remisowym inicjatywę jeszcze bardziej przejęła Celta. Co więcej, gospodarze znaleźli nawet drogę do siatki, lecz sędzia — chociaż powinien — nie zastosował przywileju korzyści i zamiast uznać bramkę podyktował rzut wolny za wcześniejszy faul Javi`ego Fuego.
Tymczasem podopieczni Nuno postanowili, że zaskoczą raz jeszcze i tuż przed zakończeniem 45. minuty to oni, zupełnie nieoczekiwanie, zadali drugi cios! Do rzutu wolnego sprzed szesnastki podszedł Dani Parejo i potężnym strzałem w okienko bramki ponownie wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie! 2:1 dla „Nietoperzy”!
Wynik 2:1 dla Valencii, z jakim do szatni zeszli piłkarze obu drużyn mógł zadziwiać. Wprawdzie obraz gry z perspektywy kibica Valencii nie wyglądał idealnie, jednak piłkarze Nuno czuli krew, było widać w nich nieco więcej zadziorności i woli walki niż w poprzednich grach, a co najważniejsze, okazje, jakie mieli zamieniali na bramki. Jak się później okazało, wyczyny z pierwszej połowy były dopiero początkiem goleady, która czekała nas po wznowieniu gry.
Istotnym, a być może kluczowym momentem spotkania okazała się 48. minuta. Fatalny błąd popełnił obrońca miejscowych, Jonny, który chciał podać do własnego bramkarza, lecz piłkę przejął Paco Alcácer, po czym posadził na czterech literach Sergio i strzałem niemal do pustej bramki powiększył przewagę nad rywalem! 3:1!
Być może od tego momentu gra Celty załamała się na dobre, bowiem piłkarze miejscowych nie byli już w stanie wrócić do swojej wcześniejszej gry. Tymczasem Blanquinegros nie potrzebowali wiele czasu, by kompletnie wybić z głowy podopiecznym Berizzo marzenia o chociażby punkcie! Valencia przyśpieszyła grę pod polem karnym Celty, gdzie wymieniła szybkie kilka krótkich podań, błyskawicznie w sytuacji sam na sam znalazł się Parejo i spokojnym strzałem przy słupku pokonał Sergio! 4:1!
Stało się jasne, że Valencia wywiezie z Balaídos trzy punkty, ale piłkarze Nuno nie zakończyli strzeleckiego festiwalu tego dnia, a Dani Parejo indywidualnych popisów. Kapitan Los Ches zwieńczył swój fantastyczny występ drugą asystą, gdy w 79. minucie dorzucił piłkę w pole karne wprost na głowę nadbiegającego Mustafiego, który uderzeniem nie do obrony ustalił rezultat spotkania! 5:1!
Valencia, bez najmniejszych wątpliwości, zagrała swój najlepszy mecz w sezonie. Chociaż Nuno i jego drużyna byli skazywani na porażkę w Galicji, a to Celta miała sprawić srogie lanie „Nietoperzom” wszystko potoczyło się w odwrotny sposób. Jak krytykowany był Dani Parejo, tak teraz należy oddać Hiszpanowi, że to on poprowadził zespół do wygranej, o czym świadczy jego dorobek — dwa gole i dwie asysty. Odrodził się także Paco Alcácer, który zdobył pierwsze bramki z gry od września. Za sobotni mecz należy tylko chwalić, jednakże nasuwa się również inne pytanie: czy wygrana z Celtą to jednorazowy wybryk, czy tak grającą i wygrywającą Valencię będziemy oglądać dalej? Odpowiedź za kilka tygodni, teraz czas na przerwę reprezentacyjną.
LA Liga, 11. kolejka: Celta Vigo 1:5 (1:2) Valencia
Gole: 0-1. M. 12: Paco Alcácer. 1-1. M. 24: Augusto. 1-2. M. 45: Dani Parejo. 1-3. M. 47: Paco Alcácer. 1-4. M. 63: Parejo. 1-5. M. 78: Mustafi,.
Celta: Sergio, Hugo Mallo, Sergi Gómez, Fontás, Jonny, Augusto, Hernández, Wass (Radoja, m. 67), Orellana, Nolito, Iago Aspas (Guidetti, m. 74).
Valencia CF: Doménech, Barragán, Mustafi, Vezo, Gayà, Javi Fuego, André Gomes, Parejo (Danilo, m. 80), Joao Cancelo, Bakkali (Santi Mina, m. 52), Paco Alcácer (Piatti, m. 67).
KOMENTARZE
Oczywiście nie ma co zakłamywać rzeczywistości - wynik 5:1 dla Valencii zupełnie nie odzwierciedla tego co działo się w meczu z Celtą ale w końcu liczy się to co na tablicy.
"Los Ches" byli dziś niesamowicie skuteczni. W zasadzie wykorzystali wszystko co mieli. Oby więcej takich spotkań z taką skutecznością :)
Parejo w końcu zagrał świetny mecz (2 bramki i 2 asysty), to samo Paco (2 bramki i asysta). W sumie to trzeba pochwalić wszystkich.
Ciekawe czy był to tylko jednorazowy wybryk czy może forma zespołu wreszcie wystrzeli w górę.
W każdym razie brawo za dzisiejszy mecz!!!
Wczoraj urodził mi się syn mam nadzieje nowy Valencianista i dzisiaj to opijam a VCF sprawiła dodatkową radość pozdrawiam i dzisiaj wszystkim do dna !!!!!!! :))
Bardzo miłe zaskoczenie :)!, smuci jedynie to że Nuno na dłużej pozostanie trenerem .
Wasze zdrowie!
pedro 9 bramka Celty to specjalnie dla ciebie!!!!
Tak jak ostatnio pisałem - wychodzi na to, że Nuno jest wielki. To już nie drugi Mourinho (jak mawia Mendes), on jest lepszy od swojego mistrza, który dzisiaj umoczył w lidze po raz trzeci z rzędu.
Nasz Paco pokazał w końcu na co go stać - bramki były w jego stylu. Takiego Parejo - pomimo tego, że w dalszym ciągu go nie lubię - mogę oglądać i nie buczeć, że wybiega w pierwszym składzie. Opaski kapitańskiej nie przeboleję ale jak ma grać tak jak wczoraj - niech gra do samej emerytury w pierwszym składzie! Mustafi pomimo tego, że od czasu do czasu popełnia błędy jest swoistym liderem linii obrony. Cieszę się, że Jaume gra już kilkunasty mecz z rzędu i wychodzi mu to co najmniej bardzo dobrze! Pomysł z Cancelo na skrzydle również uważam za trafiony - fajnie pracował na tej prawej stronie. Barragan był wczoraj przebojowy - nie pozwalał na zbyt wiele Nolito, który sfrustrowany podbiegał co rusz do sędziego.
To najlepszy nasz mecz w tym sezonie - mam nadzieję, że poziom zostanie utrzymany a czarne chmury, które zbierały się nad Valencią odejdą w zapomnienie.
Amunt Valencia!
Zaskoczę- moim zdaniem obok Paco i Parejo powinniśmy wyróżnić Barragana. Wyłączył typa, który huczy na lewej flance od pierwszej kolejki. To chyba jego pierwszy słaby mecz Nolito.
Jaume ma papiery na klasowego bramkarza. Na tej pozycji mamy teraz prawdziwy tłok: Jaume, Ryan i Diego. Aż żal z któregoś zrezygnować.
Nie chcę za bardzo chwalić Nuno, bo to na razie jeden z nielicznych dobrych meczów w tym sezonie, ale postawienie na Jaume, a nie Yoela to jego zasługa. Pomysł z Cancelo jako skrzydłowym też był udany. Już dawno o tym myślałem, bo Cancelo to bardziej ofensywa niż defensywa.
Okazuje się po raz kolejny jak wiele zależy od nastawienia samych piłkarzy. Mecz pokazał, że większość piłkarzy nie chce "zwolnić" Nuno, choć ciekawa była reakcja ławki po golach - nie wszyscy skakali z radości, a sam Nuno okazywał spokój. Po meczu natomiast serdecznie dziękował swoim podopiecznym - też niektórym.
Najlepsi u nas: Parejo i Paco. Gdybyśmy jeszcze szybciej grali piłką, byłoby jeszcze większe zagrożenie dla rywali.
Z góry dzięki za pomoc.
Amunt!
« Wsteczskomentuj