Albelda: „W Valencii czuję się uprzywilejowany”
03.08.2012; 09:50
Wywiad z kapitanem!
David Albelda, który nie mógł wystąpić w Trofeo Naranja z powodu lekkiego bólu w kolanie, zamierza walczyć na treningach jak równy z równym o miejsce w wyjściowej jedenastce z kolegami o wiele lat młodszymi i silniejszymi. Hiszpan wie, że trudno jest utrzymać się w topowym zespole mając 34 lata na karku... Zapraszamy do lektury wywiadu!
Co sobie myślisz jak widzisz jakiegoś juniora, dajmy na to 17-letniego Salvę Ruiza, trenującego obok Ciebie?
W piłce nożnej takie sytuacje miały miejsce od zawsze. Jestem oczywiście zadowolony z tego, że mogę grać w czołowej drużynie, jaką jest Valencia. Teraz mam 34 lata, we wrześniu skończę 35 i nadal gram w drużynie, która jest uczestnikiem Ligi Mistrzów. Przez to czuję się w Valencii uprzywilejowany. Jak widzę takiego Salvę Ruiza, Paquito Alcácera czy Juana Bernata, pierwsze o czym myslę to ‘oby mieli tyle szczęścia co ja grając tyle lat w Valencii’. Są walencjaninami i pasują tutaj.
Nigdy nie myślałeś o egzotycznym kierunku na koniec kariery? Zawsze wolałeś grać na najwyższym poziomie zanim zawiesisz buty na kołku?
Prawda jest taka, że żyjesz z dnia na dzień. Czasem przechodzą Ci przez głowę różne myśli, ale w tym samym momencie myślisz, że fajnie jest grać w topowym zespole, jak masz te 34 czy 35 lat. Wszyscy, którzy znaleźliby się w mojej skórze, nie porzuciliby takiego zespołu żeby wyruszyć do jakiejś egzotycznej ligi.
Masz to w genach?
Trochę w genach, trochę w głowie. Powinienem być wdzięczny swojemu ciału za to, że nadal mogę grać na takim poziomie i że omijały mnie kontuzje, których miałem sporo w pierwszych latach kariery. Zerwanie więzadła krzyżowego w wieku 20 lat, kontuzja kostki w wieku 23 albo 24 lat. Można w sumie powiedzieć, że coś w tych genach mam, skoro jestem w stanie wyczynowo uprawiać sport. Kolejnymi czynnikami są treningi w dobrych warunkach, dobre prowadzenie się, bycie konkurencyjnym...
Jak się motywujesz? Nie czujesz wypalenia po tylu latach spędzonych w jednej drużynie?
Wypalenie przychodzi w trakcie ciężkiego sezonu, ale motywacja jest silna kiedy widzę w drużynie kolegów, którzy mają 14, 15 lat mniej, albo jestem od nich dwa razy starszy jak w przypadku Salvy Ruiza i nadal mogę z nimi rywalizować. To już jest powód do motywacji. Poza tym patrząc na inne zespoły, widzi się coraz mniej piłkarzy, którzy grają po kilka, kilkanaście lat. Ten typ zawodników wymiera. Patrzę na rówieśników i widzę, że nie grają już w piłkę - oto kolejny powód. Jest ich wiele i dopóki będę w stanie, będę walczył o miejsce w drużynie. Motywacji mi nie zabraknie.
Czy Twój syn już rozumie że jesteś piłkarzem?
Nie, ale chyba lubi futbol. Kiedy go zapytasz za kim jest, odpowie, że za Valencią. Ale nie ma jeszcze świadomości tego, czym zajmuje się jego ojciec.
Musisz czuć się wyjątkowo, kiedy widzi jak grasz.
Oczywiście, ale jeszcze do końca tego nie rozumie. Brakuje mu jeszcze kilka miesięcy.
Kiedy jesteś na boisku na Mestalla, o czym myślisz?
O niczym. Chcę cieszyć się chwilą, grą. Nie chcę zaprzątać sobie głowy czym innym.
Od kilku tygodni macie nowego trenera, który ze swojego doświadczenia wie, że ważne jest odbieranie sygnałów tak od zawodników jak i od swoich współpracowników.
Każdy ma swoje metody działania. To jasne, że w momencie tworzenia zespołu współpracowników, trzeba mieć pewność, ze będą tworzyć zgraną grupę. Każdy musi w tym procesie uczestniczyć i pomóc. Jeśli Mauricio uważa, że osiągnie to poprzez zbieranie informacji i interakcję, to w porządku, ma to sens. W tym celu pracują tutaj drugi trener i trener od przygotowania fizycznego, którzy ściśle współpracują z zespołem i trenerem.
Czy Pellegrino, z którym w pewnym momencie dzieliłeś szatnię kiedy jeszcze grał, przeprowadził z Tobą jakąś indywidualną rozmowę?
Nie, nie. Z mojej perspektywy jest to trener, który lubi rozmawiać i rozmawia z każdym. Tak pozyskuje informacje i pyta każdego, niezależnie od wieku czy statusu w zespole.
Czy wymaga od was ćwiczeń, które zwiększyłyby wasze poczucie indywidualności? Czy chce, abyście byli bardziej niezależni?
Bardziej aktywni w różnych sprawach niż niezależni. Chce abyśmy uczestniczyli w różnych kwestiach, podejmowali decyzje ale we współpracy z ludźmi, którzy Cię otaczają. Tak, aby można było powiedzieć, że Valencia to nie tylko garstka piłkarzy, ale także wszyscy w nią zaangażowani, od prezesa Llorente do jakiejkolwiek osoby na niższym szczeblu, ogrodnika na przykład. Wszyscy zatrudnieni chcą, aby Valencia była lepsza z dnia na dzień.
Rozmawialiście już ze szkoleniowcem na temat wewnętrznych reguł? Czy Pellegrino będzie stał nad wami z kijem?
Nie. Zamysł jest taki, aby stworzyć zasady współpracy, które odpowiadałyby każdemu i żeby były łatwe do spełnienia aby każdy mógł się ich mniej więcej trzymać, aby było jak mniej przypadków kiedy trener musiałby interweniować dyscyplinarnie z kijem.
To normalne, że każdy nowy zawodnik w drużynie przybywa z nadzieją na sukces. Czy piłkarze którzy przyszli do klubu są idealnymi wzmocnieniami?
Z każdym jest inaczej. Jedni przyjechali się szkolić i zostać gwiazdami, inni już mają taki status, jak Fernando Gago, który grał w wielkich klubach. Każdy z nich ma swoje walory, ale ważne jest to aby współpracowali i pomagali drużynie.
W czym Twoja gra przypomina grę Gago?
Nasze style gry są kompletnie odmienne. Powiedzmy, że mogę grać bardziej ciałem, fizycznie, natomiast on technicznie. Nie wiem co więcej, ale na boisku ważnym elementem jest różnorodność, każdy mecz to inna historia, inny przeciwnik. Od tego jest trener, aby odpowiednio wybrać zawodników pasujących do przeciwnika z którym mamy się zmierzyć. W końcu mowa o sezonie, w którym możemy rozegrać 60 spotkań i będziemy potrzebować pomocy każdego zawodnika.
Ty już przechodziłeś przez różne etapy w swojej karierze. Powiedz, czy piłkarze tacy jak Juan Bernat czy Alcácer mogą wiele nauczyć się w pierwszym zespole tej samej drużyny, czy lepiej żeby wyjechali z Valencii aby nabrać doświadczenia w innych klubach?
To zależy od ich rozwoju. Jednym łatwiej jest grac pod presją wyników, inni lubią rozwijać się w spokojniejszym otoczeniu. Na przykład: Valencia sprzedała Isco do Malagi, która grała jeden mecz tygodniowo i miała wiele możliwości aby eksperymentować ze składem, przez co mógł dostać wiele więcej szans na grę w pierwszym zespole. W Valencii, gdzie liczy się wynik, awans do Ligi Mistrzów i gra w niej, dostałby ich pewnie mniej. Dopóki są z nami, mogą dostać swoje szanse.
Akademia piłkarska pomału daje rezultaty. Jaki jest sposób aby w czasach kryzysu tych utalentowanych piłkarzy było więcej?
Podstawową sprawą jest cierpliwość i konsekwentne stawianie na młodzież aby dostawali szanse na pokazanie swoich umiejętności bez zbędnej presji wyników. Jeśli Valencia chce grać rok w rok w Lidze Mistrzów i przybliżyć się do Barcelony i Realu to zawsze będzie trzeba mieć do dyspozycji piłkarzy różniących się wiekiem, umiejętnościami i statusem. Ale tak jak mówię, nie ma jednej metody i wszystko zależy od wielu czynników. Na młodzież trzeba stawiać.
Co mógłbyś powiedzieć kibicowi, którego wylali z pracy z powodu kryzysu i bezrobocia aby namówić go na kupienie karnetu? Mógłbyś go jakoś przekonać?
To trudna sprawa. Jestem przekonany, że aktualnie wielu jest kibiców poświęconych Valencii, ale nie mogą pozwolić sobie na kupno karnetu ze względu na panującą sytuację ekonomiczną. Nie może go kupić bo go nie stać a nie dlatego, że nie chce. Mówi się, że Valencia obniżyła procent sprzedanych karnetów. A który klub nie obniżył? I to nie z powodu odpływu kibiców a z powodu bezrobocia.
Chciałbyś pozostać kapitanem? Masz na to jeszcze siłę?
Jasne że mam. Gdybym nie miał, nie byłoby mnie tutaj. Bycie kapitanem nie daje mi sił, ani ich nie odbiera. Po prostu nim jestem, a trener ma dowolność w wyborze.
VCF Video: Kapitalna bramka Davida Albeldy
Rozpoczęły się Igrzyska Olimpijskie, a Ty byłeś na ostatnich, na których reprezentacja Hiszpanii zdobyła medal, w Sydney w 2000 roku. Zostało coś z tamtego Davida?
Minęło już wiele lat, ale na pewno coś zostało. Na Igrzyskach cieszysz się grą, nie ma tej wszechobecnej presji, która towarzyszy Ci w klubach.
Jak Ci to jest z Twoim kontem na Twitterze?
Nudziłem się i Roberto Soldado, który ma już konto, zachęcił mnie do tego. Powiedział, ‘dawaj założymy Ci konto’, ale rzadko tam wchodzę.
Co do Roberto Soldado... Co myślisz o ludziach, którzy mogliby wyjechać z Walencji i zarabiać większe pieniądze w innych klubach, ale zostali?
Każdy z nas jest inny. Wiele było takich przypadków, przede wszystkim w Valencii, ale kiedy człowiek dorasta nadchodzi moment, w którym musi wybrać co robić do końca kariery, zostać czy odejść.
Też mogłeś odejść.
Tak, wiele lat temu.
Ale zdecydowałeś się zostać.
Tak, bo nadchodzi taki moment, gdzie podejmujesz decyzję a potem starasz się być konsekwentny. Przeżyłem tu świetne lata, zdobywałem tytuły, dorastałem będąc valencianistą i zostanie mi tak do końca życia. Kiedyś byłem bardziej radykalny i kiedy w jakimś finale grała inna hiszpańska drużyna, życzyłem im porażki. Teraz, kiedy jest taka sytuacja i wygrywają, nie przeszkadza mi to.
Powinieneś być dumny z tego, że całą karierę spędziłeś w Valencii. Nie jest łatwe grać ciągle w jednym klubie.
Łatwe nie jest, tak samo jak utrzymanie się w składzie i klubu w elicie. Było kilku zawodników, którzy w swoim czasie mieli to samo szczęście co ja, przywilej 34-latka grania w drużynie, która daje mi szansę zagrać w Lidze Mistrzów.
Zauważa się, że ‘el Flaco’ nigdy nie prowadził drużyny profesjonalnie?
W ogóle. Jeśli ma pomysły, nie sądzę żeby niezbędne było doświadczenie do ich wprowadzenia w życie. Jeśli potrzebny byłby ktoś z doświadczeniem, mógłby przyjść do nas do nas Benítez, zostać Unai, albo przyszedłby ktoś inny. Pellegrino zdobywa doświadczenie. A jeśli wyjdzie mu to w Valencii, to wspaniale.
KOMENTARZE
Pięknie to powiedział, kawał niesamowitego człowieka, piękna jasna postać Valencii bardzo go szanuję. Od zawsze moim ulubionym piłkarzem był Villa, ale Albelda sukcesywnie pokazał, że jednak jest kimś do kogo żywi się niesamowitą sympatię bo po prostu tak jest ! za to co zrobił, i za to jakim jest człowiekiem !
Jedyne co mnie zmartwiło to wzmianka o kapitanie, bo podszedł do niej dosyć obojętnie - "bycie kapitanem nie daje mi sił, ani ich nie odbiera" czy "po prostu nim jestem". Liczyłem, że podejdzie do tego tematu bardziej podniośle, bo jednak kapitan to nie przypadkowa funkcja.
Pewnie to tylko taki pozór tłumaczenia, więc AMUNT ALBELDA!
« Wsteczskomentuj