Canizares żegna się z Valencią
19.05.2008; 16:23
Santiago Canizares, który wczorajszego wieczora po raz ostatni założył bramkarski trykot Valencii, zapewniał po meczu, że jest niezwykle dumny z gry w zespole z Estadio Mestalla i zamierza kontynuować swoją piłkarską karierę w innym klubie z Primera Division.
– Spotkanie było pełne emocji, zaś drużyna prezentowała się pewnie. W dodatku udało nam się wygrać, co jest dla mnie niezwykle ważne – mówił Canizares, którego każde zagranie było nagradzane brawami ze strony publiczności.
38-latek pojawił się przed rozpoczęciem meczu na murawie Mestalla w towarzystwie dzieci, które żyją i dorastają w Walencji. – Lubią piłkę nożną, to była dla nich prawdziwa niespodzianka, cieszył się Santi.
Golkiper przyznaje, że w chwili kiedy pozostał na boisku sam, bardzo się wzruszył.
– Najważniejsze, że miałem okazję pożegnać się z sympatykami Valencii, co zapewne nie byłoby możliwe w wypadku innego trenera. Niech nikt jednak nie sądzi, że to co wydarzyło się w minionych dwóch czy trzech miesiącach, wpłynęło na moje odczucia związane z pobytem w Valencii.
Canizares, który dołączył do Nietoperzy w 1998 roku, przyznaje że nie spodziewał się odniesienia takich sukcesów. – Zdecydowałem się na przenosiny, ponieważ wiedziałem, że tutaj będę mógł się rozwinąć. Przybywałem, by zdobyć chociaż jedno trofeum, a odchodząc mam ich na koncie 6 czy 7, jeżeli doliczymy tegoroczny sukces w Copa del Rey.
– Możliwość gry w Valencii to wspaniałe przeżycie, tym świetniejsze, jeżeli wspomni się o dwóch z rzędu finałach Champions League. Byłoby jeszcze wspanialej, gdyby udało się wygrać w choć jednym z tych finałów.
– Spodziewałem się znacznie mniej, aniżeli otrzymałem w tym klubie i muszę przyznać, że czasy, gdy nosiłem koszulkę z nietoperzem na piersi były najlepszym okresem w moim życiu. Nigdy tego nie zapomnę.
– Spotkanie było pełne emocji, zaś drużyna prezentowała się pewnie. W dodatku udało nam się wygrać, co jest dla mnie niezwykle ważne – mówił Canizares, którego każde zagranie było nagradzane brawami ze strony publiczności.
38-latek pojawił się przed rozpoczęciem meczu na murawie Mestalla w towarzystwie dzieci, które żyją i dorastają w Walencji. – Lubią piłkę nożną, to była dla nich prawdziwa niespodzianka, cieszył się Santi.
Golkiper przyznaje, że w chwili kiedy pozostał na boisku sam, bardzo się wzruszył.
– Najważniejsze, że miałem okazję pożegnać się z sympatykami Valencii, co zapewne nie byłoby możliwe w wypadku innego trenera. Niech nikt jednak nie sądzi, że to co wydarzyło się w minionych dwóch czy trzech miesiącach, wpłynęło na moje odczucia związane z pobytem w Valencii.
Canizares, który dołączył do Nietoperzy w 1998 roku, przyznaje że nie spodziewał się odniesienia takich sukcesów. – Zdecydowałem się na przenosiny, ponieważ wiedziałem, że tutaj będę mógł się rozwinąć. Przybywałem, by zdobyć chociaż jedno trofeum, a odchodząc mam ich na koncie 6 czy 7, jeżeli doliczymy tegoroczny sukces w Copa del Rey.
– Możliwość gry w Valencii to wspaniałe przeżycie, tym świetniejsze, jeżeli wspomni się o dwóch z rzędu finałach Champions League. Byłoby jeszcze wspanialej, gdyby udało się wygrać w choć jednym z tych finałów.
– Spodziewałem się znacznie mniej, aniżeli otrzymałem w tym klubie i muszę przyznać, że czasy, gdy nosiłem koszulkę z nietoperzem na piersi były najlepszym okresem w moim życiu. Nigdy tego nie zapomnę.
KOMENTARZE
Tutaj jest pokazane ile dla VCF zrobił
Amunt Canizares
Amunt Valencia
Moze kiedys bedzie pracowal w VcF z mlodzieza ?
Amunt!
nam poczekać na kolejnego takiego piłkarza? Już
Boruc mógłby być. Tak więc dość oglądania się za siebie (Vide Koeman, 10 miejsce w lidze, sprawa z Canete, Angulo i Albeldą), a czas spojrzeć daaaleko w przyszłość i nie dopuścić do kolejnego dramatu.
Wszystkiego dobrego! :)
« Wsteczskomentuj