Klęska na Camp Nou
14.09.2019; 23:05
Pięć bramek gospodarzy
Valencia nie zdołała przeciwstawić się w sobotni wieczór Barcelonie i wyraźnie poległa tracąc aż pięć bramek. Los Ches zdołali odpowiedzieć dwoma trafieniami autorstwa Kevina Gameiro w pierwszej połowie oraz Maxiego Gómeza w doliczonym czasie gry.
W swoim debiucie jako szkoleniowiec Valencii, Albert Celades nie zdecydował się dokonywać istotnych roszad w składzie „Nietoperzy”, co zresztą zapowiadał na swojej konferencji prasowej. Między słupkami stawił się Jasper Cillessen, w obronie na prawej stronie zagrał Daniel Wass, miejsce w środku pola obok Daniego Parejo zajął Francis Coquelin, zaś duet napastników utworzyli Kevin Gameiro oraz Rodrigo Moreno.
Początek spotkania piorunująco rozpoczęli gospodarze. Już w drugiej minucie Barcelona zdobyła pierwszą bramkę. Na prawym skrzydle po serii krótkich podań między zawodnikami Blaugrany piłkę od de Jonga otrzymał Antoine Griezmann. Francuz świetnym płaskim podaniem odnalazł na przedpolu pola karnego 16-letniego Ansu Fatiego. Gwinejczyk bez problemu umieścił piłkę w siatce. 1:0. Minęło kilka minut, zaś na tablicy widniało już dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Kapitalne prostopadłe podanie na lewej flance otrzymał wspomniany wcześniej Fati, który przedarł się w pole karne radząc sobie z nieporadnym Ezequielem Garayem i wycofał futbolówkę do nabiegającego Frenkiego de Jonga. Holender mocnym strzałem pod poprzeczkę podwyższył wynik spotkania. 2:0.
Valencia po raz pierwszy zagościła w polu karnym Barcelony w 10. minucie, kiedy to Gameiro wywalczył rzut rożny, po którym nie udało się wygenerować realnego zagrożenia pod bramką ter Stegena. Sześć minut później kolejnej bramki szukał Fati. 16-latek oddał strzał z około 16 metrów, lecz piłkę na rzut rożny zblokowali defensorzy Los Ches. Pierwszą groźną okazję Valencia stworzyła sobie w 19. minucie. Rodrigo stanął przed możliwością oddania strzału w polu karnym Barcy, uprzedzili go jednak obrońcy i przenieśli ciężar gry poza swoje pole karne. Chwilę później świetnym podaniem prostopadłym do Gameiro popisał się aktywny tego dnia Rodrigo, lecz Francuz w dogodnej okazji posłał piłkę obok bramki Barcelony.
Valencia z każdą kolejną minutą krzepła, choć w defensywie wciąż obserwować mogliśmy sporą nieporadność. W ataku jednak gra zaczynała wyglądać obiecująco, czego dowodem mogła być bramka kontaktowa zdobyta w 27. minucie. Rodrigo kolejnym już świetnym podaniem po raz kolejny odnalazł Kevina Gameiro, który tym razem nie zmarnował okazji i płaskim strzałem skierował piłkę w kierunku długiego słupka bramki niemieckiego golkipera. 2:1! W odpowiedzi Barcelona próbowała się odgryźć za sprawą Fatiego, po raz drugi próbującego swoich sił strzałem z dystansu. Końcówka pierwszej odsłony spotkania to dobra gra gości, którzy mogli i powinni schodzić do szatni przy remisowym rezultacie. W polu karnym Barcelony zrobiło się bardzo gorąco, lecz strzały Gameiro oraz Rodrigo nie okazały się skuteczne.
Druga połowa potyczki na Camp Nou rozpoczęła się podobnie do pierwszej. W 52. minucie Barcelona podwyższyła swoje prowadzenie. Mocnym strzałem z około 17 metrów popisał się Antoine Griezmann, piłkę nieudanie sparował na słupek Cillessen, tak, że ta odbiła się od niego i toczyła się wzdłuż bramkowej linii. Jako pierwszy dopadł do niej Gerard Pique, zdobywając bramkę. 3:1. Utrata trzeciej bramki wyraźnie podcięła skrzydła „Nietoeprzom”, którzy w dużej mierze biegali za piłką rozgrywaną przez zespół gospodarzy. Trzy minuty później na tablicy mógł widnieć jeszcze wyższy rezultat. Nelson Semedo uderzył po długim rogu z dalszej odległości kierując piłkę tylko w słupek.
Co się odwlecze to nie uciecze, można by rzec. I tak się stało. W 61. minucie padła kolejna bramka dla gospodarzy. Zawodnicy Blaugrany wymienili kilka podań w okolicy pola karnego Valencii, piłkę otrzymał Luis Suárez. Urugwajczyk strzałem z miejsca z 17 metra pokonał Jaspera Cillesena zawijając futbolówkę do krótkiego słupka. 4:1. Chwilę później serią świetnych parad popisał się właśnie holenderski golkiper, ratując kolegów przed kolejną kapitulacją. W polu karnym „Nietoperzy” coraz mocniej zaczynało się „kotłować”.
Osiem minut przed końcem regulaminowego czasu gry dublet ustrzelił Luis Suárez, który otrzymał krótkie podanie od Antoine'a Griezmanna i płaskim strzałem posłał piłkę do bramki, ponownie przy krótkim słupku. 5:1. Valencia próbowała swoich szans i te próby zostały nagrodzone zdobyciem drugiej bramki, przy której udział wzięli zmiennicy. W drugiej minucie doliczonego czasu gry płaską centrę na wysokości piątego metra posłał Dienis Cheryshev, do futbolówki pierwszy dopadł Maxi Gómez, który dostawił nogę uprzedzając tym samym interweniującego ter Stegena. 5:2.
Takim rezultatem zakończyło się ostatecznie spotkanie w Barcelonie. Drużyna Alberta Celadesa wydaje się rozbita całą sytuacją panującą w klubie. Przed nowym szkoleniowcem Los Ches dużo pracy, jeżeli chce, by klub pozostał w ligowym topie. Okazja do poprawy nastrojów już we wtorek, kiedy to „Nietoperze” na Stamford Bridge zmierzą się z Chelsea FC w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów.
KOMENTARZE
Dobrze że bronił Cileessen zamiast Jaume. Zamiast powtórki z finału CdR, chłopak mógł przybić sobie piątkę z dawnymi kolegami.
Fantastyczny początek marszu w kierunku środka tabeli, gdzie ugruntujemy swoją pozycję na najbliższe kilka lat. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo panie Piotrku. Razem z Jurkiem prowadzicie ten klub na doprawdy należne mu miejsce.
A co do meczu to nie ma sie nad czym rozpisywac bo szkoda czasu.
Podobnie idą mu ostatnio inwestycje na giełdzie.
Drużyna przetrącona psychicznie, trener bez charyzmy, chaos instytucjonalny...
Tak długo jak klubem będzie rządził Lim, nie liczę na normalność i sukcesy sportowe. Dla niego Valencia to jedna z firm, która musi przynosić zyski. Wspólnie z Mendesem kręcą lody na swój sposób.
Co do meczu to nie ma co wynosić na jego podstawie jakichkolwiek wniosków. Oczywistym było, że cała ta akcja wpłynie na nastawianie piłkarzy. W zeszłym roku sezon nie był stracony w grudniu, teraz tym bardziej nie jest stracony po 4 kolejce. Aczkolwiek nawet jak to wypali, to na dłuższą metę nie wróżę ciekawej przyszłości temu "projektowi".
Otóż myślę o tym, żeby spróbować Was/Nas namówić na pewną inicjatywę. Jesteśmy zapewne na tyle "orientalną" - z racji tego komu i skąd kibicujemy - grupą, że "a nuż" zwróci to na siebie czyjąś uwagę.
Myślę o liście otwartym do Klubu i samego Piotrka.
Niejako w odpowiedzi na ich apel w ostatnim "official statement".
I myślałem o formie możliwie lakonicznej, nie poruszającej szczegółów sytuacji, którą obserwujemy - a to z szacunkiem dla osób, które odnajdują uzasadnienie dla zwolnienia Marcelino. Tak dokładniej, myślałem o czymś takim:
"Even though from afar, we are a group of Valencia CF fans, who think of themselves as a part of a broad community of this Club enthusiasts. We wish to inform you, that our support comes with an expectation, that the sport factor will be a sole priority of our Team".
Pod powyższym z chęcią podpisałbym się prawdziwym imieniem i nazwiskiem.
Pozdrawiam
trener nie jest winny przegranej,co mial zrobic w kilka dni,,nawet dobrze nie poznal druzyny
pilkarze to nie male dzieci,które beda tesknic za przedszkolanka,ale na boisku byli troche zagubieni bo przy bramkach to szkolne bledy ktore nie powinny sie przytrafiac zawodnikom na tym poziomie
marcel swoje zrobil,ale to co najlepsze w Valencii za jego czasow to tylko pierwsze pol roku,pozniej juz nie potrafil natchnac druzyny do takiej gry
ja chce ogladac Valencie efektywna i efektowna i mam nadzieje,ze nowy trener bedzie w stanie tego dokonac,a we wczorajszym meczu widzielismy Valencie marcela w najgorszym wydaniu
nie wiem czy para Rodrigo i Gameiro to dobry pomysl,skutecznoscia obaj nie grzesza,tak samo jak para stoperow,ktorzy wczoraj zagrali fatalnie
Gameiro gdyby wykorzystal ta setke w pierwszej polowie na remis 2:2 to mecz moze inaczej by sie potoczyl w drugiej polowie
Ferran pokazal,ze moze byc waznym punktem druzyny i jesli trener dobrze pouklada zespol to Valencia bedzie miala z niego duzy pozytek
"marcel swoje zrobil,ale to co najlepsze w Valencii za jego czasow to tylko pierwsze pol roku,pozniej juz nie potrafil natchnac druzyny do takiej gry"
szkoda tylko, że fakty są takie, że CdR wygrał nie przez pierwsze pół roku, a na koniec swojej przygody.
"a we wczorajszym meczu widzielismy Valencie marcela w najgorszym wydaniu"
eee? co Marcelinho ma z tym wspólnego? przecież jego już tu nie ma, a zespół grał pod wodzą Celadesa (styl ważniejszy niż system). Za Marcela 5 goli nie dostalismy, nawet od Barcy. Zresztą pojedynki z Barcą w ostatnich dwóch latach były na świetnym poziomie, jak równy z równym. W końcu nie trzeba było się wstydzic.
#4 mecz sezonu - 2/10
« Wsteczskomentuj