Valencia - Sevilla 2:0!
16.04.2007; 01:27
W meczu zamykającym 30 kolejkę Primera Division Valencia pewnie pokonała Sevillę 2:0 po dwóch bramkach Davida Villi. Znakomicie między słupkami bramki gospodarzy spisał się Santiago Canizares, który wybronił jedenastkę egzekwowaną przez Enzo Marescę.
Konfrontacja dwóch klubów walczących o mistrzostwo Hiszpanii zapowiadała się niezwykle ekscytująco. Los Ches pałali żądzą rewanżu za upokarzającą porażkę 0:3 na Estadio Sanchez Pizujan. Statystyki ostatnich lat nie napawały optymizmem kibiców gospodarzy. Ostatni raz piłkarze z Estadio Mestalla pokonali rywali z Andaluzji w maju 2004 roku. Trzy oczka dla jedenastki, która zwyciężyłaby w tym spotkaniu były bezcenne, bowiem korzystny układ wyników drużyn z górnej półki dawał szansę na podreperowanie statystyki punktowej.
Początek spotkania należał do gości, którzy forsowali tempo i starali się już w pierwszej połowie ustalić wynik. Niestety odczuwalny był brak najskuteczniejszego napastnika Sevilli – Frederica Kanoute. Luis Fabiano starał się zagrażać bramce Canizaresa, aktywnie uczestniczył w akcjach ofensywnych, ale nie potrafił znaleźć drogi do bramki. W szeregach gospodarzy z minuty na minutę coraz lepiej spisywał się Joaquin, który w 25 minucie przeprowadził groźną akcję zakończoną niecelnym strzałem Morientesa. Chwilę później David Villa otworzył wynik meczu. Asturiańczyk otrzymał dokładne, prostopadłe podanie od Carlosa Marcheny i z zimną krwią przerzucił piłkę nad wychodzącym Cobeno. Było to dwunaste trafienie ‘El Guaje’ w sezonie. W 33 minucie spotkania idealną okazję po faulu Miguela w polu karnym na Jesusie Navasie mieli goście. Santiago Canizares wyczuł intencję Enzo Mareski i zdołał sparować uderzaną przez niego piłkę. Pod koniec pierwszej połowy doszło do zgrzytów na linii David Villa – Javi Navarro. Najpierw kapitan gości został ukarany żółtą kartką za brutalny faul na napastniku Valencii, a później uderzył go łokciem w nos tak mocno, że Asturiańczyk doznał krwotoku. Arbiter główny nie ukarał defensora Sevilli czerwoną kartką.
Pierwsze minuty drugiej części gry wyglądały podobnie jak początek spotkania. Luis Fabiano nękał obronę gospodarzami agresywnymi atakami, a Valencia spokojnie wyczekiwała na okazję do ustalenia wyniku. Ta nadarzyła się już w 49 minucie spotkania. Villa wpadł w pole karne po prostopadłym podaniu Joaquina i został sfaulowany przez Hinkela, który za to zagranie został wykluczony z gry. Sevilla próbowała ratować sytuację na boisku, ale nie była w stanie przeciwstawić się świetnie dysponowanej jedenastce Quique Floresa. Na szczególną pochwałę zasługiwał Joaquin, który co rusz siał spustoszenie w destrukcji rywali rajdami prawą stroną boiska. ‘Ximo’ był nawet biliski trafienia do siatki, jednak po jego strzale lobem piłka zatrzymała się na górnej siatce. Dzięki umiejętnemu bronieniu wyniku Valencia dowiozła przewagę do końca, a tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego mogła jeszcze zdobyć bramkę. Strzał Ayali zamykającego dośrodkowanie po rzucie rożnym wyłapał jednak Cobeno.
Dzięki nieocenionym trzem punktom Valencia wyprzedziła Real Saragossa w tabeli Primera Division i zniwelowała stratę punktową do Realu Madryt. Przewaga Królewskich nad Los Ches wynosi teraz zaledwie jeden punkt. Tym samym najbliższa konfrontacja między oboma klubami zakrawa o absolutny szlagier.
Valencia CF 1: Cañizares, Miguel, Ayala, Marchena, Villa, Morientes, Joaquín (Jorge López, min. 81), Hugo Viana (Pallardó, min. 83), Albiol, Silva (Angulo, min. 73) i Moretti.
Sevilla FC 0: Cobeño, Javi Navarro, David (Aitor Ocio, min, 73), Dani Alves, Adriano (Puerta, min. 57), Luis Fabiano, Renato, Jesús Navas (Martí, min 73), Dragutinovic, Hinkel i Maresca.
Gole: 1-0 Min. 26 Villa, 2-0 min. 50 Villa.
Arbiter: Sr. Clos Gómez
Widzów: 45 tys.
Konfrontacja dwóch klubów walczących o mistrzostwo Hiszpanii zapowiadała się niezwykle ekscytująco. Los Ches pałali żądzą rewanżu za upokarzającą porażkę 0:3 na Estadio Sanchez Pizujan. Statystyki ostatnich lat nie napawały optymizmem kibiców gospodarzy. Ostatni raz piłkarze z Estadio Mestalla pokonali rywali z Andaluzji w maju 2004 roku. Trzy oczka dla jedenastki, która zwyciężyłaby w tym spotkaniu były bezcenne, bowiem korzystny układ wyników drużyn z górnej półki dawał szansę na podreperowanie statystyki punktowej.
Początek spotkania należał do gości, którzy forsowali tempo i starali się już w pierwszej połowie ustalić wynik. Niestety odczuwalny był brak najskuteczniejszego napastnika Sevilli – Frederica Kanoute. Luis Fabiano starał się zagrażać bramce Canizaresa, aktywnie uczestniczył w akcjach ofensywnych, ale nie potrafił znaleźć drogi do bramki. W szeregach gospodarzy z minuty na minutę coraz lepiej spisywał się Joaquin, który w 25 minucie przeprowadził groźną akcję zakończoną niecelnym strzałem Morientesa. Chwilę później David Villa otworzył wynik meczu. Asturiańczyk otrzymał dokładne, prostopadłe podanie od Carlosa Marcheny i z zimną krwią przerzucił piłkę nad wychodzącym Cobeno. Było to dwunaste trafienie ‘El Guaje’ w sezonie. W 33 minucie spotkania idealną okazję po faulu Miguela w polu karnym na Jesusie Navasie mieli goście. Santiago Canizares wyczuł intencję Enzo Mareski i zdołał sparować uderzaną przez niego piłkę. Pod koniec pierwszej połowy doszło do zgrzytów na linii David Villa – Javi Navarro. Najpierw kapitan gości został ukarany żółtą kartką za brutalny faul na napastniku Valencii, a później uderzył go łokciem w nos tak mocno, że Asturiańczyk doznał krwotoku. Arbiter główny nie ukarał defensora Sevilli czerwoną kartką.
Pierwsze minuty drugiej części gry wyglądały podobnie jak początek spotkania. Luis Fabiano nękał obronę gospodarzami agresywnymi atakami, a Valencia spokojnie wyczekiwała na okazję do ustalenia wyniku. Ta nadarzyła się już w 49 minucie spotkania. Villa wpadł w pole karne po prostopadłym podaniu Joaquina i został sfaulowany przez Hinkela, który za to zagranie został wykluczony z gry. Sevilla próbowała ratować sytuację na boisku, ale nie była w stanie przeciwstawić się świetnie dysponowanej jedenastce Quique Floresa. Na szczególną pochwałę zasługiwał Joaquin, który co rusz siał spustoszenie w destrukcji rywali rajdami prawą stroną boiska. ‘Ximo’ był nawet biliski trafienia do siatki, jednak po jego strzale lobem piłka zatrzymała się na górnej siatce. Dzięki umiejętnemu bronieniu wyniku Valencia dowiozła przewagę do końca, a tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego mogła jeszcze zdobyć bramkę. Strzał Ayali zamykającego dośrodkowanie po rzucie rożnym wyłapał jednak Cobeno.
Dzięki nieocenionym trzem punktom Valencia wyprzedziła Real Saragossa w tabeli Primera Division i zniwelowała stratę punktową do Realu Madryt. Przewaga Królewskich nad Los Ches wynosi teraz zaledwie jeden punkt. Tym samym najbliższa konfrontacja między oboma klubami zakrawa o absolutny szlagier.
Valencia CF 1: Cañizares, Miguel, Ayala, Marchena, Villa, Morientes, Joaquín (Jorge López, min. 81), Hugo Viana (Pallardó, min. 83), Albiol, Silva (Angulo, min. 73) i Moretti.
Sevilla FC 0: Cobeño, Javi Navarro, David (Aitor Ocio, min, 73), Dani Alves, Adriano (Puerta, min. 57), Luis Fabiano, Renato, Jesús Navas (Martí, min 73), Dragutinovic, Hinkel i Maresca.
Gole: 1-0 Min. 26 Villa, 2-0 min. 50 Villa.
Arbiter: Sr. Clos Gómez
Widzów: 45 tys.
KOMENTARZE
No i udało się! Przy odrobinie szczęścia, większej koncentracji i determinacji moglibyśmy wygrać 4:0. Mam nadzieję, że ten wynik nie będzie potrzebny na koniec sezonu.
Jednak gdyby nie Santi, mecz różnie mógł sie potoczyć.
Ten mecz przekonał mnie jeszcze bardziej, że J. Navarro i D. Alves to naprawdę są chamy. Czy naprawdę ci sędziowie nie widzą co oni wyprawiają na boisku. Żenada.
Szkoda, że Marchena dostał żółtą kartkę i nie zagra z Realem. Od dłuższego czasu utrzymuje wysoką formę i nawet nieźle rozgrywa piłkę w środku (asysta na 1:0 była 1-sza klasa). Szkoda, że nie mógł zgrać z Chelsea.
Może ktoś z was znajdzie to w necie, warto ją dodać do działu video.
Amunt Valencia !!
Ogólnie rzecz biorąc to zagraliśmy mądrze, wykorzystaliśmy braki kadrowe rywala...pierwsza połowa wyglądała trochę jak zwykle, nużąca gra, ale ważne, że swoją szansę potrafiliśmy wykorzystać. Dopiero w drugiej części, jak po czerwonej kartce, mieliśmy w środku więcej swobody, to zaczęliśmy coś mieszać, precyzyjnie rozgrywać. Zawodnicy się rozluźnili, a i Sevilla pewnie już straciła wiarę w korzystny wynik. Szkoda, że jeszcze nie potrafimy grać tak przeciwko jedenastu.
No i szkoda, że nie pokusiliśmy się o trzecią bramkę, ale nie ma co narzekać, ważne są trzy punkty. Przykro tylko, że Barcelonie udało się dosyć szczęśliwie zdobyć 3 punkty, ale nie oglądajmy się na innych, tylko grajmy tak do końca rozgrywek!
oby tak dalej:D:D
http://www.zshare.net/download/val-sev-avi.html
Oglądałem jedynie ostatnie 30 minut spotkania, ale szczerze przyznam, że tak grającej Valencii w tym czasie to dawno nie widziałem. Wszystko nam wychodziło, Villa robił obrońców jak chciał, Marchena genialnie podawał, Joaquin wpadał i robił zamieszanie w polu karnym, dobrze dogrywał i prawie bramkę strzelił, Miguel zapędzał się pod pole karne jak za dawnych czasów i siał niemałe spustoszenie... Pod bramką rywala widzieliśmy i Morettiego, Albiol przerywał akcje rywali i biegał z piłką po 40 metrów... Naprawdę, te 2-0 to łagodny wymiar kary.
Sevilla jakoś nie potrafiła praktycznie nic zdziałać. Alves zachowuje się jak totalny cham boiskowy, jego arogancja i brutalne wejścia jakoś przytłumiają jego niemałe umiejętności. Także bezczelnie udaje ciężko rannego gdy Angulo na niego krzywo popatrzy, a gdy potem MAA przyjacielsko poklepał go po ramieniu, Alves z pogardą odtrącił rękę...
Sevilla zdecydowanie powinna go do Realu sprzedać, bo to kawał chama po prostu.
Kto jest teraz za odejściem Quique? Może niech się pojawią zwyczajowi malkontenci?
oczywiscie ktos powie ze cala druga polowe gralismy w przewadze, ale nie wydaje mi sie zeby i bez tej czerwonej kartki(notebene prawidlowej), Sevilla miala tego dnia cokolwiek do powiedzenia...
jedyny minus to spotkania to kartka Marcheny - jak dla mnie gracza meczu, ale w tym sezonie to w koncu norma, ze na najwazniejsze mecze ktos nam wypada...:/
no i Ximo - nareszcie zadowalajaco :>
AMUNT Valencia !!!
to ta sztuczka:D
http://www.youtube.com/watch?v=hLyqEXP05mA&NR=1
AMUNT Valencia !!!
A następny mecz z Realem ;P
Musimy wygrać z prawie jak galaktycznymi:)
Szkoda kilku okazji bramkowych,bo rzeczywiście można było pokusić się o efektowne zwycięstwo.Niemniej dopisujemy kolejne trzy oczka i wciąż liczymy się w walce nawet o mistrzostwo.
« Wsteczskomentuj