Fernando Gago:” Żeby być wielkim, trzeba wygrywać”
24.07.2012; 12:02
Wywiad z pomocnikiem Uważa się za urodzonego zwycięzcę, zrezygnował z większej pensji aby móc znów grać w wielkim klubie. Gdy zadzwonił po niego Pellegrino, ten nie wahał się ani chwili. Wiedział, że na Mestalla może znaleźć to, czego szukał- radość z gry w piłkę. Poznajcie nowego zawodnika Valencii!
-Zdziwiłeś się kiedy zobaczyłeś 3000 kibiców Valencii na trybunie Mestalla na Twojej prezentacji?
-No pewnie. To było fajne, nie spodziewałem się tego bo wszystko wydarzyło się tak szybko… W czwartek wieczorem podjąłem decyzję, przyjechałem i widząc reakcję kibiców jestem bardzo zadowolony.
-Zdecydowałeś się w czwartek i już jesteś z drużyną na zgrupowaniu w Niemczech…
-Już wcześniej chyba wiedziałem, że przejdę do Valencii, ale decyzję ostateczną podjąłem w czwartek.
-Dlaczego piłkarz rezygnuje z pieniędzy? Miałeś kilka ofert, które były lepsze pod względem finansowym.
-Nie wiem czy była to strata pieniędzy. Piłkarz zarabia duże sumy ale dla mnie nie jest to priorytet. Pieniądze zostają w cieniu innych celów, takich jak być szczęśliwym i cieszyć się z tego co się robi. Jasne, że każdy stara się o jak najlepszą pensję za pracę którą wykonuje, jak Ty czy ja, ale czasem pojawiają się aspekty, przy których pieniądze nie grają już tak wielkiej roli.
-Sądzisz, że Valencia jest zdolna zdobyć jakieś trofeum?
-Powiedziałem to już, kiedy przyjechałem. Jakbym sądził, że to niemożliwe, zostałbym w domu i nie przyjeżdżał. Będę starał się grać tak, aby wygrywać, a nie myśleć o trzecim, czwartym czy piątym miejscu. Żeby stać się wielkimi, trzeba wygrywać.
-Już grałeś na Mestalla jako gość. Teraz będzie łatwiej?
-Grałem tu wiele razy. Grać na Mestalla to fajna sprawa- dobre boisko, kibice mocno wspierają drużynę, zawsze jest pełny… mam zamiar wykorzystać wszystkie atuty Mestalla jako gracz Valencii.
-Chciałbyś coś przekazać kibicom?
-Na boisku damy z siebie wszystko aby spełnić postawione przed drużyną cele, tech chcemy wszyscy-i piłkarze i kibice.
-Éver Banega z którym świetnie się rozumiecie, powiedział, że rozmawialiście przed Twoim przyjazdem. Jakie masz wspomnienia z okresu w Boca Juniors?
-Za dużo razem nie pograliśmy, bo kiedy przenosiłem się do Madrytu, on wchodził do pierwszej drużyny, ale jesteśmy wielkimi przyjaciółmi od dziecka, mamy wiele wspólnych wspomnień z reprezentacji.
-W jakim stopniu jego gra jest różna od Twojej?
-Nie wiem czy jest jakaś różnica… choć różnimy się. Ma świetną technikę, potrafi utrzymać się przy piłce, potrafi się zastawić… podoba mi się jego gra.
-Carlos Compagnucci, który dał Ci możliwość debiutu w rezerwach Boca Juniors jest teraz Trenerem w Valencii. Spotkanie po latach?
-W debiucie wygraliśmy 6 do 2 z River Plate. Mam z tego meczu wiele cennych wspomnień.
-Rozmawiałeś z Pellegrino przed podpisaniem kontraktu?
-Tak, rozmawiałem. Dobrze się rozumiemy, sprawy zostały postawione jasno i nie ma żadnych niedomówień pomiędzy nami. Pomógł mi w podjęciu decyzji.
-Jak Cię przekonał?
-Nie to że przekonał, bo sam podjąłem tę decyzję, ale rozmowa z nim dała mi zaufanie do transferu i trenera.
-Dlaczego wybrałeś Valencię?
-Ponieważ wszystko było jasne i każdy był zdecydowany, od prezesa klubu aż po trenera i dlatego wszystkie formalności transferowe przebiegły w tak szybkim tempie. Valencia ma dobry projekt sportowy na przyszłość i chciałbym jej pomóc.
-Jakie cele sobie postawiłeś?
-Chcę wygrywać, bo lubię wygrywać. Postaram się aby drużyna z moją pomocą osiągnęła coś ważnego. Trzeba dużo pracować na treningach, trzeba się zgrać i dążyć do wspólnego celu-tego chcemy wszyscy.
-Dlaczego zależy ci na numerze 5? To jakiś przesąd?
-Nie, lubię ten numer. Od dziecka grałem z „piątką” aż do epizodu w Boca Juniors. Potem grałem z wieloma numerami, ale „piątkę” lubię najbardziej.
-Jakie było Twoje dzieciństwo?
-Myślę, że normalne. Pochodzę z rodziny bardzo pracowitej i skromnej. Uważam się za osobę spokojną i silnie powiązaną z rodziną i przyjaciółmi.
-Zawsze lubiłeś grać w piłkę, czy kiedyś myślałeś o czymś innym?
-Kiedy skończyłem 3 lata już zacząłem grać w piłkę, na początku w dzielnicowej drużynie – Club Saavedra de Ciudadela a później grałem w Club Social Parque. Później już grałem w młodzieżowych drużynach Boca Juniors.
-Jak Cię sprowadzili?
-Był tam taki trener, który kierował zdolniejszych chłopaków żeby grali dla Boca Juniors, więc poszedłem i zostałem.
-Byłeś dobrym uczniem?
-Dobrze sobie radziłem, naprawdę. Z odrobiną szczęścia, ale skończyłem szkołę.
-Co lubisz robić gdy nie grasz w piłkę?
-Przebywać z rodziną w domowym zaciszu i odcinać się od rzeczy z piłką związanych. Myślę, że jestem normalną osobą, która potrafi żyć bez boiska.
-Uprawiasz inny sport?
-Nie za bardzo…gram w tenisa ale tak trochę.
-Ach, czyli jesteś słaby?
-Nie, ale moja żona gra dość dobrze więc ja nie mogę.
-Masz tatuaże..
-Tak, mam ich kilka i wszystkie są związane z moją rodziną. Mam wytatuowane imiona rodziców(Mama Alicia i Tata Héctor- zmarł siedem lat temu przyp.red) rodzeństwa i kuzynów.
- Jaka jest Twoja ulubiona muzyka?
-Argentyńska cumbia (muzyka latynoamerykańska z charakterystycznym rytmem- przyp.red.)
-W dzieciństwie oglądałeś mecze Valencii?
-Tak. Zawsze podobał mi się futbol, także mogłem się czegoś nauczyć z telewizji i staram się to robić bo pomaga mi to w karierze.
KOMENTARZE
Ale może Flaco wymyśli ustawienie 'Boca' i będą grać obok siebie heh.
"Nie, ale moja żona gra dość dobrze [..] "
nie wiem czy dobrze przetłumaczone ale jak tak to ładnie jej pojechał. Była już 27 na świecie, dałby bóg żeby Fernando był tak notowany w futbolu :)
« Wsteczskomentuj