Problemów ciąg dalszy
07.12.2014; 23:03
Remis z Granadą
Valencia w ostatnich kilku tygodniach w niczym nie przypomina drużyny, która podbiła serca kibiców na początku sezonu i od kilku kolejek regularnie traci punkty w meczach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Na zakończenie 14. serii gier podopieczni Nuno zremisowali 1:1 z Granadą, tracąc bramkę w końcówce spotkania.
Skład jaki wystawił do gry Nuno mógł się podobać. Do bramki po pucharowej przerwie powrócił Alves, blok defensywny i trivote zostało nienaruszone, za strzelanie bramek odpowiadać miał Negredo, z kolei na skrzydłach szaleć mieli Feghouli i Rodrigo.
Początek meczu zaczął się jednak nieciekawie dla Valencii. Nieco zagubieni i wystraszeni piłkarze Nuno oddali inicjatywę gospodarzom, a ci doprowadzili do kilku groźnych dośrodkowań, jednak ostatecznie żadne z nich nie zmusiło Alvesa do interwencji.
Po mniej więcej kwadransie gry sytuacja na boisku zaczęła się krystalizować: Valencia w ślimaczym tempie rozgrywała piłkę, często na połowie Granady, często bez widocznego pomysłu, często niedokładnie i niechlujnie, z kolei gospodarze, wyczekiwali na odpowiednią okazję do ukłucia Valencii starannie przygotowaną kontrą. Podopieczni Nuno mieli sporo problemów z agresywnie grającymi piłkarzami Granady i — zwłaszcza w środku pola — zdarzały się niepotrzebne straty piłek.
Jedną z najgroźniejszych okazji dla Granady stworzył Iturra, który wpierw wygarnął piłkę spod nóg Otamendiego, a następnie pognał skrzydłem w kierunku pola karnego. W ostatniej chwili jego dośrodkowanie zablokował jednak Javi Fuego.
Najlepszą okazję dla Valencii w pierwszej połowie miał Negredo. Napastnik sam wypracował sobie pozycję strzelecką, z odrobiną szczęścia mijając jednego z kryjących go defensorów i wychodząc na przeciw Roberto. Niestety, Hiszpan zbyt długo czekał z oddaniem celnego strzału lewą nogą i w ostatniej chwili piłkę spod jego nóg wybił jeden z wracających piłkarzy gospodarzy.
W drugiej połowie sytuacja się nie zmieniła. Valencia wciąż bez pomysłu starała się rozmontować podaniami wzdłuż boiska dobrze ustawioną drużynę Granady, z kolei gospodarze niezmiennie czyhali na kontrataki. Gra była pełna niedokładności i fauli, głównie w środku boiska, a sędzia wyjątkowo często musiał używać gwizdka, przez co spadała płynność spotkania.
W ofensywie najbardziej aktywny był Negredo, który na 20 minut przed końcem meczu ponownie doszedł do dobrej okazji. Po prostopadłym podaniu z głębi pola El Tiburón wpadł w pole karne i z pierwszej piłki płasko uderzył prosto w słupek:
Na kwadrans przed końcem meczu kibice Valencii zamarli, gdy zobaczyli piłkę trzepoczącą w siatce Diego Alvesa. Ładną, dwójkową akcją popisali się Cordoba i El Arabi, a ten drugi celnym strzałem pokonał brazylijskiego portero. Chorągiewka asystenta powędrowała jednak do góry i bramka nie została uznana. Jak pokazały powtórki — napastnik Granady nie znajdował się na pozycji spalonej, a linię złamał Antonio Barragan.
W 83. minucie Bestia w końcu dopięła swego. Álvaro otrzymał podanie na 16 metrze od Rodrigo de Paula i potężnym uderzeniem lewą nogą posłał piłkę pod poprzeczkę bramki Roberto, który w tej sytuacji był bez szans:
Dwie minuty po strzeleniu bramki z boiska zejść musiał wprowadzony kilka chwil wcześniej Alcácer. Młody snajper upadając miał uderzyć jednego z obrońców Granady i otrzymał czerwoną kartkę, jednak — jak wykazały powtórki — faul piłkarza był dość dyskusyjny.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 0:1 do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. W 90. minucie w pole karne Nietoperzy posłane zostało celne dośrodkowanie. W podbramkowym zamieszaniu piłkę głową strącił El Arabi, a najsprytniej spośród wszystkich obecnych w polu karnym zachował się Isaac Success — rosły napastnik wprowadzony kilka minut wcześniej:
Co ciekawe, w tej sytuacji również można dyskutować o spalonym, jednak biorąc pod uwagę sytuację z 75. minuty wydaje się, że sprawiedliwości po prostu stało się zadość.
Gra Valencii rozczarowała. Drużyna grała bez pomysłu, bez ikry, bez błysku. Tysiące bezsensownych podań miały w zamyśle uśpić defensywę rywali, jednak to kibice na trybunach i przed telewizorami musieli powstrzymywać się przed snem. Jeśli Nuno nie chce stracić kontaktu z czołówką, musi jak najszybciej poprawić grę drużyny i pomyśleć nad zmianami personalnymi, bo z radosnej, miłej dla oka i skutecznej Valencii z początku sezonu zostało tylko mgliste wspomnienie.
14. kolejka Primera División: Granada 1:1 (0:0) Valencia CF
Gole: 0:1 Negredo 83.min, 1:1 Success 91.min
Granada: Roberto; Nyom, Babin, Mainz, Juan Carlos; Foulquier, Iturra, Fran Rico, Piti; Jhon Córdoba (Success, m.68) y El Arabi.
Valencia: Diego Alves; Barragán, Mustafi (Vezo, m.76), Otamendi, Gayá; Javi Fuego, André Gomes, Parejo; Feghouli (De Paul, m.72) Rodrigo (Paco Alcacer, m.81) y Negredo.
KOMENTARZE
Było miło, dobra gra, świetna atmosfera...
Teraz już tego nie ma, bo gra drużyna która nie potrafi grać ofensywnie i strzelać goli.
To co grają piłkarze ofensywni to jest dramat. Poza Negredo który wraca do formy.
Powiem tak - DUŻY MINUS DLA NUNO!
Dlaczego? Dlatego że nie grają najlepsi tylko pupile.
Na chwilę obecną dwaj najsłabsi piłkarze w drużynie to F.Augusto i Rodrigo...
Tylko wytłumaczcie mi dlaczego gra Rodrigo?
Nuno ma lepszych De Paula, Piattiego czy nawet Gila. Ba, Gayę wolałbym na lewej niż Rodrigo!
Druga sprawa - toporne atakowanie skrzydłami, zero gry środkiem! Jak za Emerego.
Tylko że Emery wygrywa mecz za meczem z Sevillą i zgarnie prawdopodobnie 4 miejsce. Nuno poleci jeżeli nie będzie rewilucji.
Nie da się wygrać jak się nie umie strzelać goli.
Z wyjątkiem meczu z Barceloną mam od pewnego czasu odczucia, że najbardziej kuleje u nas formacja ofensywna. O ile trudno mieć większe wyrzuty do gry obronnej, to z przodu brakuje mi bardzo tego błysku z początku sezonu, czyli bardzo dobrej współpracy Piatti-Paco-Rodrigo. Dziwię się, że Nuno nie posadził na ławce tego ostatniego, bo po prostu wnosi ostatnio bardzo mało. Co do Piattiego to jest za mało medialny, żeby grać, czy co? Trudno mi znaleźć w tej chwili inne powody. Dałbym też szansę De Paulowi, bo jak wchodzi z ławki , to wykorzystuje szanse. Przy wyborze snajpera Negredo chyba jest na tę chwilę nieco lepszym wyborem. Miał dzisiaj piłek jak na lekarstwo, a strzelił bramkę i miał słupek z dosyć ostrego kąta.
Środka pomocy bym za bardzo nie krytykował. Fuego jak zwykle w tym sezonie robił co do niego należało, Parejo umiejętnie rozdzielał piłki,a Gomes próbował jako jedyny zaaranżować coś ciekawego z przodu.
No i zostaje kwestia prawej obrony. Tu dzieje się źle. Na początku sezonu wszyscy w Valencii zachwalali nową atmosferę w szatni. Odkąd media rozpisują się o Pereirze i Nuno, mam wrażenie, że przekłada się to na relacje w zespole. Mam nadzieję, że to napięcie skończy się jak najszybciej w zimowym okienku transferowym. Wtedy jednak definitywnie zostanie już tylko Barragan. Nie mam zarzutów do jego gry obronnej, czy serducha, które wkłada w mecz, ale jak dostaje piłkę, żeby zrobić rajd i zacentrować, to tak jak by oddać piłkę rywalowi w ramach gestu fair play... :) Jeżeli najwyższą ofertą za Barragana do tej pory była ta z Chellas Verona za 2mln, to coś jednak mówi to o zawodniku...
No i zostaje wspaniały Gonzalez Gonzalez. Ogólnie fatalny mecz w jego wykonaniu, ale ja bym mu dziękował za to, że nie uznał pierwszej bramki. Wtedy prawdopodobnie byśmy wrócili z Granady bez tego punktu.
Mając w pamięci rewelacyjny początek sezonu, nie dawałbym Nuno jeszcze żółtej kartki. Pokazaliśmy, że mamy potencjał i czekam na przełamanie.
Siedzi na trybunach i pokolei przekuwa kukiełki z kartęczką z nazwiskami piłkarzy z formacji ofensywnej. I stąd ta cała niemoc, niedokładne podania i brak strzałów na bramkę.
Tyle, że sędziował Pan Hernandez Hernandez ;) Wielokrotnie wspominali komentatorzy o zmianie arbitrów.
Największym problemem jest brak kreatywności w ofensywie. Rodrigo i Feg nie wnieśli prawie nic do gry. Parejo też słabiej zagrał.
Poza tym, nie rozumiem odsunięcia od składu Piattiego. Nie grał aż tak źle, żeby aż tak spaść w hierarchii skrzydłowych. A z pewnością dobrze wykonywał stałe fragmenty, które ostatnio w ogóle nam nie leżą.
No cóż, zostały dwa mecze do Realu, które dobrze by było w sposób przekonujący wygrać i zbudować od nowa pewność siebie w zespole…
"Parejo umiejętnie rozdzielał piłki"
to mnie słabość ogarnia, bo to rozdzielanie piłek jest tak nieefektywne, że zęby mnie bolą od patrzenia na to...
Druga sprawa: Paco. W ekspresowym tempie stracił pozycję napastnika nr 1 w drużynie kosztem nie będącego w pełni sił i formy Negredo. I wobec faktu, ze ten drugi poprawia formę, zaś ten pierwszy zasiądzie na 2 mecze na trybunach, różowo przyszłości dla naszego Alcacerka nie widzę...
I Nuno jeszcze: też mam wrażenie, ze nie grają najlepsi... Bo gdyby tak było, widzielibyśmy na boisku Piattiego, Pereirę, a wcześniej Vezo (choć tu Mustafi wybronił tyłek Nuno)...
A ogólnie: strach mnie zdjął już teraz przed wynikiem meczu z Królewskimi...
Wbrew słowom superagenta Mendesa Nuno nie jest drugim Mourinho. Zresztą jeśli dobrze pamiętam Nuno nie jest gorącym zwolennikiem teorii taktyki i zwykł mawiać, że systemy nie grają. Teraz u niego i systey nie grają i piłkarze przestali grać (na dobrym poziomie). To co wczoraj pokazali to był klasyczny gniot.
Jedyny plus to ładna bramka Negredo.
Chyba faktycznie pospieszono się z przedłużeniem kontraktu dla Nuno...
« Wsteczskomentuj