Dobry wynik do złej gry
09.01.2012; 15:42
Cudem uratowany remis
Pomimo doprowadzenia do remisu i „małej remontady”, Blanquinegros w starciu z „Żółtą Łodzią Podwodną” zaprezentowali się fatalnie. Piłkarze Valencii grali ślamazarnie, topornie i brzydko, a jeden punkt zawdzięczają raczej postępującej degrengoladzie Villarreal, niż własnym umiejętnościom.
Unai Emery w poprzednim sezonie rotował składem niemal w każdym spotkaniu. Rzecz można - miotał nim jak szatan. W tym natomiast z coraz większą konsekwencją trzyma się swoich pierwszoplanowych postaci. Wymusza to na nim fakt, że w drużynie brakuje klasowych zmienników. Z tego powodu eksploatacja podstawowych piłkarzy z meczu na mecz jest coraz większy. Trzy dni po starciu z Sevillą na derby Lewantu wyszła niemal taka sama jedenastka. Kryzys fizyczny „Nietoperzy” był nieunikniony, lecz za samo nastawienie Valencianistas również nie zasłużyli na pochwały
Gospodarze bardzo szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie. W 14. minucie Nilmar i Marco Ruben ładnie rozklepali całą defensywę Los Ches, po czym Argentyńczyk w sytuacji sam na sam z wielkim spokojem i gracją pokonał Diego Alvesa. Kilka minut później było już 2:0. Marcos Senna precyzyjnie zacentrował z rzutu wolnego, a obrońcy Valencii woleli podziwiać trybuny El Madrigal, niż szybującego Gonzalo Rodrígueza, który precyzyjną główką wprawił sympatyków Villarreal we wspaniałe humory.
Valencia jakimś cudem kilka minut przed przerwą zdobyła kontaktową bramkę. Roberto Soldado i Miguel na prawym skrzydle przeprowadzili mały trening siatkonogi. W końcu Portugalczyk posłał miękkie dośrodkowanie w pole karne gości. Futbolówka leciała naprawdę długo, lecz defensorów gości oślepiło chyba światło z jupiterów, bo nie dostrzegli ani piłki, ani najniższego w szeregach Valencii (zaraz po Jordim Albie) Sofiana Feghouliego, który uderzeniem głową pokonał Diego Lópeza.
Pomimo straconego gola piłkarze Villarreal i tak powinni schodzić do szatni z dwubramkowym prowadzeniem. W ostatnich sekundach pierwszej części gry Senna posłał kolejne znakomite dośrodkowanie z rzutu wolnego. Cristian Zapata miał jeszcze więcej miejsca, niż Gonzalo w akcji bramkowej, jednak czaszka Kolumbijczyka była gorzej wyprofilowana. Chyba tylko to tłumaczy, dlaczego Zapata nie umieścił futbolówki w bramce, wprawiając tym w zdziwienie zawodników obydwu drużyn.
Jeżeli ktoś spodziewał się, że w drugiej połowie Blanquinegros rzucą wszystkie siły do ofensywy, powinien raczej pozostawić prorokowanie innym i zająć się czymś pożyteczniejszym. Piłkarze Emery’ego grali tak, jakby prowadzili już trzema golami i tylko czekali, aż sędzia ostatnim gwizdkiem zakończy ich pewne zwyciestwo. Tymczasem kolejne sytuacje stwarzali sobie wyjątkowo umotywowani gospodarze. Diego Alves musiał bronić groźne strzały Caniego (świetna próba strzału z połowy boiska), Borjy Valero i Nilmara. Gdyby nie brazylijski portero, „Żółta Łódź Podwodna” prowadziłaby tak wysoko, że jej kibice wybaczyliby swoim ulubieńcom wszystkie upokorzenia z tego sezonu, a nowy trener José Francisco Molina z miejsca otrzymałby olbrzymi kredyt zaufania.
Zamiast dumy z poczynań swoich faworytów, sympatycy Villarreal musieli przełknąć gorzką pigułkę. Wszystko za sprawą Aritza Aduriza i… Zapaty. Po typowo angielskiej akcji w wykonaniu Valencii, czyli posłaniu górnej piłki na aferę w kierunku pola karnego, Zapata wyłożył futbolówkę Adurizowi, który mierzonym, płaskim uderzeniem sprzed pola karnego zapewnił „Nietoperzom” remis.
Po spotkaniu bardziej rozczarowani byli gospodarze, którzy w ten mecz włożyli wiele wysiłku i powinni zmiażdżyć ekipę Emery’ego. Blanquinegros z kolei nie wysilali się wcale. Lub inaczej – nie byli w stanie się wysilać. Konfrontacja, w której ze strony Valencii było więcej truchtania niż biegania, zakończyła się po myśli „Nietoperzy”. Bez większych ambicji, ot tak, aby zapewnić sobie kolejny punkcik w walce o szczyt marzeń, czyli trzecią pozycję w Primera División. Czego chcieć więcej?
Raport pomeczowy
Villarreal CF 2:2 Valencia CF
Bramki: 14’ Ruben, 18’ Gonzalo – 41’ Feghouli, 87’ Aduriz
Żółte kartki: Bruno, Cani, Zapata, Oriol, Ruben – Jonas, Soldado, Banega, Miguel
Villarreal CF: López; Ángel, Zapata, Gonzalo (77’ Lejeune), Oriol; Borja Valero, Bruno, Senna, Cani (70’ Castellani); Ruben, Nilmar (85’ Camuñas).
Valencia CF: Alves - Miguel, Rami, V. Ruiz, Mathieu (65’ Pablo) - Topal, Banega (71’ T. Costa) – Feghouli (75’ Aduriz), Jonas, Alba – Soldado.
Tabela i statystyki Primera División
Skrót spotkania: VCF Video
KOMENTARZE
Brak zwycięstwa rekompensują jednak emocje:)
Remis jest dobry, dobrze ze chlopaki sie sprezyli.
Byliśmy zmęczeni i to było widać. Ale pokazaliśmy charakter. Aduriz - gratulacje.
Czasami sie zastanawiam czy nie lepiej grac 2ma napastnikami z Soldado i Adurizem.
BANEDZE trzeba dawać przed meczem energetyka, bo strasznie zamulony jest.
Nie ma co się oszukiwać - straciliśmy 2pkt!
Za tydzień będę na Mestalla na meczu z Sociedad i jeśli zagrają taką biedę to będę się domagał zwrotu kosztów podróży...
fak!
straciliśmy 2pkt z bardzo słabym Villarreal, któremu kilka razy udało się zagrać z pierwszej piłki...
Rami/Ruiz - był mur chiński a jest berliński
Banega/Topal - graliśmy bez środkowych pomocników
Soldado - na szpicy też nikogo nie było
Tylko Alba i Miguel zagrali przyzwoicie/dobrze a Wam to odpowiada - podziwiam optymizm.
Mimo ze nieskuteczny dzis to mogl sie podobac Jonas, naprawde fajnie gra ten pilkarz. Zawiódł Banega i szczegolnie Topal.
Sędziowie zabrali nam gola w drugiej polowie, slusznie? ktos cos wie na ten temat?
Topal dwa razy karygodnie dziś odpuścił krycie przy stałych fragmentach. Gdy gra Albelda posiadanie piłki jest lepsze.
Druga połowa była bardzo przyzwoita, wdarło się trochę chaosu bo się nam spieszyło co chyba nikogo nie dziwi.
Frajerski początek zaważył na wyniku.
Gdyby nie on pewnie byłoby jakieś 0:1, 0:2.
Obrona jednak miała dziś słabszy dzień i jest jak jest. Nie ma co wieszać psów na obrońcach bo wciąż mamy 3 obronę w lidzę, a ci wyżej są póki co nie do przeskoczenia.
Alves nie zawinił przy bramkach, za to uratował nas od kolejnych w sytuacjach, w których gdyby puścił nikt nie mógłby mieć pretensji. Ogólnie ogromny plus mimo dwóch bramek w siatce.
Rami i Ruiz dziś słabo. Szczególnie Rami. Niepotrzebne dryblingi, źle się ustawiał, słabo w odbiorze. Ruiz mało widoczny, ale też raczej "statystował".
Alba bardzo niewidoczny z przodu, z tyłu jak zwykle przeciętnie (może z 2 interwencje pamiętam). Ogólnie bardzo średnio.
Miguel, chyba najlepszy na boisku. Wszystko mu wychodziło. Solidnie z tyłu. Z przodu bardzo pewnie. Fajne rajdy, celne podania, wnosił sporo ożywienia a do tego dawał spokój. Wielki plus.
Banega, słabo. Chwilami nieźle w odborze i chyba tyle z plusów. Za dużo dryblowania, za mało podań a jak już były to niecelne. Sporo strat. Słabo.
Topal, szkoda słów. Statysta. Nie wiem czemu nie został zmieniony. Wolałbym cofnąć na DM'a Banegę a jego zmienić z Tino (choć gdybym w szklanej kuli zobaczył występ Tino to pewnie bym zaryzykował z Parejo;p)
Mathieu, chwilami zastanawiałem się czy w ogóle jest na boisku co mu raczej chluby nie przynosi. Więcej nie powiem bo go nie widziałem.
Feghouli, zupełne przeciwieństwo pana powyżej. Non stop widoczny, aktywny. Może nie wszystko wychodziło mu tak jak trzeba, ale woli walki odmówić mu nie można. Tek chłopak gryzie trawę w praktycznie każdym meczu. Wielki plus.
Jonas, jak dla mnie całkiem przyzwoity. Jak zwykle waleczny, całkiem kreatywny. Lubię w nim to, że "wszędzie go pełno". Może nie idealnie, ale na plus.
Soldado, trochę słabiej niż Jonas, ale ogólnie źle nie było choć wymagać trzeba więcej.
Rezerwa.
Tino - słabo. Nie chcę się rozpisywać, grunt że jego wejście nic nie wniosło.
Aduriz - niby uratował wynik, ale i tak bez rewelacji. Taki "podrasowany Rasiak". Darzę go sporą sympatią, ale nie jestem ślepy i widzę jakie ma umiejętności.
Pablo, słabiutko. 15 min to wystarczająco dużo by choć raz coś pokazać. Choćby przebiec 5 metrów z piłką i nie stracić.
Można było ten mecz jeszcze na 2:3 wyciągnąć. Przy grającym na utrzymanie niemal całe drugie 45 min. villareal pewnie w końcu by się udało. Zabrakło jednak czasu.
Z przebiegu meczu (pod względem wyniku) można się cieszyć. Mi pozostał niedosyt.
Nasi chyba chcieli zagrać trochę na pół gwizdka przed meczem z Sevillą, wiedząc że rywal gra padlinę. Tymczasem Villareal się spiął, chcą opuścić strefę spadkową i trzeba było się sprężać. Mam nadzieję, że chłopaki naładują akumulatory na Sevillę. Tam 2:2 biorę w ciemno. Nawet jak przegramy 2:1 nic się nie stanie. Awans ponad wszystko.
AMUNT!
że wynik jest zły, remis na drużynie która dopiero chce się odbudowywać.
Ale słabeuszem nie są, kilka momentów które zapodali przed naszym polem karnym to mało kto potrafi tak grać.
Przed rokiem wielu zachwycało się tą ekipą
Ocena gry i większości piłkarzy może być tylko negatywna, ale usprawiedliwiać może mecz z Sevillą, o dużym natężeniu; nasi po prostu nie mieli sił, tylko w pierwszej połowie jeszcze je mieli ale na nieszczęście indywidualne błędy/koncentracja zawiodły.
Dlatego nie było żadnego oblężenia, pościgu i dobrze, szkoda wypruwać sobie żyły dla 2 pkt bez znaczenia.
Na świeżości spokojnie stać ten zespół odrobić straty z nawiązką.
Lepiej pochopnie nie wyrzucać piłkarzy na gorąco.
Na beznadziejną ocenę Topala wpływają te newralgiczne momenty, a tak to grał normalnie.
Ever po raz kolejny (!) w drugiej połowie siada, tym razem był chyba najgorszy po 45 min i dobrze że Unai go wywalił.
Ale tak domagaliście się Tino nawet wcześniej tymczasem przez 20 min gry pokazał wielkie nic. Poza dobrym dośrodkowaniem z rogu. Oczywiście wejść musiał.
Pablo dziś piłkarz-widmo, nie wiem czy miał piłkę, na pewno biegał z daleka od niej.
Mathieu wyglądał jakby miał zemdleć, występ dno, nie winię chłopa bo po prostu nie miał sił. Alba zajmował się nie tym czym powinien, więcej szukał dymu i kosił niż grał.
No i Rami - nasz najlepszy gracz, dziś zaliczył najgorszy mecz w barwach VCF, nie jest komputerem.. W defensywie oczywiście bo za aktywność pod bramką Łodzi plus ! mógł strzelić z bani, no i najważniejsze, gol Aduriza to jego zasługa, poleciał wywalczył tą piłkę na górnym piętrze.
Generalnie u nas na plus Feghouli (wielkie brawa, najbardziej się starał, najwięcej wnosił, zmieniał pozycje, strzelił gola, to jego faulowali... w nagrodę Emery go zdjął k'mać !) Nie wiem czy mvp u nas bo Miguel po raz kolejny zagrał świetnie.
Takiego Portugalczyka chciałbym oglądać.
Nagrywać takie występy jak i ten sevilliski dla VdWiela niech chłopak patrzy jak się powinno grać. Jedyny minus do wdał się w sprzeczkę z Rubenem i zaliczył kartkę.
[Gościom zawsze będę zazdrościł Borjy Valero.]
Oprócz tej dwójki reszta brrr
Obojętnie Ruiz, Jonas (średnio jak na niego, 2 raz tak długo zabierał się do opanowania piłki przed polem Żółtych że zdążyłem się napić), Alves (mógłby coś wyjąć byłoby miło, był nawet blisko ale za kuriozalne ustawienie Turka nie odpowiada, potem 2 dobre interwencje, 1 trudna)
Reszta DNO, a za jeden z dryblingów to Ever powinien dostać opier od wszystkich. Soldado nie zrobił nic ale tu wiadomo że on sam sobie nie wykreuje jak większość ekipy gra piach.
Zremisowaliśmy koniec końców bo jesteśmy drużyną większego kalibru na dzień
dzisiejszy.
PS. Radujmy się z 1 gola bo to może być najfajniejsza akcja bramkowa VCF w sezonie !
Piłka nawet nie dotknęła ziemi (btw, chciałbym taką akcję z kurduplami z FCB), banie i dośrodkowanie z powietrza na łeb !
Jak Sofiane nie zwalił to wyrzuciłem z siebie wielkie WOW ! :)
Na 10 graczy z pola Villarealu, wykartkowanych zostało 5 grających z lewej strony (wszyscy!) i żaden z prawej.
Daje to światło na to, która strona u nas była aktywna, a która nie istniała.
Amunt Miguel! Amunt Feghouli!
zmęczenie po Sevilli i
determinacja Villarreal - efekt nowej miotły, chcieli się pokazać Molinie w debiucie.
Właśnie mecz w CDR tu zagrał największą rolę i po składzie, ambicji i grze z Sevillą widzę że rzeczywiście mocno nastawiliśmy się na ten Puchar Króla. I dobrze !
Topal grał mało, dziś zawalił, następnym razem będzie ok. A David odpoczął.
Przydałby się też odpoczynek Rudemu bo już nie ma sił nawet na pojedyncze rajdy !
Nie tylko kartki, ale i rzadko akcja bramkowa bywa dziełem akurat dwóch dobrze grających w ogóle zawodników przy słabo prezentującej się drużynie. Zwykle jak słabo to wszyscy z małymi wyskokami.
Przyznam się że nie wierzyłem że Algierczyk może być tak szybko wyróżniającą się postacią w tym zespole. Od początku jednak wyróżniał się ambicją. Chłopak jest wszędzie. I często tam gdzie piłka. Nawet gdy koledzy niezbyt animuszu do gry wykazywali, poza zrywem przed prysznicem. Żałuję że Miguel do swojej klasy sportowej nie dokładał zawsze takiej ambicji i profesjonalizmu bo jest to profesor.
Dla mnie i tak kluczowym czynnikiem było zmęczenie które było WYRAŹNIE widoczne.
A że graliśmy niemal tym samym składem co z Sevillą...
Nie mamy wirtuozów jak taki Real i nie będziemy w każdym meczu wygrywać 5-1 bawiąc się piłką.
http://www.youtube.com/watch?v=BWArjhwMhUU&feature=player_embedded
jest to dokładnie 1:43
spalony niestety był bo gdy piłka odbije się od zawodnika broniącego, również jest spalony... :/
Co do meczu - to przed jego rozpoczęciem pomyślałem: remis nie będzie zły, Villarreal to wciąż dobra ekipa, no i derby. Po meczu jestem z tego remisu jeszcze bardziej zadowolony. Na Mestalla trzeba wygrywac wszystko.
Pablo - jego czas w klubie dla mnie się już definitywnie skończył.
Soldado - ostatnio napisałem, że jego odejście do PSG nie byłoby dramatem, bo ma dużo nieudanych meczy i najzwyczajniej w świecie jest do zastąpienia. Dziś jeszcze bardziej w to wierzę.
Aduriz - piękna bramka po świetnym crossie Ramiego. W kwadrans zrobił to, czego nie zrobił Soldado przez półtorej godziny. I o to chodzi będąc rezerwowym.
Odwrotnie niż Silva i Mata - ci po odejściu spod skrzydełek Emerego rozwinęli się niebotycznie i teraz są nieporównywalnie lepszymi graczami w porównaniu do ich gry w Valencii.
Nie lubię krakać...
Jedynym grzechem emerego było nie wprowadzenie zmian po meczu z sevilla, mógł dać pograć Tino albo Parejo ale zdawał sobie sprawę z kim gramy i bal siez aryzykowac...
Równanie jest proste nasze zmęczenie, brak koncentracji i zlekcewazenie przeciwnika = determinacji, świeżości i agresji.
Strasznie bawi mnie podejście co niektórych do tego meczu jak do formalności. Naprawdę ktoś z was sądził, ze to będzie spacerek. : d? Graliśmy z villarealem a nie z Alcoron czy innym dziadostwem z całym szacunkiem : ) A ze maja kryzys mozna już zapomnieć i tak pewnie skończą wyżej niż atletico i levante : p
Remis nie jest zły, straciliśmy tylko do realu...
Co będą pamiętały przyszłe pokolenia kibiców?
To, że bez gwiazd i na skraju bankructwa klub co roku grał w LM i zajmował 3 miejsce w lidze. Przyczyny remisu z Villareal nie.
Ja tam Emery'ego jeżeli w przyszłości poleci będę wspominał bardzo dobrze. Nie chcę już wiercić tematu trenera bo zaraz się zaczną wywody i kolejna (identyczna jak kilka poprzednich) dyskusja, niewiele ożywczego wnosząca do tematu.
Wrócę jeszcze do przykładu z zawodnikami którzy u Emery'ego marnieją, tymczasem "cudownie od niego wyzwoleni" rozwijają skrzydła.
Mata i Silva to były mega Cracki i u nas. Mieli słabsze chwile, ale nie przeszkadzały im one by mimo to być jednymi z najlepszych (obok Villi) w klubie.
Są młodzi więc się rozwijają. Będą jeszcze lepsi pewnie bez względu gdzie trafią, chyba że do Machaczkały (czy jak to się tam pisze).
Villa z roku na rok gra słabiej i nawet wielki Pep "potrafię prowadzić tylko barcę" Guardiola nie przywróci mu młodości.
Albiol grał u nas przyzwoicie. Poszedł do Realu i gra piach. Zniszczył go Mourinho?
Foghouli, Alba, odbudowany u nas Ruiz idą na konto Emery'ego czy nie? Bo nie wiem jak wam wygodniej? Guaita to trochę dzieło przypadku (kontuzji)więc go pominę.
Bardzo wielu zawodników jest świetnie przez Emery'ego wykorzystywanych, jak np. Mathieu, Jonas, Banega ale rozumiem, że to już ich indywidualna zasługa na dodatek WBREW trenerowi.
Niektórzy w tych swoich próbach udowodnienia jakiego to nie mamy słabego trenera popadają w śmieszność. Jak tylko uroi im się jakaś teza, która jest do potwierdzenia w statystykach (które za przeproszeniem gówno mówią w wielu przypadkach) czy innych banialukach to częstują nimi resztę siejąc sceptycyzm.
Zewsząd słyszę, że Emery to świetny trener.
Prasa, TV, inni trenerzy, zawodnicy, czy nawet znajomi kibicujący innym klubom.
Najgorzej myślą o nim kibice klubu, który prowadzi co sezon na max jaki się da.:/
Graliśmy do końca. Szkoda remisu, tym bardziej, że Barcelony zremisowały. Tak to zostałby tylko punkt.
No nic, na te chwilę ważniejsza jest Sevilla i była ważniejsza.
Tak to już bywa, przychodzi nowy trener i daje piłkarzom nową siłę.
Gdyby nie błędy naszej obrony.
Podpinam się pod Qnickiem. Masz racje w tym co piszesz ale w ważnych meczach Emery nie potrafi ustawić całej drużyny. Ustawić mentalalnie bo technicznie może być okej ale co w głowie trenera to i piłkarzy. Czasami potrzeba zimnej krwi i nie latac pod linią i stresowac piłkarzy.
Wczoraj ledwo 2:2 z najsłabszym Villarrealem jakiego chyba wszyscy tu pamiętają. Choć i tak jest progres bo zwykle to my tracimy w ten sposób punkty.
A teraz proEmeryci, pamięta ktoś jakiś prestiżowy mecz wygrany przez nas za kadencji Emerego ? 3:0 z Realem po tym jak ich Barca obiła i chyba tyle. Potem w meczach o LM nas obiło i Atletico i Villarreal, odpowiednio w 36 i 37. kolejce.
Rok później to samo, w pierwszej kolejce wygrana z Sevilla, ale już runda rewanżowa i wyjazdy to nam tam każdy punkty zabierał z czołówki.
Fajnie, że nam to 3. miejsce daje, ale za dwa lata nowy stadion będzie i żeby go zapełnić to to 3. miejsce nie wystarczy. Trzeba będzie walczyć o miśka. Jak mówią, że mistrzostwo wygrywa się z średniakami tak w naszym przypadku to nie wystarczy. A Emery nie ma mentalności zwycięzcy, ile to razy już było 1:0 u siebie i broniliśmy wyniku z wyraźnego polecenia trenra ? :) Dziesiątki.
Na dziś Emery może być, ale jestem przekonany, że jeśli tylko Llorente będzie chciał grać o coś więcej to będzie musiał poszukać kogoś innego do prowadzenia drużyny.
I jeszcze jedno, Valencia ma walczyć o trofea nie o podium czy tam o jakieś półfinały. Nazwa zobowiązuje.
Historia pamięta zwycięzców, Emery nic nie wygrał.
Flores –
Ranieri –
Benítez: Puchar UEFA 2003/2004
Cúper: Liga Mistrzów 1999/2000 i 2000/2001
Ranieri: Puchar Króla 1998/1999
Valdano –
Aragonés – Puchar Króla 1995/1996
Parreiro – Puchar Króla 1994/1995
Hiddink – Puchar Króla 1992/1993
Espárrago – Puchar Króla 1989/1990
Dalej pustka przez całe lata osiemdziesiąte.
A i tak Ranieri wygrał Superpuchar Europy. Flores dał nam dwumecz z Chelsea, w którym nasz zespół nie kończył zawstydzony jak 15-latek złapany na oglądaniu pornola przez starych (vide ostatni mecz z Chelsea).
Jeszcze wcześniej Ranieri wprowadził Gaizkę i Farinosa do zespołu i sprowadził Canizaresa.
Emery olał Isco, Paco musiał sobie w kontrakcie zapewnić grę w pierwszej drużynie co przy tak utalentowanym graczu jakim jest Alacer powinno być zawstydzające dla Emerego. Rozumiem, że jak mecz jest nie rozstrzygnięty to Paco będzie siedział, ale nie dac mu zagrać choćby tych głupich 30 minut w Pucharze Króla przeciw tym ogórkom ?
Dziwne też jest, że pominąłeś Koemana i nasz wynik w Copa del Rey wtedy :)
Porównanie starć z Chelsea chybione, bo dobijający strzał Essiena w ćwierćfinale nie był wcale lepszy. I wtedy pojedynki z Chelsea nie zaliczały się do najlepszych – podobno Anglicy wtedy też byli słabi. Quique pogrążył się porażką z Rosenborgiem i Sevillą.
Emery nie będzie stawiał na młodych, dopóki nie dostanie wsparcia od Braulio i Llorente. Od dłuższego czasu cała trójka decyduje o kształcie kadry, ale za brak młodych w składzie obciąża się wyłącznie trenera. Llorente skąpił na dobrą pensję dla Joaquína, dziwne że ostatnio znalazł pieniądze dla Paco. Isco sam zrezygnował z kariery w VCF, wolał wrócić do domu – lepsze to niż telenowela z udziałem Fàbregasa.
Koemana należy pominąć, tak jak Voro czy Óscara Fernándeza. Za zdobycie trofeum w 2008 roku należy dziękować piłkarzom.
El Duderino ma rację i wielokrotnie to powtarzałem: 3 miejsce, zero szans w starciach z gigantami i zero wyników pucharowych to przeciętne osiągnięcie dla takiego klubu jakim jest VCF.
Popatrzył na Boasa i skill wzrósł mu o 150 pkt.
Proponuję w takim razie wypożyczyć na wakacje pół składu do Anglii to się wszyscy nam porozwijają:)
Czegoś też nie rozumiem.
Jakim zespołem jest Valencia?
Z pięknymi tradycjami, bogatą historią i osiągnięciami - choć na tle rywali których domagamy się przeskoczenia to i tak ubogimi.
Jesteśmy zespołem z zapewne największym współczynnikiem dług/płynność finansowa.
Real i Barcelona przy swoich wpływach mogą sobie pozwolić na dług 5 razy jak nasz jakby chcieli.
Budżet transferowy mamy niewielki w porównaniu nawet do Sevilli, Malagi czy Atletico o wiadomych klubach nie wspominając.
To, że mieliśmy zajebisty początek tego millenium (jeden z bodajże dwóch może trzech świetnych okresów w całej historii klubu) ma już nas obligować do mistrzostwa w walce z NAJLEPSZYMI klubami na świecie?
Ile jest klubów naszego pokroju? Mieliśmy swoje 5 min i dziękować trzeba Bogu, że mogliśmy na to patrzeć 10 lat temu.
Żyjcie wspomnieniami tamtych lat robiąc z nich jakąś NORMĘ dla naszego klubu i przyrównując do tego co dzieje się teraz i to przy takiej kondycji klubu (pewnie finansowo najsłabszej w historii).
No ale przecież pieniądze nie grają:):):)
Skoro my się domagamy mistrzostwa przy naszych możliwościach, to Real i Barcelona przy swoich budżetach, składach, swojej historii i wielkich osiągnięciach powinni co roku wprost żądać tego tytułu walkowerem.
Mam gdzieś Sevillę, Malagę i szczególnie Atletico i budżety tych klubów, tym bardziej, że oni idą drogą Valencii sprzed lat. Ktoś tam się pokazał w jednym meczu, jego agent go zręcznie wypromował i już go kupują za niebotyczną kasę. Falcao warty tych 40 baniek nie jest. Ja pamiętam jak Valencia wydawała śmieszne pieniądze za Manuela Fernandesa, za Banegę , Tavano (!) i nawet na Joaquina i niektórym się proporcje przez to pomieszały, nie wspominając o tym, ze wpędziło nas to w długi.
Z tej grupy jedynie Banega zaczyna się spłacać i coś wniósł do tego klubu, reszta okazała się najemnikami, choć Joaquin w najmniejszym i bardzo niewielkim stopniu. Co nie zmienia faktu, że lamenty nad tym, że dostaliśmy za niego "ledwie" 4 M € są śmiechu warte. 4 M za 30 latka, któremu się kontrakt kończył w 2012 roku to był dobry interes. Nie chciał przedłużyć kontraktu z Valencią bo dostał lepszy w Maladze. I chwała Llorente, że nie wyrównał tej oferty, bo Ximo młodszy już nie będzie a i za taką kasę nie warto.
Wracając do polityki transferowej naszej i wymienionych klubów - nasza jest najefektywniejsza. Pamiętam jak rok temu większość razem ze mną kierowaliśmy wzrok w kierunku Godina,smutno było, że Atletico go podkupiło i nie dlatego, że nie było kasy na transfer. Dostał lepszy kontrakt w Madrycie i tyle. Pół roku minęło i mamy lepszego obrońcę za mniejsze pieniądze. Atletico sprowadziło sobie Diego na wypożyczenie drożej niż Valencia zapłaciła za Jonasa. A który lepszy się okazał ? Wieczny talent Diego czy może bliżej nieznany Jonas ? Budżet nie ma nic wspólnego z siłą zespołu, ważne jest jak się go wykorzystuje a my dzięki zarządowi bijemy na głowę resztę ligi w tym względzie. I nie sprowadzamy zawodników, którzy lecą na kasę, bo powiedzmy sobie szczerze Rami to ambitny chłop i gra u nas tylko dlatego, ze chciał. Bo jestem pewien, że dziesiątki klubów mogły mu dać więcej jak my, ale jednak gra na Mestalla.
Można tanio przebudować zespół i wcale nie sprowadzać słabszych graczy jak bogatsza konkurencja.
I jest jeszcze jedna rzecz, z którą się muszę zdecydowanie nie zgodzić.
Dziś klub jest w najlepszej kondycji finansowej od lat bo życie ponad stan 10 czy 5 lat temu to była gorsza rzecz jak zdrowa gospodarka pieniędzmi teraz. Mamy długi, ale je spłacamy. Wtedy długi zaciągaliśmy by funkcjonować. Tak więc odpowiedz, kiedy było lepiej w klubie jest jasna - dzisiaj. Wydajemy mniej na pensje, dług zredukowaliśmy o prawie 60 %, stadion będzie gotowy za 2 lata, klub przynosi zyski i możemy ciągle spłacać swoje zobowiązania.
Cholera, największy kryzys finansowy Valencia miała gdy wstrzymała wypłacanie pensji piłkarzom. Widzisz takie coś dzisiaj ?
No właśnie.
2012 rok i lato transferowe zapowiada się super, ciekawe kogo nam zarząd wyczaruje z tych, którym się kończy kontrakt w czerwcu.
Pozbyć się Pablo i w jego miejsce Barnetta z Bayeru for free.
Nie wiem czy wychodzenie na prostą kosztem wielu wyrzeczeń można nazwać niezłą kondycją finansową. Porównuję dziś z czasami kiedy sięgaliśmy po puchary. Wtedy niezaprzeczalnie finansowo staliśmy lepiej i nie było konieczności co roku pozbywania się tych co mogą spowodować przyrost największej kwoty na naszym koncie, bez względu na stratę w aspekcie sportowym.
Dziś 10 mln to dla nas bariera nie do przeskoczenia i chwała zarządowi za to, że potrafią za to wyczarować graczy, którzy co rok łapią się na podium. Tyle, że ja w tej układance widzę też sporą rolę trenera (in plus) a nie twierdzę, że tylko przeszkadza, a z takim składem w rękach kogoś innego (do dziś nikt nie podał jednego rozsądnego nazwiska następcy) to klękajcie potęgi Europy.
Ja również domagam się walki o mistrzostwo i taką walkę widzę. Nie chcę mi się powtarzać o ilości zdobytych punktów w stosunku do poprzednich lat. Przypomnę inne rzeczy. Obecny mistrz Hiszpanii gonił u nas remis. Obecny lider szczęśliwie wygrał (z pomocą sędziego). Właśnie z tymi klubami musimy walczyć o mistrzostwo i podjęliśmy tę walkę. Nie wygraliśmy z Barcą, ale walczyliśmy o zwycięstwo. Każdy chwalił po tym meczu Unaia za przygotowanie drużyny. W zeszłym sezonie nie było nawet po co patrzeć ile mamy straty do wiadomej dwójki. W obecnym sezonie wyczekiwaliśmy już na potknięcia Barcy, bo była szansa na odrobienie straty do nich (i nadal jest szansa, bo mamy połowę sezonu i 4 punkty straty).
Nasza walka o mistrzostwo wygląda jak ostatnie dwa mecze z R&B: Valencia walczy, Valencia gra dobrze, ale Valencia nie wygrywa. Uważam, że zajęcie drugiego miejsca w tym sezonie byłoby cudem i niewiarygodnym osiągnięciem. Nie byłoby to "zdobycie jakiegoś tytułu", ale w pucharach można trafić na leszczy, a zajęcie drugiego miejsca w lidze = wyprzedzenie w tabeli jednej z największych potęg obecnego futbolu. I fakt, że Emery walczy o to drugie miejsce, świadczy o jego klasie.
« Wsteczskomentuj