Przegrana na Mestalla
04.10.2020; 00:04
Strata punktów u siebie
Valencia przegrała z Realem Betis 0:2. Dla gości trafiali Sergio Canales i Cristian Tello. Świetne zawody rozegrał Jaume Domenech, który to uratował „Los Ches" przed jeszcze wyższą porażką.
Zanim sędzia rozpoczął mecz, nastała minuta ciszy dla zmarłego niedawno José Valls Pratsa, jednego z najstarszych kibiców Valencii, który przez ostatnie 69 lat nieprzerwanie pojawiał się na Mestalla.
W starciu z Realem Betis Javi Gracia postanowił postawić na duet Gomez - Gameiro wspieranymi przez Guedesa i Jasona. Z początku wydawało się, że pomysł ten działa i w 9 minucie „Nietoperze" zdołały nawet strzelić gola. Niestety został on nieuznany po weryfikacji VAR, który to wykazał, że na pozycji spalonej znalazł się Maxi Gomez. Później szczęścia spróbował Daniel Wass, ale strzał Duńczyka został z łatwością obroniony przez Joela Roblesa.
Po kwadransie gry goście doszli do głosu. W 19 minucie po małej zabawie w polu karnym Valencii, Joaquin zagrywa do Sergio Canalesa. Ten przyjęciem kierunkowym ominął Wassa i strzelił. Piłka trafiła w Jasona i po rykoszecie wpada do bramki obok bezradnego Jaume. 0:1 dla Betisu.
W następnych minutach drużyna z Andaluzji zepchnęła „Los Ches" do głębokiej obrony. W 23 minucie Domenech wspaniale wyłapuje piłkę po strzale głową Sanabrii. Piłkarze Valencii nie umieli odpowiedzieć Betisowi. Jedyne dogodne okazje które nadarzyły się w pierwszej połowie to rzut rożny, z łatwością obroniony przez gości, oraz kiepski strzał Gomeza, który bez problemów wyłapuje Robles. W 45 minucie żółtą kartką otrzymał Hugo Guillamona za zbyt agresywny wślizg. Chwilę później sędzia gwiżdże koniec pierwszej połowy.
W drugiej części spotkania „Nietoperze" miały tylko 3 sytuacje bramkowe, ale nie potrafiły zmusić Roblesa do interwencji. 0 celnych strzałów podopiecznych Gracii to wielki powód do niepokoju. Trener Valencii nie potrafił zmienić, dokonując nietrafionych zmian.
Zawodnicy Real Betis z kolei nie chciały się zatrzymać, dążąc do podwyższenia wyniku. „Zielono-Biali" mieli sporo sytuacji, ale albo byli nieskuteczni, albo świetnymi interwencjami popisywał się Jaume. Bramkarz Valencii zwłaszcza wykazał się w 61 minucie, broniąc strzał Fekira z rzutu wolnego i groźne uderzenie Canalesa w 65 minucie.
Jednakże świetna postawa Domenecha nie wystarczyła i w 74 minucie Cristian Tello podwyższa wynik. Otrzymawszy znakomite podanie od Juaquina, Hiszpan natychmiast uderza. Interweniować jeszcze próbował Diakhaby, ale piłka odbija się od niego w stronę bliższego słupka, co kompletnie zmyla Jaume. 0:2 dla Betisu.
Javi Gracia zbyt późno już dokonuje kolejnych zmian, w 81' minucie, po raz pierwszy w tym sezonie, na boisku melduje się Carlos Soler, a także Manu Vallejo w miejsce Kevina Gameiro. Jednakże na nic się to nie zdaje i „Los Ches" nie potrafili już zagrozić „Béticos". Sędzia Guillermo Cuadra gwiżdże po raz ostatni i Valencia przegrywa 0:2 na Mestalla w bardzo kiepskim stylu.
La Liga 5. kolejka
Valencia CF – Real Betis 0:2 (0:1)
Bramki: Sergio Canales (19'), Cristian Tello (74')
Valencia CF: Domènech; Correia, Diakhaby, Guillamon, Gaya; Jason (56' Kangin Lee), Wass, Kondogbia (81' Soler), Guedes (56' Blanco); M. Gómez, Gameiro (81' Vallejo).
Real Betis: Robles; Emerson, Bartra, Sidnei, Moreno; Rodriguez, Canales, Joaquin (81' Carvalho), Fekir (92' Guardado), Tello (92' Juanmi), Sanabria (86' Iglesias).
KOMENTARZE
Jak zwykle Jaume najlepszy u nas, Guedes całkiem niezły, i o dziwo zmieniony. Może jeszcze jeden lub dwóch innych nie skompromitowało się w tym meczu, ale reszta to katastrofa, włącznie tym razem z trenerem, który chyba jednak przykłada się trochę do tego chaosu na murawie.
Gracia nie przygotował dobrze drużyny pod względem taktycznym, a jego decyzje personalne były nietrafione: trzymał bezproduktywnego Gameiro prawie cały mecz na boisku, a nienajgorzej grającego Guedesa szybko zmienił na słabiutkiego Blanco.
W taktyce Gracii wciąż nie ma miejsca dla Kang Ina, który w końcu zagrał ostatki jako ... prawoskrzydłowy.
Wiele na to wskazuje, że nie będzie żadnych wzmocnień (nawet uzupełnień kadry - a to coś innego). Wręcz przeciwnie - mówi się o błyskawicznej sprzedaży Kondogbii. To byłaby wisienka na torcie Lima - symbol jego strategii.
Czyżby Valencia podążała śladem Malagi Al Thaniego? Jeszcze troche brakuje.
« Wsteczskomentuj