Awans po męczarniach
29.01.2020; 21:49
Valencia zwycięża w serii „jedenastek"
Podopieczni Alberta Celadesa po koncertowym spotkaniu z Barceloną po raz kolejny pokazali, iż po dobrym meczu potrafią rozegrać także bardzo słabe zawody. Tak było w potyczce z trzecioligowym Cultural Leonesa, z którym wygrali dopiero w serii rzutów karnych. Przez 120 minut nie padł ani jeden gol. Tym samym Los Ches zameldowali się w ćwierćfinale Pucharu Króla.
Na spotkanie z Cultural Leonesa Albert Celades postanowił ponownie dokonać kilku roszad i tak o to w wyjściowej jedenastce ujrzeć mogliśmy m.in. Thierry’ego Correię, Jaume Costę, Kang-Ina Lee czy Mouctara Diakhaby’ego, który wraz z Gabrielem Paulistą utworzył duet środkowych obrońców. Między słupkami stanął Jaume Domenech.
Mecz od ataków rozpoczęli gospodarze. Już w drugiej minucie przed szansą stanął Saul Araujo. Były zawodnik Arki Gdynia strzelał po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, lecz piłkę tuż przed linią bramkową zatrzymał Jaume. Chwilę później po centrze z lewej flanki próbował Sergio Bonito, lecz jego strzał okazał się tak mocny jak niecelny. Valencia swoją pierwszą okazję stworzyła minutę po akcji Bonito, kiedy to po akcji Kang-Ina Kevin Gameiro przeniósł piłkę ponad bramką.
W miarę upływu minut przewaga Valencii uwidoczniała się, lecz samych dogodnych okazji bramkowych było jak na lekarstwo. Dopiero ostatnie minuty pierwszej odsłony meczu przyniosły gościom możliwość zagrożenia bramce Cultural Leonesy. Najpierw w świetnej dwójkowej akcji pomiędzy Danim Parejo a Kevinem Gameiro ten drugi uporając się wpierw ze stoperem gospodarzy przeniósł piłkę czubkiem buta ponad bramkę. Minutę później przed szansą stanął Correia po centrze Gameiro, lecz uderzył również niecelnie. Do przerwy nie padła żadna bramka.
Druga połowa meczu również nie obfitowała w sytuacje podbramkowe. Podobnie jak w pierwszej, najgroźniejsze okazje pojawiły się tuż przed końcem regulaminowego czasu gry. W 78. minucie niecelnie strzelał Parejo po składnej wielopodaniowej akcji „Nietoperzy”. Kapitanowi Valencii podawał Maxi Gómez. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry gospodarze mogli wyprowadzić zabójczą kontrę. Sergiemu Benito abrakło jednak wykończenia – Jaume sparował piłkę do boku. W doliczonym czasie gry swoją okazję miał jeszcze Eric Montes, lecz piłka po jego strzale trafiła wprost w dobre ustawionego Jaume. Po 90. minutach wciąż nie było rozstrzygnięcia. Oba zespoły czekała więc dogrywka.
Dogrywkę z większą werwą rozpoczęła Valencia – przed okazją po centrze Gameiro stanął Soler, lecz młody pomocnik minimalnie minął się z piłką. Strzału z dystansu próbował Gabriel Paulista. Gospodarze oddawali więcej strzałów, większość z nich była celna, lecz nie sprawiała Jaume większego trudu. W 99. minucie przed olbrzymią szansą objęcia prowadzenia stanęli gospodarze. Po podaniu Sergio Marcosa w polu karnym w poprzeczkę uderzył Julian Luque. Golkiper Valencii mógł odetchnąć podobnie jak wszyscy sympatycy Los Ches.
Druga połowa dodatkowego czasu gry również nie przyniosła rozstrzygnięcia, choć powinna, kiedy to w ostatniej minucie przed olbrzymią szansą stanął wprowadzony wcześniej Ruben Sobrino. Wychowanek Realu Madryt w gąszczu obrońców nie zdołał zmieścić piłki w siatce w nieprawdopodobnych okolicznościach. Sędzia zakończył mecz i o awansie miały rozstrzygnąć rzuty karne. W serii jedenastek zdecydowanie większym spokojem wykazali się goście z Walencji. Gospodarze nie trafili do bramki w dwóch pierwszych seriach za sprawą nieudanych prób Menudo i Benito. Dwa razy świetnie bronił Jaume. W ekipie „Nietoperzy” skutecznie rzuty karne wykonywali kolejno: Coquelin, Soler, Maxi Gómez oraz Dani Parejo. Valencia zwyciężyła 4:2 w karnych i zameldowała się w ćwierćfinale Pucharu Króla.
PUCHAR KRÓLA, 1/8 FINAŁU
CULTURAL LEONESA — VALENCIA CF 0:0 K. 2:4
Cultural Leonesa: Giffard; Aitor, Iván González, Virgil Theresin, Araújo (76’ Castaneda); Gudiño, Martiez (80’Sergio Marcos), Alfonso, Augusto (23’ D. Pichin); Luque (100; Menudo), Sergio Benito;
Valencia CF: Jaume; J. Costa (75’ Gayà), Diakhaby, Gabriel, Correia; Kondogbia (83’ Coquelin), Kang-In (64’ M. Gómez), Parejo, Soler, Ferran; Gameiro (99’ Sobrino).
KOMENTARZE
Awans to awans ;P
Ewidentnie widać, że nie chodzi o umiejętności, a o brak determinacji i chęci.
Nie mogę patrzeć na panienki w klubie. W takich meczach biegają i każdy patrzy na drugiego, który bardzie się wysili i coś strzeli.
Jak mają zamiar ruszyć tyłki raz na tydzień to niech w ogóle dadzą sobie spokój i odejdą na emeryturę.
Jedyni, którzy zawsze grają na 100% to Gaja, Jaume, Coq, Wass (jemu akurat brak umiejętności, ale i tak wolę jego niż jakiegoś cwela co niby lepszy technicznie, a będzie olewał mecze) i Gabriel. Reszta to leserzy.
Correia i Gameiro to kpina. Pierwszy nie nadaje się na ten moment na 3 ligę, a drugi to kloc, który przyjmuje na 3 razy, gdy zacina, to traci równowagę i ledwo trafia w piłkę. Taki Mina, ale Santi chociaż walczył.
Obserwator, nie widzisz Kang-Ina w VCF, ale Lim go widzi i to jest decydujące. Marcelino chciał go wypożyczyć i za te oraz inne przewiny wyleciał jak z katapulty. Zapomniał, że jako trener VCF jest jedynie "funkcjonariuszem" ściśle wykonującym instrukcje właściciela.
Bardzo pouczająca jest rozmowa Murthy'ego z dziennikarzem The Athletic, gdzie dowiadujemy się więcej o sposobie myślenia I "strategii" Lima oraz tego figuranta.
To smutna lektura, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
MotM Jaume za zimną głowę przy karnych. O ile część graczy zagrała nieźle
(Paulista, Jaume Costa/Gaya i wspomniany Domenech), część średnio (Parejo, Ferran i Soler)
to martwią mnie:
Kangin - zjazd formy, coraz słabiej wygląda. Wychodzi na to że wypożyczenie bez możliwości wykupu będzie dla niego najlepszą opcją. Nawet do II ligowca, byleby więcej grał.
Gameiro - połtora miesiąca temu, był jedną z głównych postaci np. w meczu z Levante, teraz coraz mniej błysku i pomysłu.
Tak naprawdę nie mam pojęcia jaka opcja w jego przypadku byłaby najlepsza.
Zjechany przez komentatorów TVP (niestety całkowicie słusznie) - najgorszy na boisku
Thierry "Szopen" Correia, który na tle III-ligowej drużynie prezentował się żałośnie.
Nie broni go kilka dobrych prostopadłych podań, bo to co wyprawiał w obronie to był kryminał. Rozumiem że gdyby przeciwnik był topowy mógłby to być stres, ale łatwiejszych przeciwników nie będzie. Mam nadzieję że albo przejdzie na wypożyczenie bądź do Mestallety, albo jak najszybciej się go pozbędziemy.
Na pewno na tym transferze dużo stracimy, ale ja póki co nie widzę dla niego miejsca w ogóle.
Tym bardziej cieszy przyjście Florenziego.
#30 mecz sezonu - 3/10
« Wsteczskomentuj