Myślmy pozytywnie (?)
03.06.2010; 16:02
Czyli co będzie dalej?
Dla większości z nas szokiem było nie tyle sprzedanie Villi, ile podyktowana przez Llorente cena za najlepszego napastnika Hiszpanii. Minęły nieco ponad 2 tygodnie, a prezydent znów zaskakuje, tym razem zwolnieniem swoich najbliższych współpracowników pod hasłem „cięcie kosztów”. Co chodzi po głowie panu Llorente?
Szczerze mówiąc, czort wie. Teoretycznie jego „misją”, jak sam to ładnie określił, jest ratowanie finansów klubu. Cel to nadzwyczaj szczytny i chyba wszyscy z nas popierali go już na starcie. Jednak teraz kierownik Valencii zyskuje sobie coraz większą ilość przeciwników. Rozmyślania swoje piszę dzisiaj, kto jednak może przewidzieć, co stanie się do końca sierpnia? Strach pomyśleć.
Historie sprzedaży Villi i Zigicia znane są nam wszystkim. Nie będę się rozwodził nad słusznością tych transferów, chociaż osobiście sądzę, że były one podyktowane koniecznością. Koniecznością, która zamieniła się w niepotrzebny pośpiech: głupotą bowiem była sprzedaż hiszpańskiego napastnika za 40 mln €. Kto to widział? Wyszło na to, że Laporta pod koniec swojej kadencji zrobił świetny interes, a Valencia wyszła na przysłowiowego „frajera”. W zasadzie Llorente oddał napastnika za darmo, biorąc pod uwagę transfery gigantów: „wspaniały talent” Benzema - 35 mln €, „jeden z najlepszych piłkarzy świata” Kaka - 65 mln €, „świetny obrońca” Dmytro Czyhrynski - 25 mln €... „Piłkarz w podeszłym wieku, z mało medialnego klubu zadłużonego po uszy i szukającego każdej deski ratunku, w którym na dodatek się wypalił i w którym tylko on ciągnął grę” Villa - 40 mln €. Brawo, Manuel!
Ale to tak na boku. Jak zostało powiedziane, przeważyła konieczność. Mówi się trudno, transferu nie cofniemy nawet wtedy, gdy rozwścieczeni kibice powieszą Llorente za wszystkie możliwe części ciała z osobna. Pojawiają się jednak kolejne przesłanki za tym, że prezydent Valencii tak naprawdę nie dba o dobro klubu w ogólnym tego słowa znaczeniu, ale tylko o jego finanse. Wystarczy przytoczyć jedną z niedawnych wypowiedzi sternika klubu po sprzedaży Villi: „Musimy być świadomi odpowiedzialności naszych decyzji i dlatego nie zamykamy przed sobą żadnych alternatyw - tak też było w przypadku Davida Villi”. I tak też się stało. Alternatywą ma być sprzedaż Vicente, Marcheny, Alexisa, może być pozbycie się Silvy czy Maty. Czyli w zasadzie... Nie ma żadnych ograniczeń! W tym okienku transferowym wizja klubu z Mestalla według prezydenta jest dosyć prosta: „Sprzedajmy wszystko, co się da sprzedać”. W klubowej kasie brakuje jeszcze 30 mln €, a więc pod młotek może równie dobrze pójść boisko treningowe klubu, pachołki używane do treningów, bramki i chorągiewki w narożnikach Mestalla. Ale zanim do tego dojdzie, trzeba sprzedać wszystkich piłkarzy.
Właśnie! Tutaj pojawia się kolejne, dosyć ciekawe zagadnienie. Pomyślmy logicznie. Skoro w tym sezonie w klubowej kasie odnotowano stratę rzędu 78 mln €, to w stosunku do następnych rozgrywek uda się zniwelować ją maksymalnie o połowę - biorąc też pod uwagę zarobki z Ligi Mistrzów. Nawet jeśli mniej, to wobec czterdziestomilionowego debetu co zostaje? Myśleniem prezydenta: sprzedaż jakiegoś zawodnika. Albo dwóch. Oczywiście po promocyjnych cenach, bo z Llorente negocjator godny pożałowania. Co się stanie w kolejnych sezonach? Gdzie będzie cięcie kosztów? Na czym się jeszcze da zaoszczędzić? Kiedy poziom maksymalnego zaciskania pasa dojdzie do zera, co wtedy? No a jak, sprzedaż kolejnego piłkarza! Tylko zaraz... Którego? Villa, Zigic odeszli, w niedługiej perspektywie pożegnamy się z Silvą, Matą, Vicente, Marcheną, Miguelem, Alexisem, Renanem, Joaquinem, Pablo, Banegą... I co się okaże? Że w Valencii tak w zasadzie nie pozostał żaden wartościowy zawodnik, za którego Llorente mógłby wyciągnąć jakieś konkretne pieniądze.
Bardzo pesymistyczne patrzenie na świat, racja? Chyba jedynym ratunkiem z prawdziwego zdarzenia jest sprzedaż nieszczęsnych parceli Mestalla, jednak w dobie światowego kryzysu jest mało prawdopodobne, że ktokolwiek zdecyduje się zainwestować potężne pieniądze w niepewną przyszłość. I do tego budowa Nuevo Mestalla stoi w miejscu. Gdzie znajdzie się Valencia za kilka lat? Na skraju finansowej przepaści czy na dobrej drodze do ekonomicznego cudu? Sprzedaż zawodników jest jedną z możliwości, z której tak chętnie korzysta Llorente. Jednak w dalszej perspektywie może się to okazać klasycznym samobójem...
Będąc zwykłym, nieobeznanym w świecie szarym trybikiem wielkiej gospodarczej machiny nie mam zielonego pojęcia, jak bym osobiście postąpił na miejscu Llorente. Teoretycznie sprzedaż piłkarzy jest najlepszym rozwiązaniem, dobrym na krótki okres czasu. Chyba, że macie lepsze pomysły? Mi pozostaje tylko pójść w Boże Ciało do kościoła i pomodlić się o jakiegoś bogatego szejka z naftowego raju. Jeśli i Wy nie macie żadnych pomysłów na rozwiązanie tej przykrej dla Valencii sytuacji - pomódlcie się razem ze mną, a nuż uda nam się uratować naszą ukochaną drużynę.
KOMENTARZE
a cena za Marchene 3.5 mln ? oddajmy go za darmo bo co to za kwota :/ parodia !!
Wszystko, co napisałeś, jest prawdą. Tyle tylko, że prawdą objawioną, bo oprócz sprzedaży Villi i Żigica, nic wielkiego się nie stało! Nie ma sprzedaży - jak na razie - Maty, Vicente, Silvy, Joaquina, Pablo, Banegi, Marcheny, Alexisa, itd... Płaczesz nad mlekiem, które nie zdążyło się jeszcze wylac. Wielkiej prawdy nam zatem nie odkrywasz, no może poza propozycją, żeby pójśc do kościoła i sie pomodlic za Valencię. Ale w te modły zwyczajnie bym nie wierzył z prostej przyczyny - nikt ich nie wysłucha.
"FC Barcelona zapłaciła Valencii pierwszą ratę wynoszącą 12 milionów euro. Na mocy porozumienia pomiędzy oboma klubami Katalończycy muszą zapłacić za Davida Villę okrągłe 40 milionów euro (bez odsetek). Umowa zawiera szereg klauzul i podpunktów. Jednym z nich jest forma płatności. Zostało uzgodnione, że kwota zostanie rozbita na sześć rat. Na wczoraj został wyznaczony termin pierwszej płatności, ostatnia przypada na grudzień 2013 roku. Tak więc Barça sześć rat spłaci w ciągu ponad dwóch lat."
Niby news ze Sport-u, ale to samo powtarzał kilka dni temu dyrektor ds. finansowych Barcy. Wniosek: trochę VCF musi jeszcze na transferach zarobić, żeby spłacić bieżace zadłużenie.
ps. wedle Sportu Villa będzie zarabiał tylko 5,5 mln + premie... myślałem, że 7 mln mu dadzą.
Barsa- z całym szacunkiem, ale żyję w normalnym świecie, kieruję się normalnymi zasadami i ogólnie jestem raczej normalny. To, że patrzę na świat z bardziej obiektywnej strony (chociaż subiektywizacji nie da się zlikwidować) to swoją drogą. Skoro Liverpool chce rzekomo 30 mln za Gerrarda, to dlaczego Valencia nie chciałaby 50 mln za Villę? Po ostatnich wyczynach Pere$a rynek transferowy spadł na psy, każdy klub bierze za zawodnika tyle, ile chce. To my róbmy tak samo, a jakże!
O transferze Czygryńskiego który był wtopą nie mniejszą niż 65 mil za Kakę czy 35 mil za Benzemę nie wspominając.
W ogóle to wyceń mi Messiego. To może ułatwić sprawę. Mi osobiście w ogóle nie podobają się obecne kwoty transferowe, ale szczerze mówiąc w dobie galaktycznych transferów Pereza i niewiele mniej galaktycznych transferów Barcy 40 mil za Villę to mało.
Piszesz, że za Gerrarda 30 mln to dużo... to ja mogę tylko napisać wtf? Koleś grający wiele sezonów o określonym wysokim poziomie, serce LFC, z dużymi sukcesami, grający w najlepszej lidze świata i tylko 30 mln? Za Cesca Arsenal chce coś pomiędzy 60 a 80, choć myśle, że da radę go wyrwać za 45-50.
Naprawdę chłopaki zejdzie trochę na ziemie, bo narazie to wyglądacie jak "primadonny", którę są obrazone za cały świat, że ten nie chce docenić waszych zawodników i dać za nich więcej kasy niż są warci...
Nie chce mi się wchodzić w rożważania dlaczego za tego dano tyle, a za tamtego tyle... a tamten znów tyle, ale trzeba wziąć chyba sobie trochę, kibice Valencii, do serca sytuacje klubu, to, że wasi zawodnicy to nie "szczyt marketingowy", a w świecie wcale nie są też uważani za największych na swoich pozycjach...
Myślę że o wielu piłkarzach Barcy tez moglibyśmy napisać podobne rzeczy i Ty byś ich tak samo bronił,...że Valdes jest najlepszy na świecie, że Pique wcale nie jest pzreciętny i nie spiepszy Hiszpanom mundialu, że Fabregas kiedyś olał Blaugrane i poszedł do Kanonierów itp ;)
to ze kibice VCF to nie horda sezonowcow, dzieciakow i kibicow sukcesu wiadomo od dawna, nie to co w madrycie czy barcelonie ... a teraz zapewne i mediolanie ;)
Valdes nie jest najlepszym bramkarzem na świecie, wiec nie mam co tego bronić - jest za to facetem na swoim miejscu.
Pique, też nie jest najlepszy ale ma predyspozycje do tego żeby być.
Cesc.. cała prawda olał Barce, ale ta też wtedy nie miała dla niego miejsca i może jakby został to nie byłby takim piłkarzem jak teraz jest....
Odpisałem tylko dlatego, żeby pokazać, że czasem można i na swój ukochany zespół spojrzeć z dozą realizmu/obiektywizmu... chciałbym zobaczyć to też u was, bo niestety w tym zakresie to nie wiele różnią się kibice VCF od fanów Barcy czy Realu, po za nielicznymi przypadkami, z tym, że z wiadomych powodów odsetek takich "przypadków" będzie tu więcej.
Ale zauważ że każdy kibic podchodzi do swojego klubu sentymentalnie, niektórych pikarzy się niemal ubóstwia, a wchodzenie na serwis kibiców danej drużyny i próba przekonywania że ich idole nie są tak dobrzy jak się im wydaje jest bezsensowna, to tak jakby ateista wszedł na forum radia maryji żeby przekonywać ludzi że Bóg nie istnieje, poza tym że mogła by być to dla kogoś dobra zabawa to celu w tym żadnego nie ma.
Po części masz racje... tylko ja na początku chciałem "nawrócić" jednego z redaktorów, a tego chyba przyznasz obowiązują "inne normy moralne" i nie powienien aż tak bardzo przesadzać w swoich newsach ;)
Tutaj się z Tobą zgodzę, co wynika z mojego pierwszego komentarza pod tym newsem, redaktorzy to tez kibice i swoje zdanie mają, chodź mi też się bardzo nie podoba pisanie w newsach swoich często "skrajnych" opinii na dany temat.
@ szp
W gronie moich znajomych często używa się kilku żargonów, takich jak np. ten. "Dać z siebie zrobić frajera", "sfrajerzyłeś się"- po polsku to nie brzmi, ale dobitnie pokazuje nasz wizerunek po tej transakcji ;)
Marzy mi się jeszcze raz ujrzenie Realu albo Barcelony tak na deskach jak w półfinałach xD
Gdie się podziały tamte prywatki... gdzie ten Angloma, Kily Gonzalez albo Mendieta...
Wtedy też nie mieliśmy jakiś hipermocnych nazwisk a jakoś graliśmy, teraz też powinno być dobrze...ale co ja w oóle porównuje ;/
Ktoś wspomniał o Benitezie (część użytkowników uważa go za jedynego, słusznego zbawcę Vcf) - proponuję ponownie obejrzeć mecz z AM (w LE) i zwrócić szczególną uwagę na piłkarzy, których Rafa musiał wpuścić na zmiany (po 6 latach pracy w LFC i wydaniu kilkuset mln ojro).
Te 6 mln za Alexisa to chyba Llorente chce dopłacić, żeby tylko Hiszpana ktoś wziął stąd. Oczekiwanie takiej kwoty nie dość, że jest na wyrost, to jeszcze w porównaniu z wycenę Marcheny doprowadza mnie do szału.
« Wsteczskomentuj