Rotacje, rotacje... i Dani Parejo

Natłok meczów w pierwszym miesiącu roku wymusza na Marcelino pewne rotacje. Nie dotyczą one jednak wszystkich zawodników. Czy taka taktyka będzie odpowiednia na ekipę z kraju Basków?

Valencia miała dużo szczęścia w losowaniu par ćwierćfinałowych. Drużyna z Mestalla obok Realu Madryt trafiła najlepiej, na rywala który zdecydowanie odstaje od reszty pozostałej na placu boju. Warto jednak pamiętać, że Deportivo Alavés to zeszłoroczny finalista Copa del Rey. Bez względu na to co działo się do tej pory w tym sezonie, nie jest to drużyna, którą można zlekceważyć.

Osiemnaście punktów w ligowej tabeli po połowie sezonu na pewno na nikim nie robi wrażenia. To wynik zdecydowanie mizerny, który w tym momencie na pewno wzbudza niepokój u kibiców z Vitorii. Nie jest przecież pewne, że ich drużyna w lidze się utrzyma. Inaczej jednak sytuacja wygląda, jeśli spojrzymy na formę Deportivo w ostatnich spotkaniach. Z osiemnastu punktów zdobytych przez drużynę, aż 12 zostało wydartych w ostatnich sześciu spotkaniach. Cztery wygrane, dwie przegrane. Tak wygląda bilans ostatnich spotkań baskijskiego zespołu.

Nie robi wrażenia? Valencia w ostatnich sześciu spotkaniach ligowych zdobyła punktów dziewięć. Co prawda wygrane z Malagą czy Las Palmas szczególnej chwały nie przynoszą, to przecież zespoły które wspięły się w obecnym sezonie na niewiarygodny wręcz poziom futbolowego marazmu. Deportivo Alavés wygrało jednak również z Sevillą i Gironą, a to już rywale ze zdecydowanie wyższej półki. Minimalne porażki z Atletico i Athletikiem, na dodatek na ich stadionach nie wskazują na wahania formy, a raczej wyciskanie maksa z potencjału drużyny.

Na dodatek warto zauważyć, że coś wreszcie ruszyło się w ofensywie Deportivo, która bardzo kulała na początku pierwszej części sezonu. Czołową postacią w ataku drużyny jest Ibai, który od kilku tygodni prezentuje bardzo wysoką, równą formę, napędzając akcje rajdami flanką. Najlepiej punktującym jest natomiast... Munir. Stary dobry znajomy nadal niesamowicie chimeryczny, irytujący, ale potrafiący w odpowiedniej chwili być w odpowiednim czasie i zrobić swoje. Nie jest szczególnie skuteczny, nie ma z jego strony wielkich fajerwerków, ale można powiedzieć, że coraz lepiej wykonuje powierzone mu zadania.

Atak ekipy jest zresztą nieco przemodelowany. Do drużyny dołączył łączony z Valencią jeszcze pół roku temu John Guidetti. Można więc powiedzieć, że naprzeciwko sobie staną dwie dość podobne linie ataku – jeśli oczywiście Szwed wystąpi u boku Hiszpana o marokańskim pochodzeniu. Zaza, podobnie jak były zawodnik Manchesteru City, jest pracowitym, niezwykle walecznym i dobrze zbudowanym snajperem, natomiast o Munirze, podobnie jak o Vietto, powiemy, że to niezły technicznie, nadający się do gry kombinacyjnej napastnik. Tak ma wyglądać pojedynek linii ofensywnych, choć szkoleniowcy mogą jeszcze coś w ostatniej chwili zmienić.

Przewidywany skład według @plazadeportiva_:
Jaume - Montoya, Gabriel, Garay, Gayà - Andreas, Parejo, Kondogbia, Guedes - Zaza, Vietto #VCFpl

— Krystian Porębski (@woker182) January 17, 2018

Jeśli chodzi o drużynę gości, tutaj między słupkami ma pojawić się wychowanek Valencii, Antonio Sivera. Dość spory problem Baskowie mają jeśli chodzi o kontuzje, zawieszenia i absencje spowodowane innymi pobudkami. Zagrać nie będzie mógł Medrán, Burgui, Hector, Bojan, Christian Santos oraz Katai. Zwłaszcza brak Burguiego może dać się we znaki drużynie zajmującej obecnie w tabeli ligowej 16. miejsce.

Od pierwszego spotkania bardzo wiele będzie zależeć. Jeśli Valencia na własnym stadionie nie pokomplikuje sobie sprawy i wypracuje sobie odpowiednią przewagę, awans do półfinału powinien być dla podopiecznych Marcelino zadaniem poniżej średniego poziomu trudności. Jeśli jednak dzisiaj zabraknie skuteczności, siły przebicia, ognia w ataku i koncentracji w obronie, w Vitorii może zdarzyć się wszystko.

Przypominamy o tegorocznej edycji Forumowego Typera. Nagrody fundują sklepy ISS-sport oraz Fanzone.pl oferujące m.in. oficjalne koszulki piłkarskie VCF.

Tweetnij