Podział punktów w meczu na szczycie
26.11.2017; 23:02
Valencia 1:1 (0:0) Barcelona
Valencia wciąż pozostaje niepokonana w tym sezonie! Los Ches byli blisko, by wygrać z Barceloną w meczu na szczycie La Liga, gdy za sprawą trafienia Rodrigo Moreno prowadzili 1:0. Goście zdołali jednak wyrównać na kilka minut przed końcem, gdy swoją szansę wykorzystał Jordi Alba.
W składzie Valencii obyło się bez niespodzianek. Marcelino, który ów mecz musiał oglądać z trybun, posłał do boju przewidywalną jedenastkę. Przed rozpoczęciem spotkania chwila ciszy została poświęcona zmarłemu w piątek Jaime Ortiemu, byłemu prezydentowi Valencii.
Od pierwszych minut pojedynku Barcelona zyskała optyczną przewagę nad „Nietoperzami”, którzy pozostawali na własnej połowie licząc na groźne kontrataki. Doskonale zorganizowana ekipa Marcelino w zasadzie nie popełniała żadnych błędów, stąd przyjezdni nie byli w stanie wykreować w zasadzie jakichkolwiek sytuacji. Groźnie zrobiło się jedynie po uderzeniu z dystansu Paulinho, lecz piłkę nad poprzeczkę przeniósł Neto.
Valencia wydawała mieć się wszystko pod kontrolą, ale w 30. minucie fatalnego błędu dopuścił się golkiper Blaquinegros. Po szybkiej wymianie podań z szesnastu metrów uderzał Messi, a piłka poleciała wprost w Neto. Ten internował na tyle niefortunnie, że futbolówka uciekła mu między nogami i wyraźnie przekroczyła linię bramkową. Nie zauważył tego jednak sędzia i nakazał grać dalej, co mogło skończyć się jeszcze lepiej dla gospodarzy, którzy wyprowadzili szybką kontrę, lecz finiszujący ją strzał Zazy okazał się niecelny.
Brazylijski bramkarz na szczęście jeszcze przed zejściem do szatni mógł odbudować morale. Najpierw znów sprawdził go Messi, gdy wykonywał rzut wolny, a kilka chwil później ponownie z dystansu swoich sił próbował Andres Inesta. W obu przypadkach Neto pewnie chwycił piłkę. Tym samym Valencia, nie pokazując wiele w ofensywie, schodziła do szatni z wynikiem 0:0.
„Nietoperze” nieco inaczej wyglądali od momentu rozpoczęcia drugiej odsłony, kiedy postanowili się nieco odsłonić i nie ograniczać jedynie do samych kontrataków. Szybko mogło to przynieść efekt, gdy miejscowych uratowała interwencja Ter Stegena, kiedy okazji szukał Goncalo Guedes.
Kilka chwil później, w 60. minucie ponownie w dobrej sytuacji na obrzeżach szesnastki znalazł się Guedes. Portugalczyk zauważył włączającego się do akcji Gayę i w tempo uruchomił lewego obrońcę, który szybko znalazł się w polu karnym, po czym zagrał wzdłuż bramki Ter Stegena. Tam najlepiej zachował się Rodrigo Moreno i w obecności obrońców ekipy z Katalonii wpakował piłkę do siaki! Celebrując gola napastnik założył perukę, ku pamięci wspominanego na początku Jaime Ortiego. 1:0!
Niesieni dopingiem na Mestalla gospodarze mogli podwyższyć wynik, lecz nienajlepiej rozwiązywali nadążające się okazje. Przed najlepszą stanął Goncalo Guedes, lecz przewagę nad obrońcami zmarnował złym przyjęciem piłki od Rodrigo. Tymczasem wszystkie zmiany w walenckim zespole zostały zrealizowane dopiero w ostatnich dziesięciu minutach, gdy na placu gry zameldowali się Andreas, Vezo oraz Mina. Wprowadzenie tego drugiego było konieczne z uwagi na uraz Ezequiela Garaya.
Barcelona bardzo cierpliwie czekała na swoją okazję, a ta — jak się okazało — przyszła w 82. minucie. Wówczas Messi posłał świetne podanie za linię obrony, a zza pleców Martina Montoyi wyskoczył Jordi Alba, który uderzeniem z powietrza doprowadził do remisu. 1:1 na Mestalla.
Końcowe minuty były niezwykle wyrównane, ale ostatnie słowo mogło należeć do Valencii. Wówczas przed szansą stanął Simone Zaza. Włoch próbował uderzać z woleja, ale piłka po jego próbie powędrowała nad poprzeczką. Ostatecznie spotkanie na szczycie zakończyło się remisem, który nie do końca zadowala żadną ze stron. Niemniej dystans w tabeli do Barcelony wciąż wynosi cztery punkty, a drużyna pozostaje niepokonana w tym sezonie.
KOMENTARZE
Fatalny klops Neto przy tej nieuznanej bramce.
Niestety czasami zdrzają mu się takie wpadki ale i tak uważam, że dobry z niego bramkarz.
Fajne zachowanie Rodrigo po strzeleniu bramki :)
Szkoda, że Guedes się pogubił w kontrataku przy stanie 1:0 bo jak by strzelił na 2:0, prawdopodobnie byłoby po meczu i Valencia w końcu przerwałaby tę niemoc z Barceloną na Mestalla :/
Zaza też mógł lepiej się zachować w końcowe ale on tyrał dziś jak wół mimo urazu i dlatego nie mam do niego pretensji.
Najważniejsze, że Barcelona nie odskoczyła i ci najważniejsze, "Los Ches" w dalszym ciągu są niepokonani w lidze ;)
Może być jeszcze ciekawie.
AMUNT VALENCIA!!! :)
I zapewne większość uzna, że zdecydowaną większość meczu to oni dominowali. Sugerując się liczbami - tak. Oglądając mecz - co z tego? Barcelona nie miała praktycznie żadnej 100-procentowej sytuacji (może poza bramkową). Zauważyłem, że w prawie każdym meczu Neto musi bronić dużo strzałów, ale obrona zostawia przeciwnikom na tyle mało miejsca, że większość tych strzałów idzie dokładnie tam, gdzie nasz portero jest ustawiony. I tak też dzisiaj było. Kilka banalnych strzałów Barcelony w środek bramki.
Także brawa za bardzo dojrzałe podejście taktyczne. Myślę, że jeśli taki był plan Marcelino na mecz, praktycznie wszystkie założenia zostały zrealizowane. Brawo my!
Przed sezonem brałbym top 6 w ciemno. Teraz coraz śmielej wierzę w pierwszą 4. Trochę mnie niepokoi rosnąca forma Sevilli.
Mogą sobie ciule narzekać, nie nasza w tym wina. Wynik jak najbardziej sprawiedliwy. Dawać teraz Villarreal!
Neto - 8 (niestety ten klops obniża ocenę,po za tym nie musiał się za bardzo napracować)
Gaya - 10 (asysta i zawodnik meczu,jego strona bali się atakować super mecz zagrał)
Gabriel - 7 (musi pracować nad wprowadzeniem piłki to jest bardzo ważne w dzisiejszych czasach)
Garay - 9 (chyba drugi po Gayi zawodnik meczu, zbierał wszystkie głowy)
Montoya- 5 (niestety jego trzeba obarczyc za stratę bramki, z przodu bodajże jeden wypad to za mało)
Guedes-6 (dużo fajerwerków ale mało korzyści, przy jego klasie można oczekiwać lepszych przyjść piłki i wykończenia paru akcji, duży plus za tzw asystę drugiego stopnia i grę podobno z kontuzja)
Parejko - 6 (pierwsza połowa dramat, druga klasa światowa)
Kondogbia - 8 (odcinal Messiego jak mógł, szkoda głupiej żółtej kartki i braku agresywnego podejścia do Messiego podczas akcji bramkowej)
Soler - 2 (dramat. Kolejny mecz który gra od początku to jest dramat, Marcelino musi z nim porozmawiać)
Radrigo - 10 (biegał, rozrzucal piłki na skrzydła, bajka i bramka, super mecz)
Zaza - 10 (nie może być inna ocena mimo, że bramki nie strzelił i w kilku sytuacjach mógł się lepiej zachować. Za zaangażowanie należy mu się najwyższa ocena)
Rezerwowi grali zbyt krótko. Pozdrawiam.
Gaya, Garay - Profesorzy, zagrali perfekcyjnie.
Gabriel - fajny mecz, ja jestem zadowolony z jego postawy. Walczył o każdą piłkę.
Kondobia - bardzo fajny występ, czyścił co się da, niestety musiał oddawać piłkę głównie do Parejo.
Parejo - kilka fajnych podań, jednak często grał jak ślimak i trzymał piłkę jakby mu się "sprint" zepsuł :) często czeka do ostatniej sekundy, żeby oddać piłkę przez co kilka razy się zagotowało po jego stracie.
Guedes - szarpał ładnie, zabrakło pewności siebie.
Soler - widać było, że głównie nastawiony był na defensywę. W ofensywie jakiś taki przestraszony.
Zaza - robił co mógł, jak określili go komentatorzy - dzik biegał non stop.
Rodrigo - dla mnie rewelka, wykradał piłkę jak się da, dryblował, odgrywał, wychodził na pozycję no i bramka! To jest właśnie ten Rodrigo, którego oczekiwaliśmy
Ogólnie tylko Rodrigo, Zaza i Kondobia grali swoje i się nie bali. Reszta jakaś przestraszona, jakby grali z robotami. Brakowało pewności siebie i dobicia przeciwnika po 2 kontrach ( oj Guedes:(... )
Mecz na + i chociaż za wcześnie, to wierzę, że wróciła nasza wielka Valencia :)
p.s.
Marcelino - kiepski mecz, niewidoczny, gdzieś schowany ... ;) ;P
W ataku w pierwszej połowie dosyć ubogo ale możliwe, że i taki był plan by jednak nie iść od początku na wymianę ciosów. W drugiej było znacznie lepiej i zabrakło trochę szczęścia, by strzelić jednego gola więcej.
Dziwi minie trochę hejt na Montoye. W pierwszej połowie grał bardzo dobrze. Parę razy poszedł odważniej. W drugiej jak reszta defensywy spisał się dobrze. Nie przypominam sobie by coś zawalił. Jedynym powodem, jest to, że nie pokrył Alby. Jednak może się zastanówmy jak padł ten gol?
Świetnie podanie Messiego trenowane czy wyćwiczone. Alba uderzył ale to nie była czysta pozycja. Nie przyjął jej i sobie wybrał okienko. Raczej wyskoczył i nawet ledwo tym czubkiem buta umieścił w bramce.
Padało oskarżenie, że tak ostatnio już takie gole padały. To co? Zawodnik ma przez cały mecz o tym myśleć, o tym jednym zagraniu możliwym z setek innych możliwości? Bez przesady. Ponadto, jakby nie patrzeć to w jego strefę i schodził Suarez, grał Iniesta i wbiegał Alba. Miał kilka osób do "krycia".
No i jeszcze jedna informacja. Alba to lewy obrońca i serio to Montoya ma być w 100% odpowiedzialny za niego oraz za Iniestę? Można zapytać gdzie był Soler, bo jeśli wszyscy kryją, bronią, asekurują to on kogo pokrył? Oglądając powtórkę Montoya niestety za późno dostrzegł za plecami Albę ale jego pozycja nie była zła. Nasi często zagęszczają środek i tak zrobił Montoya. Za to Soler stał dalej od i Alby czy Paulinho.
Lepiej więc cieszyć się z remisu i nie szukać już winnych REMISU z Barceloną po naprawdę udanym meczu.
Nie napisałem, że Montoya źle zagrał bo zagrał dobry mecz. Chyba jego najlepszy w sezonie. Nie zmienia to faktu, że prawie sie zaprzytulał i zacałował z piłkarzami barcy. Zakochany w katalońskim klubie i sam stwierdził przychodząc do VCF, że jak tylko będzie okazja to ucieka do fcb.
Osobiście, nie chce go widzieć w koszulce z nietoperzem na piersi.
Ta frustracja Zazy i Guedesa może wynikać z niewykorzystanej sytuacji w samej końcówce meczu. Ale masz racje, chyba powinien pokazać więcej złości.
Taaak, to dość znamienne... Ale tak już chyba jest, że jak się wskoczy na poziom grania w Barcelonie lub Realu, to trudno szaleć z radości i entuzjazmu w innych klubach... Trudno też oczekiwać po dorosłych ludziach, by ci płakali po remisowym meczu i dobrej grze. No i w końcu spotkał swoich wieloletnich kolegów...
Tak czy inaczej, Montoya nigdy nie będzie wypruwał żył w meczach Valencii (ale czy w Barcelonie wypruwał???), natomiast co najmniej takiej gry jak w niedzielnym meczu oczekiwałbym od niego zawsze.
o tym to akurat nie jestem przekonany :) nie wiem czy np taki Miguel by to zrobil albo Angloma, moze Curro Torres jesli juz tak dywagujemy
choc samo zachowanie Montoyi pozostawia troche do zyczenia, mogl nie robić tego tak ostentacyjnie i na boisku, a w tunelu, no ale już tak bywa. Z drugiej strony nie ma co sie oszukiwać, nie bedzie przeciez udawał ze jest inaczej
Jesli chodzi o sam mecz juz na chłodno - uwazam ze jednak slaby w naszym wykonaniu poza zrealizowaniem zalozen taktycznych w defensywie za co chwała. Nikomu jednak nie mam tego za złe (jak juz mówiłem przed meczem), to nie był jeszcze ten moment, może niektórych mentalnie przygniotła waga i okazja tego meczu. Zrobili co mogli, troche szcześcia też jak nigdy i trzeba cieszyć sie z 1pkt.
Może jedynie do Marcelino dla refleksji - było jakby za bojaźliwie, jakbyśmy byli zupełnie przestraszeni i szczególnie 1 połowie podania to byl naprawde dramat i ponury żart. Nic nie trafialo do adresata, kopanie po autach, non stop straty i byly momenty kiedy nie potrafiliśmy wymienić 3 podań. Soler do poprawy natychmiast.
"niestety za późno dostrzegł za plecami Albę ale jego pozycja nie była zła". Wcale nie - jego błąd polegał na tym, że choć zobaczył Albę odpowiednio wcześnie, mając lepszą pozycję, zlekceważył prawdopodobnie zagrożenie. Jak słusznie ktoś wcześniej zauważył popełnił też duży błąd wyzrucając piłkę z autu wprost pod nogi któregoś z piłkarzy Barcy, stwarzając okazję do kontrataku.
Jednak kto nie popełnił błędów, na czele z Neto? Niecelne podania, niedokładności, straty to elementy, które ostatnio się powtarzają, obojętnie z kim gramy. Coś z tym trzeba zrobić.
Komentujący mecz Mateusz Święcicki podsumował nawet jedno z takich zagrań w wykonaniu Paulisty (notabene jednego z najlepszych piłkarzy VCF): umiejętność wyprowadzenia piłki jest u niego na kompromitującym poziomie...
W I połowie linia pomocy zupełnie nie istniała. Szczególnie Parejo i Soler byli zagubieni i zdominowani. Nieuznanie bramki dla Barcy było skandalem, ale w sumie to był łatwy do obrony strzał. Barca mimo ogromnej przewagi nie potrafiła wykreować 100% okazji.
II połowa to zupełnie inna historia - wreszcie więcej odwagi i więcej dobrej gry. Była szansa na 1-sze zwycięstwo na Mestalla od 10 lat. Nie udało się, jednak brawa za ambicję, walkę do końca.
Niepokoi mnie coraz lepsza forma Atletico i Sevilli, tym bardziej że ze składu wykruszyli się na dłużej Murillo, Guedes i Garay, a zdrowie Zazy wisi na włosku (trochę po włosku).
Odnośnie Marcelino - ciekawym bardzo, czy z nim na ławce Los Ches zagraliby nieco bardziej otwarcie w drugiej części pierwszej połowy??? Bo przez pierwsze 20 minut ładnie to wszystko wyglądało, Barcelona nic nie mogła wskórać ofensywnego...
« Wsteczskomentuj