Wygrana nie bez kłopotów
19.11.2017; 18:30
Espanyol 0:2 (0:0) Valencia
Valencia miała spore kłopoty w wyjazdowym spotkaniu z Espanyolem, ale ostatecznie wywozi z Katalonii komplet punktów. Los Ches przetrwali trudną pierwszą połowę spotkania, a po przerwie, za sprawą Kondgobii oraz Santiego Miny zdobyli dwie bramki dające zwycięstwo. To już ósmy tryumf ekipy Marcelino z rzędu!
Wyjściowy skład Valencii nieco zmienił się względem ostatnich meczów. W jedenastce pojawili się Lato, Andreas czy Santi Mina, a tym samym Marcelino dał odpocząć zmagającemu się z urazem Zazie oraz wracającym po występach w reprezentacji, Solerowi oraz Guedesowi. Po stronie Espanyolu od pierwszych minut oglądaliśmy byłych piłkarzy Los Ches, Javiego Fuego oraz Pablo Piattiego.
Spotkanie od początku było wyrównane, jednak w pierwszych kilkunastu minutach piłka częściej znajdowała się na połowie „Papużek”. Goście nie byli jednak w stanie stworzyć klarownej okazji, a warte odnotowania okazały się jedynie uderzenia z dystansu Martina Montoyi oraz Andreasa Pereiry — ten pierwszy okazał się niecelny, a z drugim poradził sobie golkiper miejscowych.
W kolejnych fragmentach pierwszej odsłony przenieśliśmy się pod pole karne Valencii. Swojej okazji szukał Pablo Piatti, którego strzał z ostrego kąta wylądował jednak w trybunach. Przed doskonałą okazją mógł stanąć natomiast Gerard Moreno, lecz nie wykorzystał błędu walenckiej defensywy źle przyjmując sobie piłkę na dwunastym metrze będąc sam na sam z Neto. Ostatecznie futbolówka w tej sytuacji trafiła do nieco gorzej ustawionego Davida Lopeza, ale jego uderzenie zostało sparowane na rzut rożny przez bramkarza.
Wspomniany Gerard Moreno mógł się zrehabilitować jeszcze przed zejściem do szatni. W 36. minucie kapitalnym przyjęciem dośrodkowanej piłki zmylił Toniego Lato, po czym oddał strzał z ostrego kąta, a futbolówka zatrzymała się na słupku, następnie trafiając w Gabriela Paulistę, ale co najważniejsze, nie znalazła się w bramce! Ostatecznie słabo grająca Valencia zdołała utrzymać do przerwy bezbramkowy remis, co wciąż pozwalało wierzyć w osiągnięcie dobrego wyniku końcowego.
Po zmianie stron pierwsze kilka minut nadal należało do „Papużek”. Najpierw po groźnym dośrodkowaniu Sergio Garcii Toni Lato ofiarnym wślizgiem uprzedził Pablo Piattiego. Chwilę później musiał już interweniować Neto, który wychodząc z bramki zatrzymał aktywnego Garcię i wybił mu piłkę spod nóg na dziesiątym metrze od bramki.
Marcelino zdecydował się na pierwsze zmiany po godzinie gry. Najpierw na placu gry zameldował się Goncalo Guedes, który zmienił Toniego Lato, a tym samym Jose Gaya powrócił do linii defensywnej. Natomiast wymuszone okazało się wejście Ezequiela Garaya. Argentyńczyk musiał zastąpić kontuzjowano Jeisona Murillo. W pewnym momencie goście musieli sobie także radzić bez samego trenera, który został odesłany na trybuny za protesty.
Valencia przetrwała okres dominacji Espanyolu, po czym sama próbowała odgryźć się rywalowi. W 67. minucie po jednym z dośrodkowań obrońcy gospodarzy wybili piłkę przed pole karne i ta na dwudziestym metrze spadała pod nogi Geoffreya Kondogbii. Pomocnik idealnie przyjął sobie futbolówkę układając ją pod strzał i następnie precyzyjnym kopnięciem pokonał golkipera! 1:0 dla „Nietoperzy”!
Od tego momentu podopieczni Marcelino przejęli inicjatywę nad meczem i dążyli do podwyższenia rezultatu. Bardzo bliski tego był Rodrigo Moreno, który po podaniu od Kondogbii poradził sobie z obrońcą, by oddać mocny strzał w kierunku bramki, lecz instynktowną paradą popisał się Pau Lopez.
Na ostatnie dziesięć minut wprowadzony z ławki został także Carlos Soler. Wychowanek klubu z Mestalla w 83. minucie niecelnie dośrodkował w pole karne, co chciał wykorzystać Victor Sanchez i zgrać piłkę do bramkarza. Kapitan „Papużek” nie dostrzegł jednak biegnącego za nim Santiego Miny w efekcie czego wyłożył futbolówkę jak na tacy snajperowi Valencii, a temu nie pozostało nic, jak skierować ją do siatki! 2:0.!
Kolejny raz w tym sezonie Valencia pokazała, że potrafi wygrać spotkanie, w którym nie gra wybitnego futbolu, co charakteryzuje mocne drużyny. Teraz jednak przed „Nietoperzami” największy sprawdzian, bowiem za tydzień spotkanie z liderem i głównym kandydatem do tytułu, Barceloną.
La Liga, 12. kolejka: ESPANYOL 0:2 (0:0) VALENCIA
Gole: 0:1 Kondogbia, 0:2 Mina
Espanyol: Pau López, Aarón, Naldo, David López, Javi Fuego, Darder, Piatti (Hernán Pérez, m. 73), Leo Baptistao (Jurado, m. 15), Sergio García, Gerard.
Valencia: Neto, Montoya, Gabriel Paulista, Murillo (Garay, m. 65), Lato (Guedes, m. 60), Parejo, Kondogbia, Andreas (Carlos Soler, m. 80), Gayà, Rodrigo, Santi Mina.
KOMENTARZE
Dawać Barcelone, ja tez czekam, zmiazdzymy ją na Mestalla !
Kibicujemy juz tyle lat, czas na pogrom Barcelony i mistrza La Liga , nalezy nam sie . Potem Barcelona traci punkty na Bernabeu i VcF dumnie wskakuje na pozycje lidera La Liga, ktorej nie oddaje juz do konca sezonu. To jest plan
Brawa dla Marcelino że ich tak przygotował i poustawiał że grając większość meczu zmiennikami potrafimy rozbroić dobrze grającego przeciwnika. Faktycznie wygrywamy słabe mecze jak najlepsi.
A mecz? Do odnotowania 3 punktów i zapomnienia.
Neto MOTM.
Za tydzień liczę na MAKSYMALNĄ koncentrację i 3 punkty.
Piękne trafienie Kondogbii ;)
AMUNT VALENCIA!!! :)
Nie napiszę niczego odkrywczego od moich poprzedników. Mecz do wygrany, trzy punkty, do zapomnienia.
Moim zdaniem najsłabszy mecz w sezonie, pierwsza połowa dramatycznie słaba. Paradoksalnie najsłabsi w pierwszej połowie Kondogbia i Mina zostali strzelcami bramek w drugiej połowie. Cieszy fakt, że Valencia regularnie punktuje, że nawet jak nie idzie to i tak coś wcisną i wracają z trzema punktami - to domena mistrzów. Można napisać, że po pierwszej połowie Espanyol powinien prowadzić 3:0 - ale nie prowadził. Szczęście sprzyja lepszym - coś jest w tym powiedzeniu.
To co Panowie, teraz nastawiamy celowniki na Barcelonę i czekamy na niedzielę! Nawet może w poniedziałek wolne w pracy człowiek weźmie żeby szczerze %świętować - a co!
Nie wiem skąd w zasadzie u wszystkich piłkarzy taka słaba dyspozycja. Jak można tak niecelnie podawać, tracić piłkę tak łatwo?
Jedno jest pewne - żeby pokonać Barcę trzeba zagrać o klasę wyżej i mieć co najmniej tyle szczęścia co z Espanyolem.
A co do słabej dyspozycji, sądzę że chłopaki gadają, że skupiają się na każdym meczu ale sądzę, że przyjeżdżając wczoraj do papużek myśleli już o ich "kolegach" zza miedzy. Czuję , że to będzie taki mecz jak za Nuno na Camp Nou gdzie graliśmy jak nigdy i tylko zrządzenie losu zabrało nam punkty. Myślę, że pierwsze pół godziny to będzie szok dla Barcelony, obyśmy wtedy już wypracowali przewagę nie tylko optyczną.
Ja to widzę inaczej - myślę, że to właśnie Barcelona wyjdzie na ten mecz na wielkiej ambie i spróbuje nas wypunktować w pierwszym kwadransie. Nie uda im się to. Potem mecz się wyrówna i jeśli remis będzie się utrzymywać do 70 minuty, to ostatni kwadrans to będzie z naszej strony już tylko bronienie wyniku.
Licze jednak na szybkiego gola i wygraną 3-0 po perfekcyjnym meczu. Z drugiej strony ten Messi... nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do glowy.
Chce zobaczyc sfrustrowanego Suareza odcietego od podan.
No i jeszcze jedno, ciekawe jak tam "Canalla, fuera del Mestalla" sie zaprezentuje - licze ze kibice ponownie godnie go przywitaja :D
Amunt!
« Wsteczskomentuj