sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Awans do 1/8 finału CdR

Bartłomiej Płonka, 21.12.2016; 23:09

Valencia 2:1 (1:1) Leganes

Valencia pokonała Leganes 2:1 w rewanżowym spotkaniu 1/16 finału Pucharu Króla i awansowała do kolejnej rundy. Obie bramki zdobył Rodrigo Moreno, a kolejny raz nie udało zachować czystego konta. W piątek poznamy rywala Los Ches w 1/8 finału.

Cesare Prandelli postanowił wystawić do gry czterech defensorów, w tym na bokach Montoyę oraz Cancelo. W środku pola Daniego Parejo zastąpił Medran, z kolei linii ataku znalazło się miejsce dla Miny, Munira oraz Rodrigo.

Od początku meczu aktywny w grze był Rodrigo Moreno. Hiszpan dochodził do sytuacji bramkowych, jednak jego kłopotem była nieskuteczność. W dwóch podobnych okazjach napastnik mijał bramkarza rywali, po czym trafiał w słupek. W drugiej z sytuacji nie popisał się także Medran, który dobijając piłkę dramatycznie przestrzelił z kilku metrów.

Niemoc Rodrigo została przerwana po ponad trzydziestu minutach gry. Wówczas byłego gracza Benfiki obsłużył Medran, a ten wprawdzie z problemami, ale wreszcie umieścił futbolówkę w siatce dając swojej drużynie prowadzenie. 1:0.

Goście zaczęli dochodzić do głosu po stracie gola. Jeszcze przed przerwą Jaume postraszyć chciał Luciano Neves, ale jego strzał z pola karnego wylądował na bocznej siatce. Natomiast w drugiej połowie przyjezdnym szybko udało się doprowadzić do remisu. ”Nietoperze” kolejny raz w tym sezonie uprawiali cyrk w grze obronnej, spektakularny kiks zaliczył Enzo Perez, a Darwin Machis wykorzystał swoją szansę. 1:1.

Leagnes wydawało się powoli poczuwać swoją szansę, a na Mestalla wkradała się nerwowość kibiców, którzy w pewnym momencie zaczęli już wyrażać swoje niezadowolenie gwizdami. Tymczasem ponad trzydzieści minut gry z ławki otrzymał Carlos Soler, a w późniejszych fragmentach meczu na murawie pojawili się również Rafa Mir oraz Jose Gaya.

Po kilkunastu minutach prób atakowania ze strony gości, to właśnie Soler przeprowadził znakomitą akcje na połowie rywala zakończoną strzałem. Bramkarz Leganes odbił piłkę przed siebie, a formalności dopełnił Rodrigo i na minutę przed końcem ostatecznie rozwiał losy awansu. Valencia mogła wygrać wyżej, ale w doliczonym czasie nie spożytkowała rzutu wolnego z osiemnastu metrów.

„Nietoperze” awansowali do kolejnej rundy Copa del Rey, jednak ostatni mecz w tym roku kalendarzowym nikogo nie porwał. Pomimo wygranej w zespole długimi fragmentami wciąż widać brak jakości i pozostaje mieć nadzieję, że zmieni się to po dokonaniach ruchach na rynku transferowym.

Puchar Króla, 1/16 finału mecz rewanżowy: VALENCIA 2:1 (1:1) LEGANES, awans: Valencia

Gole: 1:0 Rodrigo 36 min, 1:1 Darwin 49 min, 2:1 Rodrigo 89 min

Valencia: Jaume, Cancelo, Montoya, Santos, Mangala, Montoya, Enzo Pérez (Carlos Soler, m. 57), Mario Suarez, Medrán, Santi Mina (Gayà, m. 78), Rodrigo, Munir (Rafa Mir, m. 71).

Leganés: Herrerín, Víctor Díaz, Mantovani, Medjani, Timor, Marín, Unai López, Rubén Pérez, Gabriel (Guerrero, m. 46), Machís (Sergio, m. 87), Luciano (Toni, m. 70).

Kategoria: Mecze | wlasne skomentuj Skomentuj (7)

KOMENTARZE

1. wotek2121.12.2016; 23:26
wotek21Strata bramki, to jakaś komedia, zaczynając od tego ile metrów sobie luźno przebiegł z piłką, potem zakret wśród obrońców... jaja normalnie.

Cieszy forma Rodrigo, oby ktoś w końcu zaczął strzelać.

Poczekajmy co nowy rok przyniesie.

Amunt VCF!
2. siarka00721.12.2016; 23:46
siarka007Podobała mi się zmiana stylu gry i dynamiki w środku - jak ktoś jest przewrażliwiony to nie będę wspominał o braku Parejo i dywagował na temat jego wpływu na taki, a nie inny stan rzeczy. Po prostu graliśmy inaczej, nadal były piłki do boku, ale kiedy trzeba było zaskoczyć prostopadłym podaniem czy akcją środkiem to to robiliśmy (tak padły obydwie bramki, zresztą obydwa słupki Rodrigo to również prostopadłe zagrania). Ten element gry idzie w takim kierunku jak bym to sobie wyobrażał, choć ciężko szukać automatyzmów przy Medranie, który nie dostawał za wielu szans czy Solerze, który swoją drogą dał świetną zmianę i ma te cechy, które najbardziej lubiłem u Gomesa - oby nie byli równie podobni co do tych złych cech, a będzie z niego kawał pomocnika.

Szkoda, że Enzo odwalił taką kaszankę, bo do tego momentu dobrze oceniałem grę jego i ogólnie grę całego środka, ale trochę istotniejszych rzeczy szukałem w tym meczu niż pojedyncze błędy poszczególnych graczy - szukałem choćby próby znalezienia jakiejś tożsamości w środku. Oczywiście pozostałe fakty są niezmienne (jak to, że Santos jest do odstrzału czy to, że Rodrigo - mimo 2 bramek - nigdy nie będzie typowym napastnikiem), ale chodzi o to, żeby w ogóle było wokół czego robić roszady w zimowym okienku. Druga połowa od bramki Leganes i zejścia Enzo bardzo siadła, nasi nie bardzo już biegali, ale mimo wszystko pierwszy raz od któregoś ze spotkań jeszcze za Pako widzę pomysł i życie w tej ekipie.

To tak:
Jaume bardzo pewny (za bramkę ciężko winić, i tak był bardzo blisko wyratowania tej sytuacji), no i dobrze wprowadzał piłkę do gry; Montoya w kratkę i czasem zawalał krycie, Cancelo przyzwyczaił do trochę lepszej gry, Santos to statysta, oglądający się ciągle za plecy czy asekuruje go Mangala, w dodatku z chronicznym lękiem przed podaniem innym niż do najbliższego kolegi lub lagą (praktycznie za każdym razem Enzo musiał wbiegać na własną połowę na odległość maksymalnie 10 metrów od niego, żeby w ogóle oddał piłkę), środek do zgrania, acz obiecująco (zwłaszcza warto zapisać do pamiętniczka zagrania Medrana, tego elementu nam brakowało), skrzydła zupełnie bezproduktywne (Mir kiepska zmiana, Munir albo tracił albo był faulowany, Mina bardzo dyskretnie), no i Rodrigo - szkoda mi go trochę, że takiego ma zeza, bo gdyby poprawił wykończenie strzelałby mnóstwo bramek - potrafi się odnaleźć i właściwie mógł spokojnie stuknąć dziś 4, może nawet 5 razy. Ciężko go ocenić na minus, bo grał dobrze i byłoby to zwyczajnie niesprawiedliwe, ale też ciężko mu zapomnieć takie sytuacje jakie miał.

Do korekty sporo, ale ten kluczowy (moim zdaniem) element ku poprawie gry dał dziś fajny sygnał.

Cóż - styczniu, przybywaj! I przynieś nam pozbycie się pozostałości po szrocie oraz solidnych następców.
3. pedro922.12.2016; 12:17
siarka, meczu nie widziałem, ale czytałem w hiszpańskich mediach relacje z meczu. Ton tych opinii jest inny niż twoja w sumie pozytywna ocena.
Czytam np. o "pobre imagen", że ciągle nie ma drużyny, oglądamy słabą grę, te same błędy, nie widać poprawy itd.
Najwyższą notę uzyskał Soler - 8 (i tu mamy zgodność) – razem z Mirem (6) wychowankowie wnieśli świeży powiew do „toksycznej” drużyny i zostali ocenieni najwyżej.
Jaume dostał od Plazadeportiva 4 (został obwiniony za utratę bramki), Enzo zagrał na poziomie Santosa (obaj 3) – najniższe noty.

Zastanawiam się więc jak to jest, czy tam w Hiszpanii patrzą na mecz innymi oczami i panuje już tak głęboki pesymizm i brak wiary?
Chętnie przyjąłbym twój punkt widzenia, jednak czytając tak rozbieżne oceny jestem nieco zdezorientowany.
Ja ze swojej strony ciągle nie rozumiem dlaczego Prandelli tak pogrywa z Gayą. Niewstawianie go do wyjściowego składu, gdzie na jego pozycji gra prawy obrońca musi być dla Gayi bolesnym policzkiem. Tymczasem Arsene Wenger ma podobno na oku naszego canterano i myśli o sprowadzeniu go do Londynu.

4. LimaK22.12.2016; 12:18
Awans jest ale bramka standardowo stracona...
5. Ruben22.12.2016; 13:49
Rubenpedro9, jest dokładnie tak jak się pisze w Hiszpanii. Wymęczone 2:1 z Leganes... brak płynności w grze, piłkarze mają spętane nogi, piłka odskakuje, podania są niecelne. W takim meczu posiadanie piłki powinno być 70 do 30, a tu było prawie pół na pół. Valencia gra słabo i nie pomogą tu żadne transfery. Prandelli nie ma pomysłu na tę drużynę, nie potrafi piłkarzy zmotywować. Nie bez powodu wyleciał z Galatasaray. Obwinianie piłkarzy to nie jest dobra droga.
6. siarka00722.12.2016; 19:01
siarka007@pedro9:

Wcale się nie dziwię, że ton jest inny - mecz był mocno taki sobie i ja się z tym zgadzam. To nie jest ważne na ten moment. Jedyne co mnie interesowało jeszcze przed tym spotkaniem i w jego trakcie to to, jak będziemy grać w środku, czy będzie tam więcej dynamiki i czy gra będzie choć trochę urozmaicona rozgrywaniem innym niż piłka na boku... i tak się stało; w normalnych okolicznościach przy tak słabych skrzydłach jak wczoraj nie mielibyśmy ani jednej okazji, tymczasem było około 6 setek (chyba 13 okazji ogółem). Jak wspomniałem, bardzo duża część akcji szła środkiem, co w Valencii jest wręcz anomalią. To, że Santos będzie grał jak leszcz oraz to, że Rodrigo nie strzeli wszystkiego, co będzie miał było tak oczywiste jak fakt, że dzisiaj mamy czwartek, ale to są formacje, w których planujemy wzmocnienia i wiadomo o tym od dawna. Z przebiegu spotkania równie dobrze mogło się skończyć 6:0 (oceniając bardzo groźne akcje), a co do posiadania piłki to nie potrafię wymagać pełnej kontroli przy nowym ustawieniu środka... choć nawet gdyby miało być niższe to kwestia wyboru: mieć większe posiadanie głównie przez to, że stoimy w środku pola i 20 sekund wyprowadzamy piłkę z własnej połowy przy kontrze czy mieć je niższe, ale nie pozwolić rywalowi na zbyt wiele w ofensywie (bramka to kompletna wtopa Enzo, której powinno nie być, poza nią byli niegroźni nawet mimo kapcia na środku naszej obrony), a w dodatku stwarzać sobie tyle okazji i TAKIE okazje mimo ogólnie kiepskiej gry.

Jak dla mnie mogliby wczoraj nawet przegrać, ale jeśli poszczególne, ważne elementy wyglądałyby inaczej (lepiej) to i tak byłbym bardziej zadowolony niż z wyniku 4:0 i 75% posiadania piłki, ale z tą samą grą co zawsze. Na którą już nikt się nie nabiera od kilkunastu miesięcy, warto dodać.

Dla mnie był to impuls - od kilku dobrych lat (tj. od kiedy pozwala mi łącze) widziałem wszystkie spotkania Valencii bez wyjątku, ale szukając tego typu gry środkiem musiałbym się cofnąć o jakieś 2 lata wstecz, więc dla mnie to jednak spora sprawa. Tak, do poprawy wiele, ale jak mówię - nie w tym rzecz.
7. pedro923.12.2016; 12:21
siarka> ja mimo wszystko nie jestem takim optymistą – nie widzę poprawy, choć ciągle wierzę, że wyjdziemy prędzej czy później na prostą. Patrząc na to co się dzieje w VCF raczej później.
Niepokoją mnie różne sprawy – to jak gra drużyna jest wypadkową wielu innych elementów – struktury organizacyjnej i funkcjonowania klubu, strategii itd., co pozostawia bardzo wiele do życzenia. Ale zostawmy te elementy na moment na boku.
Widzę rosnące rozbieżności między Prandellim i Suso. Niezrozumiałe są dla mnie niektóre decyzje personalne Prandellego, brak odwagi (przeciwieństwo Ranieriego, który nie obawiał się stawiania na młodych). Przykładowo, po wysoko wygranym wyjazdowym meczu z Leganes w rewanżu Prandelli wstawia do wyjściowego składu Pereza, który dopiero co się wyleczył. Efekt: Enzo musiał zejść z boiska nie dlatego, że grał słabo, ale dlatego że znowu złapał kontuzję. I tylko dlatego zobaczyliśmy w akcji Solera, który zresztą przyćmił starszego, gnębionego kontuzjami kolegę.
Gaya b.szybko stał się 3-cim wyborem Prandellego, po Montoyi i Siqueirze. Jak to możliwe? Co się dzieje z Miną? Od przyjścia Włocha równia pochyła. Co z Bakkalim? Po udanych meczach wraca na ławkę – gdzie tu konsekwencja? Jakie są przyczyny fali kontuzji?
Kwestionowanie kompetencji Włocha w tak skomplikowanej sytuacji być może nie jest uzasadnione, jednak rodzą się pewne wątpliwości.
Przypuszczam, że zapowiadana rewolucja kadrowa ma niewielkie szanse na powodzenie, gdyż już w letnim okienku (kiedy jest znacznie więcej możliwości i czasu) nie udało się pozbyć „wyróżniających się” piłkarzy typu Santos. Jednocześnie odeszli najlepsi: Mustafi, Gomes, Paco, Fegu (za darmo) i pozbyliśmy się wartościowych piłkarzy takich jak Piatti i Fuego. W zamian przyszły takie asy jak M.Suarez, pozostali ci, co zawiedli: Parejo i „toksyczny” Enzo, a na miejsce Alcacera nie ma nikogo.
W tak zdekomponowanej drużynie pod rosnącą presją z trudem odnajdują się obiecujący młodzi piłkarze: Munir i Medran. Do nielicznych udanych ruchów transferowych zaliczam Mangalę i Garaya.
A na kogo możemy liczyć w tym okienku? Największe szanse na przyjście ma niechciany przez nikogo Zaza. Nawet z grzejącym ławę Hernanesem są duże problemy.
Najgorsze jest to, że Prandelli ciągnie w jedną stronę, a Suso w drugą. Sytuacja jest więc trudna i skomplikowana. No, ale zobaczymy co przyniesie nowy rok.