Trzecia przegrana na początku sezonu
11.09.2016; 18:11
Betis wygrywa na Mestalla
Start sezonu 16/17 w wykonaniu Valencii układa się dramatycznie. Los Ches przegrali z Betisem 2:3, a decydującego gola dla gości w doliczonym czasie strzelił Ruben Castro. Po trzech kolejkach podopieczni Pako zajmują 19. miejsce z zerowym dorobkiem punktowym.
Skład walenckiej drużyny nie był łatwy do odgadnięcia przed rozpoczęciem spotkania. Ostatecznie Pako Ayestarán dał szansę debiutu Mangali i Garayowi, a do bramki wrócił Diego Alves.
Alves; Gayà, Mangala, Garay, Cancelo; Mario Suárez, Enzo, Parejo; Mina, Nani, Rodrigo #VCFpl
— Karol Kotlarz (@KarolK_90) 11 września 2016
Od początku spotkania do ataków ruszyła Valencia. Gospodarze ostrzeliwali bramkę Adana głównie sprzed pola karnego, ale golkiper Betisu spisywał się bardzo dobrze. Nieco mniej owoców przynosiły akcje rozgrywane do skrzydeł, po których w polu karnym gości bywało trochę szumu, jednak nic ponadto to.
Gospodarze prowadzili grę, mieli swoje okazje, ale nie potrafili umieścić piłki w siatce Andaluzyjczyków. Betis od czasu do czasu gościł pod szesnastką „Nietoperzy”, aż w końcu jeden z wypadów zakończył się golem Rubena Castro. Snajper ekipy z Sewilli otrzymał piłkę na lewą stronę, padł w pole karne, przełożył obrońcę i pewnym strzałem wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie. Tymczasem do zakończenia połowy nie dotrwał Jose Gayà, który nabawił się kontuzji, a w jego miejsce desygnowany do gry został nominalny prawy obrońca, Martin Montoya.
Ostatecznie, pomimo wielu szans na gola Valencia schodziła do szatni przegrywając 0:1. Od pierwszych minut drugiej odsłony na boisku pojawił się Alvaro Medrán, który zmienił Mario Suareza. Senne kilka chwil po wznowieniu gry przerwał Enzo Pérez — Argentyńczyk zaatakował rywala brutalnym wślizgiem, za co został wyrzucony z boiska i osłabił zespół na ponad 30 minut przed końcem.
Przewaga jednego zawodnika dość szybko przełożyła się na drugiego gola dla Betisu. Andaluzyjczycy wyprowadzili zabójczy kontratak po rzucie rożnym Los Ches, a tym, który trafił do siatki Alvesa był doskonale znany walenckim kibicom, Joaquin. Do ostatniego gwizdka pozostawało jeszcze niespełna dwa kwadranse, ale Blanquinegros znajdowali się niezwykle skomplikowanej sytuacji.
Po drugim trafieniu dla przyjezdnych następne kilka minut ponownie były dość nudne. Na murawie działo się niewiele, a Valencia chwilami przypominała drużynę pogodzoną już z losem. Tymczasem sygnałem do ataku dla Blanquinegros było wprowadzenie Munira, który już w swojej pierwszej akcji trafił w poprzeczkę i od razu poderwał zespół. Chwilę później wreszcie drogę do siatki znalazł Rodrigo zdobywając kontaktowe trafienie po wyśmienitym podaniu Parejo. Trzy minuty później po rzucie rożnym swoją okazję wykorzystał Garay, który dobił futbolówkę po tym, jak Adan obronił wcześniejszy strzał Munira! Nieoczekiwanie w trzy minuty gospodarze zdołali doprowadzić do remisu!
Napór Valencii rósł z każdą minutą. Chociaż podopieczni Pako byli osłabieni brakiem Enzo, to szturmowali bramkę Adana, który jednak był tego dnia w bardzo wysokiej dyspozycji i odbijał kolejne strzały m.in. Rodrigo czy Munira. Kiedy wydawało się, że to miejscowi są bliżej trzeciego gola ostatni cios zadał Betis. Z lewej strony piłkę w pole karne posłał Piccini, a akcję zamknął Castro, który bez problemów urwał się Cancelo. 2:3.
Na razie start tego sezonu układa się bardzo słabo. Zero punktów po trzech meczach to najgorszy wynik od lat. Teraz piłkarzy czeka trudny wyjazd na San Mames.
La Liga, 3. kolejka:
VALENCIA - REAL BETIS 2:3
Gole: 0-1. M. 37: Rubén Castro. 0-2. M. 53: Joaquín. 1-2. M. 75: Rodrigo. 2-2. M. 78: Garay. 2-3. M. 92: Rubén Castro
Czerwona Kartka: Perez
Valencia CF: Diego Alves, Cancelo, Mangala, Garay, Gayà (Montoya, m. 45), Enzo Pérez, Mario Suárez (Medrán, m. 46), Dani Parejo, Santi Mina (Munir, m. 63), Nani y Rodrigo.
Betis: Adán, Durmisi, Pezzella, Mandi, Piccini, Fabián Ruiz (Gutiérrez, m. 20), Brasanac, Petros, Álex Alegría (Cejudo, m. 81), Joaquín (Musonda, m. 67) y Rubén Castro.
KOMENTARZE
Ogólnie - szkoda gadać... Z ekipy mającej bić się o puchary VCF zrobiło się jednym z głównych kandydatów do spadku. I to jeszcze z jakimi potęgami przegrywali do tej pory!
Straszne... Trzeba coś zmienić...
Zachowajmy spokój, niedługo zaczną klepać, potrzeba troszkę czasu na zgranie i będziemy wymiatać.
Wierni po porażce, dumni po zwycięstwie,
Amunt VCF!!
Zespół pokazał charakter dorabiając dwie bramki gdy grali w 10tkę.
Pod koniec cisinęli Betis by przegrać... :/
Valencia powinna to wygrać ale pechowo przegrała...
Perez to bezmyślny głupek i nie nadaje się na kapitana.
Dobrze sytuację klubu przed meczem skomentował Ayesteran: Klubu z sukcesami nie buduję się w jeden sezon.
Wystarczy spojrzeć na Sevillę w której Monchii siedzi 15 lat lub na Porto. Tam nie zmieniają dyrektorów/trenerów kilka razy w sezonie :)
Osobiście mimo wyników, dalej jestem pełen optymizmu i wierzę, że drużyna zacznie w końcu wygrywać. Nie bez znaczenia jest również fakt, że wymieniona została praktycznie połowa pierwszego składu. Na zgranie potrzeba czasu.
Co do samego meczu, Enzo ponownie pokazał, że nie potrafi myśleć. Wejście wyprostowaną nogą mając już jedną żółtą na koncie? Naprawdę? Która to już z kolej jego czerwona kartka zebrana z żółtych i to nie w końcowej fazie meczu? Do tego Pana już naprawdę można stracić cierpliwość.
Obrona była bardzo solidna, pomoc niesamowicie kreatywna, a atak na światowym poziomie...
Paco jest trenerem ze światowej czołówki więc będziemy w pierwsze 4 ce ...
Nie, poważnie. Nie twierdzę, że ci piłkarze są słabi, nawet mimo mojej nieskrywanej antypatii do Parejo, bo nie są, ale w takim zestawieniu nasz środek pola jest najzwyczajniej w świecie bezproduktywni do bólu.
Mam nadzieję, że Enzo po tej debilnej kartce straci na jakiś czas pewne miejsce w pierwszym składzie i — po cichu na to liczę — opaskę, bo z całej trójki wydaje się być najmniej nie-do-zastąpienia. Wiadomo przecież, że gra bez Suareza, notabene jedynego DMa w kadrze, byłaby głupotą, a stawianie tam Enzo albo Parejo zakrawa o sabotaż.
I po takim falstarcie aż ciężko mi to przechodzi przez klawiaturę, ale my naprawdę mamy pecha. Czekam na moment, aż to wszystko zatrybi, a Pako zauważy, że środek pola to przede wszystkim miejsce dla rozgrywającego z krwi i kości, a nie fana kręcenia kółek i łapacza kartek wannabe box-to-box
PS. Nani póki co zawodzi bardziej niż my w komentarzach ;>
Na prawdę nie rozumiem hejtu na Parejo kiedy w składzie jest jeszcze ten kaleka. 25 mln za taki szrot i jeszcze opaskę dać dziadowi!?!?!?
W głowie się nie mieści
Taka gra może nie byłaby tragedią, gdybyśmy mieli środkowego, który umie grać tyłem do bramki, ale nie mamy.
To sprawia, że zauważyłem, że boczni pomocnicy schodzą do środka momentami, by rozegrać piłkę.
3-ójce z przodu trzeba grać piłkę do przodu a do tego trzeba gracza z wizją lub szybszej wymiany piłki między graczami w środku pola.
Z tego powodu dla mnie albo Enzo, albo Parejo w pierwszym składzie.
Do tego można kombinować z Medranem czy Rodrigo jako podczepionym pod środkowego, bo on już tak grywał w Portugalii i dawał radę.
Mam też nadzieję, że jak Garay z Mangalą się zgrają to defensywa na środku zrobi się bardziej "żelazna" - na razie widać jeszcze błędy w komunikacji i ustawieniu.
Amunt Valencia!
Jeżeli trener nie posiada w Valencii jakiegoś niesamowitego szacunku za tydzień zacznie się nieśmiałe Fuera! Widząc to trener na konferencji po meczu weźmie całą winę na siebie. Zawodnicy zaczną odpuszczać bo skoro trener winny to po co się spuszczać. Za miesiąc wejdą mu na głowę i będą sobie robić sobie jaja z Parejo który jako jedyny w obrzydliwym stylu będzie strzelał i asystował najlepiej w zespole (burak chce być lepszy od innych ). Paco poleci w środku sezonu a jego następcą będzie .......?
A na końcu i tak wszyscy zgodnie przyznają że to wina Mendesa i FFP.
Co chwilę było widać, że Cancelo poleciał do przodu i już nie wrócił nawet jak szła kontra Betisu. Niech gra albo jako prawa pomoc, albo jako ławka rezerwowych.
Pozytywem jest wykonywanie stałych fragmentów gry- w tym aspekcie się polepszyliśmy i zaczynamy stanowić zagrożenie.
Obrona to nie tylko gra bloku defensywy, ale wszystkich formacji. Już rywale z nie najwyższej półki nie mają większych problemów w przejściem do ataku i stworzeniem zagrożenia. VCF przypomina dziurawy ser. Sposób atakowania jest przewidywalny, mało zagrań z klepki, elementów zaskoczenia. Kapitan Enzo do niedawna był nazywany przez Pako toksycznym liderem. Coś w tym jest. Jeśli do tego dodamy M.Suareza, który niby jest (nic dziwnego, że w Anglii grzał ławę), ale faktycznie go nie ma i kruchego Parejo, grającego b.nierówno, powstaje obraz chaotycznej, mało solidnej drużyny. Coś z tym trzeba zrobić, bo inaczej segunda szeroko otworzy ramiona.
W kwestii meczu: możemy sobie dyskutować tu do woli, do następnego meczu. Ale powiem coś, co nie zostało tu powiedziane: jeśli kompletuje się skład 30 minut przed końcem okienka transferowego, a zatem W TRAKCIE SEZONU, to takie muszą być efekty. Zarząd ZJE...Ł sprawę i teraz przez kilkanaście spotkań zawodnicy będą się dopiero poznawać i zgrywać. Na to był czas w Pretemporadzie, a nie w trakcie sezonu. TO jest główną przyczyną porażek.
« Wsteczskomentuj