Męczarnie z happy-endem
04.12.2014; 23:53
Zaliczka przed rewanżem
Valencia pokonała Rayo Vallecano w pierwszym meczu tegorocznej edycji Pucharu Króla i zrobiła mały krok w kierunku awansu do dalszej fazy. Rezerwowi, których wystawił do gry Nuno, przez długi czas zawodzili i usypiali swoją grą, ale w końcówce meczu, dzięki bramkom Paco i De Paula, zdołali odwrócić wynik na swoją korzyść.
Zgodnie z przedmeczowymi zapowiedziami, Nuno przeprowadził w pierwszym składzie kilka zmian. Szansę gry dostali między innymi Yoel, Orban, Cancelo, Filipe, Gil czy Paco. Zaskakująca była obecność w składzie Otamendiego, który według niektórych źródeł po meczu z Barceloną odczuwał dyskomfort w kostce.
Gra walenckiego zespołu od samego początku spotkania pozostawiała sporo do życzenia. To gospodarze mieli niewielką przewagę i stwarzali sobie okazję bramkowe, aczkolwiek duży udział w nich miała defensywa Valencii. Najpierw Yoela złym wybyciem zaskoczyć mógł Cancelo, a chwilę później bramkarz gości sprawdzony został przez Raula Baenę, który swoich sił próbował po uderzeniu głową.
Rayo dopięło swego po ponad trzydziestu minutach gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego fatalny farfocel popełnił Lucas Orban, który nie trafił w piłkę, a ta odbijając się od jego drugiej nogi trafiła do Álexa Moreno. Zawodnik gospodarzy nie miał problemu, by z kilku metrów pokonać Yoela. 1:0.
Valencia grała bardzo niepewnie, o czym świadczyło gubienie się podczas rozegrania piłki. Niekiedy futbolówka adresowana była, jakby do nikogo, a w defensywie zdarzały się dryblingi, oczywiście nieudane, pod własnym polem karnym. Wszystko mogło skończyć się golem już na początku drugiej połowy, kiedy po dwóch potężnych uderzeniach miejscowych piłkarzy ekipę Los Ches przed stratą bramki uchronił Yoel!
Powoli, powoli do głosu dochodzić zaczęła Valencia. Chociaż ataki „Nietoperzy” były nad wyraz niemrawe to chociażby minimalnego wysiłku zmuszany był wreszcie David Cobeño. Bramkarza Rayo płaskim uderzeniem z dystansu sprawdził najpierw Javi Fuego, a chwilę później, również z dalszej odległości okazji szukał de Paul, jednak żaden ze strzałów nie przyniósł większych owoców.
Chociaż można było mieć wątpliwości, czy Valencia faktycznie zasługuje na gola wyrównującego, to ten padł w 71. minucie! Do długiej, nieudanej i wydawać się mogło łatwej piłki zagranej przez Cancelo wyszedł Cobeño i chociaż miał już futbolówkę w koszyczku, ta nieoczekiwanie wypadła mu z rękawic, z czego skorzystał czujny Paco spokojnie doprowadzając do wyrównania!
Bramka ewidentnie uskrzydliła „Nietoperzy” i ci całkowicie przejęli inicjatywę nad spotkaniem! Poprawa gry przyniosła efekty na pięć minut przed końcem spotkania. Filipe Augusto popisał się kapitalnym odbiorem piłki na połowie rywala, po czym szpicem buta uruchomił De Paula, a ten z prawego skrzydła uderzeniem w przeciwny róg bramki pokonał Cobeño zdobywając pierwszą bramkę w barwach Valencii! 2:1!
Nuno na plac gry wprowadził jeszcze André Gomesa, Álvaro Negredo i Roberta Ibáñez, a cała trójka zaprezentowała się przyzwoicie. Chociaż były to męczarnie, zespołowi udało się wygrać i wypracować przewagę na rewanżem, który wobec tego powinien być formalnością. Powrót na odpowiednie tory? Miejmy nadzieję, całkowitą odpowiedź na to pytanie poznamy w niedzielnym pojedynku z Granadą.
1/16 finału CdR: Rayo Vallecano 1:2 (1:0) Valencia CF
Gole: 1:0 Moreno 37.min, 1:1 Paco 71.min, De Paul 85.min
Rayo Vallecano: Cobeño; Tito, Zé Castro (Amaya, m.46), Morcillo, Nacho; Raúl Baena, Jozabed; Licá (Embarba, m.67), Pozuelo (Jonathan Pereira, m.76), Álex Moreno; Manucho.
Valencia: Yoel, Cancelo, Otamendi, Mustafi, Orban; Filipe Augusto, Javi Fuego, De Paul (Roberto, m.87); Carles Gil (Andrés Gomes, m.77), Alcácer (Negredo, m.81), Piatti.
KOMENTARZE
Wejscie Negredo i jego 5minut pokazało już jaki ten zawodnik ma potencjał.
Ważne zwycięstwo i oby do finału AMUNT!
Pozytywy to oczywiście wynik i fakt, że większość podstawowego składu mogła odpocząć. Moim zdaniem kilku zawodników po tym meczu oddaliła się od pierwszego składu, np.: Augusto, Orban i Gil. Pozytywnie pokazał się Piatti. Paco starał się ale widać że to nie ten kaliber co Negredo.
Niejasna dla mnie jest decyzja Nuno o niewystawieniu Vezo. Jedynym uzasadnienie może być fakt, że nie chciał wystawiać aż 3 rezerwowych obrońców bojąc się zbyt dużego obniżenia jakości gry obronnej. I w związku z tym ma plan wystawić Vezo na Granadę dając odpocząć Otamendiemu…. Zobaczymy.
Patrząc na jego grę z Cordobą i Rayo nie widziałem nic co by świadczyło, że ma predyspozycje żeby otrzeć się o klasę światową. Jest wolny, bojaźliwy i mało kreatywny. Obym się mylił, mam nadzieję, że nadrobi pracą i jak nabędzie doświadczenia to wypali, ale patrząc na niego, to nic na to nie wskazuje. Zero błysku
Myślicie, że jest możliwa wymiana tych graczy na linii Barcelona - Valencia?
Dawno się tak nie wynudziłem przed telewizorem...
Dziwię się bo przecież grało sporo zawodników rezerwowych i chyba powinno im zależeć na tym by się pokazać trenerowi z jak najlepszej strony a tu klops. Pierwsza połowa to totalna masakra, nawet po stracie bramki zespół nie ruszył do odrobienia jej. Druga połowa już trochę lepsza ale też bez fajerwerków... De Paul przynajmniej się obudził w drugiej połowie i zaczął coś grać co zaowocowało bramką na 2:1.
Nigdy więcej takiej nudy!
Chęci też było niewiele, ale przeważał brak pomysłu na rozegranie. Zresztą środka pola nie mieliśmy, bez Andre Gomesa i Daniego Parejo to inna drużyna.
Tak jak pisali poprzednicy, ktoś zyskał, większość się oddaliła od pierwszego składu.
Nie ma sensu krytykowanie poszczególnych piłkarzy, bo najwidoczniej pierwszy raz od dawna grali w takim składzie...
« Wsteczskomentuj