Adiós Copa del Rey
14.01.2014; 23:24
Atlético zbyt mocne
Marzenia o zdobyciu Copa del Rey okazały się zbyt ambitne. Szanse na awans do kolejnej rundy pogrzebały kolejna fatalna interwencja Vicente Guaity oraz brak skuteczności podopiecznych Pizziego. Jedyne czego nie można odmówić Blanquinegros to zaangażowanie. Jak szybko pozbierają się "Nietoperze" po tej porażce?
Pizzi na rewanż z Atlético postanowił zastosować rotację składu. I tak kolejną szansę między słupkami otrzymał Guaita, słabo prezentującego się w ostatnim okresie Canalesa zastąpił Míchel, na lewej flance szansę otrzymał Fede, a Pereirę musiał zastąpić Barragán. Zabrakło też Jonasa, więc po raz kolejny – przynajmniej w teorii ¬– bramki strzelać miał Postiga. Na trybunach zasiadł natomiast sam Peter Lim.
Tak jak można było przewidywać, od początku spotkania to Valencia wzięła się za rozgrywanie piłki, a Atlético spokojnie czekało na swoją okazję. Początek meczu można powiedzieć bliźniaczo przypominał spotkanie na Mestalla. Pierwszy rzut rożny podopieczni Pizziego wywalczyli już w 40 sekundzie. Tym razem jednak Atlético nie zamierzało się tylko bronić i szybciej przeszło do kontrofensywy. Pierwszy daleko wysuniętego przed linię bramkową Guaitę postraszył Sosa. W 12. minucie z dystansu kropnął Postiga, jednak obok bramki. Portugalczyk mógł co prawda podawać do lepiej ustawionych partnerów, ale szybki obrót z piłką w kierunku bramki i strzał mógł się podobać i zwiastować lepszą postawę napastnika.
Sytuacja dla „Nietoperzy” dobrze prezentowała się przez zaledwie pierwszy kwadrans meczu. Potem podopieczni Diego Simeone zaczęli chętniej wybierać się pod bramkę strzeżoną przez Guaitę. Szczególnie dośrodkowania w pole karne wydawały się groźne. Jedynie wykonujący rzuty wolne Gabi raz po raz kiksował dzięki czemu ofensywni gracze Atlético nie mieli aż tylu szans na testowanie walenckiej defensywy.
W pierwszej połowie spotkania na szczególne wyróżnienie zasłużył na pewno Barragán, który prezentował się nieźle zarówno w defensywie jak i ofensywie, lecz niestety dośrodkowania Hiszpana były tak niecelne, że nie miały prawa dotrzeć do adresatów. Druga sprawa, że koledzy z drużyny swoim ustawieniem nie ułatwiali zadania podającym. W defensywie szczególne zadanie miał Ricardo Costa, który był niczym cień dla… Diego Costy. Pizzi wyraźnie nakazał indywidualne krycie tego zawodnika.
W 27. minucie w niezwykle groźnej sytuacji znalazł się Diego Costa. Zgubił kryjącego go obrońcę, lecz gdy miał już strzelać w ostatniej chwili wślizgiem uderzenie zablokował Barragán. Drużyna Simeone wyraźnie poczuła krew i chciała wreszcie wykorzystać zdobytą przewagę. Wysoki pressing ze strony Atlético nie ułatwiał „Nietoperzom” rozegrania piłki, przez co często futbolówka zamiast do kolegi z zespołu wędrowała pod nogi rywali.
Trzeci kwadrans meczu minął pod znakiem nerwowości obu drużyn, oglądaliśmy wiele fauli, żółte kartki oglądali jedynie zawodnicy Blanquinegros – Barragán i Míchel. Ten drugi choć zaangażowania odmówić mu nie można to często próbował strzałów z odległości, z których nie miał prawa pokonać tak dobrego bramkarza jakim jest Courtois. Jedna z prób wyszła mu jednak bardzo dobrze, okazało się to jednak za mało na belgijskiego bramkarza. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Na drugą część spotkania podopieczni Simeone wyszli z celem jak najszybszego zdobycia gola. To im się niestety udało, bo już w 51. minucie piłkę do siatki skierował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Godin. Winowajców w tej sytuacji było dwóch – zważający tylko na tor lotu piłki, a nie kontrolujący zachowania przeciwnika Barragán i Guaita, który po raz kolejny w takiej sytuacji zachował się wręcz nie do opisania. Valencia potrzebowała więc gola, ale tym razem do doprowadzenia do dogrywki.
Za protesty kartkę ujrzał Parejo. Trener natomiast uznał, że czas reagować i bezproduktywnego w tym meczu Fede zastąpił Paco. Wiązało się to ze zmianą ustawienia na 4-4-2, na lewą flankę powędrował bardzo aktywny w tym meczu Míchel. Valencia zmobilizowała się do ataków i wreszcie porządnie postraszyła obronę i bramkarza rywali. Wiele ze strzałów oddawanych było jednak z dystansu i choć niektóre z nich były naprawdę groźne Courtois nie miał z nimi większych problemów. Kilka razy uruchomiony został także Postiga.
Pizzi zdecydował się w 67. minucie na kolejną zmianę. Zamiast nieźle spisującego się Feghouliego wstawił Piattiego, co mogło wprowadzić konsternację wśród bacznie obserwujących losy Valencii w ostatnich meczach. Po chwili oddechu i akcjach rywali po raz kolejny drużyna Pizziego ruszyła do ataku. Nie były to już jednak tak groźne akcje jak wcześniej, klarownych sytuacji brak. Tym dziwniejsza wydaje się ostatnia zmiana w 78. minucie z boiska zszedł Postiga, a zastąpił go Pabón. Choć Portugalczyk nie grał wcale dobrze, to miał chociaż szansę w starciach o górne piłki z rosłymi i silnymi obrońcami Atlético.
Kropkę nad „i” w 88. minucie postawił Raúl García. Drużyna Diego Simeone po raz kolejny wykorzystuje rzut rożny, a pomocnik ekipy rywali pakuje piłkę do siatki głową, w dwumeczu po raz drugi zresztą. Nadzieje na awans zgasły. Kolejną głupią kartkę otrzymał natomiast Dani Parejo, za wybicie piłki po gwizdu ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Dodajmy, że pierwszą karę dla rozgrywającego sędzia przyznał za protesty po pierwszym golu.
Tylko PD i LE
Valencia walczy więc jeszcze na dwóch frontach – w Primera División oraz Lidze Europejskiej. Wydaje się, że po przyjściu nowego trenera drużyna i tak prezentuje się poprawniej niż za Djukicia, lecz czy to wystarczy, aby osiągnąć wyznaczone cele? Czy nadal będziemy mówić o walce o miejsce w Lidze Mistrzów? Raczej nie. 13-punktowa strata do drużyny z Bilbao prowadzonej przez Valverde wydaje się zbyt wielka jeśli na Mestalla nie przybędzie prawdziwy zbawca w postaci goleadora z prawdziwego zdarzenia. Wszystko zależeć może jednak od tego jak rozwiąże się sprawa kupna klubu.
KOMENTARZE
Kilka wniosków:
Pizzi - błędne decyzje przy ustalaniu składu wyjściowego, zmiany niewiele wniosły.
Guaita - główny winowajca przegranego dwumeczu, 2 gole z 3 po jego katastrofalnych błędach
Mathieu - wg mnie pewniak do gry w obronie, bardzo dobry występ, biegał jak szalony, walczył jak lew
R.Costa - dobry występ, nie mogę nic mu zarzucić
Bernat - ojjj będą ludzie z tego chłopaka, szybki, nieustępliwy, oddał bardzo dobry strzał
Barragan - do spółki z Guaita zawalił przy golu Godina, dośrodkowania nie ma, ale nadrabia ambicją
Fuego - zawsze szczególnie przyglądam się DM, ale Javi był mało widoczny, mało odbiorów, mało pożytku
Michel - próbował, starał się, ale to chyba nie jest zawodnik na VCF
Parejo - nie mamy obecnie lepszego CM, trzyma równy, wysoki poziom od dłuższego czasu
Feghouli - niepotrzebnie zdjęty z boiska, nie mamy lepszego RM
Fede - nic nie pokazał, poza tym, że jest szybki i za wszelką cenę chce strzelić gola
Postiga - nie zmienia się gościa, który jako jeden z niewielu potrafi strzelić głową, jednak nie zmienia to faktu, że za słaby na VCF
Piatti, Pabon i Paco - niewiele dali od siebie
Zmiany zrobiłbym takie:
Fede ----> Piatti
Fuego ----> Ever
Amunt!!!
Pizziemu dałem 1 mecz na przetestowanie Guaity i ten mecz wystarczył, żeby wyrobić sobie o nim zdanie. Ale nie, było mu mało i postawił go w rewanżu, który też z...ł. Minus.
Szczerze powiedziawszy zaangażowanie było jedynie na poziomie elementarnym piłkarze odegrali tzw. "przyzwoitkę" tudzież pańszczyznę i chyba w żadnym momencie nie przypominało to spotkania o cokolwiek, był to raczej mecz towarzyski, w którym jedni udają, że atakują, a drudzy udają, że chce im się w ogóle grać. Pizzi powinien im pokazać jak w każdym meczu hasa się w Anglii, bo to co dziś widziałem to było jak w slow motion.
Niektórzy będą plusowali Parejo, ale niestety jak będziemy mieli tylko takich jednowymiarowych zawodników to gówno ugramy. Będziemy się pałętać w okolicach strefy środka tabeli. Szacunek, że coś tam walczył, podawał, ale to niestety nie te buty.
Nie chcę się na nim pastwić, bo tak opisać można każdego zawodnika VCF. Szczególnie irytujący był dzisiaj ten smarkacz Fede, który jeśli chciał zgrywać kozaka, to choć raz przeszedłby dryblingiem jakiegoś obrońcę Atleti. Wyglądał przy nich jak zupełny żółtodziób, który za wszelką cenę chciał się czymś pochwalić, ale nie bardzo miał czym. Może kolorem butów jak to kiedyś było na podwórku.
Pabón to w ogóle nic od jakiegoś czasu sobą nie reprezentuje i właściwie zamiast dać zmianę, to osłabił zespół.
Wydaje mi się, że Malaga nas wyjaśni i żeby czasem nie okazało się, że będziemy musieli walczyć o spokojny byt w La Liga. Podejście zawodników tak jak było, jest nadal żenujące. I to najbardziej boli kibica. Nie porażka, czy kolejny kartofel Guaity - klasyka gatunku - ale właśnie nastawienie zawodników do jakby nie było swoich obowiązków.
Sorry za chaotyczny komentarz, właśnie topię smutki. :(
Kiedy ostatnio wygralismy z jakims mocnym zespołem? Kiedy?
Jeżeli zagramy mecz dekady to i tak zawsze jest remis - smaku zwycięstwa jako kibic VCF już nie pamiętam...
Nie będe pisał o Guaicie bo juz swoje zdanie wyraziłem - dla mnie to najsłabszy bramkarz Valencii od niepamiętnych czasów...
Ale drużyna jest tak mizerna że tu nawet Mourinho wespół z Guardiolą by nie pomogli...
Mamy piłkarzy za 2 lub 3 mln - odrzutki , resztki z innych zespołów...
Fuego, Romeu, Michel, Barragan, Postiga ... To mają być zawodnicy którymi mamy wygrywać?
Do wymiany jest z połowa składu jeżeli projekt sportowy ma ruszyć w jakimś lepszym kierunku.
Teraz tylko sprzedaż klubu może nas uratować ale mam wrażenie że ze wszystkich ofert Bankia wybierze tą najorszą sportowo i kasy na transfery nie będzie ...
Z obecnego składu to umiejętnościami na grę w drużynie, która byłaby regularnie chociaż trzecia i nawiązywałaby w miarę równą walkę z Barcą i Realem to zasługuje tylko Alves, R. Costa, Ever (ale to pieprzony leń, więc niech sobie idzie gdzie chce), No i jeszcze Bernat i Fede, bo chociaż często miewają gorącą głowę, potrafią być irytujący to jednak mam nadzieję że to tylko błędy młodości - zaangażowania nie można im odmówić.
A z taką kadrą to czego my oczekujemy ? Ktoś mądrze napisał - tu nawet Mourinho z Guardiolą nic by nie pomogli. Żal serce ściska - niestety, ciężko mi to mówić - stajemy się zwykłym, szarym przeciętniakiem...
Pizzi chyba specjalnie odpuścił puchar albo potraktował te dwa mecze tak, jak Nawałka ostatnie sparingi. Co do wniosków, to mam nadzieję, że przekonał się, że Michel się nie nadaje, Guaita w tym momencie jest kompletnie bez formy a Fuego wiele brakuje do Oriola. I, że Ci trzej panowie będą grali naprawdę w ostateczności. No i to, co widzą chyba wszyscy – nie mamy ataku. Postiga i Paco są po prostu za słabi. Z Postigi już nic nie będzie, a co do Paco, to też mam coraz więcej wątpliwości, czy z niego będzie klasowy napadzior. Niestety, jak słyszę te wszystkie potencjalne wzmocnienia, to śmiech mnie ogarnia.
Jeszcze słówko o Pizzim. Jego ostatnie zmiany mnie trochę niepokoją. Z Celtą zdjął Parejo i na boisku nie było rozgrywającego. Wczoraj Michel w drugiej połowie grał na lewej, a potem na prawej pomocy i chyba każdy widział, że to była pomyłka. I kiedy zobaczyłem, że wchodzi Pabon byłem przekonany, że zmieni Michela. A Pizzi zdjął Postigę… doprawdy oryginalna zmiana…
Mecz był wyrównany, ale materace są druzyną solidniejszą pod każdym względem, zwłaszcza w obronie. W sumie zaważyły detale. Na stadionie był Lim. Nie było powodów do dumy, ale z drugiej strony nie było też obciachu.
Pizzi dał szansę zmiennikom, którzy się nie sprawdzili. Kilku z wyjściowego składu też zawiedli tj. potwierdzili swoją cieniznę.
Kiedy na boisko wszedł Paco i przede wszystkim Pabon wiadomo było, że to już po zawodach. Była taka sytuacja - dalekie podanie do Paco i przed nim tylko wielkolud. Chłopak nie poradził sobie jednak, choć "tylko wystarczyło" odpowiednio strącić piłkę i mogło być 1:0. Chyba nie ma tej bożej iskierki snajpera.
Co do Bankii - obawiam się, że Bankia nie ogłosi dzisiaj zwycięzcy i Lim zgodnie z zapowiedzią wycofa się z wyścigu. Zostaną Amerykanie (chociaż nie ma pewności kto za nimi stoi; jak to bywa szczególnie z amerykańskimi funuszami - dzisiaj jest, jutro już ich nie ma) i szejkowie.
W obu przypadkach trudno liczyć na wzmocnienia w tym okienku. Z Limem mamy przynajmniej jasną sytuację - człowiek jest znany i ma konkretne plany sportowe.
Michel - próbował, starał się, ale to chyba nie jest zawodnik na VCF
starał sie?? On uciekal od pilki!
Do wyścigu podobno włączyła się brytyjska spółka z kapitałem arabskim.
Lim złożył w końcu swoją ofertę zgodnie z proceduralnymi wymaganiami.
Michel mi się podoba, Parejo również, Costa i Matje pewnie, zmiany nic nie wniosły, trzeba się pożegnać z Pabonem, kupić szybką i skuteczną 9, Postiga jako dodatkowy napastnik przy niekorzystnym wyniku, Paco na zmianę dla 1'go wyboru i powinno być ok. Straciliśmy głupie gole po rożnych. Szkoda, że ten Sosa nie wrzucał do końca meczu ; / Sezon pod względem sportowym prawdopodobnie można spisać na straty. Niedługo mecze z Sevilla i FCB. Zobaczymy gdzie będziemy po tych dwóch spotkaniach.
Ps. Liczę na Lima.
Jeśli Bankia będzie chciała ubić interes kosztem Valencii, weto może zgłosić Fundacja VCF (nadal największy akcjonariusz klubu - 70% akcji).
Amunt VCF!!!!!!!
« Wsteczskomentuj