Powrót do normalności
10.11.2013; 18:59
Dwa punkty stracone
Niedługo trwała „seria zwycięstw” Blanquinegros. Mimo, że Miroslav Đukić zapewniał, iż jego piłkarze będą dalej iść drogą zwycięstw, tak się nie stało. Dzisiaj z Mestalla punkt wywozi Real Valladolid, co z pewnością nie poprawi sytuacji Valencii w ligowej tabeli. Autorami bramek dla Los Ches byli Pabón i Feghouli..
Pablo Piatti i Paco Alcacer rozpoczęli mecz z Valladolid od pierwszych minut. Đukić, który musiał zrezygnować z usług Jonasa, zdecydował się ponownie postawić na filigranowego Argentyńczyka, którego latem całkowicie odstawił od składu.
Od początku do ataku ruszyli gospodarze. Do przypadkowej piłki w pole karne z prawej strony wbiegł Antonio Barragan. Defensor Valencii był szybszy od Marino, a ten podciął rywala. Sędzia nie miał wątpliwości, a golkiperowi Valladolid wlepił żółty kartonik. Jednakże… piłkę z jedenastu metrów nad bramką posłał Ever Banega.
Sytuacja ta zemściła się bardzo szybko, już za pierwszą groźną akcją rywali. Piłkę z lewej strony pole karne dośrodkował Garcia, a Javi Guerra zachował się fantastycznie uderzając piłkę głową w samo okienko bramki. Que Golazo, Guaita bez szans.
Goście tym bardziej oddali pole miejscowym, którzy jednak nie potrafili tego wykorzystać w pełni. Rzuty wolne na szczęście przejął Daniel Parejo, który już przy swoim pierwszym strzale postraszył Marino. Chwil kilka później groźnie uderzał też Ever Banega.
Sprawy w swoje nogi postanowił wziąć Dorlan Pabón. Kolumbijczyk uderzył z dystansu płasko, co sprawiło Marino na tyle duże kłopoty, że ten dał futbolówce wpaść do siatki. Chwilę później Pabón posłał fenomenalne prostopadłe podanie na Paco, jednak ten nie wykorzystał danej mu okazji. 1:1.
Druga odsłona rozpoczęła się najgorzej jak mogła. Kolejny popis w tym spotkaniu dał Jeremy Mathieu chcąc wybijać piłkę biodrem. Tę przejął Alcatraz i strzałem z lewego rogu od bramki pokonał Vicente Guiatę. Szok na Mestalla, 1:2
Ponownie po strzeleniu gola zespół Ignacio Martineza oddał pole „Nietoperzom”. Już pięć minut po bramce dla Valladolid, to Valencia mogła wyrównać. Znów z rzutu wolnego strzelał Parejo, ale z kolei tym razem futbolówka zatrzymała się na poprzeczce.
Blanquinegros zdołali jednak wyrównać. Na piętnaście minut przed końcem kontrę rozpoczął Helder Postiga, następnie uruchamiając na skrzydle Sergio Canalesa. Ten pociągnął z piłką kilka metrów, po czym dośrodkował w pole karne, a tam, wprawdzie nieczystym, ale skutecznym uderzeniem Marino pokonał Sofiane Feghouli.
Wszyscy, którzy myśleli, że Valencia będzie w stanie jeszcze zaatakować był w błędzie. Przerażająco zakasujące było to, że w ostatnich dziesięciu minutach meczu na boisku dominowali przyjezdni z Jose Zorilla. O mały włos a fatycznie, wywieźliby z Mestalla trzy punkty, ale brakowało im tego, czego VCF przez cały mecz – wykończenia.
Trudno jest kreślić kolejny, już nasty raz pomeczówkę takiego rodzaju, gdzie opisywać trzeba znów zawodzących Los Ches. Ale cóż, wiele wskazuje, że raczej będzie trzeba do tego przywyknąć…
Valencia CF - Real Valladolid 2:2 (1:1)
Gole: Pabón, Feghouli - Guerra, Acatraz.
KOMENTARZE
Mathieu to jakiś żart , nie mam pojęcia dlaczego nie gra Victor ;x.
A odnośnie Banegi to szkoda gadać koleś kompletnie nie widoczny w tej jednej połowie , opchnąć śmiecia za 10-15 mln I będzie GIT.
Komentarz po ocenzurowaniu:
trzeba jak najszybciej wypędzić tego cwaniaka z Serbii. Gość zgarnia 1,8mln za systematycznie rujnowanie naszego klubu. Gra w obronie nie istnieje, bramki to kwestia przypadku, poziom polskiej B klasy.
Może to będzie taki sezon jak za Koemana, bieda aż piszczy ale uda się wygrać CdR? Dobrze, że trafiliśmy na AM przynajmniej nie pozostawią nam złudzeń, a kto wie może jakoś się ułoży i nasi nagle zaczną grać : > Bo nie wiem jak wy ale ja to się jakoś nigdy nie obawiałem materacy i jak już z nimi przegrywaliśmy (LE) to głównie przez to, że sędzia ****. (może poza ostatnim razem jak nas sprali solidnie :P )
Dyskusja o zmianie trenera wydaje się mieć charakter czysto teoretyczny. Djukić zostanie trenerem przynajmniej do końca sezonu, bo Salvo musi postawić na swoim. Salvo wini za słabe wyniki przede wszystkich piłkarzy, poleciał też Braulio, a Djukić jest pod ścisłą ochroną. Słynne stało się już jego powiedzenie, że "Djukić nie wykonuje karnych", po remisie z Valladolid.
Nie wiem, czy to przejaw arogancji, ignorancji czy głupoty. Chyba wszystko razem. Nadeszły ciężkie czasy, gdyż zaczynamy dotykać granic absurdu. Okazuje się, że mamy trenera "orła", a piłkarze to prawdopodobnie matoły i nieroby.
Kiedyś była banda "czworga", obecnie mamy jej nowe wcielenie: Salvo, Djukicia, Rufete, Mendesa.
« Wsteczskomentuj