Lewantyńskie bezkrólewie
03.03.2013; 00:30
Remis na Mestalla
Walencja jednak bez króla. W pojedynku dwóch ostatnich przedstawicieli padł bramkowy remis, który jednak nie w pełni odzwierciedla przebieg spotkania i nie do końca ukazuję przewagę, którą na przestrzeni całego meczu wywalczyli sobie piłkarze Valencii, a którą Jeremy Mathieu przypadkowo roztrwonił w najmniej oczekiwanym momencie.
Ku zaskoczeniu kibiców od minut pierwszych między słupkami stanął nie Diego Alves, lecz Vicente Guaita. Hiszpan powrócił do bramki po feralnym spotkaniu z PSG, gdzie zawinił przy dwóch trafieniach. W środku pola zabrakło Tino Costy, z kolei od początku na plac gry wybiegł Sergio Canales.
Już w ósmej minucie Joao Pereira miał (nie)przyjemność zmasakrowania sędziego. Portugalczyk za wszelką cenę chciał dopaść do piłki, jednak na drodze stanął mu Velasco Carballo. Arbiter po chwili podniósł się z murawy, cały i zdrowy.
Rzut z autu, niby nic groźnego. Juanfran wrzuca futbolówkę w pole karne, głową strzela Iborra. Piłka przelatuje nad obrońcami oraz wychodzącym z bramki Guaitą i ląduje w siatce… Konsternacja na Mestalla, Levante obejmuję prowadzenie w derbach miasta.
Odpowiedzieć szybko chciał Feghouli, lecz strzał reprezentanta Algierii został pewnie wybroniony przez Munuę.
”Blanquinegros” wzięli się do odrabiania strat i zrobili to już w 26. minucie spotkania. Po dograniu Parejo na piąty metr od bramki po niesamowitym zamieszaniu do piłki wreszcie dopadł Jonas. Brazylijczyk nie miał większych kłopotów z wpakowaniem piłki do pustej bramki. Remis.
Dwadzieścia minut później Nietoperze objęli już prowadzenie! Feghouli posłał kapitalną piłkę w pole karne do Soldado, a Żołnierz strzałem z woleja pokonał golikepra rywali! Z całą pewnością – jeden z najpiękniejszych goli w sezonie! 2:1.
Po przerwie szanse na premierowego gola w obecnym sezonie miał David Albelda. Nieprzyjemne uderzenie El Capitano z dystansu obronić jednak zdołał Munua. Kilka minut później Valencia rozstrzygnęła rywalizacje za sprawą Soldado, który zaaplikował przyjezdnym trzecią bramkę. Velasco Carballo jednak gola postanowił nie uznać, gdyż dopatrzył się spalonego… z rzutu rożnego. Co najmniej „chora” sytuacja. Wciąż 2:1.
Valencia dominowała na placu gry, jednak dopełni szczęścia brakowało strzelenia trzeciej bramki. Najlepszą ku temu okazję miał Roberto Soldado, kiedy po jego strzale piłka trafiła tylko w poprzeczkę bramki. Próbował też kapitan Los Ches, David Albelda.
Mimo przewagi, wszystkich innych atutów, podopieczni Ernesto Valverde roztrwonili przewagę w samej końcówce… Znów rzut z autu, znów gol… Tym razem swoje pięć groszy dołożył – grający w całym meczu bardzo dobrze – Jeremy Mathieu. Francuz poślizgnął się, poprzez co Barkero mógł stanąć oko w oko z Guaitą i ostatecznie pokonać bramkarza Ches. 2:2.
Kibice na Mestalla wierzyli jeszcze, że uda się ostatecznie zdobyć trzy punkty i potwierdzić panowanie w Walencji. Dani Parejo uderzał z rzutu wolnego, strzał pomocnika odbił Munua, a dobitka Feghouliego okazała się zbyt mocna i poszybowała nad poprzeczką bramki.
Walencja pozostała więc neutralna. Nikomu nie udało zdobyć się miana władcy miasta. Po derbowym remisie Nietoperze pozostali na 5. miejscu nie wykorzystując faktu, iż czwarta Malaga tylko zremisowała z Atletico.
Zapraszamy do zagłosowania na najlepszego piłkarza meczu, wytypowania poprawnego wyniku w spotkania z PSG oraz zapoznania się z pomeczową garścią statystyk:
KOMENTARZE
A ten Guaita ani jednego strzału w bramke nie wyciągnie!
Można we frajerski sposób przez jednego piłkrza przegrać mecz...
parejo ma troche noszalancji w swoich zagraniach ale to jest na dzien dzisiejszy nr 1 w srodku pola
Alves - Perreira,Ricardo,Ruiz,Cissokho - Parejo,Ever - Viera,Canales,Jonas - Soldado
Niestety ale w ofensywie w tym meczu było słabiutko.
A tak jak z PSG - rywale nam strzelają po 2 gole absolutnie z niczego.
Ten mecz podsumowują 2 wydarzenia:
1) Sędzia zabrał nam 3 bramkę
2) MAthieu zawalił nam mecz swą "interwencją" w końcówce
Na przyszłość jednak próbuj się powstrzymywać.
Lista ostrzeżeń do przeglądnięcia na naszym forum
Ale remisami to my 4 miejsca nie wywalczymy.
A co do meczu to Parejo się wyrobił, podoba mi się jego gra, byłem zwolennikiem jego sprzedaży bo grał piach ale teraz widzę kolosalną poprawę w jego grze. Soldado klasa sama w sobie. Strzał mu dzisiaj siedział, bramka na 2-1 to gol kolejki jak i jedna z najładniejszych bramek w sezonie. Spalonego nie było przy rzucie rożnym ale tak nieraz bywa. W jednym meczu to nam szczęście dopisywało a teraz opuściło. Dlatego trzeba wykorzystywać wszystkie okazje i nie patrzeć na sędziego, to też człowiek i każdemu może przytrafić się błąd. W tej z sytuacji z rożnego ciężko było określić czy Mathieu dotknął piłkę głową czy nie. Nie ma powtórek wideo przy stoliku, żeby określić tą sporną stytuacje i wolę jednak aby tak pozostało. Nie wyobrażam sobie meczu w którym mecz byłby zatrzymywany z 10-20 razy żeby zobaczyć powtórkę meczu na ekranie. To nie koszykówka tylko piłka nożna i w historii było o wiele większych baboli którzy popełniali sędziowie. Dzisiaj liczę na 3 pkt Atletico i walkę Valencii z Malagą o 4 miejsce. A UEFA niech uwzględni odwołanie Malagi bo nie nawidzę wygrywania czy awansowywania przy stoliku. Teraz czekam na środę, po zwycięstwo, po awans. Amunt Valencia!
Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy tracimy bramki po najprostszych zagraniach, po których nie ma prawa nic wpaść - vide gol Martinsa w 1-szym meczu z Levante.
Powinniśmy wygrać ten mecz spokojnie różnicą 2-3 goli, mimo że gra była raczej słaba. Dużo niedokładności, niecelnych podań, wrzutki a la Barragan. Ogromnie szkoda tych 2 straconych punktów. Mamy kalendarz b. trudny i kiedy mamy zdobywać punkty, jak nie w takim meczu?
Choć PSG zagrało jeszcze gorzej, patrząc realnie nie widzę szans na ich wyeliminowanie. Słabość naszej defensywy jest endemiczna, a grajkowie PSG potrafią trochę więcej niż tylko dobrze wykonać rzut z autu. Ale trzeba mieć nadzieję, że może zdarzyć się coś irracjonalnego, wbrew logice :)
Najbardziej obawiałem się właśnie tego, że przez absencje w składzie damy plamę jako drużyna, no i daliśmy. Kiedy był mecz z Bayernem, to wszyscy przed spotkaniem jeszcze zawodzili, że Barragan narobi szkody, no i oczywiście Barragan się popisał. Teraz można było mieć obawy, że Mathieu narobi szkody i Mathieu oczywiście nie zawiódł swoich fanów, mimo że przez większość meczu wyglądał bardzo przyzwoicie.
Z Saragossą sędzia trochę pomógł, dzisiaj trochę przeszkodził. Można powtórzyć to, co po meczu z PSG: cobyśmy nie grali to zawsze mamy w składzie kilka indywidualności, które potrafią rozstrzygnąć losy spotkania na naszą niekorzyść.
Z tego co się orientuje to Delgado nie jest zdolny do gry, miał poważny uraz.
Niestety, szerokiej kadry to my nie mamy. Poza problemem ŚO: wyłącznie amator jako zmiennik João i jeden stary (bez urazy) DM. Niech tylko któryś z chłopaków złapie kontuzję lub czerwoną kartkę (że o wypadkach typu brak formy już nie wspomnę) i zaczynamy się sypać jak piasek.
Oglądam właśnie RSSS - Betis. Obie ekipy grają jakby nie miały w ogóle obrony. Co rusz napastnicy wchodzą w pole karne jak w masło. Błędów jedna i druga obrona popełniła już kilkadziesiąt. Tak się dzieje w większości spotkań niemalże każdego zespołu. Tyle, że bramek raz pada mniej a raz więcej bo napastnicy mają często słabą skuteczność a bramkarze dzień konia.
Czemu o tym piszę? Bo często są takie mecze, jak ten z Levante. Mamy przewagę. Robimy z obroną rywala co chcemy, tylko brakuje wykończenia. Obrona rywali popełnia bład za błędem spóźniając pułapki, kiksując, dając się ogrywać jak dzieci. Rywal strzeli bramkę z czapy po czym czytamy komentarze : "nasza obrona to dramat", "mamy jedną z najsłabszych obron w lidze" itp. To kurcze co mają powiedzieć fani innych klubów po przebiegu meczu. Oni to już w ogóle nie mają defensywy chyba.
W tym meczu mieliśmy pecha. Po prostu. Szkoda, że nie wsadziliśmy nic na 3:1 (tzn. wsadziliśmy, ale sędzia nie uznał) bo wtedy nawet ten gol nic by nie zmienił i do obrony nikt by się nie czepiał.
0:4 Malaga, 2:5 RSSS, 0:5 Real
Ponad 1/3 wszystkich bramek to 3 mecze. W pozostałych 23 meczach straciliśmy 25 bramek, czyli nie tak tragicznie.
Wracając do bilansu to jest on tragiczny. Zespół z 5 miejsca z ujemnym bilansem? Jaja jakieś. W tym sezonie przez bodajże 3 kolejki mieliśmy bilans na plusie i raz na "zero". Ponad 20 kolejek mamy bilans w plecy. Nie pamiętam już takiej sytuacji wcześniej.
Co do samej obrony to w tym sezonie i tak nie wygląda tak źle. Mnóstwo czasu mieliśmy ogromne problemy z przodu. Zero pomysłu na akcje, straszna skuteczność, głupie straty w środku. Po beznadziejnych atakach nadziewaliśmy się na kontry. W tym sezonie straciliśmy w ten sposób mnóstwo bramek. Wtedy ciężar winy można przesunąć nieco na pomocników, którzy w dziecinny sposób rozpoczynali akcje rywalom.
Jasne, że obrona jest najwyżej "niezła". Rami gra ostatnio na wysokim poziomie więc do niego się nie przyczepię. Ruiz sporo słabiej. Cissokho ma mecze profesorskie i amatorskie. Guardado sporo czasu oswajał się z nową pozycją na której z początku strasznie cieniował. Coscie raz mecz wyjdzie a raz nie. Poniżej jakiegoś niezłego poziomu nie schodzi, ale to tylko "niezły" poziom. Barragana przemilczę, niech skończy kontrakt i pójdzie w ślady Bruno Saltora gdzie jego miejsce. O rudym póki co się nie wypowiem bo za mało grał. Najlepszym i najsolidniejszym naszym obrońcą jest Pereira. Trochę to mało. Dramatu jednak nie ma.
1. Barcelona - 28 pkt - 35-14
2. Real - 26 pkt - 30-14
3. Valencia - 24 pkt - 20-16
4. Atletico - 23 pkt - 19-10
5. Espanyol - 22 pkt - 18-13
6. Sociedad - 21 pkt - 23-16
7. Malaga - 21 pkt - 18-14
Gdyby nie 0:5 z Realem to nawet całkiem ładny bilans byśmy mieli. Szkoda tych ostatnich dwóch remisów bo Valverde miałby dorobek punktowy taki sam jak Barcelona.
JAk widac wyglada to dobrze. Jak Ernesto zostanie, to nastepny sezon moze byc bardzo dobry i moze w koncu powalczymy jak rowny z rownym z "wielka dwojka". (;
W tych ciężkich czasach będę usatysfakcjonowany z corocznego awansu do LM. Z Valverde na pokładzie jest szansa na to by ten cel regularnie osiągać. Czy uda się coś więcej? Kto wie, czas pokaże. Póki co myślami jestem przy środzie :) Na myślenie o sezonie 13/14 będzie czas;)
1. Valencia (5 msc) - 23
2. Mallorca (19) - 22
3. Depor (20) - 21
Oczywiście, że gdyby odjąć te 3 mecze, to wyglądałoby to całkiem inaczej, ale dlaczego mamy je odejmować ;) Nie wiem kiedy był taki sezon żebyśmy dwa razy dostali 5 u siebie. Gra obronna to nie tylko obrońcy, to fakt. A w pomocy leżymy pod tym względem. Głównie dlatego, że nie mamy solidnego DMa. Gago zagrał kilka dobrych/przyzwoitych spotkań i tyle go widzieli, a Albelda jakby się nie starał to tej dziury nie załata. Do tego dochodzą głupie straty, po których idą groźne kontry. Statystyk takich strat nie widziałem (ale strata stracie nie równa), ale najbardziej rzucił mi się w oczy pod tym względem Banega - Parejo zaczął grać na poziomie to Ever przejął po nim pałeczkę.
Na razie pogoń wciąż trwa i końca nie widać. Być może mecz z Malagą u siebie będzie najważniejszym meczem tego sezonu. Do końca będę niespokojny o wynik tej konfrontacji.
Graliśmy u siebie 14 spotkań w których straciliśmy 23 bramki. Wychodzi, że non stop tracimy w cholerę bramek. Jednak ten straszny bilans wyciągnięty ze średniej (nie ma nic gorszego niż średnia) zawdzięczamy głównie 2 meczom.
Rozłóżmy te 14 spotkań:
4 razy zachowaliśmy czyste konto
(komplet zwycięstw)
4 razy straciliśmy tylko jednego gola
(jedna porażka, jeden remis, dwie wygrane)
3 razy straciliśmy dwa gole
(dwa zwycięstwa i remis)
1 raz straciliśmy trzy bramki
(remis)
no i najlepsza część
2 razy straciliśmy po 5 bramek
Do czego zmierzam. Uśredniając nasza obrona w pojedynkach domowych wypada tragicznie. Jak wspominałem nie cierpię średniej bo nic bardziej nie przekłamuje faktów.
Na 14 spotkań przegraliśmy 3 z czego raz tylko 1:0 więc nie przyczyniło się to zbytnio do tragicznego bilansu. Aż w 8 na 14 spotkań udało się nie stracić więcej niż jednej bramki z czego w połowie z nich zachować czyste konto. Czyli w większości spotkań obrona funkcjonowała bardzo dobrze. Ilekroć przyszło nam stracić 2 bramki, nie przegraliśmy wtedy meczu (2 z. i 1 r.). Jasne, że pokazuje to iż obrona nie grała idealnie, ale jednak rezultat końcowy - brak porażek - wskazuje na otwarty mecz.
Czyli daje nam to 11 spotkań, w których nie tyle nie można nic zarzucić obronie, ale takich, których bilans jest bardzo dla nas korzystny. 25 strzelonych bramek i 13 straconych.
Do tego paradoksalnie lepiej wychodzimy na traceniu dwóch goli w meczu (2,3 pkt na mecz) niż jednym (1,75 pkt na mecz).
Dwa tragiczne spotkania 2:5 z RSSS i 0:5 z Realem strasznie zniekształcają tą statystykę robiąc z nas najgorszy zespół w lidze pod względem straconych bramek.
Fakt, liczby na to wskazują, ale jak ma się to do rzeczywistości skoro tylko 6 na 14 zespołów jest w stanie strzelić nam więcej niż jednego gola?
Co dokładnie mówią te liczby? Że potrafimy zagrać kilka dobrych spotkań na jedno ekstremalnie złe. Jak się ustrzeżemy tych pojedynczych tragedii, to okaże się, że średnia będzie przynajmniej dobra.
Gramy u siebie otwartą piłkę bo publiczność tego wymaga i nie możemy wzorem np. Granady murować się w każdym meczu u siebie. Jako, że zespół cały idealnie nie funkcjonuje, to zwycięstwa czasem trzeba okupić straconymi bramkami (3:2, 4:2).
Grunt, że do statystyk podchodzić trzeba ostrożnie i interpretować równie delikatnie. Dużo potrafią namieszać.
Jakbyśmy wygrali wszystkie spotkania po 6:3 to mielibyśmy 42 bramki w plecy, ale jakoś inaczej by się na nie patrzyło i obrona nie uchodziłaby już za taką złą, a straty tłumaczyłoby się stylem. Fakt straconych 42 bramek by umknął.
Jakbyśmy wygrali 13 spotkań po 1:0 i raz ulegli 0:20 ? Co wtedy? Średnia niby wskazuje na fatalną obronę (13-20), ale jednak w 13 spotkaniach było na zero z tyłu. Najlepsza czy najgorsza więc?
PS Wolałbym, aby na każdą naszą wygraną 1:0 przypadała porażka 0:3 niż jakbyśmy mieli dwa razy zremisować 0:0 zachowując wspaniałe statystyki obronne ;) 2 pkt to nie 3 :)
Do statystyk trzeba rzeczywiście podchodzić ostrożnie i interpretować je równie delikatnie. Tym niemniej wskazują one na okeślone tendencje, jakie występują. Statystyki podpowiadają, że pewne elementy gry funkcjonują dobrze, nad innymi trzeba mocno popracować. Istotą sprawy jest wyciągnięcie prawidłowych wniosków. Jeżeli traci się w jednym meczu 5 bramek, a w innych znacznie mniej lub wcale, to może np. znaczyć, że ogólnie mamy dobrą obronę, tylko w tym nieszczęsnym meczu powinna być zastosowana inna taktyka. Pole do popisu dla dobrego sztabu szkoleniowego. Kibice bardziej docenią mądrą taktykę, walkę i nawet porażkę, niż rzucenie się na przeciwnika z szabelką i nieodpowiedzialną śmierć na polu bitwy.
W meczu z Levante nie moglo zagrac 2-och podstawowych stoperow, wiec Ernesto wystawil Mathieu, ktory nie dosc, ze nie gral na swojej pozycji, to jeszcze ledwo co dopiero wrocil po kontuzji. Wpadki zdarzaja sie wszystkim, a uczciwie patrzac, to mielismy pecha - poprzeczka Soldado - oraz okradl nas arbiter - pierwszy w historii spalony po rzucie roznym. Nie zmienia to jednak faktu, ze po przyjsciu Ernesto w koncu sie przyjemnie oglada mecze, w koncu jestesmy faworytami przed meczami z jakimis ogorkami i najwazniejsze, ze wyraznie wedrujemy w gore tabeli. W Srode licze na magiczne spotkanie i nasz awans, wszystko jeszcze jest mozliwe, a Vcf jest w stanie strzelic 2, lub nawet wiecej bramek na parc de princes.
Kiedyś wrogiem nr 1 wszystkich "obiektywnych" był trener więc zawodnicy nawet jak kaleczyli to z winy trenera tylko i wyłącznie.
Dziś mamy nową erę na vcf.pl. Era lubianego wszem i wobec trenera. Winę za niedostatki w grze i wynikach trzeba jednak na kogoś zrzucić, więc stąd te jazdy po zawodnikach i tworzenie ofiary meczy.
Valverde póki co robi świetną robotę, ale błędy też mu się przydarzyły i dziwne, że jakoś niewygodne jest ich dostrzeganie. Jest póki co na przeciwległym biegunie od "fuera", ale do ideału mu brakuje.
Jak już ktoś ma oberwać za ten mecz to wszyscy po równo. Gnojenie rudego jest trochę nie na miejscu zważywszy na to gdzie zagrał. To jakby Soldado postawiony na bramce źle ustawił mur (wiem, wiem - przesada :P). Grunt, że gadanie "rudy zremisował nam mecz" jest śmieszne. Jakby było 5:1 to mógłby się wywrócić nawet i 3 razy.
Qnick> trafna uwaga na temat Valverde. O kontynuacji współpracy z Ernesto powinny zadecydować wyniki w tym sezonie - jak się załapiemy na LM - będę na tak, jeśli nie, zdecydowałbym się na inną opcję.
Dobra wiadomość dla zwolenników rudego - Mathieu zagra z PSG, bo Ricardo nie został powołany na mecz.
Nie sądzę. Nasza publiczność jest dosyć kapryśna i wymagająca, ale nie powiedziałbym, że oczekuje radosnej gry i gradu bramek. Takie mecze na 4:2 podobają się prawie każdemu, ale kiedy zamurowaliśmy się z Bayernem i wypuszczaliśmy tylko co jakiś czas kontry, to reakcje publiczności były bardzo pozytywne. Nieraz słychać brawa po dobrym odbiorze czy skutecznym przecięciu podania przeciwnika. Wielu kibiców zapewne dobrze pamięta w jaki sposób grała Valencia, kiedy osiągała sukcesy za Cupera i Beniteza. Zresztą sam to później poprawiłeś ;) : "Kibice bardziej docenią mądrą taktykę, walkę i nawet porażkę, niż rzucenie się na przeciwnika z szabelką i nieodpowiedzialną śmierć na polu bitwy"
"Jakbyśmy wygrali wszystkie spotkania po 6:3 to mielibyśmy 42 bramki w plecy, ale jakoś inaczej by się na nie patrzyło i obrona nie uchodziłaby już za taką złą, a straty tłumaczyłoby się stylem. Fakt straconych 42 bramek by umknął"
Każdy byłby zadowolony z wyników, ale fakt straconych 42 bramek by nie umknął, przynajmniej mi. Np. B traci sporo bramek (biorąc pod uwagę ścisłą czołówkę) i rzeczywiście można powiedzieć, że mają słabszą defensywę niż R.
Taki przykład: w LM, na Mestalla, straciliśmy dwie głupie bramki w meczu z BATE. Nikt się tym bardzo nie przejął, bo wygraliśmy 4:2, ale wyciągnięcie wniosków z błędów defensywy (to dotyczy tutaj nie tylko obrońców) przy straconych bramkach jest koniecznością, aby uniknąć tego w przyszłości, bo może się zdarzyć później taki mecz, że te dwie stracone bramki dadzą ostatecznie tylko remis (jak z Levante), albo nawet porażkę (jak z PSG - co prawda tutaj nie aż tak głupio stracone bramki, ale jednak [jedna znów po rzucie z autu]).
A z tym zarzutem "gnojenia" też przesadzacie, lasio w komentarzu nr 29 skarżył się na czepianie się Mathieu. Od tamtego komentarza już ze 2 razy starano się wytłumaczyć, że to nie on zawalił mecz: "To nie była kwestia zachowania jednego piłkarza - w tym przypadku Mathieu, ale linii obrony"; "Ernesto wystawil Mathieu, ktory nie dosc, ze nie gral na swojej pozycji, to jeszcze ledwo co dopiero wrocil po kontuzji". I po tych tłumaczeniach kOst znów ma pretensję o czepianie się Mathieu ;)Do tego dochodzi komentarz nr 12.
"Valverde póki co robi świetną robotę, ale błędy też mu się przydarzyły i dziwne, że jakoś niewygodne jest ich dostrzeganie"
Wcale tak nie jest ;) Co najmniej 3 razy pod tym newsem stwierdzono, że wystawienie Mathieu na środku zamiast któregoś z młodzików to był błąd/dziwna decyzja Valverde: komentarze 25, 26, 28. Po meczu z PSG też było sporo krytyki wobec trenera.
Ja cały czas jestem przychylnie nastawiony wobec Valverde. Można żałować, że nie mieliśmy go od początku sezonu, bo wtedy być może Malaga byłaby już za nami. W środę nie oczekuje awansu, wolę się mile zaskoczyć. Wymagam przede wszystkim dobrej postawy i walkę do końca. Nasz awans byłby jednak sporą niespodzianką, a PSG byłoby takimi samymi frajerami jak my z Levante, gdyby nie udało im się wykorzystać zaliczki z pierwszego meczu.
Nie byłoby takiej kaszany z obsadzeniem środka obrony, gdyby Braulio razem z Pellegrino mieli trochę więcej wyobraźni. Wystarczyło zatrzymać Dealberta.
W kadrze mamy 3 nominalnych środkowych. W Realu jest np. ...5.
Mój skład byłby taki:
Alves,
Pereira, Ruiz, Cissokho, Mathieu,
Feghouli, Ever, Tino, Parejo, Guardado, Jonas i Soldado.
spoko skład, szkoda że w 12 raczej nam nie pozwolą zagrać :(
Mathieu zagrał z konieczności, ale pamiętajmy, że wrócił po kontuzji. Czy zagra dwa spotkania po 90 min. w odstępie 3 dniowym? Wątpię. Dla mnie decyzja Valverde o wystawieniu go na Levante była podparta tym, że w środę i tak nie zagra bo będzie mógł zagrać bambo. Rudego na boisku bym się nie spodziewał.
Mój skład:
-------------Alves-------------
Pereira--Ruiz-Cissokho--Guardado
-----Ever---Tino---Parejo-----
Feghouli------------------Jonas
-------------Soldado-----------
ew.
-------------Alves-------------
Pereira--Ruiz-Cissokho--Guardado
--------Tino-------Parejo-------
Feghouli-----Canales-------Jonas
-------------Soldado-----------
Ja bym jednak postawił na Mathieu - tylko niech założy odpowiednie korki. Rudy jest wysoki (190), a na pozycji środkowego nie nabiega się. Inaczej PSG będzie miało przewagę przy stałych fragmentach gry.
My zagramy bez dwóch podstawowych środkowych obrońców, tymczasem w PSG ma wystąpić Thiago Silva. To nie jest dobra wiadomość.
Pewnie zgodnie z tradycją razem na boisko nie wybiegną Ever i Canales - tylko jeden z nich znajdzie się w wyjściowym składzie.
« Wsteczskomentuj