Ahoj, Pucharze Króla!
23.01.2013; 23:34
Czerwony pociąg z Madrytu jedzie dalej...
"Nietoperze" tegoroczne zmagania w Copa del Rey kończą na ćwierćfinale. Real Madryt, pomimo ukończenia meczu w dziewiątkę, zdołał wyeliminować podopiecznych Valverde. Walencki klub wyszarpał remis, więc trylogia kończy się umiarkowanie optymistycznym akcentem.
Niewielu sympatyków Blanquinegros oczekiwało środowego meczu z wizją dokonania remontady i awansu do półfinału rozgrywek Pucharu Króla. "El Txingurri" zaskoczył kilkoma decyzjami personalnymi, choć sam nie mógł zasiąść na ławce rezerwowych z powodu zawieszenia przez związek. Najbardziej mógł dziwić występ Victora Ruiza w roli defensywnego pomocnika. Valverde chciał w ten sposób wspomóc defensywę i zabezpieczyć drużynę przed zabójczymi kontrami "Królewskich".
Kibice tłumnie przybyli na stadion, pomimo blamażu sprzed kilku dni. Czynny doping przez cały pojedynek niósł motywację dla zawodników walenckiego klubu. Przyciągnięcie fanów na stadion było efektem wzorcowego zabiegu marketingowców klubu, którzy zaoferowali kibicom promocję. Zakup biletu na mecz ligowy pozwalał sympatykom na przybycie także na mecz pucharowy, stąd fani nie mogli odmówić sobie takiej okazji.
Tak jak w ostatnich dwóch meczach z Realem, lepiej w mecze weszli podopieczni Ernesto Valverde. "Nietoperze" szukały swoich okazji, a stołeczni wyczekiwali na kontry. Po kilku minutach doskonałą okazję na otwarcie wyniku miał Nelson Valdez. Paragwajczyk udowodnił swoim wyskokiem, że jest królem przestworzy, jednak jego uderzenie nieznacznie minęło słupek.
"Królewscy" nie przestraszyli się tego sygnału ostrzegawczego. Jeden z kontrataków mógł przynieść gola dla klubu z Madrytu. Xabi Alonso, jeden z najlepszych zawodników tego dnia, wypieszczonym zagraniem wypuścił Cristiano Ronaldo za linię obrony. Portugalczyk chciał pokonać bramkarza przy krótkim słupku jak w poprzednim meczu, ale refleks Guaity nie zawiódł.
Ambicji gospodarzom nie można było odmówić, ale największego zagrożenie sprawiali przy stałych fragmentach gry. Kolejne dośrodkowanie z rzutu rożnego mógł wykorzystać Aly Cissokho, jednak Francuz nieczysto uderzył futbolówkę. Zamieszanie podbramkowe spowodowało, że spanikowany Alvaro Arbeloa zamiast trafić w piłkę, brutalnie potraktował rękę Ikera Casillasa. Bramkarz natychmiast rzucił się na murawę w geście potwornego bólu. Po chwili Hiszpan musiał opuścić boisko. Kretyńska interwencja reprezentanta Hiszpanii wykluczyła Ikera z gry na ponad miesiąc. Na boisku zameldował się Antonio Adán, którego wejście zostało okraszone niepewnym piąstkowaniem. Los Ches poczuli swoją szansę.
Nelson Valdez szukał swoich szans w powietrzu, ale pech chciał, że stale celował prosto w Antonio Adána. Może gdyby zawodnicy "Nietoperzy" zdecydowali się uderzać obok 25-letniego Hiszpana, wtedy mieliby szanse na odrobienie strat.
Niechlujność w sytuacjach podbramkowych została pomszczona. Jak głosi stare porzekadło piłkarskie: "niewykorzystane okazje się mszczą". Ponownie, w trzecim już meczu, został wykorzystany ten sam scenariusz. Threequel był wręcz powieleniem swoich prequelów. Xabi Alonso świetnym podaniem otworzył drogę do bramki Karimowi Benzemie. Francuz znalazł się w sytuacji wybornej i bez problemu wykorzystał ją. Pokraczną interwencją piłki nie przeciął Ricardo Costa, a Vicente Guaita nie wyczekał do końca na strzał napastnika - 1:0 dla Realu.
Wyjątkowo zawodnicy Blanquinegros uparli się na strzelanie głową. Jonas prosto w bramkarza, a Valdez ciut obok bramki. W każdym razie stale powielali przedawniony schemat. Choć były okazje, to zagrożenia nie przynosiły.
Odpowiedzi próbował Angel Di Maria. Riposta miała być wymuskana i idealna technicznie, jednak Guaita był na posterunku. Hiszpan poradził sobie z technicznym uderzeniem Argentyńczyka.
Po wznowieniu gry, w drugiej połowie, chociaż na chwilkę zaświeciło słońce. Fábio Coentrão zablokował dośrodkowanie z prawego skrzydła ręką, dlatego pan Perez Lasa ukarał go drugim żółtym kartonikiem. Portugalczyk musiał opuścić murawę, a Real grał w dziesiątkę. Tym bardziej ucieszyli się kibice na Mestalla, bo Tino Costa wykorzystał rzut wolny z pozornie ostrego kąta. Rozgrywający silnym uderzeniem po ziemi zaskoczył stołecznych - 1:1.
Wtedy walenckiemu klubowi brakowało trzech goli, a czasu na odrobienie strat było dostatecznie dużo. Gospodarze rzucili się do ataku! Valencia zamknęła Real we własnym polu karnym. Mistrzowie kraju nie mieli już nic do powiedzenia aż do zakończenia tego pojedynku. W międzyczasie na murawie zameldował się Sergio Canales. Znakomicie wyszkolony technicznie pomocnik przez prawie dziewięć miesięcy zmagał się z kontuzją. Na Mestalla przywitała go wrzawa kibiców.
Aż do końca było wiele kontrowersji i nerwów. Czerwoną kartkę za brzydki faul od tyłu ujrzał jeszcze Ángel Di María. Rezultat nie uległ już zmianie, pomimo drastycznej przewagi "Nietoperzy". Najgroźniejszą okazją był potężny strzał Tino Costy sprzed pola karnego, jednak pomocnik nie zdołał podwoić swojego dorobku bramkowego.
"Nareszcie!" - mogą odetchnąć z ulgą sympatycy walenckiego klubu po zakończeniu trylogii. W każdym z tych meczów Valencia oddała prawie 20 strzałów. W każdym z tych meczów Valencia miała przewagę w posiadaniu piłki. Real Madryt udowodnił jednak, co naprawdę znaczy solidny kontratak. Na fazie ćwierćfinałowej Blanquinegros kończą swoją przygodę z Copa del Rey. W obwodzie pozostają rozgrywki ligowe oraz Liga Mistrzów. Szukając chociażby odrobinę pozytywnych aspektów ostatniego meczu, nie trzeba się zbytnio wysilać. Miodem na serce kibiców może być powrót Sergio Canalesa, sprawienie sporych problemów Realowi czy zamknięcie ich pod własną bramką przez pół godziny. "Królewscy" pokazali wyraźnie, kto jest europejską potęgą, a kto zmaga się z ogromnymi problemami sportowymi i ekonomicznymi. Męczarnie ze stołecznymi już za nami. Czas wrócić do realiów i zapomnieć o niedobrych bajkach. Już w sobotę Deportivo La Coruña na Estadio Municipal de Riazor!
Zapraszamy do zagłosowania na najlepszego piłkarza meczu, wytypowania poprawnego wyniku w meczu z Realem, oraz zapoznania się z pomeczową garścią statystyk:
W dziale VIDEO można również ujrzeć skrót spotkania: Klik!
KOMENTARZE
Najlepszy zawodnik w klubie - dobry żart.
Potencjał by nim być to wciąż tylko potencjał.
Powiem tak: To jest kpina !
Wstyd! Valencia to słabiaki i cieniarze - taka prawda.
Tu by nawet Mourinho nie pomógł, bo skład jest fatalny. Mamy piłkarzy nieudaczników.
Jedynym ratunkiem na nieudacznictwo i frajerstwo jest wymiana składu czyli bogaty szejk i jego kasa...
Fajnie, że Sergio wrócił, przyda się:)
Jestem spokojny widząc Guaite interweniującego, R. Costa gra przyzwoicie, Ally świetnie w defensywie i jeszcze lepiej w ofensywie, Rami gra dobre zawody, bardzo dobrze uzupełniał go Ruiz. Pereira twardy i zadziorny, trudo go za to nie lubić :D Viera całkiem przyzwoicie, trzeba mieć na uwadze jego małe doświadczenie. Guardado grał poprawnie. Od Valdeza nie można wymagać zbyt wiele, często jest nieprzewidywalny, miał kilka strzałów głową, szkoda, że nic nie wpadło. Tino, hmm gdyby każdy przejawiał takie zaangażowanie jak on... genialny mecz pomimo kilku niecelnych podań. Z drugiej strony mojej skali ocen Jonas bez formy;/ Powinien odpocząć w kolejnym meczu.
Nie robiłem sobie wielkich nadziei przed tym meczem, zwłaszcza po ostatniej bolesnej lekcji futbolu, jaką zgotowali nam przyjezdni. Myślę, że zagraliśmy dobry mecz, jak na nasze możliwości. Podoba mi się zaangażowanie i chęć do gry, chciałbym częściej widzieć taką walkę.
Jonas schodząc z boiska chyba słyszał co sądzą kibice o Jego grze.
Mecz dostateczny, brak Soldado widoczny, Valdez wszystko w Adana strzelał.
Amunt.
Real - Valencia = 8 - 1
Nie chcę wyjść na czepialskiego, ale to właśnie Rui Costa popełnił błąd przy golu na 0:1.
Pełną parą Real już zagrał, dzisiaj mógł pozwolić sobie na spuszczenie z tonu. I tak Mourinho powinien potraktować ich suszarką, bo mocno się wykartkowali.
Canales byle dotrwał do dwumeczu z PSG, a już będzie dobrze. Byle się znów nie połamał, bo następnego przypadku Vicente nam nie trzeba.
Jak wroci Feghouli to prawa strona bedzie sie prezentowala znakomicie, bo Joao to nasz najlepszy prawy obronca ostatnich lat. Trzeba jak najszybciej kupic porzadnego DM-a.
KakSoon
W nagrodę otrzymuje ostrzeżenie nr 1.
Lista kolejnych laureatów konkursu będzie ogłaszana w każdej pomeczówce.
Mam cztery spostrzeżenia:
Jonas - jest takim flakiem, że czas posadzić go na ławie i na jakis czas zapomnieć o nim.
Viera - niesamowita odwaga i drybling, dlatego powinien grać, grać i jeszcze raz grać, bo tylko w taki sposób wejdzie w rytm, nabierze rutyny meczowej i będziemy mieli z niego duży pożytek (to samo Bernat, którego dziś nie było).
Cissokho - na lewej stronie defensywy mamy taka padakę, że nawet taki leszcz jak Cissokho łapie sie w wyjściowym składzie... A najsmutniejsze jest to, że koleś ze swoimi "dośrodkowaniami" stanowi ZEROWE zagrożenie dla bramki rywali. ZE-RO-WE!!!
Uwaga nr 4 - w pewnym momencie zauważyłem ambicję przeistaczającą sie w agresję u naszych graczy. Ruiz depcze Arbeloę, Banega, sorki, Bonega policzkuje innego, Pereira (aktualnie mój ulubieniec w kadrze VCF) bluzga wszystkim po kolei, Tino kopie po kostkach... OK, z wyjątkiem Ruiza, który zachował się jak zwykły cham i wstyd mi za niego, pozostałe historie wynikają z ambicji i meczowej walki, ale... Czy nie jest tak, że Valverde pozwala naszym na zbyt dużo??? Żeby nie było sytuacji, w której każdy mecz kończyć będziemy z czerwienią... To na razie mgliste obawy.
Póki co: jest ambicja - jest smak!!!
gre jonasa niech podsumuje ten oto znaleziony na innym forum komentarz:
"zszedł Jonas. w końcu 11 na 10."
Mecz (90 minut) w lidze z Alvesem na bramce: pięć straconych, zero strzelonych.
Wiadomo, to pusta statystyka, ale chyba czas posadzić Alvesa na ławkę mimo wszystko. Nie ma co go obwiniać za te wszystkie bramki, ale zwyczajnie przyda mu się chyba jakaś przerwa, mając na uwadze że Guaita pewnie się spisuje gdy gra.
Inny dylemat - lewa obrona. Mecze z Realem pokazały, że z Guardado to jeszcze nie obrońca, a Cissokho gra dużo lepiej w defensywie, natomiast w ofensywie jest słaby. Co więc robić? Najlepiej chyba na silne drużyny wystawiać Cissokho, na słabszych dać pograć Guardado.
W rewanżu, mimo przewagi, nie byliśmy w stanie przebić się przez zasieki Realu. Za mało było kreatywności. Popatrzmy jak Real sobie radzi w tym elemencie - Oezil i Xabi to dwa procesory, które potrafią wypatrzeć każdą lukę i świetnym prostopadłym lub diagonalnym podaniem stworzyć zagrożenie. U nas takich procesorów nie ma, stąd duża nieporadność i przewidywalność. Bonega często zawodzi, rzadko zdarzają mu się świetne mecze. Tino to dobry rzemieślnik, ma świetny strzał, niewiele więcej.
Jeśli dodamy do tego obrazu słabe ogniwo, jakim jest Jonas, trudno się dziwić że niewiele możemy wskórać. Trzeba sobie też uzmysłowić, że Real grał bez dwóch podstawowych środkowych - Pepe i Ramosa. Przy nieporadności naszych ataków nie było tego widać. Niemoc budziła frustrację i agresję. Pereira w typowy dla siebie sposób zadzierał z kim się dało, Bonega mógł zobaczyć czerwień za swoje chamskie, rodem z podwórka uderzenie rywala w twarz.
Jeśli Guaita nie zostanie nr 1, myślę że podąży śladami Alby. Bogate kluby mają na niego chrapkę. Trzeba na niego postawić i przedłużyć kontrakt póki czas.
Dobrym sygnałem jest powrót Canialesa (co prawda bez żadnego doświadczenia w Primera) i to, że nic mu się nie stało. Na plus postawa, ambicja całej drużyny. Do najlepszych mamy jednak spory dystans.
Może takim składem jesteśmy w stanie ogrywać slabszych, ale na lepsze zespoły to nie wystarczy.
Z największymi w Europie choćbyśmy zagrali najlepszy mecz w sezonie to i tak nie będzie zwycięstwa , co najwyżej remis.
Problem w tym że w każdym meczu jakiś piłkarz popełnia fatalny błąd lub gra słabo i zawsze przez takiego zawodnika tracimy zwycięstwo. Z Realem był to Jonas, potem w lidze Gago , wczoraj z kolei R.Costa i jego fatalny kiks przy golu Benzemy...
W dodatku nie mamy ani jednego wybitnego piłkarza. Cała nadzieja w Canalesie i mam nadzieje że na dobre zastąpi Jonasa.
W ofensywie mamy szanse coś zrobić jedynie kiedy gramy z Soldado na szpicy, za nim Canales, na prawej Feghouli i na lewej ewentualnie Bernat.
Piatti to pomyłka - każde jego zagranie jest złe plus ciągle się przewraca, Guardado na skrzydle jest słaby a Jonas po prostu jest w słabej formie.
Mecz mi się podobał, wykazali się ambicją.
Villa za Emeryta był u nas rok więc się nim Unai nie nacieszył.
Alba i Mata błyszczeli w różnych okresach i nakręcali nam lewą stronę. Tu się zgodzę. Świetni zawodnicy. Czy wielkie gwiazdy? U nas jeszcze nie. Mata wystrzelił z formą ponad normę dopiero w Chelsea. Z VCF był kojarzony, ale dopiero CFC dała mu statu gwiazdy. Alba to nawet pomimo gry w FCB nie jest jakimś topowym graczem. To chyba raczej efekt tego, że na rynku jest mało świetnych lewych obrońców niż jego wybitność.
Silva - teraz geniusz, ale u nas również błyszczał tylko czasami. Miał potencjał na mega gracza i dopiero w City się rozwinął na tyle by móc powiedzieć o nim "gracz światowego topu".
Isco to kretyński błąd Emeryego, ale i całego zarządu, który dawał mu roczne kontrakty oczekując tylko wyników a nie realizacji jakiegoś długofalowego projektu rozwoju i wdrażania młodzieży. Obiecująca niedoświadczona młodzież to zawsze większe ryzyko niż nawet przeciętny, ale doświadczony gracz. Tu wina leży po równo po stronie trenera jak i zarządu.
Banegi (Bonegi) nie chce mi się nawet komentować. MEGA GWIAZA:D Śmiechu warte. Ma potencjał, fakt. Może być świetny, ale póki co zagrał w ciągi kilku lat do kupy pół sezonu na najwyższym poziomie, a w reszcie spotkań nie lepiej niż Parejo w słabej formie.
Jeśli np. Viera czy Piatti odejdą i za 2 lata będą mega graczami to głupotą będzie gadać "Valverde miał Vierę i Piattiego".
Gaguś zachowuje się niepoważnie, udaje że chce zostać w VCF, a tak naprawdę myślami jest zupełnie gdzie indziej. Jest po prostu dupkiem, który nie ma odwagi powiedzieć otwarcie o co mu chodzi. Nie pojawił się na Mestalla na rewanżu w CdR z Realem, co jest obowiązkiem każdego niepowołanego na mecz piłkarza. Grożą mu za to sankcje finansowe. Na Deportivo na pewno nie zostanie powołany. Oby znalazł się teraz ktoś chętny na niego, bo nie będzie z nigo żadnego pożytku.
Schalke, Real,Barca,ManU,Chelsea - miażdżyliśmy wszystkich ... :)
Lisovski, chyba bedziesz musial przelknac gorzka pigulke, gdy Twoje dzieciaki kiedys spojrza na rekordy naszej VCF i w 80% przypadkow zobacza tam nazwisko Emery :)
Panie chron nas od tego cieniasa Guaity i spraw zeby ktos sie nim na powaznie zainteresowal. A jak bedzie to Farsa, to szykuje sie transfer XXI wieku. Nie dosc, ze deal w stylu Alexisa, to jeszcze podlozymy swinie jednemu z najwiekszyc rywali.
Kwestia Joaquina - niestety dla jego fanow w ciagu tych 5 sezon nie wzbil sie na tak rowny i wysoki poziom na jakim byl krytykowany zawsze i wszedzie Bonega przez niemal caly sezon 2009-10.
I jak to mowili zwolennicy Ximo: "dajmy mu czas" co bylo prawie tak groteskowe jak nasze polskie "nic sie nie stalo".
Tym samym apeluje - dajmy czas Parejo i Barraganowi. Kto wie, moze za 4 sezony odpala. ;)
« Wsteczskomentuj