sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Przypadek kompletny na Mestalla!

Dominik Piechota | Arkadiusz Bryzik, 04.11.2012; 00:24

Valencia CF 2:0 Atlético Madryt

Koncertowy występ! Perfekcja taktyczna! Walka do ostatnich minut! Cudowny spektakl mogli oglądać w sobotni wieczór sympatycy walenckiego klubu. "Nietoperze" przerwały serię 23 meczów bez porażki drużyny Diego Simeone. Pomimo wielu przeciwności, Los Ches odnieśli sukces w najlepszym występie bieżącego sezonu. Wynik otworzył Soldado, a katem okazał się Nelson Valdez!

Skład Blanquinegros nie mógł zaskakiwać, chociaż hiszpańscy dziennikarze pomylili się w kilku kwestiach. Między słupkami stanął Diego Alves wspierany przez duet stoperów Rami-Costa. Na bokach usytuowali się Pereira i Cissokho. W środku pola dominowali Argentyńczycy Gago oraz Tino. Na bokach pomocy znaleźli się Feghouli i Guardado, którzy ostatnio z różnych względów nie grali w pierwszym składzie. Za zdobywanie bramek odpowiedzialny był Soldado do spółki z Jonasem.

Początek meczu należał do gospodarzy, bo dłużej utrzymywali się przy piłce i dokładniej kreowali kolejne sytuacje. Walencki klub lepiej wszedł w to spotkanie, choć groźniej było pod bramką Diego Alvesa. Zawodnicy z Madrytu szukali swoich okazji w indywidualnych akcjach, próbując przebojem dostać się w pole karne rywali. Najgroźniej było jednak po stałych fragmentach gry. Najpierw Radamel Falcao przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale z wolnego, a chwilę później brazylijski golkiper w cudowny sposób musiał interweniować po uderzeniu z główki Mirandy.

Obie drużyny nastawiły się na ostrą grę, bo stawką było zwycięstwo nad silnym przeciwnikiem. Nie brakowało ostrych starć, wślizgów, a czasem zagrań niezgodnych z duchem gry. W pewnym momencie Falcao musiał opuścić murawę, by lekarze zatamowali krew, która zadomowiła się już na całej jego twarzy. Kolumbijczyk po powrocie szybko odpłacił się na Gago, a następnie Soldado. W obu ekipach panował duch rewanżyzmu - nikt nie odpuszczał.

Po dwudziestu minutach całkiem dobrego pojedynku Atletico Madryt otrzymało bodziec do znacznie lepszej gry. Adil Rami - w tradycyjny dla siebie sposób - wyprowadził piłkę za linię środkową, a później zdecydował się na perfekcyjny dorzut futbolówki w pole karne. Doskonale zamiar Francuza zrozumiał Roberto Soldado. Hiszpan wyprzedził defensorów, zastawił się, wypracował dobrą pozycję i bez przyjęcia cudownym wolejem umieścił piłkę w siatce! Akurat w tym przypadku "Żołnierz" wykazał się całkowitym kunsztem i profesjonalizmem w fachu napastnika. Zgromadzeni na Mestalla dawno nie oglądali tak pięknego gola - 1:0!

Wymuszone cofnięcie do obrony "Nietoperzy", bo Los Rojiblancos włączyli kolejny bieg. Warto zwrócić uwagę, że przez kilkanaście minut atak pozycyjny gości nie przyniósł najmniejszego skutku, bowiem Radamel Falcao został całkowicie wyłączony z gry. Rami i Ricardo Costa nie odstępowali 26-latka ani na krok, za co należą im się ogromne wyrazy uznania.

Dopiero tuż przed przerwą Falcao odnalazł się w podbramkowej sytuacji, jednak nieudanie złożył się do uderzenia z przewrotki. W efekcie defensorzy zgarnęli piłkę i ruszyli z kolejną próby kontrataku.

Przed przerwą nie zabrakło jeszcze emocji, a zwłaszcza w strefach dla sztabu szkoleniowego. Po niepierwszej błędnej decyzji arbitra, Mauricio Pellegrino powiedział sędziemu technicznemu, co sądzi o zachowaniu jego współpracownika. Nie poznaliśmy dokładnej przyczyny reakcji technicznego, bo sędzia główny nawet nie zareagował na to zajście. Po prostu walencki trener został odesłany na trybuny po swoim ataku złości. Na ławkach zagrzmiało po raz kolejny!

Pałeczkę po Argentyńczyku przejął jego asystent, Carlos Compagnucci. Do przerwy rezultat nie uległ już zmianie. Jednobramkowe prowadzenie klubu z Mestalla, ale prawdziwy dreszczowiec dopiero przed nami.

Los Colchoneros w drugiej odsłonie odżyli zdecydowanie. Nabrali większej swobody w rozgrywaniu piłki, a stwarzanie groźnych sytuacji przychodziło im z większą łatwością. Świątynia Diego Alvesa została przez pewien moment całkowicie otoczona i oblegana. Asystent tylko uspakajał i nastawiał na inteligentną grę oraz kontrataki.

Nie trzeba było długo czekać na serię prób dla Brazylijczyka - Arda Turan minimalnie nad bramką, Juanfran chybił obok słupka, a Radamel Falcao strzałem głową musnął poprzeczkę. Diego Alves musiał być czujny przez cały czas. Godna uwagi jest dobra postawa 27-latka przy walce w powietrzu. Ze względu na niski wzrost ten aspekt był mankamentem reprezentanta Brazylii, lecz tym razem bardzo pewnie piąstkował kolejne dośrodkowania.

Arda Turan prowadził Los Indios w kolejnych atakach i siał popłoch swoimi nadzwyczajnymi zagraniami. Utrudnieniem dla walenckiego klubu była kontuzja Adila Ramiego. Francuz znacznie ucierpiał po kolejnym starciu, lecz skutecznie krył Falcao, zanim mógł opuścić murawę. Charakterystycznym obrazkiem w tym spotkaniu było "leczenie ekspresowe" przez fizjoterapeutę gospodarzy. Rosły obrońca sygnalizował okropne bóle, a medyk położył się na reprezentancie Francji i próbował odpowiednimi "sztuczkami" załagodzić ból oraz nastawić odpowiednie części ciała. Rami zdołał wrócić jeszcze na murawę i - pomimo kontuzji - radził sobie całkiem sprawnie.

W końcu Ruiz zastąpił cierpiącego Adila. Hiszpan kilka sekund po wejściu na boiska otrzymał żółtą kartkę za faul taktyczny. Arbiter, Teixeira Vitienes, przestał panować nad przebiegiem pojedynku i otworzył worek z indywidualnymi karami.

Nawet Diego Godin próbował rajdów do przodu, by wesprzeć partnerów. Stołeczni nie przestawali atakować, wręcz przeciwnie - ich ofensywne poczynania znów się nasilały.

W szalone próbie odrabiania strat przez stołecznych, należy zwrócić uwagę na postawę zawodników z Walencji. Pod wodzą Mauricio Pellegrino nie mieliśmy przyjemności oglądać tak zgranych i walecznych piłkarzy z nietoperzem na piersi. Prawie wszyscy - z małymi wyjątkami jak Jonas - bronili, walczyli, starali się. Trio Pereira-Gago-Feghouli odznaczało się wyjątkową ambicją i zaangażowaniem. Sofiane biegał w bocznej strefie po całej długości. Każde spóźnienie Joao kończyło się natychmiastową asekuracją. Perfekcjonizm taktyczny zaprezentowany tego wieczoru był nietypowy dla walenckiego klubu. Niczym jedna wielka rodzina - każdy zasuwał i wspierał swoich kolegów. Falcao został wyłączony przez stoperów, szalejących skrzydłowych zatrzymywali często wracający pomocnicy, a obraz Roberto Soldado odbierającego piłkę we własnej szesnastce nie mógł nikogo szokować. Po prostu z przyjemnością oglądało się postawę i poświęcenie "Nietoperzy"!

Stołeczni dalej w natarciu - próby szybkich wymian piłek niczym z Katalonii. Po jednej z takich akcji Arda Turan znalazł się przed Diego Alvesem, ale futbolówka obiła tylko boczną siatkę w tej dobrej sytuacji.

Napięcie wzrastało, nie brakowało kolejnych fauli i niepohamowanej irytacji zawodników z Madrytu. Teixeira Vitienes wykartkował całą linię defensywną Blanquinegros. Każde ostre starcie kończyło się długimi wymianami słów i odsyłaniem przez sędziego piłkarzy z żółtym kartonikiem.

Valencia została zamknięta we własnych zasiekach obronnych. Głęboko cofnięta defensywa wspierana regularnie przez pomocników radziła sobie wzorowo z kolejnymi próbami Atlético.

Wraz z upływem regulaminowego czasu gry, walencki klub otrzymał kolejne utrudnienie. Z boiska wyleciał Ricardo Costa, bowiem rozjemca tego meczu pokazał mu drugą żółtą kartkę za nieprzepisową walkę w powietrzu z rywalem. Decyzja na wyrost, biorąc pod uwagę, że wcześniej jeszcze kilku innych piłkarzy mogło zakończyć swoje zawody. Mało tego, na trybuny został odesłany asystent, Carlos Compangucci. Końcówka była już walką wszystkich zawodników, bez wytyczonego dyrygenta.

Madrytczycy rzucili wszystkie siły do przodu, a Los Ches chcieli przetrzymać piłkę i spróbować kontry. Banega oraz Valdez skutecznie utrudniali rozegranie piłki i zdobywali kolejne cenne sekundy.

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry jeden z obrońców przejął i wyekspediował piłkę do przodu. Sofiane Feghouli przejął futbolówkę i ruszył z szybkim atakiem. Samodzielnie przedarł się przez obrońców, a następnie pięknym podaniem - typowy "no look pass" - otworzył drogę do bramki Nelsonowi Valdezowi. Paragwajczyk wykorzystał swoje doświadczenie, przechytrzył bramkarza i skierował piłkę do siatki! Wystarczyło mu zaledwie 7 minut na boisku, by zostać katem rywali! 95. minuta i nadzieje niepokonanego dotychczas Atlético zostały rozwiane - 2:0!

Sympatycy "Nietoperzy" spotkali się na Estadio Mestalla z przypadkiem kompletnym. Można było się spodziewać niepoukładanej gry, jaką dotychczas prezentował walencki klub, lecz zawodnicy zupełnie zaskoczyli. Gra obronna była doskonała - taka jaką obiecywał przed rozpoczęciem pracy Pellegrino. Niczym monolit do ostatniej minuty piłkarze współpracowali na sukces. Wspierali się, pomagali sobie, asekurowali pozycje - widać było oddanie. Efekt był piękny i zapewne zostanie zapamiętany na długo. Rozpędzone, dorównujące Barcelonie, Atlético kończy serię 23 meczów bez porażki. Jednocześnie stołeczni przedłużają serię 10 meczów bez zwycięstwa w krajowych rozgrywkach na Estadio Mestalla - już ponad 10 lat Los Indios czekają na tryumf na tym obiekcie. Nie zabrakło dosłownie niczego w wyczekiwanym dreszczowcu - pięknych bramek, ostrych starć, walki, kontrowersji, nerwów. Po prostu gospodarze zdali egzamin, choć egzaminator był z najwyższej półki. Pewien znany trener powiedział, że każdy mecz należy traktować jako "mecz sezonu". Należy teraz zapomnieć o sobotniej euforii i skupić się na kolejnym meczu sezonu przeciwko BATE Borysów. W środę - w kolejnym egzaminie - powalczymy o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów!

Valencia CF 2:0 Atlético Madryt

Gole: Soldado (20'), Valdez (95').

Czerwone kartki: Ricardo Costa (ukarany dwiema żółtymi kartkami).

Żółte kartki: Joao Pereira, Cissokho, Víctor Ruiz - Arda, Falcao, Miranda, Tiago.

Valencia: Diego Alves, Joao Pereira, Rami (Víctor Ruiz, m.64), Ricardo Costa, Cissokho, Gago, Tino Costa, Feghouli, Jonas (Banega, m.82), Guardado, Soldado (Valdez, m.88).

Atlético: Courtois, Juanfran, Miranda, Godín, Filipe Luis, Tiago (Mario Suárez, m.71), Gabi (Raúl García, m.67), Emre (Cristián Rodríguez, m.57), Arda, Falcao, Adrián.

Widzów: 40 tysięcy.

Skrót spotkania w VCFVideo: Klik!

Kategoria: Mecze | Własne skomentuj Skomentuj (35)

KOMENTARZE

1. Raulpl04.11.2012; 00:27
a to nie byly 23 mecze bez porazki?
2. Ever04.11.2012; 00:34
EverLiczyć nie umiem najwidoczniej.

Raulpl, dzięki. ;)
3. Acolith04.11.2012; 01:01
AcolithKonkretny mecz, fajnie się oglądało :) W zasadzie może poza Jonasem wszyscy z podstawowej 11+Valdez zaliczyli spotkanie na plus, mimo że każdy z nich miał słabsze momenty i Materace spychały nas mocno do defensywy, a z pewnością Valencię stać na więcej. Guardado potrafi być irytujący, ale mam wrażenie że z meczu na mecz gra coraz lepiej.

Mamy 4 punkty straty do Malagi i jak jutro wygra Sevi to 3 punkty straty do nich. Nie jest taki sroc w tabeli jak coponiektórzy tutaj przedstawiają (już się naczytałem że: sezon stracony, środek tabeli to max, możemy powtórzyć zeszłosezonowy wyczyn ŻŁP i tym podobne). Jedynie Atletico w tym sezonie będzie raczej nie do przeskoczenia, chyba że jakiejś nagłej plagi kontuzji dostaną, czego im mimo wszystko nie życzę.

Tylko co się działo u sędziego podczas tego spotkania to nie ogarniam, za co Ruiz i Ricardo Costa (drugą) dostali żółtą to wie tylko on sam. Ciekawe ile osób z naszej ławki dostało kartki (naliczyłem dwie osoby) i ile meczów kary dostaną. Zachowanie Simeone po czerwonej dla Flaco mówi dużo o bzdurności tych kartek. Swoją drogą wporzo chłop ten Simeone :)

Więc głowa do góry Panowie, w tym tygodniu VCF czekają mecze z Bate oraz Realem Valladolid. Można oczekiwać sześciu punktów, ale nie zdziwie się jak z Valladolid będziemy wracać na tarczy bo dennym, słabym meczu. Cały urok kibicowania Valencii :)
4. idler04.11.2012; 01:19
idlerPrzypadek kompletny? Chyba nie nadążam?
5. Darlene04.11.2012; 01:26
DarleneNa prawdę bardzo dobra pierwsza połowa. W drugiej zaczęliśmy się bronić, czego się obawiałem, no ale nie była to przynajmniej tym razem obrona nieudolna, wręcz przeciwnie. Dużo walki i determinacji, wywalczyliśmy sobie to zwycięstwo. Nie wiem dlaczego nie gra Bernat zamiast Guardado, albo Viera. Soldado może sobie powiedzieć, że przynajmniej tego dnia był lepszy niż Falcao. Historia się powtarza - w zeszłym sezonie też Roberto nam zapewnił zwycięstwo z Atletico. Teraz czas zapewnić sobie awans w LM.
6. Darlene04.11.2012; 01:33
Darlene*Naprawdę

Sędzia to w lidze hiszpańskiej taka dodatkowa atrakcja, gdyby w meczu brakowało emocji. Chociaż dziś (a właściwe wczoraj) nie brakowało. Szkoda Ricardo, znów musi pauzować. Ciekawe co z Ramim.
7. kOst04.11.2012; 01:38
kOstCytując Kaczyńskiego "Pereiro" no był dzisiaj najlepszy : D
8. KilyVCF04.11.2012; 05:02
KilyVCFDziś pomyślałem sobie: skoro PH strzela Chelsea to wszystko jest możliwe.
Długo nie mogłem się przebić przez brak sieci, nie będę się rozpisywał,
dziękuję wszystkim , nawet Barraganowi,
2-0 z AM !!!
Dostałem najlepszy prezent na urodziny.
Szkoda że nie w półfinale LE no ale wtedy nie miałem urodzin :)
Muszę to obejrzeć kilka razy.
9. VdV2304.11.2012; 09:55
VdV23Spodziewałem się kilku bramek straconych, postawiłem na remis...a tu wygraliśmy:)Incredible !
10. wk04.11.2012; 10:22
wkSkrót meczu.
11. arrr04.11.2012; 11:09
arrrczekam na obszerną relację :P
12. Algir04.11.2012; 11:17
2:0 z AM! Super, tak trzymać!
A i podciąć skrzydełka materacom - bezcenne.
13. pedro904.11.2012; 11:25
Ja też nie nadążam - przypadek kompletny?

Do koncertu sporo brakowało. W dalszym ciągu jeśli wygrywamy, to głównie dzięki walce i przebłyskom. I połowa dobra, w II piżamy ostro natarły. Madryckie media reklamowały 2 ewidentne karne nie odgwizdane po faulach na Falcao. W jednym przypadku na pewno bym się z tym zgodził - kiedy Rami ciągnął za rękę i przewrócił Falcao.
U nas - jeśli chodzi o "całokształt" najlepszy był chyba Feghouli, najsłabsi Jonas i Guardado, chociaż i tak lepiej niż ostatnio. Pereira zaczyna robić teatr tak jak w Portugalii. Trzeba go utemperować. Błysnął Soldado, Valdez - chapeau bas.
W sumie do zachwytów daleko, ale idziemy w dobrym kierunku.
W Atletico wyróżniłbym Ardę. Pamiętam kilka lat temu pisałem o nim, że to wielki talent, niestety nie wylądował u nas.

A propos sędziowania - sędziowie techniczni w Hiszpanii są zdaje się tylko po to, żeby represjonować trenerów, a nie pomagać swoim kolegom na boisku. To co się dzieje to ostre przegięcie.

Kily> wszystkiego najlepszego!
14. Rui Costa04.11.2012; 12:40
Rui CostaSzczerze nie spodziewałem się, remis brałem w ciemno ;] brawo.Twierdza Mestalla obroniona. Myślę,że mało kto wywiezie stąd punkty. Poprawić skuteczność na wyjazdach i powinno być ok ;] Guardado wolno,zbyt wolno,ale i tak chyba chłopak nam się powoli rozkręca. R.Costa Profesore na stoperze, Rami też ok. Jonas niestety cieniutko, dać mu się przełamać z BATE. Reszta ogólnie na plus. Komentator na Canal + podczas powtórki gdy Soldier kopnął[musnął] Falcao powiedział , że nie jest pewien czy to było przypadkowe ;] A wy jak myślicie? pozdrawiam elo ;]
15. Shinto04.11.2012; 13:21
ShintoBezsprzecznie najlepszy mecz Naszej kochanej Valencii w tym sezonie, w dodatku na Mestalla. Soldado oddał przez cały mecz jeden strzał na bramkę, bezpośrednio z powietrza z podania przez pół boiska i gol. Przebudził się chłopak w bardzo ważnym momencie.

Świetne zawody, aż przecierałem oczy ze zdumienia.Wyeliminowali chłopaki Falcao w ataku i praktycznie Madryt nie istniał.Fajnie taktycznie rozegrany mecz.

Pisałem niedawno by poczekać bo Nasz team zaskoczy i nie szukać winnych porażek i słabych spotkań.

AMUNT!!!!
16. Ever04.11.2012; 13:43
EverPomeczówka gotowa. Wytłumaczyłem, dlaczego uważam ten pojedynek za przypadek kompletny. Pozdrawiam wszystkich, którzy wytrwają w czytaniu. :)
17. arrr04.11.2012; 13:47
arrrPiękny mecz!
Amunt!
18. pedro904.11.2012; 14:04
Rui, mnie się wydaje, że Soldado nie przypadkiem zawadził nogą Falcao. Tak samo nie przypadkiem Filipe podeptał Pereirę. Było dużo walki i wzajemnych złośliwości. Tym życzliwiej patrzę na postawę Simeone, który zachował klasę wobec Pellegrino.

P.S.
Co ciekawe Pellegrino wyleciał z boiska za to samo, co zrobił Jonas w meczu z Athletikiem. Przyganiał...
19. Trivium04.11.2012; 15:13
Triviumjedno slowo cisnie mi sie na gardle:

Kocham <333333333333
20. fischerVCF04.11.2012; 15:51
fischerVCFSprzedajmy Fegula, Soldado czy Ramiego najlepiej za 5 milionów, przecież są słabi...

P.S Ciekaw jestem czy gdyby zamiast Jonasa grał Viera gra w ofensywie nie wyglądałaby lepiej ;)
21. Rui Costa04.11.2012; 16:01
Rui Costahehe ;p no Pelle wczoraj ewidentnie wyszedł z siebie ;D Ciekawe czy dostanie jakąś kare indywidualną ;]
22. Acolith04.11.2012; 16:46
Acolith@Ever
Dzięki za pomeczówkę, myślę że takich co wytrwają w czytaniu znajdzie się trochę bo po takim wyniku aż miło się czyta :) Ja ze swojej strony wyłapałem jednak dwa błędy:
1. "Kolumbijczyk po powrocie szybko odpłacić się na Gago, a następnie Soldado" chyba ci tu zjadło czasownik
2. "Jednocześnie stołeczni przedłużają serię 14 meczów bez zwycięstwa na Estadio Mestalla" conajwyżej bez ligowego zwycięstwa, bo przecież wygrali z nami na wiosnę w LE
pozdrawiam :)
23. kOst04.11.2012; 17:04
kOstTeż mam wątpliwości czy Soldier nie zrobił tego z premedytacją, może nie chciał mu rozłupać czaszki, ale lekkie nadepnięcie miał bankowo w planach...
24. Ever04.11.2012; 17:23
EverNaprawdę miło, że znajdują się czytelnicy. Acolith, dzięki za to, że czuwasz! :)

1. Fakt, zjadłem czasownik.

2. Chodziło konkretnie o rozgrywki krajowe czyli puchar + liga.

25. kubastepniak2204.11.2012; 18:52
Podobała mi się reakcja Pellegrino. Nareszcie pokazał że ma jaja czego mu wcześniej brakowało.
Mam nadzieje że to nie był przypadek i będziemy kontynuować zwycięską passe.
26. longer04.11.2012; 21:20
longerfantastyczny mecz i nieprawdopodobny gol a
"kopniak" żołnierza niestety! jak dla mnie celowy Wszystkiego dobrego Killy
27. ruben12304.11.2012; 22:01
Bzdury piszecie.

Poczekajmy do następnego meczu, potem następnego ... Dopiero po 8 czy 9 meczach będziemy widzieć czy faktycznie jest poprawa...

Kluczem jest regularność a tego nie ma już dawno od czasów Beniteza.

Dobra drużyna to tylko taka która potrafi grać każdy mecz na równym poziomie, niezależnie od tego z kim gra.

Ja w ten zespół przestałem wierzyć (choć nie przestałem kibicować), bo od lat jak zagramy dobrze to potem jest lipa. Ta Valencia gra dobrze jak jej mecz wyjdzie..., jest absolutnie bez jaj i ambicji, a na wyjazdach gra jak 2ligowiec Polski.

Zmienię zdanie jak zacznę widzieć każdy następny mecz na dobrym poziomie...

28. maciek04.11.2012; 22:59
maciekZgadzam sie z Rubenem, zagralismy dobry mecz ale ten wynik bedzie bez znaczenia jak np. w nastepnej kolejce zremisujemy lub przegramy z Valladolid, albo wtopimy z BATE u siebie w LM (co tez uwazam za mozliwe, gdyz nasi moga znowu uznac, ze po zwyciestwie z Atleti sa gwiazdami i kolejne mecze same sie juz wygraja, bez biegania i zaangazowania).

Ja oczekuje teraz 3 triumfow: wygranej z BATE w LM, a potem na wyjzezdzie z Valladolid oraz z Espanyolem u siebie.

Jak to nam sie uda to uznam to za swiatelko w tanelu.
29. arrr04.11.2012; 23:30
arrrma ktoś link do całego meczu?
30. dexter05.11.2012; 02:04
dexterRelacja bardzo fajna,aż serce rośnie jak się czyta takie rzeczy,choć w drugiej połowie to wygląda,że naprawdę nie było lekko. Muszę sobie skrót meczu zobaczyć! Cieszy wygrana,obyśmy taką walkę i zaangażownaie mogli oglądać w każdym meczu. Amunt!
31. Darlene05.11.2012; 03:26
DarleneJeśli wygramy mecz, to zawsze znajdzie się co najmniej jeden, który wpadnie tu i będzie oskarżał kibiców o cieszenie się ze zwycięstwa, będzie pukał się w głowę i zastanawiał jak można być zadowolonym z wygranego spotkania, skoro za niedługo przyjdzie następne spotkanie, które może być przegrane, a jeśli to następne będzie wygrane, to jeszcze nic straconego, bo kolejne może być przegrane. Dlatego ja również nawołuję was do większej pokory, do pogrążenia się w smutku i zadumie, albowiem nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutrzejszy dzień. Kibicowanie wszak nie polega na radości. Kibicowanie to nieustanna droga krzyżowa na tym padole łez. Ostatecznie wszyscy i tak umrzemy.
32. arrr05.11.2012; 08:51
arrrTrue
33. jr06.11.2012; 12:34
Ja kibicuję tej drużynie i temu klubowi niezależnie od tego czy przegrywają czy wygrywają na wyjazdach. Pozdrawiam nieprzekonanych.
34. facundo06.11.2012; 13:58
facundoRelacja z meczu znacznie podkoloryzowana, bo nie było w tym żadnej głębszej myśli taktycznej ani piękna. Po prostu wyszło. Ogólnie mecz można by zawrzeć w słowach chaos i kopanina przeplatana momentami finezji.

Chłopaki byli nastawieni na walkę, walkę i jeszcze raz walkę, co przyniosło efekt i za to należą się brawa. Zaangażowaniem mogliby obdzielić kilka spotkań choć chciałoby się ich zawsze tak ambitnych oglądać.

Mam podobne zdanie do Pedro. Wiele rzeczy trzeba poprawić. 2 połowa to znów przeczekanie i jakaś agonia w końcówce. Poza tym wypadałoby trochę utemperować zachowanie Soldado i Pereiry. W przeciwnym razie regularnie będą osłabiać zespół - czy to czerwonymi, czy żółtymi kartkami. Mimo mankamentów nie mogę narzekać i nie być zadowolony z rezultatu. Zrobiliśmy co do nas należało i jeśli mielibyśmy nawet samą walką regularnie wygrywać spotkania, to nie mam nic przeciwko. Byle regularnie tłuc resztę i piąć się do góry. Wtedy to już nawet ten styl, które nie ma, wybaczę.

Osobny paragraf dla jednego z bohaterów. Valdez klasa i profesjonalizm.

Uwaga personalna - wywalić Guardado na zbity pysk!!! Myślałem, że rozwalę ekran telewizora, gdy w dogodnej sytuacji zamiast podać do świetnie ustawionego Soldado, zepsuł kontrę i wysiłek całej drużyny jakimś żałosnym strzałem. WON!
35. facundo06.11.2012; 14:07
facundoA Pellegrino to wyleciał chyba za to, że ze złości rzucił butelkę na murawę przy ławce, a nie za jakieś pretensje, które miał dopiero potem, gdy techniczny odesłał go na trybuny.

Można poprawić w newsie.