Z piekła do nieba
21.10.2012; 18:06
Zwiastun lepszych czasów?
”Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”, zwykł mawiać Alfred Hitchcock. O ile wczorajszy mecz Valencii i Athletic Bilbao od trzęsienia ziemi się nie zaczął, o tyle takowym się zakończył. Dość powiedzieć, że jeszcze 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu, to Athletic cieszył się z prowadzenia. Prowadzenia, które bezczelnie wydarli im z rąk, wespół, Tino Costa i Nelson Valdez.
Na bramce przyszło stanąć Vicente Guaicie, który od kilku meczów zastępuje Diego Alvesa. Dość niespodziewanie, boki defensywy zostały obsadzone przez Antonio Barragana i Jeremy’ego Mathieu. Wspomagani przez Ramiego i Ruiza, mieli odpowiadać przede wszystkim za destrukcję. Ich rolę podzielał Fernando Gago choć, ustawiony za plecami Tino Costy, nie omieszkał od czasu do czasu rzucić penetrujące podanie z głębi pola. Pellegrino postanowił również, że na skrzydłach pozwoli pohasać młodym i ambitnym, toteż miejsca na flankach zajęli Bernat i Viera. Skład uzupełniali Jonas i Roberto Soldado.
Pierwszą okazję, już na samym początku spotkania, zmarnował Roberto Soldado. Na slalom między baskijskimi obrońcami zdecydował się Juan Bernat. Młodzian dobrze wypatrzył statystującego Jonasa i zagrał doń piłkę, która dzięki delikatnemu muśnięciu Brazylijczyka dotarła w czas do Żołnierza. Snajper, w obliczu problemów z przyjęciem futbolówki i asysty defensorów Bilbao, zmuszony był do nieczystego uderzenia, a piłka po jego strzale odbiła się od słupka.
W 18. minucie niezdecydowanie piłkarzy Valencii wykorzystał Iker Muniain, który zagrał prostopadłą piłkę do wbiegającego Suasety. Na posterunku czyhał jednak Jeremy Mathieu, który wraz z Ruizem postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić to co obaj potrafią najlepiej – wykorzystać swą nieporadność, by sprezentować przeciwnikowi stuprocentową okazję. Do bezpańskiej piłki dopadł Aritz Aduriz i mierzonym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Swoich szans próbowali Tino i Gago, którzy decydowali się na strzały z dystansu. Żaden z nich nie potrafił jednak zaskoczyć Iraizoza.
Valencia dopięła swego w 25. minucie. Na rajd z lewej strony boiska zdecydował się Jonathan Viera mijając po drodze kilku statystujących Basków. Jego strzał zatrzymał się jednak na ręce Ekizy, a arbiter spotkania nie miał wątpliwości - Nietoperzom należał się rzut karny. Do piłki podszedł Roberto Soldado i pewnym strzałem pokonał bramkarza gości.
Obie drużyny sprawnie wymieniały się inicjatywą. Dość szybko do głosu zaczęli dochodzić przyjezdni. W 29. minucie Ruiz popełnił błąd, który bezlitośnie wykorzystał Aduriz. Bask, sprzedany minionego lata za 3 miliony €, zdobył swojego szóstego gola w tegorocznych rozgrywkach.
Obraz gry zmieniał się, Athletic zaczynał skupiać się na defensywie. W odwecie Valencia, która do tej pory grała zachowawczo, zaczęła poświęcać więcej uwagi atakom. Swoich możliwości nie szczędził Bernat, który w 65. minucie był o włos od zdobycia bramki po tym, jak zatańczył z obrońcami Bilbao i znalazł się na wprost Iraizoza.
W międzyczasie doszło do kilku zmian.Z boiska zszedł niewidoczny Jonas, którego zastąpił Nelson Valdez. Paragwajczyk od samego początku imponował chęcią zwycięstwa i wolą walki, lecz to nie jego wejście było największym wzmocnieniem personalnym Valencii.
W 68. minucie nerwy puściły Anderowi, który za kopnięcie Tino Costy otrzymał czerwoną kartkę. Jego nieobecność sprawiła, że gra Valencii zaczęła nabierać koloru, a piłkarze otrzymali niezbędną dawkę swobody. Dopiero po uzyskaniu przewagi jednego zawodnika Nietoperze zaczęły w pełni dominować nad przebiegiem spotkania.
Ostatnie 20 minut było dla piłkarzy gości istną katorgą. Nieustanne szturmy na bramkę sprawiały, ze serca sympatyków Valencii, z minuty na minutę, biły coraz mocniej. W jego uspokojeniu nie pomagały takie sytuacje jak niepodyktowany rzut karny na Roberto Soldado, czy strzał Viery, po którym piłka zatańczyła na obrzeżach linii bramkowej i uparcie nie chciała jej przekroczyć.
Przewaga Valencii systematycznie rosła. Dużą różnice na boisku zrobiło pojawienie się nań Banegi, który po ośmiomiesięcznym rozbracie z futbolem potrafił zaprezentować się lepiej, niż w pełni zdrowy Parejo.
Dopiero w 87. minucie Valencii udało się doprowadzić do wyrównania. Swoją waleczność, po raz n-ty tego wieczora, zaprezentował Nelson Valdez. Paragwajczyk najpierw idealnie wyszedł do podania Gago, a potem delikatnym muśnięciem skierował piłkę w światło bramki. Jego uderzenie zostało desperacko wybite spod linii bramkowej lecz w odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Tino Costa, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce.
Defensorzy Athletic nie zdążyli zapomnieć o bramce Costy, a na horyzoncie ponownie pojawił się Valdez, który tym razem samodzielnie skierował piłkę do bramki. Była to pierwsza bramka Valdeza w rozgrywkach ligowych.
Na uznanie zasługują przede wszystkim zmiennicy – Ever Banega i Nelson Valdez. Pierwszy, mimo długiej rehabilitacji, pokazał wczoraj, że nie obca mu jest sztuka rozgrywania piłki. Drugi, dzięki waleczności i nieustępliwości, wypracował drużynie dwie bramki. Cieszy również fakt, że Pellegrino nie bał postawić się na Juana Bernata, który swoimi rajdami nieraz siał zamęt w szeregach wroga.
Jeśli mecz z Bilbao był zwiastunem lepszych czasów, niewątpliwie warto było poświęcić 90 minut na oglądanie tego nierwotwórczego spektaklu. Zwycięstwo wyrwane w ostatnich minutach meczu jest bezwzględnie w czołówce czynników, które mają największy wpływ na morale zespołu. Tymczasem pora przygotować się na BATE. Białoruski zespół, dość sensacyjnie, znalazł się na czele stawki w grupie F. Jeśli Valencia chce nadal myśleć o awansie, a Flaco zależy na utrzymaniu posady, zwycięstwo nad piłkarzami BATE jest priorytetem.
Skrót spotkania w VCFVideo: Klik!
KOMENTARZE
Wczorajszy mecz przysporzył nam sporo emocji - złożyło się wiele pozytywnych zdarzeń, poczynając od wyniku, który wypracował cały zespół walcząc do ostatniej minuty. Bardzo dobre zmiany, wreszcie mogliśmy obejrzeć Banegę i Haedo Valdez, który robi na boisku więcej niż się po nim spodziewano zaraz po transferze :P
Dziwi mnie jedynie, że tak mało bramek wpakowaliśmy, bo obrona Athletic prezentowała bardzo słaby poziom, co wykorzystywał Bernat i Viera.
Amunt!
Brawo dla walkę do końca!
NV <3
Od chwili gdy ich osłabił cała gra Bilbao się posypała. Na plus fakt, że potrafiliśmy to ich osłabienie i beznadziejną końcówkę wykorzystać.
Kolejne mecze pokażą wartość drużyny.Mamy
3 ważne sprawdziany w najbliższym czasie.
Wyjazd do nieobliczalnego BATE (wciąż nie wiem na ile są silni a na ile zostali olani i nadrobili ambicją), wyjazd do Sevilli na mecz z Betisem. W ostatnich latach wygrywaliśmy z nimi zawsze (prócz frajerskiej porażki rok temu w końcówce - bramki w 90 i 93 min.). Jak już z nimi nie wygramy to znaczy, że chyba już na wyjeździe nigdy nie zdobędziemy kompletu. Na deser mecz z Atletico u siebie.
Kilka zdań o graczach wczorajszego meczu.
Guaita - dla mnie gość jest sporo słabszy od Alvesa. To taki typ bramkarza, który nie wyciąga trudniejszych piłek. Te zera z tyłu w ostatnich meczach o niczym nie świadczą bo roboty w nich dużo nie miał. Wczoraj według mnie zagrał słabo i zawinił przy drugiej bramce.
Barragan - z tyłu poprawnie. Z przodu też nieźle. Kilka fajnych rajdów, okraszonych dośrodkowaniem w aut po drugiej stronie boiska. Ogólnie nieźle. Jak na niego to nawet dobrze.
Mathieu - jak zwykle. Z przodu robi zamieszanie a z tyłu to "wyjdzie lub nie".
Wczoraj przy bramce nr 1 mógł się w ogóle nie wślizgiwać tylko próbować walczyć ciałem. Dodać do tego kompletnie zagubionego Ruiza, który nie potrafił zaasekurować i strzał, który Adurizowi wychodzi raz na 5 lat i mamy bramkę. Rudy daje jakość z przodu za to z tyłu zostawia dziurę. Cissokho po tym co do tej pory pokazał nie daje jakości nigdzie. Póki co pewnie trener będzie nimi rotować.
Rami - w końcu całkiem niezłe spotkanie. Oby to był zwiastun lepszej gry francuza w kolejnych meczach.
Ruiz - dla mnie osobiście najsłabsze ogniwo w zespole we wczorajszym spotkaniu. Totalnie nie pewny. Obie bramki padły przy jego udziale (przy drugiej zgubił krycie). Koleś chwilami przypomina mi Parejo, obaj nie wiedzą gdzie są i co robią.
Gago - bardzo poprawnie. Raczej bezbłędnie choć kilka strat i głupich podań mu się przytrafiło. Ogólnie dobrze choć to nie był jego najlepszy mecz.
Tino - ogromny plus. Gość harował jak wół. Rogi i wolne bardzo dobre, strzały z dystansu słabiutkie. Niedostatki w rozgrywaniu nadrabiał walecznością. Podobał mi się wczoraj.
Bernat - widać w nim wielką chęć do gry i zaangażowanie plus spore umiejętności. Jak się chłopak rozkręci to będzie z niego wielka pociecha.
Viera - przed sezonem myślałem, że pogra troszkę w końcówkach i pokaże, że jest materiałem na przyszłość. Tymczasem okazuje się pełnowartościowym graczem, który już dziś powinien grać zawsze w pierwszej 11.
Jonas - trochę mnie dziwi, krótka pamięć niektórych. Początek sezonu Jonas miał wyśmienity. Strzelał, asystował, był wyróżniającą postacią. Miał kilka słabszych meczy i już się na nim wiesza psy. Wczorajsze komentarze na shoutcie brzmiały jak chór rozkapryszonych dzieci. Niektórzy doskonale pasowaliby do publiczności na Mestalla.
Soldado - mnie gość nie przekonuje i chyba nigdy nie przekona. Pewnie powtarzam się enty raz, ale dla mnie jest on przeciętniakiem. Gra i strzela tylko wtedy gdy drużyna gra jak z nut. Gdy jest pod górkę to biega sfrustrowany, że nikt mu na tacy nie wyłoży piłki do dostawienia nogi.
Banega - świetny powrót. Grał jakby w ogóle nie wracał po tak długiej kontuzji. Widać w nim głód piłki. Oby tak dalej.
Valdez - znów w końcówce i znów z główki po stałym fragmencie (wcześniej z Bayernem). Wczoraj bardzo mi się podobał. Chętnie zobaczę go w następnym meczu od początku.
Guardado - słabiutko...
Jeszcze kilka kwestii.
Pellegrino - zdziwił mnie zdjęciem obrońcy i wprowadzeniem gracza bardziej ofensywnego. Czyżby w końcu pokazał jaja? Może po prostu Mathieu tradycyjnie na tym etapie spotkania ledwo utrzymywał się na nogach i zmiana była konieczna. Grunt, że się to opłaciło. Ściągnięcie Bernata było raczej błędem, ale nigdy nie wiadomo kiedy Guardado zaskoczy. Lepiej wpuszczać go czasem na końcówki niż grać nim od początku. Do innych decyzji personalnych się raczej nie czepiam. No może do tego, że ani Emery ani on nie mają jaj do tego by posadzić na kilka meczy na ławce Soldado, a komu jak komu, ale Roberto by się to przydało.
Publiczność na Mestalla - zgraja buraków i pikników. Wstyd mi za najgorszą publiczność w Hiszpanii. Rozumiem wygwizdanie Parejo, który nie dość, że gra słabo to jeszcze robi to jak od niechcenia. Nie rozumiem jednak czemu wygwizdali Guardado. Wiem, że nie spełnia oczekiwań, ale w każdym meczu pokazywał wolę walki i ambicję. To, że mu nie idzie to inna sprawa. Mam nadzieję, że go to dodatkowo nie zablokuje. Chyba, że były to gwizdy dla trenera za taką wspaniałą zmianę (wątpię w to). Mimo wszystko dla mnie publiczność na Mestalla, jest najżałośniejszą zbieraniną w lidze.
Aduriz - jak już ktoś miał nam strzelać to cieszę się, że zrobił to Aritz. Wierzyć mi się nie chce jednak by grał tak jak robi to ostatnio gdyby został u nas. Widać, że powrót w rodzinne strony wyszedł mu na dobre. Życzę mu wszystkiego dobrego. Nie żałuję jednak, że odszedł i nie będę bez względu na to ile bramek będzie miał na koniec sezonu. U nas wciąż grałby ogony bo Soldado choćby nie strzelił jeszcze w 15 meczach to ma pewny pierwszy skład. Tam gra w wyjściowym składzie, jest doceniany i wszyscy na niego liczą. To mu pozwala rozwinąć skrzydła, których u nas by nie zdołał grając kilka minut co mecz.
Dla mnie Valdez umiejętnościami baskowi nie ustępuje, a walecznością nawet go przewyższa.
Jonas póki co ma 3 asysty i 3 bramki (licząc LL i LM). Jest to najlepszy wynik w zespole.
Zagrał słabsze 3-4 mecze i zrobił się z niego priorytet do sprzedaży;d;d;d
Soldado tym priorytetem powinien być już w takim razie dawno, razem z połową zespołu.
W pretemporadzie gość był chyba najlepszym graczem. Początek sezonu też miał bardzo dobry (nie mówiąc już o tym, że odkąd przyszedł to gra bardzo równo).
Spadła mu forma ostatnio i już na wylocie. Dobre, nawet bardzo dobre;d;d;d
Moje PRIORYTETY w takim razie:
Guaita, Rami, Ruiz, Mathieu, Cissokho, Barragan, Soldado, Parejo, Piatti. Feghouli ostatnio też słabiutki więc chyba też będzie priorytetem. Jeszcze parę "priorytetów" by się znalazło.
I niech wystąpią ci którzy kpili z Valdeza. No?!
Jakoś to przeboleję, że tego nie przeczytałeś;)
Jakbym chciał być niegrzeczny to dodałbym.
Nie widzę sensu byś pisał jakieś swoje pomeczowe komentarze na jakiejś swojej stronie bo nie wiem jak inni ale ja ich na pewno nie przeczytam;)
Mam nadzieję, że również Cię nie zniechęciłem.
Banega będzie stopniowo wprowadzany do składu, myślę, że minie jeszcze kilka tygodni zanim rozpocznie mecz od pierwszych minut. Pellegrino wreszcie będzie mógł rotować składem w pomocy (bez utraty na jakości gry), popieram zdrową konkurencję, zresztą potrzeba zmienników aby inni mogli odpocząć.
Nie widzę sensu w twoim egzystowaniu na tej stronie. Nie wiem jak inni, ale dla mnie jestes żałosny ;/
A co do waszej wspaniałomyślnej sprzedaży Jonasa, krótki przekaz: zanim coś napiszecie, usiądźcie chwile, pomyślcie, poczytajcie, pooglądajcie, puknijcie się w głowie, a dopiero potem molestujcie klawiaturę. Będzie lepiej dla nas wszystkich.
I wbrew pozorom, to właśnie te długie komentarze nadają sens istnienia tej stronie, więc może pora dla niektórych żeby przeszli na jakieś fcb.pl żeby jedynym co się czyta po meczu w komentarzach było "tylko 1-0? dno.... MESSI <3"
Tyle, że Jonas może grać bardziej z przodu. Pewnie nawet by wolał. Przychodził do nas jako napastnik grający na szpicy. To Emery go podwiesił za napastnikiem. Jonas w wywiadach podkreślał, że to dla niego nowość bo ma więcej zadań defensywnych niż miewał wcześniej gdy grano na niego. Przyzwyczaił nas do tego, że gra nieco za napastnikiem, ale to nie znaczy, że gdyby Pellegrino miał odwagę na zmianę ustawienia maltretowanego X lat to nie dałby rady znowu zagrać tam grał przez większość kariery.
Przemawia pewnie przeze mnie też ogromna sympatia do tego zawodnika. Dla mnie Jonas to, żywe srebro. Biorąc pod uwagę to ile za niego daliśmy to jest jeden z najlepszych interesów ostatnich lat.
Viera niech lepiej zostanie na razie na skrzydle. Feghouli strasznie zawodzi, Guardado każdy wie jak gra, Piatti nigdy nie zachwycał do tego się połamał i nie wiadomo co zagra jak wróci. W życiu przed sezonem bym nie powiedział, że naszą podstawową parą skrzydłowych może być para Viera - Bernat. Tylko ich teraz widzę w wyjściowym składzie i bardzo mnie to cieszy. Canales też świetnie gra na skrzydle więc jeśli Guardado w ogóle nie wypali to dobrze będzie mieć tylu uniwersalnych graczy.
Do powrotu Gila jeszcze szmat czasu. Wątpię by wrócił w zimie. Do lata jeszcze tyle się może wydarzyć, że póki co o tym nie myślę.
Owszem, Maurycy nie ma żadnego doświadczenia i tym samym żadnych sukcesów jako samodzielnie funkcjonujący trener. Ale jako asystent maestro (Beniteza) na pewno nie jest ignorantem. Ma swoje pomysły, warsztat, tylko trudność polega na zderzeniu tego braku doświadczenia ze strasznie trzeszczącą rzeczywistością: obroną grającą na poziomie amatorskim, linią pomocy złożoną ze średniaków, obniżeniem lotów Soldado i Jonasa, kontuzjami. Młodzi zdolni - Viera i Bernat nie są jeszcze w stanie udźwignąć odpowiedzialności. Dlaczego Atlethic górował nad nami w organizacji gry? Bo mają wybitnych zawodników jak Herrera i Muniain. U nas dopiero na ostani kwadrans pojawił się klasowy pomocnik - Banega, co od razu dało się zauważyć.
Przy okazji - dlaczego przegraliśmy z Levante? Bo tam średniacy (plus świetny Martins) grają na 120% swoich możliwości. Który z naszych pokazał do tej pory chociaż 80%?
W piłce na dłuższą metę nie ma cudów. Jeśli są dobrzy piłkarze, dobry trener i sprzyjająca atmosfera wyniki muszą przyjść. Tak jak np. w przypadku Bate Borysow. U nas za dużo jest przeciętności i wręcz nieporadności, nie na miarę Primera. Jak to się rozwinie, nie wiem, bo VCF jest ruiną finansową. Jest dużo niesprzyjających okoliczności, ale jednocześnie wiele zależy od determinacji i mądrości zarówno samych piłkarzy, sztabu technicznego, jak również zarządu.
I jeszcze jedno - 11 lat temu na Montjuic uwielbiany przez nas Benitez do przerwy był już na wylocie. Do zwolnienia go z klubu brakowało 45 min. I stał się cud. Mimo wszystko wierzę, że historia może się powtórzyć, tym bardziej że Pellegrino ma dziasiaj dużo większy kredyt zaufania niż kiedyś Benitez.
à propos Valdeza, przyznaje się do tego że krytykowałem ten transfer. Na razie wygląda to że się kompletnie pomyliłem, co de facto bardzo mnie cieszy i jest dla mnie miłą niespodzianką :) Z chęcią zobaczyłbym Valdeza w meczu z Bate lub Betisem od pierwszej minuty. Ciekawe z drugiej jak długo by wytrzymał w swoim "bojowym, walecznym nastroju" jakby właśnie grał od pierwszej minuty :)
Myślę, że oferta tej wysokości za Jonasa zachwyciłaby Llorente. Na jego miejsce powinien przyjść Carles Gil, jeśli wcześniej nie trafi tak jak Isco do Malagi. A nie jest to nierealne, gdyż u nas oddaje się piłkarzy na wypożyczenia, a w Maladze mają szansę na grę w 1-szym zespole. Jak sprzedadzą Isco, to kilka baniek klauzuli za Gila to będzie dla nich pryszczyk.
« Wsteczskomentuj