Vicente nie myśli o swoim odejściu
31.12.2010; 16:27
Lewoskrzydłowy nie podjął decyzji
W niecierpiącej zwłoki sprawie Vicente Rodrígueza wciąż status quo. 30-latek nie kwapi się do opuszczenia szeregów Nietoperzy i zamierza wypełnić upływający w czerwcu 2011 roku kontrakt.
Skomplikowana sytuacja piłkarza Valencii CF nie znajduje jak na razie żadnego rozwiązania. Począwszy od 1 stycznia przyszłego roku zawodnik będzie mógł negocjować swój transfer z dowolnym klubem i to nawet pomimo tego, że umowa z Blanquinegros obowiązywać będzie jeszcze do końca czerwca 2011 r. Dziennikarze „SUPER” postanowili dowiedzieć się, jak planuje swoją przyszłość skrzydłowy Valencii CF i czy pogłoski o zainteresowaniu jego osobą przez Atlético Madryt mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Vicente zaprzeczył jednak tym doniesieniom.
„Na temat nowego kontraktu nie rozmawiałem ani z Valencią, ani z Atlético. Jestem skoncentrowany na grze w Valencii CF, pragnę pomóc drużynie w osiągnięciu celów i niczym innym nie zaprzątam sobie głowy” – stwierdził.
‘Xiquet’ de Benicalap nie zastanawia się nad swoją przyszłością. Do końca sezonu 2010/11 zamierza bronić obecnych barw klubowych i dopiero wtedy podejmie decyzję. Nie kuszą go także możliwości zmiany otoczenia wobec małej ilości występów.
„Mój kontrakt jest ważny do czerwca 2011 roku i dopiero wówczas zobaczę, na czym stoję” – mówi. Ponadto, uważa, że jest jeszcze „sporo czasu” i „nie wiadomo, co przyniosą kolejne miesiące”.
Parasol ochronny powoli się zamyka, co doskonale ilustruje ostatnio przeprowadzona sonda Superdeporte, w której pytano „co zrobiłbyś z Vicente?”. 50% głosujących zaznaczyło opcję „nie przedłużyłbym kontraktu”, 22% opowiedziało się za przedłużeniem, a reszta jeszcze nie wie, co z nim począć.
KOMENTARZE
Emery tak właśnie nie robi.I jeżeli to się nie zmieni to ten Vicente odejdzie do Atletico Madryt bo On chce grać!
AMUNT VICENTE!
Szczesliwego nowego roku!
Oświadczam wszystkim, że zostaję do końca mojej kariery, opaska kapitana mnie do tego zobowiązuje. Pan Emery nie ma wpływu na moje decyzje ;d
także spokojnie
W mojej opinii za mało z niego pożytku i dlatego skłonny jestem się z nim rozstać. Mimo całego szacunku do jego osoby, uważam, że nie byłoby źle poinformować Vicente o takich zamiarach i zorganizować piękny mecz pożegnalny.
A legenda legendą. Taki Raul pogodził się ze swoją rolą i odszedł we właściwym momencie. Mało tego, przeprowadzka wyszła mu chyba na dobre. Vicente nie może się pozbierać już kilka ładnych lat, może właśnie zmiana otoczenia pomogłaby mu w odbudowie zdrowia i formy.
Po 2-jeśli nie wychodził w pierwszej "11" to często z ławki, niestety Valencia ma trenera szmatę Emeryta który odwala fochy za byle co
Po 3-tam nie wyjeżdżano co chwila z informacją kiedy odejdzie, więc się dużo lepiej czuł
Po 4-dzięki stosunkowo wielu występom w stosunku do wieku potrafił utrzymać formę
I można na Real psioczyć co ja też zresztą robię czasem, ale wiedzą jak się zachować w stosunku do legend i ikon, w Valencii mają z tym problem
Co oni odwalili z tą opaską kapitańską(słusznie zresztą przyznaną). czy to miało go jakoś udobruchać na zasadzie:"Daliśmy Ci trochę frajdy i idź teraz w cholerę"???
co do porównywania Raula z Vicente jest bez większego sensu i popieram wypowiedź Kewella.
Na sranie dali Vicente opaskę kapitana skoro gra raz na jakiś czas i ma odejść.
Ja myślę ,że jeśli nie będzie podstawowym graczem naszej Valenci lub nie będzie systematycznie zmieniał się z Matą bo Vicente chciałby grać.
"Trzeba wiedzieć kiedy odejść" - parafrazując znaną piosenkę zespołu Perfekt. I porównanie jest jak najbardziej trafne, bo bez względu na wiek przeprowadzka może zawodnikowi wyjść na dobre. Co nie znaczy też, że musi tak być.
Mati, źle trafiłeś z tym Pablo, bo bieżący sezon weryfikuje te upodobania - Joaquin jest na ten moment lepszy, to gra.
I nie wiem co jest z kibicami z Valencii i guzik mnie to obchodzi bo jestem z Polski, chyba po prostu zapomnieli jak srali ze szczęścia gdy Vicente grał na skrzydle.
Teraz mają pupilka "miszcza świata".
Wg mnie najlepiej sporządzić umowę z Vicente na rok lub dwa, wedle której jego wynagrodzenie będzie zależało od minut spędzonych na boisku. Jak będzie kontuzjowany to nie będziemy mu za to płacić. Byłoby to dla klubu bardzo bezpieczne i tanie rozwiązanie. Jak Vicente pójdzie do innego klubu, gdzie dostanie więcej szans na regularną grę, to może się jeszcze rozkręcić i sporo w lidze namieszać. Pewnie taki Hercules, Malaga czy Espanyol wziąłby Vicente już teraz.
ciekawe czy gdyby teraz odleciał Banega, Joaquin, Albelda, Mata, Soldado, Tino, Costa, Cesar mówiłbyś ze klub jest najważniejszy.
Ja Ci szczerze powiem, że najbardziej kochałem Valencie z lat 2001-2005. Do obecnej też jestem przywiązany ale to już nie to samo, bo graja tu takie łamagi jak Dealberty i ta cała reszta.
wiadomo ze dobro klubu jest najważniejsze. Pamietam gdy jakoś 2007 mówiło się o końcu kontraktu Barajy, odejściu Vicente i pamiętam także jak regowali kibice. Byli wścielki. Tak samo jest teraz, zobacz ile tysięcy kibiców przychodzi na mcze w tym sezonie, porównaj to z latami ubiegłymi gdy w klubie grali Baraja(legenda, kapitan, znakomity piłkarz), Marchena(wieloletni obrońca, kapitan, bardzo dobry gracz), Silva(mimo iż ubiegły sezon wiemy jaki był w jego wykonaniu, to nazwisko David Silva zawsze przyciągało), David Villa( tu się wypowiadać nie trzeba), wcześniej Canizares, Angulo, Morientes.
Nie sądze żeby od lata 2010 połowa kibiców Valencii wyniosła się z miasta i przeprowadziła np do Sevilli albo wygineła. Na każdym meczu zwracam uwagę na publiczność i nigdy w tym sezonie nie widziałem( a staram się oglądać każdy mecz VCF) nawet prawie pełnego stadionu.
Podsumowując klub najważniejszy, ale bez piłkarzy jest niczym. teraz Vicente może nie jest tak ważny jak kiedyś, bo faktycznie zbyt wiele lat już leży na wygodnych fotelach w Walencji.
taki musi być werdykt zarządu, bo strzele focha! :D
amunt..
Powodem mniejszej ilości kibiców na stadionach jest kryzys finansowy a nie mniejsze zainteresowanie klubem ze strony kibiców.
Ile to było mówione ,że ceny biletów są obniżane, tworzy się inny rodzaj karnetów po to aby nie były wyjątkowo puste trybuny.
Jesli beda musieli odejsc to odejda i tyle. Roznica miedzy: Banega, Joaquin, Albelda, Mata, Soldado, Tino, Costa, Cesar, a Vicente jest taka, ze kazdy z nich gra i wnosi duzo wiecej do gry Vcf niz On. Plakal po nim nie bede, juz duzo lepsi odchodzili i jakos Vcf dalej istnieje.
Ładnie dowaliłeś teraz tym Banegą, który "wnosi duzo wiecej do gry Vcf" niż Vicente, hehe. To już nie te czasy.
Navarro nim jest, a on jest w dalszej kolejności.
To tak dla jasności bo widzę, że niektórzy wypaczają niektóre rzeczy.
Natomiast nie zmienia to faktu, że w tym sezonie Ever miał sporo szans pokazania się i grał baaardzo słabo, a Vicente choć jest zdrowy nie dostaje wystarczająco szans, żeby złapać formę. Samą grą na treningach piłkarz dobrej formy nie złapie. Emery woli stawiać na Matę (zrozumiałe), ale jeśli ten nie może to Emery woli nawet dać Pablo lub Mathieu na skrzydło (jak np. z Barcą) niż Vicente.
Trudno brać na poważnie blisko 125 minut (jeśli się mylę to coś koło tego było) w meczach z UD Logroñés (zresztą Vicente wtedy zdobył 2 gole i chyba jeszcze jakąś asystę zaliczył).
Do tego jeszcze weźmy pod uwagę, że przez pewnien czas nie grał Banega bo był kontuzjowany,a Vicente był zdrowy i też nie grał. To daje pełniejszy obraz sytuacji tego, jak często i w jak ważnych spotkaniach dostaje szansę Vicente.
A że od dłuższego już czasu co sezon każdy pisze i wierzy że "to już ten sezon, w którym Vicente pokaże na co go stać" i nic z tego nie wychodzi nie zmniejsza nadzieji i sympatii do tego gościa.
« Wsteczskomentuj