sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

"Dlaczego mój syn miałby nie wrócić?"

Zdzisław Lewicki, 08.11.2010; 15:28

Rozmowa z Fernando Jiménezem

Oczywiście, na początek pytanie: Jak żyje się Tobie i Twojemu synowi w Anglii?

Dobrze, dziękuję. Jesteśmy zadowoleni. Nie będę oszukiwał mówiąc o dobrej pogodzie, ale klimat panujący w klubie i tworzony przez kibiców jest świetny.

Wyjaśnij, proszę.

Angielscy fani różnią się od tych hiszpańskich. Tam zakłada się, że piłka nożna to przedstawienie: ludzie wspierają piłkarzy do końca, podążają za nimi. Natomiast jeśli przegrają, klaszczą, nie gwiżdżą.

Pracowałeś jako szef ochrony w Paternie. Obserwowanie jak to działa tam jest wspaniałe, prawda?

W tamtym Mieście Sportu do piłkarzy nie podchodzi nikt, ani przedstawiciele mediów, ani kibice. Nie zatrzymuje się samochodu, ani nie robi zdjęć z wieloma ludźmi, tak jak tutaj. Czasem ludzie poznają go na ulicy, czy podczas jedzenia obiadu.

Co robisz w Manchesterze? Pracujesz w klubie?

W żadnym razie! Teraz żyję własnym życiem: Live the life.

Drużynie Twojego syna nie idzie zbyt dobrze. Jest czwarta i daleko za liderem.

Ale tylko trzy punkty od drugiego miejsca. City nie przechodzi przez dobry okres, lecz jednocześnie nie jest on aż taki zły.

Którzy partnerzy z zespołu Twojego syna stanowili dla Ciebie największe zaskoczenie?

Są tam zawodnicy bardzo ciekawi i nie tylko ci znani, jak Carlos Tévez czy Emanuel Adebayor. Lubię Vincenta Kompany'ego, Adama Johnsona i bramkarza, Joe Harta.

Z kim zazwyczaj tam przebywa?

Póki co na obiady, czy jakieś drinki chodzi sam. Próbuje zaaklimatyzować się, poznać drużynę i język.

Jak David radził sobie z kilkukrotnym siedzeniem na ławce rezerwowych? W Valencii był przyzwyczajony do gry od pierwszej minuty.

Całkiem normalnie, to było logiczne. Po przenosinach zagrał 90 minut spotkania z Tottenhamem Hotspur; później wyleciał na zgrupowanie kadry przed meczami z Argentyną i Meksykiem. Do połowy września prawie wcale nie trenował i nie był w dobrej kondycji, ale od tamtego czasu znów zaczyna spotkania od pierwszej minuty i gra cały czas.

Tęsknicie za Valencią?

Tak, bez wątpienia, ze względu na przyjaciół i otoczenie. Jednak David przyjmuje, że taki właśnie jest jego zawód i nie płacze cały dniami, dlatego że nie jest w Walencji. Najgorszy moment przechodził będąc w szkółce, kiedy brakowało mu domu i rodziny, ale odkąd przeprowadził się do Eibar, dojrzał w tym sensie. Najważniejsze, że jest w wielkim klubie i prezentuje swój najwyższy poziom.

Niektórzy ludzie wątpią, by Silva radził sobie najlepiej przy takim fizycznym futbolu.

Ktokolwiek tak twierdzi, nie zna się. Premier League to wymagające rozgrywki, ale mój syn nie jest w żadnym razie za słaby. Mimo że jest mały, pracuje i walczy; kibice są pod wrażeniem ( Fernando imituje okrzyk zadowolenia), kiedy widzą jak skacze i zabiera piłkę wyższemu zawodnikowi, ale David zawsze zaskakiwał. Nie ma problemów, w przeciwieństwie do innych, niektórych nawet z Valencii, którzy zbyt późno główkują lub dostawiają nogę.

Czy obecność w kadrze na mistrzostwach świata coś zmienia?

Ludzie lepiej go znają, niemniej w Anglii jest traktowany tak samo jak inni.

Jak oceniasz zmianę otoczenia swojego syna?

Wszyscy wiemy, iż musiał opuścić Valencię, klubowe finanse popchnęły go do tego kroku. Real Madryt i Barcelona wydawali się zainteresowani, ale w najważniejszym momencie patrzyli gdzieś indziej i tak wylądował w City, co - moim zdaniem - nie jest złym rozwiązaniem.

Czy boli Cię, że Real i Barcelona odpuścili?

Nie, ponieważ to element piłki nożnej. David mógł odejść dwa lata temu, po otwarciu drzwi przez Llorente. W tym roku do Madrytu przyszedł José Mourinho, który wolał postawić na kogoś innego.

Jak sądzisz, jaki obraz został po Twoim synu w Valencii?

Nie znam prawdy, bo przeważnie jestem tutaj. Wiem natomiast, że ludzie uwielbiali go, gdy był tam.

Czy widzisz Davida ponownie w koszulce z nietoperzem?

Dlaczego nie? Nie byłoby to złe. Jeśli pewnego dnia zadzwoni do niego ktoś z klubu… Nie byłoby problemu, bo o czasie, który tam spędził można mówić same dobre rzeczy.

Daje się zauważyć, że odrzuca bycie blanquinegro.

Czego pan chce? Skłamię, jeśli powiem, że czas spędzony w Valencii był niedobry. Odrzuciłem Real, podobnie jak mój syn, jestem Valencianistą. Mój syn również chce, by wszystko było dobrze i zdobywać jak najwięcej tytułów; nie miejcie wątpliwości, że kiedy tylko może, ogląda Valencię w telewizji, nawet jeśli Barcelona i Real grają w tym samym czasie.

Czy wybiera się na jakieś spotkanie Valencii?

Nie, przynajmniej na razie. Nie ma bezpośrednich lotów, jeśli miałby dzień wolnego…

Ale rozmawia z byłymi kolegami?

Z tego co wiem, zwłaszcza z Ángelem Dealbertem. David Villa, Alexis Ruano i Carlos Marchena, czyli wszyscy z którymi miał dobry kontakt, także odeszli latem.

Kategoria: Wywiady | SuperDeporte skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.