sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Bez tajemnic – Miguel Ángel Moyá

maciek.vlc, 12.09.2009; 18:52

Najdroższy nabytek letniego okienka transferowego Valencii CF mówi o swoich wątpliwościach, o początku sezonu w swoim wykonaniu, o mieście w którym już zdążył się zadomowić, o swoich celach personalnych.

Miguel Ángel Moyá Rumbo (urodzony 2 kwietnia 1984), który zaledwie kilka miesięcy temu dołączył do drużyny Valencii CF, już zdążył się przekonać na własnej skórze, jakie emocje u mieszkańców stolicy Lewantu wywołuje ich ukochana drużyna. Po tym jak zadebiutował na Old Traford na pozycji środkowego pomocnika, został wybrany przez Unaia Emery’ego na pierwszego bramkarza w debiucie ligowym, przeciw Sevilli. Jego umiejętności piłkarskie nie podlegają żadnym wątpliwościom, a poza tym, którego znamy z występów na boisku jest jeszcze jeden Miguel Ángel Moyá, chłopak, który ma wiele wątpliwości, który poza swoim zamiłowaniem do motocykli występował też w roli modela na pokazach mody. Facet, który martwi się aktualną sytuacją ekonomiczna na świecie, śledzi informacje dotyczące rozwijającej się epidemii grypy A, a z drugiej strony przyznaje, że nie leżą mu wszystkie prace domowe.

Czy to prawda, że jesteś bardzo przesądny?

Nie żebym był jakoś wyjątkowo przesądny. Chyba wiem, dlaczego o to pytasz. Chodzi o kropkę między jedynką a trójka na mojej koszulce. Tak naprawdę jak przyszedłem do Valencii i miałem wybrać numer, z którym będę występował, powiedziano mi, że „25” jest wolny, a ja na to – podoba mi się. I nie dlatego, że „13” przynosi mi pecha, bo jak dobrze wiesz grałem z „13” Mistrzostaw Europy do lat 16 i tamten turniej wygraliśmy. Jakoś nigdy nie mogłem grać z „25” bo zawsze był przez kogoś już zajęty, i nam, bramkarzom zostawały zawsze „1” i „13”. Nie był to dla mnie żaden problem, a nawet lepiej – wygraliśmy pierwszy mecz i tak już zostało. A żeby nadać temu numerowi jakąś osobowość postawiłem małą kropkę i tak powstał 1.3. Pamiętam też z czasów dzieciństwa, że jeden z moich ówczesnych idolów, Roa, grał z 1.3, co było wtedy dla mnie bardzo intrygujące.

Wierzysz w jakieś inne przesądy?

Zawsze jak mnie o to pytają, odpowiadam, że nie jestem zbytnio przesądny. Jedyne o czym staram się pamiętać, to aby wejść prawą nogą na boisko.

Ale nigdy nie widzieliśmy Cię robiącego znak krzyża. Jesteś wierzący?

Nie jestem praktykującym katolikiem, a nawet jeśli, to nie jestem z tych co to by chcieli okazywać w ten sposób. Sprawy muszą iść naprawdę źle, żebym spojrzał w niebo i przeżegnał się, i z jednej strony myślę, że może coś za tym się kryć. Wiara jest czymś bardzo osobistym, szanuję i toleruję każdego z osobna, ale tak jak powiedziałem, wolę być gdzieś pośrodku.

Szukając informacji o Tobie za pomocą Google, znajdziemy sporo ciekawostek, na przykład taką, że lepszą masz lewą stronę niż prawą, jeśli chodzi o sprawy boiskowe.

Każdy ma swoją opinię na temat tego, co widzi, ale na tym etapie mojej kariery piłkarskiej uważam, że nie ma widoczniej różnicy w moich interwencjach z każdej ze stron. Chociaż muszę przyznać, że w czasie wielu lat szkolenia większą wagę przykładałem do mojej lewej strony, wprost odwrotnie do tego, co znaleźliście w Internecie. Uważam się za dobrego bramkarza, z dobrym refleksem.

Co znaczy dla Ciebie pozycja ambasadora UNICEF-u na Balearach?

Na Mallorce zawsze starałem się działać na rzecz jakiejś organizacji społecznej, z dzieciakami, na obozach letnich. Jest to coś, co chcę robić, nigdy nie chcę być zmuszany do robienia rzeczy, do grania pod publikę. Jestem bardzo otwartym człowiekiem, lubię działać z ludźmi i dla ludzi i sprawia mi to ogromną radość. A akcja UNICEF-u, muszę przyznać, że to oni się do mnie zgłosili. Szukali sportowca, osoby charyzmatycznej, która by pasowała do profilu, którego poszukiwali. Mimo tego, że z Mallorki wywodzą się takie postaci jak Jorge Lorenzo, Rafa Nadal czy Rudy Fernandez, zgłosili się do mnie i nie mogłem im odmówić. Jest to oczywiście działalność czysto charytatywna, na przykład na obozach dla dzieciaków. Uwielbiam na nich być, daje mi to ogromną radość no i oczywiście wiem, jak ważne jest to dla dzieciaków. Czują się wtedy bardzo ważne i docenione, mogąc przebywać z kimś, kto jest ich idolem. Pamiętam jak sam zapisywałem się na obozy letnie, które organizowane były we współpracy z piłkarzami, których wtedy podziwialiśmy, na przykład Toni Prats, Engonga czy Galvez. Byli moimi idolami i pamiętam, jakie to było dla mnie przeżycie i jaki to był zawód, gdy dowiadywaliśmy się, że któryś z gości nie mógł przyjechać. Zobaczyć szczery uśmiech na twarzy stu dzieci sprawia, że wracasz do domu z poczuciem dobrze wykonanej roboty, coś niesamowitego.

Powiedz mi szczerze, zanim wyszedłeś na boisko w meczu przeciw Sevilli, dowiadywałeś się jak szło Twojej Mallorce?

Nawet nie przyszło mo do głowy, że ktoś w szatni może znać wynik tego meczu. Byłem skupiony na naszym meczu i tuż przed wyjściem na boisko ktoś mi powiedział, że Mallorca wtedy wygrywała już 2-0. Nawet nie potrafiłem ocenić czy to była pierwsza połowa, czy już druga, tak bardzo byłem wyłączony, skupiony. Cieszyłem się, ale tak samo wiedziałem, że Getafe wygrywało 3-1, i że Villareal remisował.

Co podziwia u Casillasa, Canizaresa, Roa, czy Burgosa?

Po kolei. Iker na dzień dzisiejszy jest najlepszym bramkarzem na świecie, punktem odniesienia, razem zdobyliśmy mistrzostwo Europy do lat 16. Nasze kariery toczyły się niezależnie, równolegle i nie powiedziałbym, że jestem podobnym do niego. Canizares z kolei był dla mnie człowiekiem z klasą, technicznie niedościgniony wzór; Roa to zawodnik o tak silnym charakterze jak mało kto, agresywny i ustawiający się zawsze w odpowiednim miejscu; Burgos z kolei to osobowość w każdym detalu, zarówno na boisku jak i poza nim.

Jak to jest mieć piękną i sławną partnerkę?

Co do partnerki pięknej to żaden problem, wszyscy przecież lubimy piękne dziewczyny, a poza tym inteligentne, samodzielne, niezależne, z planami na przyszłość. Ona nie chce być tylko dziewczyną piłkarza…Ona ma na imię Patrizia.

Co do znanej pary, nie martwi cię zainteresowanie plotkarskich magazynów?

Jest wiele par bardziej znanych i sławnych niż nas dwoje w tym momencie i szczerze, nie martwi mnie to w ogóle. Tak długo jak będę znany za swoją postawę na boisku a Patrizia sa swoją pracę, nie martwi mnie nic, bo będziemy znani tylko i wyłącznie z pracy jaką wykonujemy.

Myślisz, że Twoja przygoda ze światem mody może w jakiś sposób wpłynąć na Twoja karierę piłkarską?

Jestem przekonany, że nie. Nie może to mieć najmniejszego wpływu, bo robiłem to tylko raz, byłem twarzą pewnej marki ciuchów, przy czym wszystkie związane z tym zobowiązania wykonywałem w moim czasie wolnym. Nigdy przez to nie urwałem się z treningu. Po prostu, jeśli komuś się to nie podoba, niech nie patrzy i tyle. Każdy robi ze swoim czasem to, co chce.

A jak Miguel Ángel Moyá spisuje się w domu? Zajmujesz się typowymi pracami domowymi?

Ogólnie tak, nie mam z tym problemu. Nie będę też teraz udawał, że robię wszystko i wszystko mi wychodzi genialnie, bo na przykład jeśli chodzi o prasowanie i wstawienie prania, to wolę się tym nie zajmować. Zrobię to, oczywiście, ale tylko jeśli będzie to ostateczność. W momencie rozdzielania obowiązków, dużo bardziej wolę zająć się sprzątaniem domu i ścieleniem łóżka.

A kuchnia? Jesteś z tych co zadowalają się tylko węglowodanami, czy masz jakiś posiłek ulubiony?

Uwielbiam jeść, ale niestety przez wykonywany zawód nie zawsze mogę jeść to, na co akurta mam ochotę. Zdecydowanie jestem typem, który uwielbia dobrze zjeść i kto wie, jak bym wyglądał, gdybym nie grał w piłkę.

Zostala Ci jakaś zadra po Pucharze Króla, w którym grałeś z Mallorcą?

Drużyna młodzieżowa trzy razy z rzędu doszła do finału, dwa razy gdy ja byłem w składzie…I przegraliśmy oba finały, pierwszy grając przeciw Espanyolowi i drugi raz przeciw Barcelonie. Były to w tamtym czasie zdecydowanie lepsze ekipy, ale my byliśmy tymi, którzy mogli wygrać z każdym. Niestety się nie udało i pozostał wielki niedosyt.

Równolegle do tamtych wydarzeń wraz z reprezentacją kraju wygrałeś Mistrzostwa Europy Sub’16 i Sub’19. Nie dotarło jednak jeszcze do Ciebie powołanie do kadry w najwyższej kategorii wiekowej. Czy była to też przyczyna, dla której zdecydowałeś się na przenosiny do Valencii CF?

Muszę przyznać, że grając w reprezentacji w kategoriach młodzieżowych przeżyłem wiele wspaniałych chwil. Rozegrałem dwa mundiale, przy czym na jednym z nich doszliśmy do finału, zdobyłem dwa tytuły mistrza Europy. Już grając w kadrze do lat 21 wiedziałem, że konkurencja w „dorosłej” kadrze jest niesłychanie wysoka. Szczerze mówiąc, nie jest to coś, co mi spędza sen z powiek. Podchodzę do tego jak do nagrody za dobre sprawowanie. Jeżeli któregoś dnia dostanę powołanie, to będzie to wynagrodzenie całego wysiłku włożonego dotychczas w treningi. Co do drugiej części pytania. Nie miałem żadnej wątpliwości, że chciałem odejść do klubu takiego jak Valencia, i to z wielu powodów. Chociaż jasne jest, że grając w Valencii masz zawsze więcej możliwości niż np. w Mallorce. Też nie myślcie, że przyszedłem do Valencii tylko dlatego, że chcę grać w reprezentacji. Nie, przyszedłem do tego klubu, bo chcę rozwijać się jako piłkarz, stawiać sobie coraz ambitniejsze cele i grać na najwyższym poziomie. Gdy przyjdzie dzień, w którym zostanę powołany przez selekcjonera, będę najszczęśliwszym człowiekiem, a aktualnie najważniejszym dla mnie jest mój aktualny klub.

Spodziewałeś się rozpocząć ligę jako pierwszy bramkarz, po tym jak w Oslo byłeś zmiennikiem Cesara?

Prawda jest taka, że miałem wiele wątpliwości. To prawda, że to była Euroliga, że trener mógł zrobić co chce. Można było pomyśleć, że skoro jeden z nas zagrał w Eurolidze, drugi będzie grał w meczach ligowych. Jakoś tak jest, że zawsze próbujesz się przygotować na najgorsze, myślałem sobie, że to tylko Euroliga, ale z drugiej strony to pierwszy mecz oficjalny w sezonie. Kto chciałby stracić pierwszy mecz w sezonie? W tym momencie miałem wątpliwości, nie byłem pewien tego, co się może stać. Ale mimo tego byłem spokojny, bo wiedziałem, że obaj razem z Cesarem wykonaliśmy dobrą robotę w okresie przygotowawczym, że trener mógł po prostu podjąć taką decyzję, bo on także ciężko pracował przed tym sezonem. W dzień przed pierwszym meczem ligowym było tak samo, niepewność można było odczuć wśród wszystkich członków drużyny. Później, gdy zobaczyłem, że zostałem wyznaczony do wyjściowej jedenastki, poczułem wielką ulgę, za razem odpowiedzialność i podekscytowanie. Z pewnością trener nie ma najłatwiej przy obsadzeniu pozycji bramkarza, ale taka konkurencja jest jak najlepsza dla nas dwóch i dla drużyny.

Z kim z nowych kolegów z szatni dogadujesz się najlepiej?

Byłoby trochę niesprawiedliwe podawać tu imiona, bo od pierwszego dnia w drużynie zostałem bardzo ciepło przyjęty przez wszystkich, bez wyjątku. Mógłbym Ci wymienić tu piętnaście nazwisk. Navarro poznałem jeszcze za czasów gry w Mallorce i teraz dzielimy wspólny pokój na wyjazdach. Bruno czy Dealbert są w tej samej sytuacji, co ja, no i później są jeszcze ludzie wielkiego kalibru w drużynie…liderzy zespołu, których wcześniej widziałeś jako trzon zespołu a teraz przebywasz z nimi na co dzień, trenujesz, żartujesz, a gdy potrzebujesz prosisz o pomoc.

Dlaczego nie lubisz mówić o sobie?

Powiem Ci jedną rzecz. Z ludźmi z mojego otoczenia, trenerem bramkarzy, moim ojcem, mogę rozmawiać o wszystkim, mogę się przechwalać, ale i krytykować. Niestety w momencie, gdy takie rzeczy wyjdą w prasie, telewizji, już jest to odbierane jako wymądrzanie się. I to nie dotyczy tylko mnie. Mając 25 lat i spędzone sześć sezonów w pierwszej lidze hiszpańskiej mam jakieś, określone zalety i o nich już wiem…nie lubię jednak o nich mówić. Jak każdy, mam zalety, ale jestem też świadomy moich wad, które muszę poprawiać, pracować nad nimi.

Przewidujesz, że zaszczepisz się przeciw grypie A?

Jest to zagrożenie, które jest tuż obok nas, ale nawet zanim zacząłem grać profesjonalnie w piłkę, byłem jednym z tych, którzy mówią, „mnie to nie dotyczy”. Tylko, że później oglądasz wiadomości i widzisz, że jednak Ciebie też to może dotknąć. Nie martwię się jednak tym zbytnio, mamy tu naprawdę dobrych lekarzy. W klubie tak na to zwracają uwagę, że nie ma możliwości, aby jakiekolwiek objawy umknęły ich uwadze.

W niższych kategoriach wiekowych grałeś razem z Jarque…i z Puertą.

Z Danim Jarque od kadry Sub’19, z którą wygraliśmy Mistrzostwa Europy. Całą fazę eliminacyjną i sam turniej graliśmy razem. Spotkaliśmy się też przy okazji eliminacji do mundialu Sub’20 i do mistrzostw Europy Sub’21. Parą stoperów zazwyczaj byli Jarque i Murillo, a na bramce zmienialiśmy się Riesgo i ja. O tym, co się stało dowiedziałem się w przerwie meczu Valencia – Arsenal…Pierwszym co się dzieje, to starasz się sobie to wytłumaczyć i nie potrafisz czegoś takiego zrozumieć, nie ogarniasz tego, bo dopiero zszedłeś z boiska. Bez chwili na zastanowienie się nad tym, musiałem wyjść na drugą połowę meczu i zagrać na najwyższym poziomie. Był to mój pierwszy mecz przed naszą publicznością i mimo, że nie był to mecz oficjalny, to był dla mnie mecz ważny…I mówią mi taką rzecz. Nie powiem, kto mi to powiedział, ale poruszyło to mną bardzo. Racja, że dzieliła nas odległość, ale to kolega, z którym razem trenowaliśmy, razem śmialiśmy się. Z Antonio Puertą także graliśmy razem w mistrzostwach do lat 20 i do lat 21…i też tak nagle. Szok.

Piłkarzom też daje się we znaki panujący kryzys?

Oczywiście, niesprawiedliwym jest mówić, że odczuwamy to tak jak zwykli ludzie, bo mamy pensje pozwalające nam na spokojne życie, ale odczuwamy ten kryzys. Zapytasz, w jaki sposób? Może nie odczuwamy go na własnej skórze, ale wszyscy mamy rodziny, wokół nas są ludzie, którzy nie są piłkarzami.

Twoi rodzice przyjechali zobaczyć Cię, ale wrócili na Mallorcę.

Tak, oni mają swoje życie tam na Mallorce. Moja mama teraz przestała pracować, a tata jest człowiekiem, który zawsze był aktywny zawodowo i nigdy nie chciał być tylko ojcem piłkarza. Ale oczywistym było, że mama musiała już trochę zwolnić tryb życia i jest teraz w domu z moim bratem. A ojciec ciągnie swoje sprawy dalej.

Czujesz, że już może czas na dzieci, własną rodzinę?...

Jest to jeden z tematów, o którym na razie jeszcze nie myślę. Na dzień dzisiejszy jeszcze raczej nie. Na takie decyzje musisz być w stu procentach przekonany o tym, że to jest już ten czas, a ja na razie chcę się skupić na innych rzeczach. Lubię dzieci i na pewno przyjdzie czas i na mnie, rozumiem też tych, którzy mają dzieci w wieku lat 20, ale ja jeszcze chyba poczekam.

Zrozumiałbyś gdyby piłkarze byli zmuszeni do wyrobienia na treningach 7,5 godziny dziennie, tak jak jest to w przypadku innych zawodów?

Rozumiem, że jest to sprawa jak najbardziej normalna, że są ludzie, którzy o tym myślą w ten sposób. Jednak nie piłkarze ustalają reguły, czas pracy, tylko nasz zakład pracy. To firma ustala godziny, w jakich pracujemy i tego przestrzegamy. Jeśli któregoś dnia powiedzą mi, że pracujemy na treningach od ósmej do piętnastej i płacą nam za ten czas, ja przyjdę na ósma. Może nie pracujemy tych 7 – 8 godzin dziennie, ale z kolei każdy weekend mamy zajęty, często z dala od domów. Taki notariusz pracuje swoje 8 godzin i w tym czasie może postawić tylko jeden podpis pod aktami i są też ludzie, którzy przez 8 godzin dziennie jeżdżą furgonetką po mieście. Trzeba brać pod uwagę jednak, że naszą pracą jest maksymalne przygotowanie się do meczu, a często pracując więcej, powoduje się przeciążenia i nie jest się na sto procent formy w dniu meczu. Pracujemy tyle ile nam karzą…

Na sam koniec już, odpowiedz mi szczerze, krępują Cię pytania o Twoją ulubioną książkę?

Nie krępują mnie w żaden sposób, bo nie jest to moje hobby, nie lubię czytać książek i się tego też nie wstydzę. Dużo bardziej wolę obejrzeć ciekawy, dwugodzinny film dokumentalny niż czytać książkę. Nie lubię tak spędzać czasu, wolę obejrzeć film. Jest z tym jakiś problem? Czy ten, który nie lubi czytać nie może być osoba kulturalną? Wydaje mi się, że odpowiedziałem na wszystkie Twoje pytania bez problemu.

Kategoria: Wywiady | Superdeporte skomentuj Skomentuj (5)

KOMENTARZE

1. billie_12.09.2009; 19:16
bardzo fajny ten wywiad, zupełnie na luzie. :)
2. El_Duderino12.09.2009; 21:09
El_Duderinokurde , jestem zaskoczony , polski piłkarz potrafi w takich wywiadach wypocic same banały .... a potem pokazuje co potrafi na boisku ..
A tu prosze !
AMUNT MOYA !
3. zając43512.09.2009; 22:06
zając435Bo tylko Polacy tak potrafią...
Bardzo interesujący wywiad.
4. kotecek8812.09.2009; 22:45
kotecek88Mamy coś wspólnego - oboje nie lubimy czytać książek hehe :D:D:D
5. Jacek13.09.2009; 11:05
JacekWywiad bardzo ciekawy,jest co poczytać