Valencia 1:2 Racing
12.04.2008; 21:57Po raz kolejny drużyna Valencii pozwoliła niemal bez walki wywieźć rywalowi z Mestalla komplet punktów. Tym razem zwycięsko ze stolicy Lewantu wracać będą piłkarze Racingu Santander. Sytuacja klubu wydaje się więc z coraz większym rozpędem toczyć w kierunku przepaści.
Próbujący za wszelką cenę już ratować swoją pozycję Ronald Koeman w spotkaniu przeciwko ekipie z Santander postanowił wrócić do stosowanego wcześniej ustawienia 4-3-3. Jak się jednak okazało, to nie formacja jest winna katastrofalnej w ostatnich tygodniach kondycji Ches, lecz raczej słaba organizacja taktyczna oraz brak zgrania zawodników. Od samego początku spotkania bowiem to goście wykazywali więcej inicjatywy oraz ochoty do gry. Na pierwszą dogodną okazję kibice czekać jednak musieli do 21 minuty, kiedy to po szybkim przegraniu piłki z własnego pola karnego sam na sam z Hildebrandem znalazł się Tchite. Czarnoskóry piłkarz nie był jednak w stanie zamienić tak dogodnej sytuacji na bramkę posyłając piłkę tuż obok słupka. Z kolei gospodarze mieli wyraźne problemy z odpowiedzią na śmiałe poczynania przeciwnika, czego dowodem może być ilość uderzeń oddanych na bramkę Tono w przeciągu pierwszych 45 minut. Pierwszą i jedyną okazję miał bowiem dopiero w 40 minucie Baraja. Kapitan Ches główkował wówczas po dośrodkowaniu Edu, lecz nie był w stanie skierować piłki w światło bramki. Do przerwy żadnej z ekip nie udało się już stworzyć wystarczająco dużo zagrożenia by zmienić wynik spotkania.
Na druga odsłonę meczu mimo widocznego braku pomysłu Ronald Koeman nie zdecydował się wprowadzić żadnych zmian. Gra gospodarzy wciąż więc wyglądała słabo, co z coraz większą pewnością siebie wykorzystywali piłkarze Racnigu. Już w 15 minucie drugiej połowy udało im się rozegrać akcję, która przyniosła im prowadzenie. Do dośrodkowania w pole karne najwyżej wyskoczył Colsa i pokonał Hildebranda. Niemiec co prawda sparował uderzenie głową pomocnika Racingu, lecz przy dobitce był już bez szans. Wydawało się, że to trafienie dobije już i tak ledwo grających gospodarzy, lecz niecałe pięć minut później udało im się w końcu wypracować idealną sytuację. W polu karnym dobrze zachował się Morientes, który wymusił na sobie faul i tym samym wywalczył rzut karny. Do wykonywania jedenstki podszedł Villa i pewnym uderzeniem Pokonał Tono. Ta bramka widocznie zadziałała mobilizująco na gospodarzy, co znacznie uatrakcyjniło widowisko. Najbardziej wyróżniającymi się od tego momentu piłkarzami z pewnością byli Joaquin oraz Morientes, którzy dwukrotnie mieli okazję zmienić rezultat spotkania. Za pierwszym razem przeszkodą była jednak poprzeczka, a za drugim słupek. Niemniej jak mówi stare porzekadło - "mecze wygrywa ten, kto strzela więcej bramek". Jak się okazało to piłkarze Racingu byli tego wieczora bardziej skuteczni, bowiem w 82 minucie po szybkim kontrataku do bramki trafił Tchite. Wydawać się mogło, że reprezentant Kongo po zagraniu Pablo Amo był na spalonym, lecz arbiter spotkania bramkę uznał i na nic nie zdały się pretensje gospodarzy. Starając ratować sytuację Ronald Koeman do gry wpuścił jeszcze Javiera Arizmendi, lecz ten nie był w stanie zmienić oblicza gry. Po końcowym gwizdku sędziego piłkarze i kibice Valencii po raz kolejny musieli już pogodzić się ze stratą punktów na własnym terenie. Na trybunach Mestalla rozległy się też gwizdy i okrzyki, które zdecydowanie żądają dymisji Koemana.
KOMENTARZE
Czy wygrywasz, czy nie
Ja i tak kocham Cię ...
;)
Derby Łodzi dla ŁKS-u! Klubem Łodzi jest ... ? ŁKS !
taki ukłon w strone Marcina ;)
KOEMAN Wypie***aj
Rudego na taczkę i do Holandii truchtem wywieźć i to jeszcze dziś wieczorem! tak to i bez żadnego trenera mogą grać.
Rafa wróć!
Morale przed środą podnieśli sobie chłopaki na maxa.
wszyscy są wkurzeni wynikiem ale nie musisz bluzgać, zachowaj pewien poziom a jak nie to nie pisz nic
A odnośnie meczu VCF, nie jestem wcale zdziwiony porażką, wszak jestem przyzwyczajony przez trenera i zawodników (nie, nie samego trenera).
zajebiscie
jak bedzie tragicznie po jutrzejszym dniu to jest 17 miejsce
jak nie wygraja z GETAFE to ...
Zła data jest podana przy następnym meczu. Jest podany 12.04.2008r A to jest dzisiaj ;)
Teraz to możemy pomarzyć o pucharze. Jedynie możemy nawiązać walkę wtedy jak w bramce będzie stał Pato :) Ale we Francji jeden z pucharów (niewiem który) wygrało PSG które w tym momęcie było 17.
Polonia Warszawa też ostatnio nie daje powodów do radości ;p
Ale trzeba wierzyć i może to zabrzmi absurdalnie, ale ten mecz przekonał mnie w 100%, że oni w środe wygdają ten puchar. Nie maja wyjscia. A potem ladnie, po angielsku, rozstaniemy sie z Koemanem.
Co do meczu; był krótki okres czasu w którym coś pokazaliśmy (mowa tu o sytuacjach Morientesa), ale przez resztę spotkania Racing będący w w przeciętnej formie nie pozwalał nam na jakiekolwiek zagrożenie pod bramką. Mile zaskoczył mnie Edu, który zdaje się powracać do formy, ale jaki to daje powód do radości, gdy reszta drużyny gra żałośnie w porównaniu z tym co widzielismy w poprzednich latach...
Pamiętam jak Ranieri był wyjątkowo krytykowany, ale co do Koemana to nie mam słów.
Koeman vete ya!!!!!!!!
a co nam z tryumfu z w CdR i grze w pucharze UEFA skoro bedziemy grać w Segunda?!
Kolejna przegrana, idziemy jak burza. Trzeba dać z siebie wszystko, CHŁOPAKI! Więcej wysiłku, więcej potu, teraz musimy wycisnąć z siebie 200% niczego, by spaść do Segunda, ach! Już czuję zapach tych konfrontacji z najsilniejszymi klubami drugiej ligi, już widzę trudne mecze wyjazdowe przy dwudziestoosobowym tłumie ludzi! Będzie dobrze, trzeba tylko jeszcze trochę pograć i będzie git ;D Koeman, genialny taktyku i trenerze, powiem ci szczerze Rudy odbylcu, że mój pies mnie lepiej nauczył jak się wysrać i nie podetrzeć, niż ty uczysz naszych piłkarzy grać, no ale cóż, przeszedłeś do historii! Jako najgorszy trener Valencii, brawo! ;)
Koeman powinien być zwolniony natychmiast po finale Cope de la Rey bez względu na wynik tego meczu, bo co nam przyjdzie z tego, że w przyszłym sezonie będziemy się mogli legitymować tytułem zdobywcy pucharu skoro to już będzie druga liga? A druga liga to nie są takie pieniądze, a chciałbym przypomnieć że po sezonie czeka nas zmiana sponsora i tylko jedno mnie interesuje, a mianowicie jaka firma będzie w stanie zapłacić grubą kase (bo takiej oczekują 'krawaciarze' z zarządu) za reklamy na koszulkach drugoligowców? Chyba tylko nasza swojska Biedronka (chociaż to hiszpański dyskont:)
Wszystko zmierza ku ..., właściwie to nie wiadomo ku czemu i to jest najgorsze a jedynym ratunkiem byłaby całkowita zmiana sterów poczynając od akcjonariuszy, przez prezesów, trenera i niektórych grajków kończąc na portierze na Mestalla.
Panie ORTI gdzie Pan jest, wróć Pan, ratuj!
W tym meczu Racing pokazał, że jest zespołem wystarczająco dobrym i wystarczająco dojrzałym, aby grać w europejskich pucharach. Pomimo, że Valencia jest w kryzysie, to wciąż jest to uznana europejska firma i jej pokonanie, to dla klubu z Santander duże osiągnięcie. Pierwszą dobrą okazję do strzelenia gola dla gości miał Aldo Duscher w 12. minucie. Przejął wybitą przez obrońców piłkę i uderzył prawą nogą na bramkę Timo Hildebranda, ale przestrzelił. Racing nadal atakował, a kolejną szansę miał Jorge Lopez. Hiszpan dopadł do bezpańskiej piłki i prawą nogą strzelił w kierunku bramki, jednak i on nie przymierzył celnie. Następnie dwie dobre okazje miał Mohamed Tchite, który strzelał, będąc w polu karnym. Goście przeważali, a Valencia na swoją pierwszą dogodną sytuację musiała czekać do 40. minuty meczu. Emiliano Moretti dośrodkował w pole karne na głowę Rubena Barajy, lecz Hiszpan nie trafił. W drugiej części gry, to nadal zespół Marcelino Garcii Torala przeważał. Dwie niezłe okazje miał Gonzalo Colsa, ale w obu przypadkach zabrakło precyzji i trochę szczęścia. Jednak w 63. minucie, za trzecim razem, Hiszpanowi wreszcie się udało zdobyć gola. Najpierw główkował po dośrodkowaniu od Ayoze, ale Hildebrand wybronił ten strzał. Przy dobitce pomocnika Racingu był jednak bez szans. Goście nie cieszyli się z prowadzenia zbyt długo. W 61. minucie na boisku pojawił się największy gwiazdor gospodarzy, David Villa i już po trzech minutach dał swojemu klubowi remis. Sędzia podyktował rzut karny za faul Aldo Duschera na Fernando Morientesie, a do piłki podszedł właśnie Villa. Był bezbłędny i na tablicy wyników było już 1:1. Od tego momentu mecz się wyrównał, a zespoły poszły na wymianę ciosów. Swoje okazje mieli Duscher, David Silva, Ayoze i aż czterokrotnie Morientes. Były piłkarz Realu Madryt mógł zostać bohaterem Nietoperzy, gdyby wykorzystał chociaż jedną z wielu sytuacji, jakie miał w tym meczu. W 84. minucie Tchite dał zwycięstwo gościom, zamieniając, strzałem z pięciu metrów, podanie Pablo Alvareza na bramkę. Ten cios załamał Valencię, która nie była w stanie się już pozbierać i po raz kolejny została pokonana. To chyba najgorszy sezon Los Ches od wielu, wielu lat. Mało który kibic pamięta, kiedy po raz ostatni Valencii groziła degradacja...
futbol.pl
Wczoraj Werder pokonał Schalke 5-1 a dzisiaj Slomka jest już bezrobotny. A chciałbym nadmienić, że Schalke osiągnęło historyczny sukces w LM i jest 3 w lidze, ale widocznie prezesi klubu chcą więcej.
Na szczęście u nas wszystko po staremy i równamy do dołu.
« Wsteczskomentuj