"Koeman, vete ya!" z trybun Mestalla.
31.03.2008; 18:03
Nie pierwszy już raz Ronald Koeman doświadcza stanowczych żądań kibiców śpiewających sakramentalne już niemal "vete ya!" pod adresem szkoleniowca. Przyśpiewki tym bardziej bolesne, bowiem przed niespełna dwoma tygodniami, po zwycięskim boju o finał Pucharu Króla z Barceloną dały się słyszeć ze stadionu rozentuzjazmowane okrzyki chwilowo udobruchanych sympatyków klubu: "Koeman quédate!" (Koeman pozostaje!).
Wyjątkowo nietrafna na Mallorcę okazała się taktyka niezmieniona po meczu z Realem Madryt - biegający po lewej stronie David Villa w spotkaniu na Santiago Bernabeu skutecznie uprzykrzał życie i wyłączał z efektywnej gry Sergio Ramosa oraz organizował grę ofensywną, zaś w meczu z Mallorcą o wiele mniej widoczny, nie potrafił dobrze wspomagać wysuniętego Silvy w ataku. Identycznie ustawiona jak na Real wyszła zresztą cała linia ofensywy, jednak wczorajsze spotkanie diametralnie różniło się od tego sprzed tygodnia, a nieporadność jaką wykazywali się podopieczni Holendra, skutecznie wykorzystać potrafili gracze Mallorcii.
Za wielkiego przegranego wczorajszego meczu uznać można więc przede wszystkim Koemana, który po meczu wyraźnie rozgoryczony stwierdził, iż za brak pomysłu piłkarzy na boisku zawsze odpowiada trener. Obszernych wyjaśnień po spotkaniu Koeman jednak nie udzielił, a jak wypatrzyli dziennikarze Las Provincias, w pół godziny po meczu spotkał się z żoną, dziećmi, przyjaciółmi oraz asystentem Jose Bakero.
Okrzyki "Koeman vete ye" nie były jedynym apelem skierowanym do holenderskiego szkoleniowca Valencii - podczas porannych zajęć treningowych na trybunach pojawił się transparent "Joaquin titular" - zdegustowani ostatnim brakiem możliwości gry Joaquina kibice zaczęli domagać się jego częstszych występów.
Wyjątkowo nietrafna na Mallorcę okazała się taktyka niezmieniona po meczu z Realem Madryt - biegający po lewej stronie David Villa w spotkaniu na Santiago Bernabeu skutecznie uprzykrzał życie i wyłączał z efektywnej gry Sergio Ramosa oraz organizował grę ofensywną, zaś w meczu z Mallorcą o wiele mniej widoczny, nie potrafił dobrze wspomagać wysuniętego Silvy w ataku. Identycznie ustawiona jak na Real wyszła zresztą cała linia ofensywy, jednak wczorajsze spotkanie diametralnie różniło się od tego sprzed tygodnia, a nieporadność jaką wykazywali się podopieczni Holendra, skutecznie wykorzystać potrafili gracze Mallorcii.
Za wielkiego przegranego wczorajszego meczu uznać można więc przede wszystkim Koemana, który po meczu wyraźnie rozgoryczony stwierdził, iż za brak pomysłu piłkarzy na boisku zawsze odpowiada trener. Obszernych wyjaśnień po spotkaniu Koeman jednak nie udzielił, a jak wypatrzyli dziennikarze Las Provincias, w pół godziny po meczu spotkał się z żoną, dziećmi, przyjaciółmi oraz asystentem Jose Bakero.
Okrzyki "Koeman vete ye" nie były jedynym apelem skierowanym do holenderskiego szkoleniowca Valencii - podczas porannych zajęć treningowych na trybunach pojawił się transparent "Joaquin titular" - zdegustowani ostatnim brakiem możliwości gry Joaquina kibice zaczęli domagać się jego częstszych występów.
KOMENTARZE
Cokolwiek to znaczy!!!
Żebyśmy tylko nie wpadli z deszczu pod rynne!!
Miejsce w finale Pucharu, tak jak i słabe wyniki w La Liga przypisuję na poły zawodnikom i trenerowi. Mentalność kibiców jest jednak taka, że za porażki winą obarczają w 99% przypadków trenera, za sukcesy zawodników, bo w końcu to oni, nie trener biegają po boisku i strzelają bramki.
W chwili obecnej uważam, że zmiany trenera nie powinno się dokonywać, ponieważ zawodnicy są przed kluczowym spotkaniem, meczem od którego zależy, czy awansujemy do pucharów, a co za tym idzie, czy możemy liczyć na poważniejsze wzmocnienia przed przyszłym sezonem. Dlatego Koeman powinien zostać co najmniej do finału krajowego pucharu - rozgrywek, w których prowadzona przezeń Valencia gra tak, a przynajmniej osiąga takie wyniki, jak chcielibyśmy tego w lidze.
W moim poprzednim komentarzu już napisałem.
16 kwietnia.
miancio: jest napisane, a nie pisze.
W takim razie: czemu on generalnie nie istnieje? Jakoś szczegółowo to istnieje? Jak to ontologicznie wyjaśnisz?
I nie tłumacz się, że pewnie jest jakiś inny Oscar Fernandes. Chodzi nam obu o tego właśnie z Mestalletty ;]
wk: nie czepiam się wszystkiego i wszystkich. Przecież gdybym chciał, to bym mógł się doczepić do Twojego komentarza (#4), w którym dopisując 'Cokolwiek to znaczy!!!' troszkę się ośmieszasz.
« Wsteczskomentuj