Krok w kierunku normalności?

Ostatnie ruchy wewnątrz klubu wskazują na to, że tzw. taśmy Anila Murthy`iego będą w przyszłości uważane za istotną cezurę w historii Valencii. Pełniący tymczasowo funkcję prezydenta - Sean Bai, z wielką energią przystąpił do sprzątania bałaganu po swoim poprzedniku. Otoczenie Petera Lima przekonało go do zmiany kierunku i próby odbudowania relacji z kibicami, a także lokalnymi mediami.

Zawiadujący dotychczas Akademią \"Nietoperzy\" Sean Bai, stoi przed nie lada wyzwaniem. Trudno bowiem przypuszczać by rozżaleni fani czy dziennikarze, z którymi klub do tej pory walczył, szybko zaufali Peterowi Limowi. Bai odkąd powrócił z Singapuru intensywnie pracuje nad ociepleniem wizerunku większościowego udziałowca. By odwrócić sytuację, tymczasowy prezydent spotkał z przedstawicielami lokalnych mediów. Sean Bai podkreślił, że nowe władze klubu \"nie będą żyły w bańce medialnej i muszą nauczyć się lepiej i częściej komunikować z fanami\". Intencją Meriton jest stworzenie projektu, z którym kibice będą się utożsamiali, a transparentność i otwartość ma pomóc odzyskać utraconą wiarygodność.

Choć Bai dość ogólnikowo opowiadał o przyszłym projekcie sportowym, zapowiedział, że klub nie zamierza oddawać swoich kluczowych piłkarzy w promocyjnych cenach. Partnerujący mu Miguel Ángel Corona potwierdziłł, że klub w dalszym ciągu podtrzymuje przestrzeń do odnowienia kontraktów Carlosa Solera, José Luisa Gayi i Hugo Guillamóna. Intencją nowych władz ma być stworzenie możliwie najsilniejszego zespołu w ramach dostępnych środków. Delikatna sytuacja finansowa sprawia, że w zasadzie cała kadra jest na rynku, jednak niewykluczone, że zarówno Guedes jak i Soler stawią się w klubie 5 lipca by rozpocząć przygotowania do kolejnej kampanii.

Sean Bai zapowiedział także większą ilość konferencji prasowych, otwarte dla mediów treningi, a także szereg innych rozwiązań, które mają pomóc odbudować zaufanie i wskrzesić entuzjazm kibiców. Choć spotkanie z mediami nie przyniosło żadnych przełomowych deklaracji, można odnieść wrażenie, że doradcy Petera Lima zaczynają dobrze diagnozować problemy trapiące Valencię.

Tweetnij