Bezbarwna porażka na Ipurua
25.06.2020; 21:38
Niemoc na wyjeździe
Nie udało się wykorzystać potknięć bezpośrednich rywali w walce o kwalifikację do europejskich pucharów i awansować w ligowej tabeli. Valencia wróci do domu bez punktu po przegranej z Eibar 0:1. Jedyną bramkę w meczu zdobył Kondogbia, który posłał piłkę do własnej bramki. Los Ches zakończyli spotkanie w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Mangali.
Trener Valencii postanowił wykonać kilka zmian w wyjściowym składzie: Guillamóna zastąpił Mangala, na prawej obronie pojawił się Wass, a w ataku obok Rodrigo zagrał Ferran. Już od pierwszych minut widoczna była przewaga gospodarzy, którzy nie wypuszczali Valencii z jej połowy oraz naciskali wysokim pressingiem. Zawodnikom Eibar nie udawało się pokonać Cillessena, jednak w końcu uczynił to... jeden z piłkarzy gości. W 17 minucie meczu gospodarze wykonywali rzut rożny, a dośrodkowana w pole karne futbolówka odbiła się od lewej nogi Geoffreya Kondogbii, po czym wpadła do siatki obok zaskoczonego Cillessena. 0:1.
Po stracie gola Valencia nieco odważniej gościła na połowie rywali, jednak tworzenie składnych akcji przychodziło bardzo trudno. Płaskie strzały po ziemi w wykonaniu Gayi i Ferrana nie trafiały w bramkę. Końcówka pierwszej części spotkania należała do gospodarzy. Refleks Cillessena przetestował Orellana, zaś strzały Charlesa i Pedro Léona poszybowały nad poprzeczką. „Nietoperze” zagroziły bramce strzeżonej przez Dmitrovicia jedynie po rzucie rożnym, jednak golkiper nie dał się zaskoczyć. Do przerwy na tablicy wyników widniał wynik 1:0 dla Eibar.
Po zmianie stron nadal nie było widać poprawy w grze Valencii. Co prawda okazję do zdobycia gola miał Rodrigo, jednak piłka po jego strzale poszybowała obok słupka. W odpowiedzi groźnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Correa. Cillessen poradził sobie z uderzeniem rywala. Na boisku pojawili się Florenzi i Czeryszew, którzy zmienili Wassa oraz Guedesa. W kolejnych minutach obraz gry nie uległ zmianie i nadal „Nietoperze” nie potrafiły przedostać się pod pole karne rywali. Jedną z nielicznych okazji miał Florenzi, lecz posłał piłkę nad bramką.
Piłkarze Eibar byli bliscy podwyższenia wyniku po groźnym strzale głową Enricha, jednak ponownie Cillessen stanął na wysokości zadania. Na kilka ostatnich minut na boisku pojawił się Maxi Gómez, zmieniając Ferrana. Chaotyczna gra w ofensywie Valencii przyniosła jedynie efekt w postaci strzału z woleja w wykonaniu Czeryszewa. Skrzydłowy uderzył jednak niecelnie. W końcowych minutach meczu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Mangala.
Spotkanie na Ipurua zakończyło się porażką Los Ches 0:1. Następny mecz Valencii to derbowe starcie z Villarreal, które zostanie rozegrane w najbliższą niedzielę na Estadio de la Cerámica.
LaLiga, 31. kolejka
SD EIBAR – VALENCIA CF 1:0 (1:0)
Bramki: Kondogbia (17’, sam., 1:0)
Eibar: Dmitrović; Cote, Bigas, Oliveira, Correa; Orellana, Escalante, Expósito, León (78’ Cristoforo); Kike Garcia (90’+3’ Alvarez), Charles (78’ Enrich).
Valencia: Cillessen, Gayà, Mangala, Paulista, Wass (62’ Florenzi); Guedes (62’ Czeryszew), Kondogbia, Parejo, Soler (46’ Gameiro); Ferran (84’ Maxi Gómez), Rodrigo.
KOMENTARZE
Celades się nie nadaje na trenera klubu o wysokich aspiracjach.
No cóż... LM chyba już poza zasięgiem.
Tak myślałem ze zgubią pkt i założę się ze Villarreal przypieczetuje nasza nieobecność w przyszłej LM.
Generalnie to mam nadzieje ze się tam nie znajdziemy bo porostu się nam to nie należy...
Słaby zespół, lipny trener , śmiać mi się tylko chce z tego jak odpadalismy kolejno z Superpucharu ,CdR ,LM to było zasłanianie się tym że opuszczają na rzecz pewnie kolejnych rozgrywek w których jeszcze grają a tu zonk.
Oni odpadali bo poprostu byli słabi i są dalej.
Wygrali wprawdzie mega ciężka grupę Ligi Mistrzów ale tylko na papierku .
Zarówno nas pogonila AtAlanta ,Chelsea dostała od Bayernu a Ajax odpadł z Getafe ktore tez nas ograło.
Przyszły sezon oby był bez Celadesa i paru naszych kopaczy bo inaczej będzie powtórka.
Typuje ze skończymy 7-8 miejsce.
Przykro to stwierdzić, ale Valencia nie jest drużyną na miarę LM, bo tam grają mistrzowie, ani nawet na LE, bo tam grają drużyny o klasie europejskiej. VCF to teraz ligowy szarak z wygórowanymi aspiracjami.
Nie ma się co za bardzo dziwić, jeśli trenerem jest taki as sztuki trenerskiej jak Celades.
Pytanie z taktyki do Celadesa: jeżeli rywal gra wysokim presingiem i nie potrafi się rozegrać piłki od tyłu, to jaki ma sens uporczywe wyprowadzanie piłki od swojej bramki, co za każdym razem kończy się stratą?
Być może jestem zbyt surowy w ocenie, ale ten mecz przelał szalę goryczy.
Widziałem dwóch co walczyło i jednego co bronił: Gaya, Ferran, Cillessen. Co do tego ostatniego, to po wznowieniu rozgrywek jest naszym najlepszym graczem, mimo że nie jestem raczej jego zwolennikiem.
Reszta to co grali to była kompromitacja.
Bardzo źle się to ogląda, ponownie brak perspektyw na kolejne, dni, miesiące czy lata. Dwa lata temu też tak miało być, ale jakiś cudem się z tego szamba wygrzebaliśmy, ale nie sądzę żebyśmy mieli drugi raz takiego farta.
Mangala dziś bez wielkiego błędu w obronie, choć powinien za idiotyczne wejście w plecy dostać czerwoną wcześniej. Poziom nieco lepszy od Diakhabego, ale jak na razie Paulista-Guillamon to jedyny duet który na środku obrony ma rację bytu.
#43 mecz sezonu - 2/10.
« Wsteczskomentuj