Valencia żegna się z Ligą Mistrzów
10.03.2020; 23:00
Druga porażka z Atalantą
Szybko zostały rozwiane nadzieje kibiców Valencii, którzy wierzyli w odrobienie strat z pierwszej potyczki z Atalantą Bergamo. Już w drugiej minucie goście z Włoch prowadzili po bramce z rzutu karnego Ilicicia. Słoweniec zaliczył na swoim koncie aż cztery trafienia, a ekipa z Lombardii zwyciężyła 4:3. Duży udział w porażce miał Diakhaby, który sprokurował w pierwszej części spotkania dwa rzuty karne.
Albert Celades nie miał zbyt dużego wyboru ustalając wyjściową jedenastkę Valencii na potyczkę z Aalantą, zwłaszcza na środku obrony i w ataku. Duet stoperów utworzyli Mouctar Diakhaby i Francis Coquelin, zaś w ataku wystąpili Kevin Gameiro i Rodrigo Moreno. W środku pola natomiast obok Daniego Parejo wystąpił Geoffrey Kondogbia.
Spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla Valencii. Już w drugiej minucie faulu w polu karnym na szarżującym Josipie Iličiciu dopuścił się Diakhaby. Sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł sam poszkodowany i bez problemu posłał ją w środek bramki. 0:1. Gospodarze aby doprowadzić do dogrywki potrzebowali czterech trafień. Kilka minut później próbował Rodrigo, oddając mocny strzał z dystansu. Piłkę z problemami do boku sparował Sportiello.
W 21. minucie gospodarzom udało się doprowadzić do wyrównania. Zawodnikom Alberta Celadesa udało się odebrać piłkę w środku pola i wyprowadzić kontrę. W jej końcowej fazie świetnym prostopadłym podaniem do Gameiro popisał się Rodrigo Moreno. Francuz przejął piłkę po nieudanej próbie odbioru wślizgiem Palomino i posłał ją obok interweniującego Sportiello. 1:1! Goście próbowali szybko odpowiedzieć po rzucie rożnym. Do piłki najwyżej wyskoczył Mario Pašalić lecz posłał ją głową wyraźnie obok bramki Cillessena.
Aktywny w szeregach „Nietoperzy” był Rodrigo, który ponownie spróbował strzału z dystansu. Reprezentant Hiszpanii próbował dokręcać piłkę lewą nogą lecz przeniósł ją ponad bramką. Trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry w pierwszej połowie, kiedy nic nie wskazywało na zmianę rezultatu, sędzia, wspomagając się analizą VAR, dopatrzył się ręki zawodnika Valencii w polu karnym i ponownie wskazał na „wapno”. Ponownie nieszczęśliwcem okazał się nie grający dobrych zawodów Diakhaby. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł po raz kolejny Iličić i po raz drugi nie miał problemów z pokonaniem golkipera Valencii. 1:2. Jeszcze przed gwizdkiem arbitra próbował Rodrigo – nieskutecznie.
W drugiej odsłonie meczu Valencia musiała rzucić wszystko na jedną szalę, jeżeli jeszcze myślała o odrobieniu strat. Z lewej strony boiska na głowę Ferrana dośrodkowywał Rodrigo, lecz wychowankowi Los Ches nie udało się zdobyć gola. Minutę później Atalanta mogła zdobyć już trzecią bramkę. Fantastyczny strzał oddał Freuler, ale piłka zatrzymała się – na szczęście dla „Nietoperzy” – na poprzeczce. W 51. minucie gospodarze po raz drugi doprowadzili do wyrównania. Po składnej akcji piłka trafiła na prawe skrzydło do Ferrana, który bardzo precyzyjnie zacentrował na głowę Gameiro. Francuz mocnym strzałem nie miał problemów z pokonaniem Sportiello. 2:2!
Atalanta nie zmierzała odpuszczać i chciała zdobywać kolejne bramki, podobnie jak Valencia. Bardzo aktywny był Iličić, co rusz niepokojący szeregi obronne „Nietoperzy”. W 67. minucie padł kolejny gol. Po stracie Atalanty w środku pola, gospodarze ruszyli na bramkę gości z kontrą. Świetnym prostopadłym passem tym razem popisał się Parejo, dogrywając futbolówkę do Ferrana. Skrzydłowy Valencii pięknym lobem pokonał wychodzącego bramkarza Atalanty i wyprowadził Valencię na prowadzenie! 3:2! Gol 20-latka rozjuszył gości, którzy niemal natychmiast ruszyli z atakami na bramkę Cillessena. Bardzo dobrą okazję miał wprowadzony jeszcze w pierwszej połowie Zapata, ale kapitalną interwencją popisał się Cillessen. Minutę później Holender był już bezradny. Z kontrą na jego bramkę ruszyła Atalanta. Zapata w końcowej fazie oddał piłkę do Iličicia a ten będąc już polu karnym zdobył hat tricka mocnym strzałem w środek bramki. 3:3.
Valencia grała już wyłącznie o honorowe pożegnanie się z rozgrywkami Ligi Mistrzów. „Nietoperze” ryzykowali nadziewanie się na kolejne kontry gości z Lombardii. Tak było w 82. minucie. Niesamowitą wymianą krótkich podań popisali się podopieczni Gasperiniego przy zrezygnowaniu i bierności obrońców Valencii. Całą akcję pięknym golem po strzale wewnętrzną częścią stopy zwieńczył — nie kto inny jak Josip Iličić, wieńcząc swój występ czwartym trafieniem. 3:4. Mimo prób gospodarzy wynik nie uległ już zmianie. Los Ches pożegnali się z Ligą Mistrzów będąc po raz drugi pokonanymi przez rewelacyjną ekipę z Bergamo.
Liga Mistrzów, 1/8 finału — rewanż
VALENCIA CF — ATALANTA BC 3:4 (1:2)
Bramki: Gameiro (21’ - 1:1, 51’ – 2:2), Ferran (67’ – 3:2) — Iličić (2’ – 0:1, 43’ – 1:2, 71’ – 3:3, 82’ – 3:4)
Valencia CF: Cillessen; Wass, Coquelin (74’ Cheryshev), Diakhaby (46’ Guedes), Gayà; Ferran, Parejo, Kondogbia, Soler; Gameiro, Rodrigo (79, Florenzi)
Atalanta: Sportiello; Djimsiti, Caldara, Palomino; Hateboer, de Roon (44’ Zapata), Freuler, Gosens, Pašalić (83’ Tameze), Iličić, Gómez (78’ Malinovsky).
KOMENTARZE
Zaskoczony nie jestem :/
To byla farsa a nie champions league
fuera peter lim
Podobno wygraliśmy silna grupę Ligi Mistrzów, tak ale tylko na papierku , jak narazie to wszyscy dostali becki z tej grupy.
Mam obawy wogóle o miejsce w LM na przyszły sezon , no chyba ze przez wirusika anuluja cały sezon i przy ustalaniu miejsc na przyszły sezon w pucharach wezmą pod uwagę sezon poprzedni.
Powinniśmy zatrudnić fachowca albo przynajmniej kogoś kto chociaż kilka lat trenował jakąkolwiek drużynę z lig top 4.
Panowie..
Ja jestem za zatrudnieniem Bordalasa lub Emery. Jeśli chodzi o tego pierwszego dałbym mu 2 lata kontraktu i ponad rok kredytu zaufania. Niech zbuduje wszystko od nowa. Można mu ślepo zaufać, ponieważ ma warsztat. Co ma Celades? Od jego przyjścia multum kontuzji, lekarz fachowiec rodem pielęgniarza z podstawówki. Na ławce wygląda jak student na praktykach. 0 charyzmy. Czekam na trenera pokroju Setiena, Bordalasa, a nawet Machina. Przyjmowanie trenerów, którzy nie mieli styczności z trenerka drużynowa typu Neville, Celades to jest jakaś paranoja. Wstyd i hańba. Czekam na ruch ze strony Lima. Marzy mi się Bordalas.... Marzy.
Ktoś tu wysoko odleciał... :/
Albo kosztem będącej pośmiewiskiem Europy ekipy Mourinho (któremu dziś RB pokazał co się robi z jego gównianymi zespołami, zresztą nawet Montella z Sevillą zdążył go przeorać zanim go wywalili). Odpadnięcie z Schalke? Wiele lat mnie wku...ło ale dziś nie zdziwi mnie odpadnięcie nawet ze Spartakiem Trnava.
Fajnie że naszym kosztem nie przeszły jakieś fagasy tylko drużyna bijąca rekordy strzelonych bramek. Co tylko trochę przykrywa kolejny uszczerbek naszej pozycji w europejskiej piłce.
10/11 odpadli w 1/8 z Schalke
11/12 nie wyszli z grupy z Genk, Chelsea i Bayerem Leverkusen
12/13 odpadli w 1/8 z PSG
15/16 nie wyszli z grupy z Gent, Lyonem i Zenitem
18/19 nie wyszli z grupy z Juventusem, Manchesterem Utd. i Young Boys
19/20 odpadli w 1/8 z Atalantą
Jak można dać sobie strzelić 8 bramek rywalowi, który nie zalicza się do potęg piłkarskiej Europy? Okazuje się, że można, bo Valencia trenowana przez Celadesa jest drużyną bez wyrazu i osobowości. Nie potrafi bronić (to nie dotyczy tylko linii obrony) i atakuje też nieporadnie. Mam wrażenie, że gra opiera się na inwencji (jeśli taka jest) poszczególnych piłkarzy, a nie taktycznych schematach.
Różnica polega na tym, że Atalanta gra nowoczesną, wertykalną piłkę opartą na agresywnym, wysokim pressingu, indywidualnym kryciu i dominacji. To jest walczący, świadomy swoich zadań i ról na boisku team. Nikomu nie gra się wygodnie z takim rywalem, szczególnie anemicznej Valencii.
Słabe wyniki w lidze i LM nie są przypadkiem. To są efekty zapaści organizacyjnej, nieodpowiedzialnych decyzji i braku długofalowej strategii budowania klubu. Zamiast tego mamy karuzelę trenerów, nieprzemyślaną politykę transferową podyktowaną doraźnymi korzyściami, sypiący się system szkolenia młodzieży (przebijają nas nawet Villareal i Levante, z kolei Atalanta na jedną z najlepszych klubowych akademii we Włoszech) itd.
Przez pewien czas wydawało się, że wracamy do normalności, ale odkąd Lim wywalił Alemanego (przypuszczam, że znaczną rolę odegrał w tym Murthy, gdyż Alemany zagrażał jego pozycji) VCF dryfuje na mieliznę.
Jak można dać sobie strzelić 8 bramek rywalowi, który nie zalicza się do potęg piłkarskiej Europy? Okazuje się, że można, bo Valencia trenowana przez Celadesa jest drużyną bez wyrazu i osobowości. Nie potrafi bronić (to nie dotyczy tylko linii obrony) i atakuje też nieporadnie. Mam wrażenie, że gra opiera się na inwencji (jeśli taka jest) poszczególnych piłkarzy, a nie taktycznych schematach.
Różnica polega na tym, że Atalanta gra nowoczesną, wertykalną piłkę opartą na agresywnym, wysokim pressingu, indywidualnym kryciu i dominacji. To jest walczący, świadomy swoich zadań i ról na boisku team. Nikomu nie gra się wygodnie z takim rywalem, szczególnie anemicznej Valencii.
Słabe wyniki w lidze i LM nie są przypadkiem. To są efekty zapaści organizacyjnej, nieodpowiedzialnych decyzji i braku długofalowej strategii budowania klubu. Zamiast tego mamy karuzelę trenerów, nieprzemyślaną politykę transferową podyktowaną doraźnymi korzyściami, sypiący się system szkolenia młodzieży (przebijają nas nawet Villareal i Levante, z kolei Atalanta na jedną z najlepszych klubowych akademii we Włoszech) itd.
Przez pewien czas wydawało się, że wracamy do normalności, ale odkąd Lim wywalił Alemanego (przypuszczam, że znaczną rolę odegrał w tym Murthy, gdyż Alemany zagrażał jego pozycji) VCF dryfuje na mieliznę.
nie mozemy pozwolic na recydywe
Jeżeli chodzi o Celadesa. Gdybym miał sporządzić listę winnych tak haniebnego odpadnięcia z LM, jego umieściłbym na końcu listy, a na pewno nie na początku. Ryba psuje się od głowy. Resztę można albo uratować, albo pozostawić na pastwo kruków.
Rewolucja kadrowa to druga sprawa, bo jest kilku grajków, którzy się nie nadają na taki poziom. Dla mnie np. z Solera nic nie będzie. Chłopak nie ma dryblingu, szybkości, podania, strzału. Bardzo go lubię, bo nadrabia zaangażowaniem i grą defensywną, ale to za mało na skrzydło czy środek pomocy.
Ponadto są piłkarze, których, mimo dużej sympatii do większości, próbowałbym sprzedać: Cillessen, Diakhaby, Piccini, Cheryshev, Manu, Gameiro, Sobrino, Mangala, Correia.
Przy dobrej ofercie nawet Guedesowi i Maxiemu bym podziękował (chociaż oni mają papiery na granie) :)
Po losowaniu pisałem że będzie dupa blada, bo trafiliśmy na drużynę która lubi grać w naszym stylu czyli presuja, walczą fizycznie a do tego jest w formie, której nam brakuje od prawie roku. Tak czy owak z tymi perypetiami w naszym szpitalu, braku kibiców, nikogo z 16stki byśmy nie przeszli, może jedynie Tottenham był w naszym zasięgu. Mestalla w końcu padło i boję się że to dopiero początek problemów...
Nie mam pretensji co do zaangażowania, bo było, jednak przy takiej liczbie błędów w rozegraniu i cienkiej defensywie - obiektywnie nie zasługiwaliśmy na ćwierćfinał. Brakowało trzonu obrony Paulisty i Garaya, brakuje zmienników którzy do ich klasy by się zbliżyli. Teraz tylko się skupić na lidze, o ile ją dokończą.
#39 mecz sezonu - 4/10.
Rok temu właściwie jednoosobowo wyrzucił VCF z LM swoimi przestrzelonymi karnymi el capitan Parejo, a teraz w jego ślady poszedł Diakhaby ze sprokurowanymi. Tradycji widocznie musiało się stać zadość. To wczoraj wyglądało już tak kuriozalnie, że szczerze zbadałbym czy aby Francuz nie sprzedał meczu. Powtarzam - wyrwać te chwasty.
Wyliczając, nie zapominajcie proszę o kompromitacjach w LE - ze Swansea czy innym Stoke, albo też z najgorszym w historii Arsenalem (brawo Marcelino). Jeden jedyny raz kiedy byłbym w stanie wybaczyć porażkę to jednak tą z Schalke, którzy potem przejechali się po Interze i doszli do półfinału z Manchesterem United. To była więcej niż solidna ekipa z Neurem, Howedesem, Metzelderem, Jurado, Huntelaarem, Raulem zreszta z wyrachowanymi, niemieckimi drużynami nigdy nie potrafiliśmy grać (chyba jedyny raz udało się to nam pod Emerym kiedy w rewanżu zremisowaliśmy z Werderem na wyjezdzie). W dodatku reprezentowali nas tacy parodyści jak wspomniany już gdzieś dzisiaj David Navarro, Bruno Saltor, a babola w bramce puścił Guaita. Było wkurzenie, jasna sprawa, ale nie było wstydu, takie moje odczucie. Chętnie wróciłbym do czasów Manolo Llorente.
Słabo to widzę na dziś. Wszystko wraca do normy, a Celades na dłuższe metę to żadne wyjście i pewnie będzie trzeba go pożegnać po sezonie. Najgorsze, że w gabinetach same barany.
PETER DIMISIÓN!
To powinny być naturalne decyzje po odejściu Lima, czego nie mogę się jakoś doczekać.
Jak pisałem wiele razy - tak długo jak Lim będzie właścicielem VCF, ten klub będzie gasnąć na piłkarskim firmamencie.
to powininen byc poczatek konca projektu pt peter lim. Powinien
gloval to jedynie zabieg PR
Valencia nie będzie więc musiała płacić blisko 25 mln euro kary.
« Wsteczskomentuj