sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia vs. Alavés — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski, 12.05.2019; 15:51

Podnieść się

Porażka Valencii 2:4 w rewanżu Ligi Europy z Arsenalem była jak cios posyłający na deski. Los Ches liczyli na reAMUNTadę, odrobienie strat z pierwszego meczu i zapewnienie sobie gry w drugim po Pucharze Króla finale w sezonie, w którym klub obchodzi stulecie swojego istnienia. Rzeczywistość potrafi jednak sprowadzić na ziemię w brutalny sposób.

Wielu kibiców zrzuca winę za tę porażkę na ustawienie 3-5-2 z pierwszego meczu. Moim skromnym zdaniem prawda jest znacznie bardziej bolesna: Valencia nie jest jeszcze na poziomie ekip pokroju Arsenalu, kiedy te są w najwyższej dyspozycji. A taką podopieczni Unaia prezentują w obecnej edycji Ligi Europy, o czym boleśnie przekonało się choćby Napoli.

Duet Aubameyang-Lacazette, który wpakował „Nietoperzom” siedem bramek w ciągu 180 minut gry, wykorzystywał niemal każdą dogodną i mniej dogodną okazję. Wielokrotnie piłkarze Marcelino tracili bramkę mając w swoim polu karnym dwa razy więcej zawodników niż „Kanonierzy”, którzy sprawili, że jedna z lepszych defensyw w Europie była dziurawa jak szwajcarski ser. Być może zabrakło szczęścia w niektórych momentach, ale siłą Arsenalu było to, że ten na nie nie liczył. Robił swoje. Wiedział kiedy bronić, dać rywalowi poczucie przewagi, po czym wyprowadzał jedną kontrę i strzelał gola. Na wszystkie trzy bramki Valencii zdobyte na przestrzeni dwumeczu odpowiadał po zaledwie kilku minutach. Mentalidad ganadora. Gdy Valencia w drugim meczu naciskała na rywala i powinna podwyższyć na 2:0, Arsenal z niczego strzelił bramkę na 1:1. Później już tylko korzystał na tym, że Valencia nie mogła się zamurować i choć jej obrońcy zazwyczaj byli tam, gdzie powinni to rzadko robili to, co powinni. Szczególnie Aubameyang miał tak dużą łatwość w przewidywaniu i wyprzedzaniu decyzji obrońców Blanquinegros oraz w zmuszaniu ich do błędów, że aż przykro się na to patrzyło. Rodrigo, Gameiro czy Mina są naprawdę dobrymi napastnikami, ale poznaliśmy różnicę między takowymi a klasą absolutnie światową, bo Gunners posiadają jeden z najlepszych duetów napastników w Europie. Łącznie strzelili w tym sezonie 47 goli, z czego siedem zaaplikowali Valencii. Możesz awansować do finału strzelając trzy gole? Jak najbardziej, ale na pewno nie dokonasz tego tracąc ich siedem. Najpewniejsza formacja VCF w tym sezonie totalnie zawiodła.

Generalnie zawiodło wiele rzeczy; wielu rzeczy zabrakło. Między innymi doświadczenia w tego typu rozgrywkach. Wielu z piłkarzy Los Ches ma nikłe osiągnięcia w Europie i wystąpiło w niewielu spotkaniach Ligi Europy bądź Ligi Mistrzów. W niektórych momentach było to aż nadto widoczne. Swoją drogą: ten typ doświadczenia to jeden z powodów, dla których w klubie wylądował Gameiro, który aż czterokrotnie wygrywał Ligę Europy. Miał on swój wkład w dwumecz, w rewanżu ustrzelił dublet, ale to było za mało dla Valencii, która odpadła w pełni zasłużenie. Mimo wszystko: dziękuję, że po tylu latach Valencia pozwoliła mi i nam wszystkim marzyć o naprawdę dużych celach. Zebrane w LE, a wcześniej także w LM doświadczenie na pewno zaprocentuje w przyszłości.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, czyli obrona Valencii

W końcowej fazie sezonu Marcelino ma spore problemy z balansem defensywnym swojego zespołu, co martwi nie tylko w kontekście tego dwumeczu. 180 minut przeciwko Arsenalowi jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej, bo zespół w ostatnich pięciu meczach stracił aż 13 goli. Tymczasem przed „Nietoperzami” trzy finały z krwi i kości: jeśli przegrają w finale Copa del Rey stracą szansę na puchar, natomiast strata punktów w lidze niemal na pewno będzie oznaczać brak udziału w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Co i tak jest niepewne: dziś sympatycy Blanquinegros muszą trzymać kciuki za FC Barcelonę, która w rozgrywanym w tym samym czasie spotkaniu zmierzy się u siebie z Getafe. Jeśli Blaugrana wygra, a to samo uczyni zespół Los Ches, Valencia przystąpi do ostatniej ligowej kolejki zajmując czwarte miejsce po raz pierwszy w tym sezonie. Wiadomo jednak po czym poznaje się prawdziwych mężczyzn.

Bez taryfy ulgowej

Alavés, bez zwycięstwa od 8 spotkań (3R 5P), nie może stanąć na drodze Valencii do Champions League. Jeśli tak się stanie, to ta zwyczajnie na nią nie zasługuje. Martwić może fakt, że rywale Los Ches lubią przełamywać złe passe właśnie przeciwko ekipie z Mestalla – jak Rayo – ale nie byłoby to żadnym usprawiedliwieniem. Ani też to, że Arsenal powalił Valencię na deski, a echa tego upadku słychać po dziś dzień. Biorąc pod uwagę olbrzymie ryzyko otrzymania zakazu transferowego od FIFA, brak awansu do Ligi Mistrzów może mieć jeszcze większy wpływ na projekt Valencii. Czwarte miejsce może pomóc nie tylko finansowo – może też m.in. skłonić zawodników mających wątpliwości co do tego czy Los Ches będą w stanie kontynuować zaliczanie progresu bez transferów do nie uciekania z zespołu. W 37. kolejce LaLiga VCF może stanąć przed wyjątkową szansą. Myślę, że wielu Valencianistas ma to samo poczucie: teraz albo nigdy.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Szybki powrót i zamykamy bolesny temat. Jak podsumujesz mecz z Arsenalem na Mestalla (2:4) oraz ogólnie półfinałowy dwumecz? I chyba przede wszystkim: co się dzieje z obroną?

Byliśmy gorsi, po prostu. Oczywiście, Arsenal nie postawił na jakiś wyszukany futbol. To nie tak, że byli nie do ruszenia. Ale z taką skutecznością, nie mieliśmy zwyczajnie szans. Anglicy nie musieli stwarzać sobie wielu sytuacji, mieli po prostu jakość w napadzie, o jakiej my możemy pomarzyć. Mamy jedynie Guedesa, który faktycznie jak ma swój dzień, rozmontowuje defensywę przeciwnika. Ani Rodrigo, ani Gameiro to nie są natomiast rasowi snajperzy. Potrzebują obok kogoś, kto żyje ze strzelania bramek. Musimy kogoś takiego pozyskać, jeżeli chcemy w ogóle myśleć o mierzeniu się z takimi ekipami. Obrony za ten konkretny mecz bym nie winił. Rzuciliśmy wszystkie siły do ataku i błędy wynikały przede wszystkim z tego, że zawodnicy zasuwali od bramki do bramki, gnali za każdą futbolówką. Jeżeli przy takiej intensywności nie strzelasz, to to się prędzej czy później kończy stratą bramki, zwłaszcza w starciu z takim rywalem.

A ogólnie faktycznie coś się w tej defensywie wysypało. Brakuje jej nieco agresji, kogoś, kto faktycznie ostro potraktuje rywala i ustawi go na resztę spotkania. W skrócie, potrzebujemy nowego Otamendiego.

Nie obawiasz się, że taki cios otrzymany zaledwie trzy dni temu odbije się na dzisiejszym meczu z Babazorros?

Nie sądzę, to ekipa, która każdy mecz traktuje inaczej. Fakt faktem, że fizycznie to było wyczerpujące spotkanie, ale to koniec sezonu, tu każdy jest zmęczony. Trzeba po prostu dać z siebie wszystko i wykorzystywać swoje sytuacje. Nie ma się co oglądać na spotkanie z Arsenalem i tłumaczyć zmęczeniem, bo rywale też mieli trudny sezon.

Znowu stajemy przed problemem gry bez defensywnego pomocnika, na który Marcelino nie może znaleźć recepty. Czego powinien spróbować dzisiaj?

Być może zmienić ustawienie na 4-2-3-1 bądź 4-3-3; jeżeli i tak w napadzie bywa różnie, to chyba nie ma co się kurczowo tych dwóch napastników trzymać. Trudno wskazać kto powinien grać obok Parejo, bo to bardzo trudne zadanie. Nie może to być zawodnik stricte ofensywny i taki, który nie pracuje w defensywie. Stąd problem z ustawieniem obok Daniego np. Carlosa Solera. Mam jednak nadzieję, że Marcelino wybił sobie z głowy pomysły z Diakhabym w środku pola.

To spotkanie będzie wyjątkowe dla Rubéna Sobrino, choć ciężko spodziewać się, że w ogóle w nim wystąpi. Myślisz, że ma do zaoferowania więcej niż dotychczas u nas pokazał czy Valencia powinna latem kupić nowego napastnika (o ile... zresztą, zaraz do tego przejdziemy)?

Myślę, że mógłby pokazać nieco więcej, ale na pewno nie jest to napastnik, który odmieni oblicze drużyny. Potrzebujemy prawdziwego snajpera, a Sobrino to kolejny gość pracujący na drużynę.

No właśnie, transfery. Bardzo prawdopodobne jest, że FIFA nałoży bana transferowego na VCF za nieprawidłowości przy transferach graczy nieletnich. Pamiętam, że pisałeś już o sprawie w jej wcześniejszej fazie dla ¡Olé! Magazynu. Nie boisz się, że będzie to miało duży wpływ na cały projekt? Jak zamortyzować skutki zakazu transferowego?

Klub robi to bardzo dobrze już dzisiaj, kupując kolejnych zawodników. Zapewniliśmy już sobie prawa do wielu piłkarzy, którzy mogą być dobrym uzupełnieniem składu. Zapewne w lecie jeszcze zakaz będzie zawieszony, tak jak to było w przypadku innych klubów. Na pewno potrzebujemy napastnika, ale o tym już wiemy. No i w razie zakazu transferowego, na pewno nie ma mowy o transferach z klubu ważnych zawodników, więc jeżeli ktoś ma odejść, to jak najszybciej, abyśmy mogli znaleźć zastępstwo. W dalszej perspektywie, jeżeli klub dobrze rozplanuje najbliższe okienko, nie powinno to mieć wielkiego wpływu.

Alavés zjechało w ostatnich tygodniach z formą – gdyby nie to, dziś walczyliby o europejskie puchary. Co Twoim zdaniem było powodem takiego regresu?

Zbyt wąska i za mało zróżnicowana kadra. Alavés grało drużynowo, miało kilka ogniw, które były w stanie na siebie brać ciężar gry w ofensywie. Jednak tu przypałętała się kontuzja Jony’ego, tam transfer Ibaia i zwyczajnie Deportivo wytraciło impet. To świetny sezon dla Basków, ale zwyczajnie nie są jeszcze na takim poziomie, żeby dotrzymać kroku czołówce.

Jakiego stylu gry możemy spodziewać się po dzisiejszych gościach?

Bezpośredniego, nastawienia na stałe fragmenty gry. Grają ostro, szybko, przede wszystkim z wykorzystaniem szybkich skrzydeł. W środku będzie trudno się przedrzeć, mają solidne zasieki. Będzie trudno i trzeba wykorzystać te sytuacje, które sobie stworzymy – zapewne nie będzie ich wiele.

Przewidywane składy

Superdeporte przewiduje, że Marcelino pod nieobecność Kondogbii i Coquelina zdecyduje się wystawić na pozycji defensywnego pomocnika Diakhaby’ego – podobnie jak w pierwszym meczu z Arsenalem, w którym Francuz strzelił gola, jednak tym razem w ustawieniu 4-4-2 zamiast 3-5-2. Ma być to największa niespodzianka w składzie Valencii. Poza Kondogbią i Coquelinem w kadrze meczowej zabraknie Czeryszewa i Kangina.

W zespole Abelardo nie zobaczymy Guillermo Maripána, Takashiego Inui, Burguia, Adriána Marína, Álexa Domíngueza oraz wypożyczonego z Valencii Álexa Blanco.

Ostatni mecz z Alavés:
Bezbarwna porażka na początek roku

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Mecze | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.