Villarreal górą na Mestalla
23.12.2017; 18:19
Trzecia porażka Valencii w sezonie
Derby regionu dla Villarreal. Goście wywożą z Mestalla trzy punkty wygrywając 1:0 po golu Bacci. Obie drużyny kończyły mecz w dziesiątkę, po tym jak czerwone kartki otrzymali Simone Zaza i Manu Trigueros.
Spotkanie derbowe rozpoczęło się od ataków gospodarzy. Swoje sytuacje mieli Andreas Pereira oraz Simone Zaza, jednak albo strzały szybowały nad bramką Villarreal, albo były zatrzymywane przez dobrze dysponowanego Sergio Asenjo.Kilka minut później do głosu doszli piłkarze gości, czego efektem były uderzenia Triguerosa oraz Castillejo, które nie trafiły jednak do bramki Los Ches.
W 24. minucie prostopadłym podaniem do wychodzącego z lewego skrzydła Bacci popisał się Pablo Fornals, defensywie Valencii nie udało się w porę zastawić pułapki ofsajdowej, czego efektem był gol kolumbijskiego napastnika. 0:1.
Po bramce dla gości do ataku ruszyli piłkarze Valencii, jednak nie potrafili znaleźć sposobu na Asenjo. Końcowe minuty pierwszej połowy meczu przyniosły bramkę dla Valencii, jednak nie została ona uznana - z dystansu uderzał Montoya, futbolówkę obronił Asenjo, ta trafiła pod nogi Lato, który podał do Rodrigo, a napastnik umieścił ją w pustej bramce. Sędzia dopatrzył się jednak pozycji spalonej lewego obrońcy Valencii.
Arbiter był też osobą, która podjęła kontrowersyjną decyzję dwie minuty przed końcem pierwszej części spotkania. Z lewej strony boiska piłkę dorzucał Guedes, a w polu karnym Villarreal futbolówkę ręką zagrał Manu Trigueros. Gwizdek sędziego jednak milczał, więc gospodarze schodzili do szatni z jednobramkową stratą.
Po zmianie stron okazję do wyrówanania stanu meczu miał Zaza, jednak przegrał on pojedynek sam na sam z Asenjo. Znakomitą okazję miał również Gabriel Paulista, którego uderzenie głową po rzucie rożnym zatrzymała poprzeczka. Chwilę później Los Ches grali już w dziesiątkę, po tym jak drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Zaza.
W kolejnych minutach piłkarze Valencii dwukrotnie głową starali się znaleźć drogę do siatki za sprawą Kondogbii i Garaya, jednak nie trafili w światło bramki. Marcelino zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę i zdjął z boiska obrońcę, Lato i wprowadzając Santi Minę.
W 82. minucie siły na boisku uległy wyrównaniu po tym, jak drugą żółtą kartkę otrzymał Manu Trigueros, w związku z czym musiał opuścić murawę. Pomimo iż podopieczni Marcelino próbowali znaleźć sposób na wyrównanie stanu meczu, sztuka ta nie powiodła się, pomimo iż próbowali Mina, Rodrigo, Parejo z rzutu wolnego, czy... Neto, który zawędrował pod bramkę Villarreal podczas rzutu rożnego w doliczonym czasie gry.
Przegrana w derbowym spotkaniu jest trzecią porażką Valencii w obecnym sezonie. W ostatnich czterech spotkaniach podopieczni Marcelino zdobyli jedynie 3 z 12 możliwych punktów. Na domiar złego w kolejnym ligowym spotkaniu, przeciwko Gironie, z powodu nadmiaru kartek pauzować będą Zaza, Montoya i Kondogbia.
KOMENTARZE
I to trochę podsumowuje to spotkanie - zawsze najgorzej czuję się po takich meczach, gdzie pech i decyzje sędziego wpływają na wynik, a dodatkowo nic nie chce "kliknąć" w ostatniej fazie akcji. I tak w tym meczu, jedyny błąd Gabriela i ogólnie jedyny poważniejszy całej obrony przy zastawianiu pułapki ofsajdowej został przekuty w zwycięską bramkę Łodzi - bramkę, przy której (jak pokazały późniejsze powtórki) był spalony, ale ciężko mi winić sędziego, skoro sam potrzebowałem zatrzymania akcji podczas odpowiedniej klatki. Później znowu, tuż przed przerwą - Trigueros zdejmuje ręką piłkę z głowy Rodrigo, ewidentny karny. Valencia atakuje, jest coraz bliżej gola, w końcu trafia w poprzeczkę - i ponownie idealnie zilustrowany pech oraz błąd jednostki, bo kilka sekund później Zaza łapie drugą żółtą. Mimo wszystko Nietoperze usiadły na Łodzi jeszcze mocniej, było sporo okazji i znów pech, że piłka po rożnym wpadła pod nogi niepilnowanego... Neto, a nie gracza z pola, który by to pewnie wykorzystał (choć i Neto powinien).
Żal, że nie udało się odskoczyć rywalom, ale bardzo mnie cieszy powrót do marcelinowego stylu i wola walki. Obrona już nie lagowała, graliśmy bardzo kompaktowo w środku i doskakiwaliśmy do pressingu w momencie piłki do linii bocznej, wymuszając błędy.
Najlepsi? Garay profesor. Czapki z głów, tu było wszystko - ustawienie, asekuracja, wyprowadzenie piłki, pojedynki w powietrzu. Wszystko. Bardzo dobre zawody Montoyi i Gabriela (nareszcie), choć ten drugi niestety popełnił jeden pozornie niewielki błąd, który kosztował nas punkty. Lato - super. Kondogbia często niedokładnie, ale starał się jak nikt w trakcie gry w "10" i napędzał wiele akcji. Rodrigo i Zaza nieskuteczni. Andreas irytujący, ale to nie Guedes czy Lato, a on najcelniej podawał w ostatniej fazie akcji (zwłaszcza w 1. połowie, kiedy 2-3 razy świetnie wypuścił Zazę prostopadłą piłką).
Strasznie szkoda takich spotkań. Pocieszające jest to, że wracamy do naszego stylu po kilku bezpłciowych pojedynkach i długich piłkach na nikogo.
Myślę, że ruszymy po tym meczu.
Amunt!
Poziom sędziowania w PD jest koszmarnie niski i dziwi fakt, że liga tak się wzbrania przed VAR'em :/
Dziś sędzia skrzywdził Valencię podwójnie.
Najpierw uznał bramkę ze spalonego dla Villareal a później nie podyktował ewidentnego karnego dla Valencii za zagranie piłki ręką przez jednego z graczy Villareal...
Martwi mnie ta nieskuteczność w ostatnim czasie bo to nie pierwszy taki mecz, który Valencia przegrywa a powinna wygrać.
Dziś "Los Ches" stworzyli sobie tyle okazji, że nawet pomoc sędziego nie powinna wystarczyć Villarealowi.
Neto - 3,5
Montoya - 4,5
Garay - 5
Paulista - 2,5
Lato - 4
Kondogbia - 4,5
Parejo - 2,5
Guedes - 3
Andreas - 4
Rodrigo - 3,5
Zaza - 1
PS: Nie było żadnego spalonego.
...sama gra już jednak tak ;)
Świetny mecz, wielki pech i ślepy sędzia. Tragedia z tym sędziowaniem w La Liga.
Na nowy rok marzy mi się przebojowy ofensywny pomocnik który uruchamiany przez Kondogbię, dostawał by przyśpieszenia w stronę bramki. Soler? Niestety Parejo tego nie potrafi, za wolny. Będę uparcie bronił tezy że najsłabszym elementem układanki jest właśnie Parejo, tak jak dobre jest często wrogiem najlepszego.
Villareal umiejętnie się bronił, był bardzo skuteczny i miał farta. To wystarczyło. Mimo niezłej gry przegraliśmy z przeciwnikiem, który nie pokazał niczego nadzwyczajnego. Błędy w obronie drogo kosztują. Montoya znowu zawiódł - to przede wszystkim jego błąd przy straconej bramce.
Żeby wygrać potrzebny jest także jakiś błysk, element zaskoczenia. Tego było za mało. Za dużo natomiast niedokładności. Mało widoczny Rodrigo, Zaza powinien bardziej panować nad emocjami. Jak można mając na koncie żółtą kartkę tak ostro grać? Wcześniej błyszczeli Guedes czy Kondogbia. Guedes po kontuzji nie doszedł jeszcze do siebie. Pereira dobrze w I połowie, w II już zgasł. Znacznie więcej należy wymagać od Parejo. Nie udało mu się wykorzystać rzutów wolnych. Nie wspomnę o rzutach rożnych. Było ich kilkanaście: część do rąk bramkarza, część zmarnowana przez jakieś improwizowane kombinacje, na które rywal był przygotowany.
Bezsprzecznie najlepszy był Garay. Zagrał rzeczywiście po profesorsku.
Pozostaje niedosyt i rozczarowanie, głównie wynikiem. Mimo wszystko:
Amunt VCF!
Feliz Navidad!
« Wsteczskomentuj