Valencia przegrywa z Realem...
08.05.2016; 19:09
... i Borbalánem
Dwa gole autorstwa Rodrigo i Gomesa nie wystarczyły, by wywieźć z Madrytu choćby punkt. Los Ches przegrali 2:3, a życia nie ułatwił im sędzia Borbalán, który uznał nieprawidłową bramkę Benzemy, a potem z pokazał czerwoną kartkę Rodrigo.
Valencia przystąpiła do spotkania z Realem bez najmniejszej presji — podopiecznym Ayestarana nie groził już spadek, a także nie było już matematycznych szans na awans do pucharów. Do wyjściowej jedenastki powrócili Abdennour, Enzo,Cancelo czy Paco.
ONCE INICIAL | Estos son los elegidos por @PakoAyestaran para disputar el #realmadridVCF ¡Vamos equipo! pic.twitter.com/fg9er9LuiP
— Valencia CF (@valenciacf) 8 maja 2016
Początek spotkania toczył się w spokojnym tempie, a przewagę mieli gospodarze. Największym zagrożeniem dla bramki Valencii był Cristiano Ronaldo, którego już pierwszy strzał spektakularnie bronił Diego Alves. Brazylijczyk nie dał już rady kilka minut później, gdy gwiazdor Realu otrzymał piłkę przed polem karnym, w porę nie doskoczył do niego Abdennour, poprzez co Ronaldo oddał precyzyjny strzał w lewy dolny róg bramki i otworzył wynik pojedynku.
Obraz gry nie zmienił się po stracie gola. Widowisko wciąż nie było przesadnie interesujące i nie rzucało na kolana. Do głosu dochodzić zaczęła Valencia, która po kilku minutach mogła doprowadzić do remisu. Parejo wymienił piłkę z Paco, po czym pomocnik nie sięgnął futbolówki zagranej wzdłuż bramki. Zaliczająca pusty przelot piłka trafiła jeszcze do Cancelo, a ten przeniósł ją nad poprzeczką.
Jeszcze przed przerwą gospodarze podwyższyli prowadzenie, a walnie przyczynili się do tego sędziowie — arbitrzy nie zauważyli spalonego Karima Benzemy przy dośrodkowaniu Ronaldo. Francuz wprawdzie za pierwszym razem nie pokonał Alvesa, który znów popisał się świetną obroną, ale następnie, po nieudanym zagraniu Cancelo napastnik miejscowych znalazł drogę do siatki. 2:0.
W przerwie Pako Ayestarán przeprowadził dwie zmiany — na murawę zawitali Santi Mina oraz André Gomes, którzy mieli zwiększyć potencjał ofensywny. Boisko opuścili odpowiednio Abdennour i Cancelo, a Los Ches przeszli na ustawienie z trzema obrońcami.
Jak szybko się okazało, były to trafione ruchy. Widowisko od razu się rozruszało, a Valencia zdecydowanie częściej próbowała swoich sił w ofensywie, niekiedy przejmując kontrolę nad meczem. Bardzo bliski zdobycia bramki był Dani Parejo, który po rzucie wolnym z dwudziestu metrów obił poprzeczkę!
Ataki Valencii przyniosły skutek w 55. minucie. Santi Mina lewą stroną znalazł się w polu karnym, po czym jego dośrodkowanie na piętnasty metr od bramki wybił Varane. Z okazji do strzału skorzystał nadbiegający Rodrigo i mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce. Gol kontaktowy!
Odpowiedź Realu była jednak bardzo szybka. Wystarczyło jedno zaskakujące podanie do Ronaldo, który w asyście Barragana znalazł się w dobrej sytuacji i silnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Alvesa po raz drugi. Madrytczycy prowadzili 3:1.
Valencia znów rozpoczęła szturm na bramkę rywala, który nie mógł poradzić sobie z atakami „Nietoperzy”. Ponownie o mały włos do siatki nie trafił Dani Parejo, którym tym razem otrzymał piłkę w polu karnym, gdzie szukał swoich szans precyzyjnym strzałem po ziemi, ale gospodarzom z pomocą przyszedł słupek!
Chwilę później udało się ponownie złapać kontakt z Realem. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego piłkę przed polem karnym otrzymał André Gomes. Pomocnik, korzystając z dużej ilości wolnego miejsca, jakie mu pozostawiono huknął na bramkę i pięknym uderzeniem zdobył bramkę na 2:3!
Valencii pozostało dziesięć minut gry na to, by doprowadzić do remisu. „Nietoperze” wydawały się mieć przewagę nad rywalem, ale stołecznych postanowił uratować… sędzia. Ten ni stąd ni zowąd pokazał czerwoną kartkę Rodrigo Moreno. Hiszpan przyznał, że była to kara za obrażenie sędziego liniowego, któremu miał powiedzieć dosłownie „zasrany mięczaku”. Na ostatnie kilka minut szansę gry otrzymał Pablo Piatti.
Valencia przegrała z Realem 2:3 w Madrycie, ale była blisko by znów wywieźć stamtąd punkt. Na szczęście to już końcówka tego okropnego sezonu — w piątek ostatnie spotkanie z Realem Sociedad.
La Liga, 37. kolejka: Real Madryt 3:2 (2:0) Valencia
Gole: 1:0 Ronaldo 26 min, 2:0 Benzema 42. min, 2:1 Rodrigo 55. min, 3:1 Ronaldo 59. min, 3:2 Gomes 81. min
Real Madrid: Casilla, Danilo, Varane, Sergio Ramos, Marcelo, Casemiro, Kroos, James, Lucas Vázquez (Jesé, min. 76), Cristiano Ronaldo (Arbeloa, min. 79), Benzema (Kovacic, min. 65).
Valencia CF: Diego Alves, Barragán, Mustafi, Abdennour (Santi Mina, min. 46), Siqueira, Parejo, Javi Fuego, Enzo Pérez (Piatti, min. 85), Rodrigo, Joao Cancelo (André Gomes, min. 46), Paco Alcácer.
KOMENTARZE
Na meczu był Lim - to dobrze. Świadczy to o jego zaangażowaniu w sprawy VCF.
I przy okazji wielkie uznanie dla Levante - tak jak w to wierzyłem, Levante rozpruło materace. Szkoda, że wcześniej VCF nie potrafiła tego zrobić.
Co do meczu to nie wyglądało to najlepiej. Duży plus za walkę i ambicję, ale prawda jest taka, że jakości niestety brakuje. Oby w przyszłym sezonie było lepiej... Aysterlan wydaje się być przyzwoitym trenerem.
Co do meczu, to druga połowa naprawdę dobra w naszym wykonaniu, szacunek za przejście na 3-5-2 z Realem. Pracy sędziów nie ma co komentować.
Pako nie ma wielkich szans na pozostanie trenerem VCF, ale jest dobrym fachowcem, który za uratowanie VCF przed spadkiem, w innej sytuacji, zasługiwałby na zaufanie. Jednak wydaje się, że plany Lima są zupełnie inne.
Co do naszych piłkarzy to błędów jest masa, ale fajnie było zobaczyć ich naprawdę zaangażowanych. A Alves jest niezaprzeczalnie jednym z najlepszych bramkarzy na świecie.
z innej beczki (refleksyjnej), oglądając ostatnio europejskie puchary można było zauważyć znane nam nazwiska.
Banega, Rami, Ruiz, Moya (Soldado nie liczę), wczesniej jeszcze Jonas, Aduriz. Gracze którzy rzekomo byli za słabi dla VCF radzą sobie świetnie gdzie indziej.
Podobnie jest z trenerami Emery, I QS Flores. Oboje wygrywali, LE jeden z Sevillą drugi z Athletico. Teraz się jeszcze okaże że Nuno coś osiągnie.
A my wciąż będziemy w czarnej D. Co jest nie tak z naszym klubem?? Zbyśmy drżeli o wynik przed Villarealem u siebie czy Sevillą? Do czego to doszło. Te ekipy niegdyś nie miały prawa robić na nas punktów, a teraz... Wszyscy zrobili postęp, oprócz nas :/
Niech zostawią Ayesterana, on wie co trzeba zrobić z tą drużyną. A na wielkie nazwiska nie mamy szans a efekt pewnei będzie ten sam więc po co przepłacać.
To jest taka typowa kibolska logika. Bo 100 lat temu ktoś coś tam zrobił i nie powinno się jemu kibicować, bo od lat taka jest zasada i tyle. Jak ktoś kibicuje ładnemu stylowi gry i filozofii, którą uważa za słuszną to w takim razie nie jest prawdziwym kibicem?
Najwyraźniej jestem kibolem, więc pewnie znajdę chociaż uznanie Starucha :)
Nie na pisałem, że ktoś jest gorszym kibicem, jeśli trzyma z materacami albo Sevillą. Jednak to są kluby, które do tej pory były naszymi bezpośrednimi konkurentami, więc wolałbym gdyby nie przerosły zanadto VCF.
Poza tym materacowy styl polowania na nogi rywali specjalnie mi nie odpowiada. Mimo, że nie lubię RM, w finale LM będę trzymał kciuki za Madryt.
Niestety jeden z nich tak urósł w siłę że jest na zupełnie innej półce niż my teraz.
Kibicowanie im znaczy że chcemy żeby byli lepsi od VCF. A już są.
Kolejna kwestia: to kluby dosyć wrogo do nas nastawione.
Kolejna: zdobywają trofea, jedni i drudzy po razie wygrali LE eliminując Valencię dzięki decydującej pomocy sędziego (w tym Sevilla miała dodatkowo mega farta). Nie mam nic do kolejnego odpadnięcia z AM gdzie nas rozbili fair play.
Kolejna: Europejskie puchary z tymi klubami zdobywali trenerzy którzy uczyli się na Valencii, Flores raz, Unai dwa razy, być może zaraz trzy.
To jakaś plaga bo nawet Ranieri wygrał tytuł. My w tym czasie zupełnie nic.
Naprawdę nie wiem jak można kibicować Atletico i Sevilli.
Tak samo jak R&B zresztą. Albo się kibicuje Valencii, albo Atletico, albo Sevilli. Życzyć sukcesów i pieniędzy z pucharów, transferów Sevilli i Atletico to jak życzyć Valencii pogrążania się i zwiększania dystansu do tej dwójki.
Jest mnóstwo klubów dla nas obojętnych, choćby Real Oviedo, Granada czy Las Palmas.
Argument dotyczący trenerów kompletnie do mnie nie przemawia. To Valencia nie chciała przedłużać współpracy z Unaiem, nie odwrotnie. Sami jesteśmy sobie winni i teraz możemy tylko pluć sobie w brodę (chociaż moim zdaniem nie warto :)).
To samo w sprawie "wrogoiego nastawienia". To jest sport, nie ma tu miejsca na wrogość, rywalizacja powinna być zdrowa.
Po pamiętnym odpadnięciu Valencii z LE też byłem zdenerwowany i czułem, że nie było sprawiedliwe, ale to nie znaczy że będę zawistnie życzył Sevilli porażki w finale. Takie rzeczy się zdarzają, nie obwiniam za to zespołu i życzę powodzenia w walce o tytuł, a finał oglądam z nadzieją na dobry mecz.
To co robi Atletico z rywalami o znacznie większym budżecie jest imponujące, mam nadzieje że 28 maja kolejny raz sprawią niespodziankę i Madryt będzie biało-czerwony. Mam nadzieję, że za kilka lat będę mógł powiedzieć to samo na temat Valencii.
Amunt!
*Powinienem dopisać jeszcze Bilbao ale oni ze względu na grę samymi Baskami wzbudzają u mnie tyle szacunku żeby złamać tę zasadę (wyjątek potwierdza regułę)
Podsumowując: Pieprzyć Atletico, niech już Barca znowu wygra ligę a Real CL
Atletico - tu chyba wiadomo, odkąd pamiętam na tej stronie była kosa z materacami, wzajemne podchody i podśmiechujki, do tego ta przegrana w 1/4 LE, potem nas pogrążyli w 1/2 LE, do tego po prostu nie trawię tego Cholo, patrzę na gościa i włącza mi się agresja.
Sevillę nawet lubiłem kiedyś, jak przyszedł Unai to nawet przez jakiś czas się interesowałem i zasadniczo jak już kogoś oglądałem w lidze poza Valencia to właśnie ich, Unaia do tej pory bardzo lubię i szanuję, no ale po tym półfinale to ja się pytam jak ktoś tutaj może im kibicować?
Więc zostaje Real - jak już to kibicuję im, Ronaldo w sumie spoko gostek, poza tym jest to w pewnym sensie powrót do korzeni dla nie, bo pierwszy sezon jaki oglądałem w życiu w piłce to 2001/2002 jak Real wygrał LM z Bayernem to słynnym woleju Zidane'a.
Nie nazwałem Cie kibolem, tylko porównałem takie myślenie do kibolskiego racjonalizowania bezcelowej i bezsensownej nienawiści do innego klubu, która, moim zdaniem, nie powinna istnieć w klubie. Jak sympatyzuje z ligą hiszpańską, bo odpowiada mi tamtejszy styl, sposób bycia, filozofia etc., to to generalnie rzecz biorąc silna pozycja ligi na arenie międzynarodowej sprawia mi satysfakcje i sukcesy hiszpańskich klubów świadczą w pewien sposób o wyższości filozofii, którą uważam za słuszną.
Oczywistym jest, że w bezpośrednich starciach będę zawsze kibicował Valencii, często cieszę się z potknięć rywali, bo przyczyniają się do polepszenia sytuacji Nietoperzy, ale nie będę ich nienawidził, bo lepiej zarządzają klubem niż dotychczas Valencia. Droga AM do zbudowania potęgi jest niesamowita, godna pozazdroszczenia i powinna być wzorem dla wielu klubów. To, że włodarze naszego klubu od wielu lat nieudolnie roztrwaniają majątek klubu i nie potrafili wykorzystać korzyści płynących z sukcesów za najlepszych lat klubów powinno stanowić moment do samorefleksji, a nie być powodem niechęci do innych klubów czy jakiejś nienawistnej zazdrości.
Nie przemawiają do mnie Wasze argumenty, bo jeżeli uważam, że to co zbudowało Atletico jest niesamowicie imponujące to znaczy, że dopóki ich porażki nie będą pomagać Valencii to nie będę im źle życzył, bo na swoją pozycję ciężko sobie zapracowali, czyli zrobili to czego Valencia nie potrafi zrobić już od wielu lat. To samo się tyczy Sevilli, Realu i Barcelony.
Natomiast, moim zdaniem, kompletnie inną sprawą jest niechęć do konkretnych piłkarzy. Nie cierpię takich graczy jak Diego Costa, Beto, Pepe czy pajac Alba, więc ich nigdy wspierać nie będę, ale dopóki znajdują się tam tacy klasowi piłkarze jak Griezmann, Navas, Krychowiak czy Iniesta to to się w pewien sposób równoważy.
Valencia zawsze ponad wszystkie klubu w piłce nożnej, ale w tym wszystkim najbardziej liczy się piłka i sposób gry, a nie ta cała otoczka, dlatego po prostu fajnie ogląd się dobrze grające zespoły, nieważne czy z Madrytu, Londynu, Monachium czy Gibraltaru...
Jeżeli chodzi o Seville, Atletico, Villareall i inne zespoły z ligi Hiszpańskiej to lubię i porażki na każdym froncie a najbardziej na ligowym. Sentyment mam do Deportivo , Betisu i Interu z dawnych lat. LM czy inne ligi lubię oglądać ale bez podniety po prostu lubię oglądać piłkę nożną na dobrym poziomie i tyle.
@idler
właśnie nie byli lepsi. Gnietliśmy im jaja w imadle, pod przywództwem pana z mojego avatara, bez litości a Gwarant tylko patrzył na powtórkę z semi VCF-AM, dominacja totalna w rewanżu i pech gigant, a w pierwszym meczu drukarz Skomina załatwił im super zaliczkę.
Są 3 wieczne sztylety wbite kibicowi Valencii o których się pamięta:
1) karne z Kahnem
2) przewrotka Rivaldo
3) aut do M'bii
Rozdartą koszulkę Zigica z materacami też będę pamiętać, a każda porażka Atletico miłą mi będzie. Co nie zmienia faktu że ich szanuję (w odróżnieniu do R&B, do cyrku z nimi), zwłaszcza Simeone, uwielbiam gościa. Marzę o tym żeby Valencia znalazła swojego Simeone, prędzej trafię w kolekturze. Wielkie zwycięstwa AM/Sev mi nie przeszkadzają dopóki nie wygrywają trofeów. Jednak i regularność w Europie przekłada się na kasę i renomę klubu a my jesteśmy coraz bardziej zapomniani na ich tle.
Przyznam się że kiedyś czułem sympatię do Sev. Oni byli nawet w Segunda, tak jak Atleti, tyle że Atleti odkąd sięgam pamięcią zawsze byli nieudacznikami (za Gila) mimo dużych pieniędzy a Sevilla zanim zaczęła odnosić sukcesy w erze nowożytnej, dała się lubić, ale potem już coś pękło, to wielki klub okroju naszego, więc albo oni albo my. Tym bardziej w teraźniejszości gdzie 2 miejsca są zaklepane, a AM ma Cholo, zostaje jedno miejsce do kwali LM i dwa wielkie kluby (wraz z Bilbao trzy ale to klub specyficzny)
Antimadridistas
Antisevillistas
P..a Barca, Atleti
:) Chyba nikogo nie pominąłem.
PS. Nie dorównamy Atletico dopóki tam będzie Simeone, trzeba się z tym pogodzić, bo on stworzył maszynę, system, a my jesteśmy na tym tle amatorami którzy mogą sobie tego kupić, a tego sprzedać bez żadnej wizji,
... ale później będą wióry szły jak w erze sprzed Cholo. Będziemy się mścić ostro, a materace będą wykorzystywane jak na koloniach w Mielnie. Już nie mogę się doczekać info: Simeone w Interze. Jeszcze kilka lat
« Wsteczskomentuj