Ważne zwycięstwo z Sevillą
10.04.2016; 18:14
Trzy punkty zostają na Mestalla
Po czterech porażkach z rzędu Valencia odniosła ważne zwycięstwo. Los Ches prowadzili z Sevillą po golu Parejo, ale w drugiej połowie moment rozluźnienia wykorzystał Gameiro. Ostatecznie wygraną zagwarantował Negredo, który strzelił gola na 2:1 w doliczonym czasie!
Spotkanie z Sevillą było bardzo ważne dla Los Ches, w których obozie panowała wielka mobilizacja. W składzie, jaki do boju posłał Pako Ayestarán ciężko było doszukiwać się niespodzianek. Na murawę wybiegli piłkarze, których obecność była do przewidzenia. Tymczasem po stronie gości od pierwszej minuty na murawę wybiegł Adil Rami, dla którego był to debiut na Mestalla, odkąd opuścił zespół „Nietoperzy”.
ONCE INICIAL | Estos son los elegidos por Ayestarán para buscar el triunfo en el #VCFsevilla ¡Vamos! pic.twitter.com/pvD8xRY7Rh
— Valencia CF (@valenciacf) 10 kwietnia 2016
Od samego początku Valencia całymi siłami ruszyła na Sevillę, która zepchnięta bez przerwy przebywała na swojej połowie. Pierwszy celny strzał oddał Paco Alcácer, ale Hiszpan uderzał ze zbyt ostrego kąta, by zaskoczyć Rico. Groźniej zrobiło się kilka minut później. Po szybkim ataku walkę o piłkę z obrońcą wygrał Rodrigo, po czym dograł ją do Parejo, a ten mając przed sobą tylko bramkarza trafił w jego nogi!
Opór miejscowych nie ustawał, ale długo na Mestalla oglądaliśmy bezbramkowy wynik. Ten jednak uległ zmianie na pięć minut przed zejściem do szatni! Do rzutu wolnego z niespełna 25 metrów podszedł Dani Parejo, który oddał precyzyjny strzał, piłka została jeszcze lekko podbita przez obrońcę gości i ugrzęzła w siatce! 1:0!
Gospodarze przed przerwą mogli podwyższyć wynik! Rozgrywający dobre spotkanie Santi Mina poradził sobie z rywalami, po czym szukał gola, ale jego strzał trafił w słupek, a chwilę później poprawkę Parejo odbił Rico. Jeszcze jedną szansę zmarnował Fuegco, którego uderzenie powędrowało już wysoko nad poprzeczką.
Gra walenckiego zespołu w pierwszej połowie mogła się podobać. Niedosytem był jednak wynik, pomimo, że to Los Ches prowadzili — mając tak przygniatającą przewagę gospodarze powinni mieć na koncie przynajmniej o jedno trafienie więcej.
Po zmianie stron sytuacja nie wyglądała już aż tak dobrze. Wprawdzie Valencia nadal prowadziła grę, jednak nie miała już tak klarownej przewagi. Goście od czasu do czasu pojawiali się w polu karnym Diego Alvesa, ale długo nie potrafili zagrozić Brazylijczykowi. Tymczasem Pako Ayestarán postanowił wprowadzić na boisko najpierw Enzo Pereza, a potem — wygwizdanego przez publiczność — Sofiane Feghouliego.
Kiedy zbliżała się końcówka spotkania Sevilla stanęła przed znakomitą szansą. Niepilnowany Coke otrzymał dośrodkowanie na kilka metrów od bramki, czego jednak nie wykorzystał i oddał zakasujący beznadziejny strzał głową. Tyle szczęścia Valencia nie miała już kilka chwil później. Krohn-Dehli wyśmienitym podaniem obsłużył Gameiro, a ten doprowadził do remisu. 1:1.
Niedługo przed stratą gola na plac gry zawitał także Álvaro Negredo. To właśnie Tiburón okazał się bohaterem doliczonego czasu gry! W 91. minucie Parejo dośrodkował w pole karne z rzutu wolnego, gdzie po sporym zamieszaniu piłka trafiła do siatki, a zdobywcą bramki okazał się właśnie były piłkarz Sevilli! 2:1!
Valencia pokonała Sevillę i jest na dobrej drodze do tego, by utrzymać się w La Liga. Niestety, pozycja w tabeli do końca sezonu i tak nie będzie już zadowalająca, ale być może ostatnie mecze będą mogły — jak te z Sevillą — cieszyć oko kibiców.
La Liga, 33. kolejka: Valencia 2:1 (1:0) Sevilla
Gole: 1:0 Parejo 40. min, 1:1 Gameiro 86. min, 2:1 Negredo 90 + 1.min
Valencia: Diego Alves, Barragán, Abdennour, Mustafi, Siqueira, Javi Fuego, André Gomes, Parejo, Santi Mina (Feghouli, m. 77), Rodrigo (Enzo Pérez, m. 65) y Paco Alcácer (Negredo, m. 85).
Sevilla: Sergio Rico, Escudero, Fazio, Rami, Coke, Krohn-Delhi, Cristóforo (Gameiro, m. 60), Krychowiak, Banega, Juan Muñoz (Vitolo, m. 46) y F. Llorente (Konoplyanka, m. 69).
KOMENTARZE
Podtrzymuje swoją opinię że Ayesteran to właściwy człowiek, który powinien zostać na stanowisku na przyszły sezon.
Amunt VCF!!
Najważniejsze jednak, że udało się strzelić zwycięskiego gola w końcówce.
Oby to zwycięstwo dało zawodnikom pozytywnego kopa ;)
AMUNT VALENCIA!!! :)
Wszyscy grali ambitnie, ale najbardziej podobał mi się Mina. Parejo zrobił swoje, a Barragan był nie do poznania.
Ayestaran najwyraźniej wyrwał drużynę z letargu.
Obstawiałem porażkę z Sevillą, a tu masz, takie zaskoczenie. Graliśmy dzisiaj całkiem nieźle i wykorzystaliśmy szansę. To cieszy bo każdy punkt teraz się liczy. Trzy do przodu. Może jeszcze zdołamy ze 4-5 ugrać.
W futbolu koło fortuny szybko się kręci - z potrójnej korony Barcy może zostać w ciągu tego tygodnia wspomnienie. Najpierw Atletico, potem Valencia mogą wybić im z głowy marzenia, chyba że doktorzy siekną im jakieś wspomaganie.
Tymczasem Alexanco - kret Laporty - kolejnego przyjaciela Lima, sieje spustoszenie w klubie - zwolnił właśnie kolejnego fachowca z akademii GloVal pracującego w VCF od kilkunastu lat.
W klubie dalej źle się dzieje
« Wsteczskomentuj