Żenujący występ z Las Palmas
22.11.2015; 00:08
Remis z beniaminkiem
"Twierdza Mestalla" nadal pozostaje niezdobyta w lidze od roku, lecz tym razem o mały włos trzech punktów nie wywiózłby z niej beniaminek, Las Palmas. Gospodarze tylko dzięki bramce Paco i znakomitej dyspozycji Jaume mogą zawdzięczać to, że w sobotni wieczór nie przegrali i mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Po nadspodziewanie dobrym występie przeciwko Celcie spotkanie domowe z Las Palmas miało być dla walenckich piłkarzy niczym „bułka z masłem”. Do pierwszego składu Valencii powrócił Aymen Abdennour, a pozostała część składu w porównaniu ze starciem z Celtą pozostała niezmieniona.
11 INICIAL | Estos son los jugadores valencianistas que formarán de inicio en el #VCFlaspalmas pic.twitter.com/T7xkUijRzh
— Valencia CF (@valenciacf)
listopad 21, 2015
Mecz rozpoczął się zgodnie z planem. Już po ośmiu minutach gospodarze wyszli na prowadzenie po banalnej akcji, którą dośrodkowaniem po ziemi z lewej strony zakończył Gomes, a piłkę do pustej bramki wbił Paco. 1:0!
Wydawało się, że szybko strzelony gol może ustawić mecz, a Valencia może mieć okazję na kolejne wysokie zwycięstwo. Nic z tych rzeczy — w następnych minutach to piłkarze Las Palmas stosunkowo często pojawiali się w okolicach pola karnego „Nietoperzy”, jednak goście nie do końca potrafili skorzystać z okazji i zmusić do większego wysiłku Jaume.
Tymczasem Valencia w swoich akacjach ofensywnych była zupełnie niewidoczna. Chociaż do przerwy Blanquinegros prowadzili 1:0 to schodzących do szatni piłkarzy żegnały gwizdy. Stałym elementem dopingu fanów była także przyśpiewka ”Nuno vete ya”, która słyszalna była co kilkanaście minut.
Niestety w drugiej części gry obraz boiskowych wydarzeń nie tylko nie uległ zmianie, lecz zdecydowanie się pogorszył. O ile podczas pierwszych trzech kwadransów przyjezdni nie mieli stuprocentowych okazji i nie kontrolowali gry aż tak zdecydowanie, to miało to miejsce już w drugiej części. Las Palmas najpierw wysyłali ostrzeżenia, a po kilkunastu minutach… gol wyrównujący stał się faktem.
W 57. minucie po koronkowej akcji Tanasu dograł piłkę do Viery, a ten pewnym strzałem w okienko doprowadził do remisu. Ex-valencianista wykorzystał tym samym fatalne ustawienie linii obrony, która nie zastawiała szczelnej pułapki ofsajdowej, a głównym winowajcą był Aymen Abdennour.
Po straconym golu ponownie widzieliśmy Valencię bezsilną, bowiem — kolejny raz w tym sezonie — piłkarze Nuno wyglądali tak, jakby chcieli ruszyć na rywala, ale nie mogli. Na domiar złego urazu doznał Shkodran Mustafi, którego miejsce musiał zająć Ruben Vezo. Oprócz Portugalczyka na placu gry pojawili się również Enzo Pérez i Zakaria Bakkali.
Roszady Nuno dały tyle, co nic, bowiem do końca spotkania jedyną okazję do ponownego objęcia prowadzenia miał Aymen Abdennour, który po zamieszaniu w polu karnym z bliskiej odległości oddał uderzenie ponad poprzeczką. Ostatnie fragmenty spotkania należały do przyjezdnych, którzy nie zwyciężyli na Mestalla tylko poprzez fantastyczną dyspozycję jedynego człowieka grającego, jak na piłkarza Valencii przystało — Jaume Doménecha. 25-latek dwoił się i troił, parował piłkę na poprzeczkę, czy bronił sytuację sam na sam, dzięki czemu doszło zaledwie do kompromitacji, a nie totalnej katastrofy.
Spotkanie z Las Palmas było — mówiąc brzydko — ohydne. Kolejne ligowe spotkania w lidze to wyjazd do Sewilli oraz domowe starcie z Barceloną. Przy takiej postawie wiele wskazuje na to, że „Nietoperze” po wspominanych pojedynkach znajdą się poza TOP10.
La Liga, 12. kolejka: Valencia CF 1:1 (1:0) Las Palmas
Valencia CF: Doménech, Cancelo, Mustafi (Vezo, m. 72), Abdennour, Gayà, Javi Fuego (Enzo Pérez, m. 53), Dani Parejo, André Gomes, Feghouli (Bakkali, m. 59), Santi Mina y Paco Alcácer.
UD Las Palmas: Javi Varas, David Simón, Aythami, Bigas, Dani Castellano, Vicente, Roque Mesa (Hernán, m. 77) , Jonathan Viera, Momo (El Zhar, m. 75), Tana (Culio, m. 89) y Araujo
Gole: 1:0. M. 7: Paco Alcácer. 1:1. M. 56: Viera
KOMENTARZE
Wróciła szara rzeczywistość :/
Brawa dla Las Palmas!
Mamy dwie rzeczywistości: jedna widziana oczami kibiców i ekspertów, druga widziana oczami Nuno i jego przyjaciół, z Limem na czele.
Jestem przekonany, że Lim nie zwolni Nuno, bo kupuje od niego z bezgranicznym zaufaniem wszelkie oceny i diagnozy. Podstawowa jest taka: trzeba pozbyć się kilku piłkarzy (z naciskiem na tych, którzy przyszli za rządów Salvo i Rufete) i zastąpić ich nowymi. Negredo jest o tyle wyjątkiem, że choć był życzeniem Lima, ośmielił się zakwestionować taktykę Nuno i tym samym podważyć autorytet trenera. Mimo, że Negredo zrobił to w dość subtelny sposób, jego przekaz był czytelny.
Na wylocie są też de Paul i Orban.
Każdy kto ma trochę pojęcia o piłce i logice może zadać pytanie, dlaczego drużyna gra tak słabo, choć nie mają w tym udziału "wykluczeni"? Nuno pewnie odpowie, że nie mają motywacji, sieją zamęt, mają destrukcyjny wpływ na zespół. To zresztą buc i trenerska miernota, która na wszystko znajdzie odpowiedź i winnych, oczywiście poza sobą.
Jestem totalnie zdegustowany i zrezygnowany, bo w tym chorym układzie przyjacielsko-biznesowo-sportowym Nuno-Mendes-Lim-Alesanco (kolejny protegowany, były człowiek barcelońskiej Massi, polecony Limowi przez Laportę - kolejnego przyjaciela) mało jest miejsca na racjonalne decyzje.
Spójrzcie, na to, kto nam bramkę strzelił, znajomy Pan Viera, który u nas nie dostawał żadnych szans :)
Ale nie zdziwie się jeśli zawodnicy rzeczywiście graja przeciwko motfeuszowi, jak to było za czasów tamtego "geniusza"...
« Wsteczskomentuj