Pechowa porażka
25.11.2007; 22:37
Ronald Koeman nie zdołal zmazać haniebnej passy spotkań na el Sardinero. Valencia po raz pierwszy pod wodzą Holendra musiała uznać wyższość rywala, a katem Los Ches okazał się ich były piłkarz - Jorge López.
Nietoperze nie byli w stanie wygrać z Kantabryjskim zespołem od kiedy z zespołem rozstał się Rafael Benitez. Co więcej w spotkaniach na el Sardinero od trzech lat piłkarze Valencii nie zdołali zdobyć bramki. Tego pechowego rekordu nie udało się przerwać również dzisiejszego wieczora. Samo spotkanie nie należalo do zbyt emocjonujących a określić je można raczej mianem "piłkarskich szachów". Trzeba jednak przyznać, iż błla to gra taktyczna dwóch godnych siebie przeciwników. Oblicze meczu od pierwszej do ostatniej minuty zapowiadało podział punktów, lecz fatalna interwencja Canizaresa w 69 minucie pozwoliła gospodarzom cieszyć się ze zwycięstwa.
Z pewnością porażka z teoretycznie słabszym przeciwnikiem smakuje gorzko, lecz z przebiegu spotkania można wyciągnąć kilka pozytywnych wniosków. Grę zespołu można określić jako przyzwoitą, a największymi mankamentami był często brak zgrania poszczególnych zawodników oraz mała ilość oddawanych strzałów. Statystki meczu wyraźnie obazują przebieg spotkania, w którym Valencia starała się trzymać inicjatywę po swojej stronie, natomiast piłkarze gospodarzy nastawieni byli na szybkie kontrataki. Uboga liczba dogodnych sytuacji strzeleckich jest w miarę równa dla obydwu drużyn, lecz najważniejsza ze statystyk przemawia za zespołem Racingu. Gospodarze zdołali zdobyć upragnioną bramkę, natomiast piłkarze oraz kibice Valencii z myślami o rewanżu poczekać muszą aż do kwietnia przyszłego roku.
Składy:
Racing: Toño - Oriol, Garay, Duscher, Jorge López, Colsa, Tchité (76' Ayoze), Munitis (84' Chloe), Óscar Serrano (64' Smolarek), Pinillos, Luis Fernández
Valencia: Cañizares - Miguel, Albiol, Helguera, Caneira, Angulo (75' Morientes), Fernades (68' Joaquin), Albelda, Vicente (55' Edu), Silva, Villa
Nietoperze nie byli w stanie wygrać z Kantabryjskim zespołem od kiedy z zespołem rozstał się Rafael Benitez. Co więcej w spotkaniach na el Sardinero od trzech lat piłkarze Valencii nie zdołali zdobyć bramki. Tego pechowego rekordu nie udało się przerwać również dzisiejszego wieczora. Samo spotkanie nie należalo do zbyt emocjonujących a określić je można raczej mianem "piłkarskich szachów". Trzeba jednak przyznać, iż błla to gra taktyczna dwóch godnych siebie przeciwników. Oblicze meczu od pierwszej do ostatniej minuty zapowiadało podział punktów, lecz fatalna interwencja Canizaresa w 69 minucie pozwoliła gospodarzom cieszyć się ze zwycięstwa.
Z pewnością porażka z teoretycznie słabszym przeciwnikiem smakuje gorzko, lecz z przebiegu spotkania można wyciągnąć kilka pozytywnych wniosków. Grę zespołu można określić jako przyzwoitą, a największymi mankamentami był często brak zgrania poszczególnych zawodników oraz mała ilość oddawanych strzałów. Statystki meczu wyraźnie obazują przebieg spotkania, w którym Valencia starała się trzymać inicjatywę po swojej stronie, natomiast piłkarze gospodarzy nastawieni byli na szybkie kontrataki. Uboga liczba dogodnych sytuacji strzeleckich jest w miarę równa dla obydwu drużyn, lecz najważniejsza ze statystyk przemawia za zespołem Racingu. Gospodarze zdołali zdobyć upragnioną bramkę, natomiast piłkarze oraz kibice Valencii z myślami o rewanżu poczekać muszą aż do kwietnia przyszłego roku.
Składy:
Racing: Toño - Oriol, Garay, Duscher, Jorge López, Colsa, Tchité (76' Ayoze), Munitis (84' Chloe), Óscar Serrano (64' Smolarek), Pinillos, Luis Fernández
Valencia: Cañizares - Miguel, Albiol, Helguera, Caneira, Angulo (75' Morientes), Fernades (68' Joaquin), Albelda, Vicente (55' Edu), Silva, Villa
KOMENTARZE
Czy my zmienilismy trenera ?
wg. mnie ta gra byla podobna jezeli nawet nie slabsza od druzyny pod wodza QQ . A zachowanie Koemana na lawce czyli rekacja na boiskowe wydarzenia - zmiany itp. -> identycznie jak u QQ.
Co do meczu .
po co nam angulo ? i czemu nie bylo timo ? to na tyle ;/
Widać ta zła passa na stadionie Racingu trwa dalej :( oby nie było tak w innych spotkaniach np w środe :(
AMUNT CHE !!!
Timo pokazał na co go stać już, może spokojnie wykopać Santiego z bramki- ten drugi myśli raczej o kasie i wolnym czasie, nie o grze, oczywiście z całym szacunkiemm dla niego bo zrobił dużo, ale przeginać nie wolno bo traci na tym cały klub.
Mamy Butella no i Timo, Cani niech się zajmie trenowaniem bramkarzy bo na samą grę się nie nadaje.
Wkurzyłem się, bez kitu
Szkoda ze nie udalo sie odrobic dwoch punktow do lidera, ale spojrzmy na to tak: dobrze ze nasza strata powiekszyla sie tylko o jedno oczko.
O tym meczu trzeba zapomniec i walczyc dalej, okazja do rehabilitacji jest juz w srode. Valenica nie stracila jeszcze sznas na awans w LM i przy dobrym ukladzie w naszej grupie, szczypcie szczescia wyjdziemy z tej "trudnej" grupy, a wiec mam nadzieje ze w LM Valencia nie powiedziala jeszcze ostatniego slowa.
Po 70 min. meczu mieliśmy oddane 2 strzały!!! To jakiś koszmar. W takim razie powinniśmy strzelać chociaż z daleka. Racing strzelił i fuksem piłka wpadła do bramki. Od dłuższego czasu to jest nasza pięta achillesowa. Kiedyś Baraja dość często strzelał z dystansu. Albelda też czasami coś huknął. Teraz w tym aspekcie gry jest b. cienko.
Ogólna niemoc, indywidualizm, brak zespołowości, brak pomysłu i "głębokości" w grze. Najjaśniejszą postacią był Vicente, najmniej widoczną Villa (już w meczu Hiszpanii z Irlandią tylko był, a nie grał), a o Fernandesie lepiej nie wspominać.
Na razie zmiana trenera nic nie wniosła. Problem siedzi gdzieś głęboko. Logika podpowiada, że jeśli Valencia nie była w stanie zrobić krzywdy Racingowi, nie ma szans na zwycięstwo z Schalke. Największy problem to pomoc, która wykazuje zastraszającą niemoc. Na cud można liczyć tylko wtedy, gdy nasi pokażą wreszcie jaja (w przenośni oczywiście).
P.S.
Uzgodniono, że Gavilan zostanie wypożyczony do końca sezonu do Racingu.
No i wypożyczenie Gavilana może zwiastować jakieś zakupy, bo zwolni się miejsce w kadrze. Osobiście stawiam że to będzie lewy obrońca, a nie żaden VdV...
Santi zawalił bramkę, fakt, a czego nikt nie napisze że zawalił obrońca który pozwolił oddać strzał z czystej pozycji??
chyba wszyscy zapomnieli że Angulo grać potrafi, zapomniana już bramka z Realem Madryt??
mecz nie wyszedł całej drużynie a niektórzy chcą wywalić z klubu jednego piłkarza :/
LSW--> oglądałeś mecz, czy po prostu takie bzdury wypisujesz dla zasady. Jeżeli nie widziałeś bramki to dostępna jest w dziale Video.
Bramkę widziałem i przyznałem że Santi zawalił ale obrońcy nie powinni pozwlać na taki strzały.
Mój koment dotyczył tego, że zrobiło się modne krytykowanie niektórych graczy mimo że wszyscy zagrali słabo.
Dlaczego nikt nie na pisze "Ville powinni wyrzucić z klubu"
Villa wczoraj gola nie strzelił, nie zaliczył nawet asysty, a jako napastnik jest oceniany wg zdobytych goli.
Jak VCF przegrywają to cały czas tylko wina Angulo, Canizaresa, Baraji i co dla niektórych Joaquina. Cała drużyna grała słabo jak każdemu należy się krytyka.
A komenty (po każdym nieudanym mecz), typu "Angulo won z klubu" robią się już żałosne.
powinno być:
Cała drużyna grała słabo i każdemu należy się krytyka.
Heh... potrzebny jest cud, by ograć Schalke i walczyć o awans do 1/8 finału LM.
@J15 żałosny jest Twój komentarz.
Klub wywalił przecież 18 mln euro na Fernandesa nie po to, żeby grzał ławę. Chciałbyś, żeby w pomocy zagrał np. Arizmendi?
Co do Santiego - rzeczywiście miał wpadkę, ale Hildek też nie błyszczy tak, żeby trener przestał mieć wątpliwości.
Ale pierwsze efekty pracy Koemana są widoczne - drużyna utrzymuje się dłużej przy piłce. Szkoda tylko, że na tym poprzestaje i jakby nie stara się stwarzać sytuacji do zdobycia goli. Trochę cierpliwości.
Dobrze, że Vicente gra lepiej i jest zdrowy.
Nadszedł czas by to sobie wreszcie powiedzieć: Fernandes to kolejny przypadek "wiecznego talentu". Szkoda, szkoda, szkoda kasy. Wystarczyło dorzucić ze 2 mln i byłby Moutinho lub Kallstroem...
To może najpierw należałoby zainwestowac w porządnych skautów???
Mruwek mógłbyś zapodać linka do skrótu z tego meczu
byłbym bardzo wdzięczny
Powtórzę coś co kilkukrotnie pojawiało się już w tym serwisie. Głupia mentalność kibiców VCF - jeżeli wygrywamy, to wszyscy wpadają w euforię i spodziewają się wygrania LM, a po jednej porażce wylewa się całe wiadra pomyj na zespół. Co to k..wa ma być?!
Weźcie ludzie głębszy oddech i zastanówcie się nad tym co piszecie. Rozumiem, że można być rozgoryczonym po tak głupiej porażce, ale świat się przecież nie zawalił. Ważne, że Koeman pokazał, że ma pomysł na zespół (nie jestem ani też nie byłem entuzjastą Holendra) i myślę, że niedługo zespół będzie się prezentować lepiej.
Powtórzę więc jeszcze raz: nie należy wpadać w skrajności, chociażby ze względu na własne zdrowie emocjonalne. Tyle ode mnie. Ciao
Do rozmów na ten temat doszło przed niedzielnym meczem obydwu zespołów w 13. kolejce Primera Division. Racing wygrał 1:0, co tylko mogło utwierdzić młodego pomocnika w przekonaniu, że pobyt w Racingu nie musi być zesłaniem.
Gavilan jest wychowankiem Los Ches, ale do tej pory rozegrał zaledwie kilkanaście spotkań w pierwszej drużynie. W obecnej edycji tylko trzy razy pojawił się na boisku w meczach ligowych. Swój talent piłkarz ten objawił szerszej publiczności dwa lata temu na wypożyczeniu w Getafe.
jestes smieszny!
i popraw mnie jesli sie myle, ale flores rowniez wystawial canizaresa.
nie wiem czy koeman to dobry wybor mam spore obawy i watpliwosci, ale wiem ze jest to lepszy trener od poprzedniego, bowiem w przeciwienstwie do floresa jest pokorny i co najwazniejsze rozmawia z pilkarzami o tym czego oczekuje..
« Wsteczskomentuj