Helguera: "Koeman to bardzo zdyscyplinowany szkoleniowiec"
13.11.2007; 21:11
Ivan Helguera podzielił się dziś swoją oceną o nowym szkoleniowcu Valencii. Były piłkarz Realu twierdzi, iż Ronald Koeman to człowiek bardzo ceniący sobie dyscyplinę, jednak nie jest człowiekiem, który w pełni podporządkowuje dużynę ścisłemu rygorowi.
"Koeman to człowiek, który bardzo dużo uwagi zwraca na dyscyplinę, a mi bardzo dobrze współpracuje się z takimi trenerami. Nie jest on jednak zbyt rygorystyczny, lecz stara się w jak najlepszy sposób kontaktować z zawodnikami, by w pełni przekazać swoją wiedzę." Takimi słowami określił Ronalda Koemana były zawodnik Realu Madryt. Co do osobistych kontaktów ze szkoleniowcem Helguera wyznał: "Koeman rozmawia ze mną często, ponieważ należę do bardziej doświadczonych zawodników, razem pracujemy nad tym jak usprawnić grę formacji defensywnej drużyny."
Piłkarz wypowiedział się również na temat sytuacji psychicznej drużyny i określił ją jako dobrą, niemniej wyznał, iż "zawsze jest miejsce na poprawę". Helguera podzielił się również swoimi spostrzeżeniami na temat kibiców Ches i presji, którą wywierają na swoich ulubieńców. "Gdy wygrywamy wszystko jest w jak najlepszym porządku, kiedy jednak przegrywamy wszyscy uznają to za katastrofę". Taka sytuacja nie dziwi jednak zawodnika, który spotykał się z podobną jeszcze za czasów gry w Realu Madryt. "Apetyt rośnie w miarę jedzenia - drużyna bardzo dobrze radziła sobie w ostatnich latach, dlatego też i kibice stali się bardziej wymagający".
"Koeman to człowiek, który bardzo dużo uwagi zwraca na dyscyplinę, a mi bardzo dobrze współpracuje się z takimi trenerami. Nie jest on jednak zbyt rygorystyczny, lecz stara się w jak najlepszy sposób kontaktować z zawodnikami, by w pełni przekazać swoją wiedzę." Takimi słowami określił Ronalda Koemana były zawodnik Realu Madryt. Co do osobistych kontaktów ze szkoleniowcem Helguera wyznał: "Koeman rozmawia ze mną często, ponieważ należę do bardziej doświadczonych zawodników, razem pracujemy nad tym jak usprawnić grę formacji defensywnej drużyny."
Piłkarz wypowiedział się również na temat sytuacji psychicznej drużyny i określił ją jako dobrą, niemniej wyznał, iż "zawsze jest miejsce na poprawę". Helguera podzielił się również swoimi spostrzeżeniami na temat kibiców Ches i presji, którą wywierają na swoich ulubieńców. "Gdy wygrywamy wszystko jest w jak najlepszym porządku, kiedy jednak przegrywamy wszyscy uznają to za katastrofę". Taka sytuacja nie dziwi jednak zawodnika, który spotykał się z podobną jeszcze za czasów gry w Realu Madryt. "Apetyt rośnie w miarę jedzenia - drużyna bardzo dobrze radziła sobie w ostatnich latach, dlatego też i kibice stali się bardziej wymagający".
KOMENTARZE
Jeśli sobie dobrze przypomnisz jego filozofią było nie zaprzyjaźniać się z piłkarzami - trzymać odpowiedni dystans. I to jest ok.
Jednak cechą charakterystyczną pracy Floresa, szczególnie w ostatnim okresie, był właśnie brak indywidualnych rozmów, dialogu, jedynie odbywało się grupowe pranie, krytykowanie zawodników, często publicznie.
I na tym m.in.Flores się przejechał - stracił kontakt z drużyną, a zwłaszcza z jej kapitanami - Albeldą i Barają.
Na marginesie - czy Flores był kiedykolwiek obecny na meczach Mestallety?
Ze zdjęć wykonywanych na treningach widać było wyraźnie, że jego stosunki z piłkarzami wcale nie są takie znów chłodne i oficjalne - sam grywał z nimi na treningach, wiele zdjęć uchwyciło go przy jakimś piłkarzu, podczas rozmowy. Nie wiem kto wymyślił dziwny mit, o zupełnym braku rozmów Floresa z piłkarzami, ale to wg mnie pod niedorzeczność podchodzi.
Jeśli chodzi o krytykowanie zawodników w pomeczowych wywiadach, to moim zdaniem i tak było jej za mało - skoro piłkarze tacy jak Albelda w meczu robili wszystko, aby nic nie robić, to chyba publiczna krytyka powinna ich przywrócić do porządku.
Wracając jeszcze do dialogu z zawodnikami - któż z nas może wiedzieć jaki naprawde był Flores? Jak i o czym rozmawiał z piłkarzami w szatni, czy na treningach? W jednym newsie padło stwierdzenie, że Koeman rozmawia z piłkarzami indywidualnie, więc wyprowadzono z tego teorię, że Quique w ogóle nie rozmawiał ze swoimi podopiecznymi. Patrząc choćby na treningowe zdjęcia, ja mam tutaj zupełnie odmienne zdanie.
Gloryfikacja Floresa? Ale chyba nie bardziej absurdalna niż jego stała krytyka, i posądzanie o każde zło na świecie.
A to że wyciągasz Pedro wnioski czytając hiszpańską prasę widać jak na dłoni, jednakowoż szkoda, iż nie zawsze opierasz się na całych tekstach, a zdarza Ci się, że cytujesz nagłówki czy nawet same tytuły, umiejętnie je sobie przerabiając.
Jest oczywiste, że nie rozumiem wszystkiego, bo za słabo znam hiszp. Ale nawet jeśli nie rozumiem pewnych fragmentów, rozumiem myśl autora, a gdy tej nie potrafię ogarnąć, nie wypowiadam się na taki temat.
Jestem pewien, że ty też wszystkiego nie rozumiesz.
Co do uwagi na temat kompilacji (wybiórczej oczywiście)z tytułów itd. twoja sugestia mnie rozbawiła.
Widzę jedno: nie potrafisz pogodzić się z tym, że ktoś inny ma swój punkt widzenia, który nie jest zbieżny z twoim.
A wracając do meritum - nie ulega wątpliwości, że Flores zrobił dużo dobrego, ale w którymś momencie się pogubił i nie był w stanie pociągnąć drużyny. I tyle.
Ależ ja potrafię zrozumieć inną opinię, daleki jestem od uważania iż każdy powinien w swoim mieszkaniu Floresowi postawić mały ołtarzyk z wiecznym ogniem, ale doprawdy nie mogę zrozumieć tych wszystkich mitów, które natworzyły się tak obficie w miesiącach Floresa w Valencii, a które pokazują go jako trenera, którego każdy z nas widziałby w Barcelonie czy Realu. A część z tych mitów propagowałeś również Ty sam. Żeby nie było niejasności - mam tu na uwadze mit o Quique, który wprowadza zamęt w zespole, który ze wszystkimi się kłóci, jednocześnie z nikim nie rozmawiając, który łamie kości zawodnikom na treningach, i który sprawia że pękają im więzadła podczas meczów. I który za nic nie zna się na taktyce, bo gra dwoma defensywnymi pomocnikami w środku, miast kim bardziej kreatywnym. (choć zdrowy taki osobnik dawno u nas nie istniał).
Myślę, że nie ma sensu wdawać się w szczegółową polemikę.
Co do tłumaczenia - nie korzystam z translatora, wspomagam się słownikiem.
Masz rację, że dalsze dyskusje raczej nie mają sensu, bowiem tego od czego się zaczęło - czyli od ignorowania piłkarzy przez trenera - nie sposób sprawdzić, bez pytania o to samego Quique, bądź samych piłkarzy.
« Wsteczskomentuj