sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Jonathana Lópeza przypadek

Mateusz Lichwa, 19.02.2015; 19:29

Niedoszła gwiazda wróciła do Walencji

Jonathan López dołączył do Getafe latem ubiegłego roku z zamiarem zadebiutowania w Primera División. 33-letniemu bramkarzowi udało się zrealizować swój cel dopiero niedawno, kiedy to zaliczył pełne 90 minut w starciu z Sevillą. Tydzień po wyczekiwanym debiucie López wrócił do Walencji, gdzie przyszło mu zagrać na stadionie, na którym mógł występować w koszulce z nietoperzem na piersi. Nie wszystko potoczyło się jednak po myśli Jonathana...

Jonathan López przybył do Valencii w wieku 14 lat, tuż po zgrupowaniu młodzieżowej kadry Hiszpanii, gdzie walczył o miejsce w bramce z Ikerem Casillasem i Pepe Reiną. Obiecującym goalkeeperem interesowały się także Real Madryt i FC Barcelona, jednak występujący w asturyjskim Alcazarze CF López zdecydował się kontynuować swój dynamiczny rozwój w ekipie „Nietoperzy”.

Młody Asturyjczyk dołączył do drużyny cadete i miał decydujący wpływ na triumf swojego zespołu w finale Mistrzostw Hiszpanii, w którym Valencia po serii rzutów karnych pokonała Real Madryt. López obronił 3 z 4 „jedenastek”, pokonując tym samym w korespondencyjnym pojedynku Ikera Casillasa.

Sukces nadszedł jednak zbyt wcześnie dla młodego Jonathana. W młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii U-15, U-16 i U-17 López pełnił rolę podstawowego bramkarza kosztem samego Ikera Casillasa. Ponadto Asturyjczyk w wieku 15 lat zaliczył debiut w występującej w 3. lidze Mestallecie, a rok później udał się z pierwszym zespołem Valencii (prowadzonym wówczas przez Claudio Ranieriego) na przedsezonowy okres przygotowawczy. Młody Hiszpan w międzyczasie podpisał także kontrakt wiążący go z firmą Nike.

Podczas sezonu poprzedzonego pretemporadą z pierwszą drużyną, López otrzymał ofertę, która mogła zmienić jego życie. W maju Jonathan udał się na Mistrzostwa Europy U-16, odbywające się w Wielkiej Brytanii, gdzie wraz z drużyną zdobył brązowy medal. Swoją dobrą postawą młody portero zwrócił uwagę Gianluki Viallego, ówczesnego trenera Chelsea, który zapragnął ściągnąć obiecującego bramkarza do Londynu. López wrócił więc do Walencji z ofertą Londyńczyków, którzy byli wstanie zapłacić klauzulę odstępnego, wynoszącą 500 milinów peset (3 miliony euro).

Valencia nie pozwoliła jednak, by tak wielki talent odszedł z klubu. Pedro Cortes (ówczesny prezydent klubu — przyp. red.) wyrównał ofertę Chelsea, oferując Jonathanowi 7-letni kontrakt z pensją 70 milinów peset (420 tysięcy euro) rocznie. W ten sposób Valencia zabezpieczyła sobie przyszłość jednego z największych klejnotów hiszpańskiego futbolu.

17-letni Jonathan jeszcze jako utalentowany, młody bramkarz Valencii

Sam López określa tę decyzję jako swoją „drogę krzyżową” i jednocześnie „zbawienie”, bowiem od tego czasu jego kariera zaczęła się załamywać. W drugim sezonie Ranieriego na ławce szkoleniowej Los Ches Jonathan należał do kadry pierwszego zespołu Valencii. „Nietoperze” triumfowały w Pucharze Króla, jednak Lópezowi nie udało się zadebiutować w ekipie prowadzonej przez Włocha. Wraz z przybyciem do Valencii Hectora Cupera otworzyła się przed Jonathanem szansa na wypożyczenie. Argentyńczyk zablokował jednak transfer młodego bramkarza, przez co ten spędził następne dwa sezony, oglądając mecze Valencii z wysokości ławki rezerwowych lub trybun Estadio Mestalla.

W sezonie 2001/02 20-letni López został wypożyczony do drugoligowej Numancii, gdzie zaliczył wspaniałą kampanię, będąc najmłodszym bramkarzem w lidze. Rok później bramkarz został ponownie wypożyczony, tym razem do asturyjskiego Realu Oviedo. Jonathan zagrał w większości ligowych spotkań, jednak jego zespół spadł do 3. ligi. Bramkarz był natomiast bardziej rozpoznawalny ze względu na zjawianie się ośrodku treningowym klubu w nowiutkim Porsche, niż z powodu sowich wyczynów boiskowych.

Problemy z wagą towarzyszyły Jonathanowi przez całą karierę, co było nadmiernie widocznie po jego powrocie z wakacji. Brak ofert dla Jonathana zmusił klub do pozostawienia bramkarza w szeregach Mestallety, jednak Voro, ówczesny trener drugiej drużyny „Nietoperzy”, nie chciał Lópeza w swoim zespole i Jonathan musiał odejść do grającej w 4. lidze Valencii C.

Wielka nadzieja cantery, zarabiająca 420 tysięcy euro rocznie, grała w 4. lidze. Jego zarobki były większe niż pensje niektórych piłkarzy grających wtedy w Primera Division, jednak jego wydajność na boisku była zupełnie niewspółmierna z ilością pobieranych pieniędzy. Po skończonym sezonie López rozwiązał kontrakt z Valencią i odszedł do Córdoby, gdzie również mu się nie powiodło.

To spowodowało, że 26-letni wówczas López postanowił w 2007 roku skończyć karierę. Pewnego dnia otrzymał jednak ofertę, która mogła zmienić jego życie. Walencki trener, Quique Hernandez, który pamiętał jeszcze błyskotliwą karierę Jonathana w canterze Valencii, postanowił dać mu szansę w prowadzonym przez niego Albacete.

Powrót do Albacete był drugą szansą dla 26-latka.

López przybył do nowego klubu z 14-kilogramową nadwagą, jednak dzięki ciężkiej pracy stał się podstawowym bramkarzem zespołu i zdobył Trofeo Zamora, występując w 48 spotkaniach Segunda División. Po udanej kampanii Jonathan podążył drogą Quique Hernandeza i odszedł do Levadiakosu. Przygoda bramkarza z greckim klubem zakończyła się jednak przedwcześnie ze względu na złe relacje Hiszpana z prezydentem klubu.

Nieudany pobyt Jonathana w Roquetas i w Burgos spowodował, że López musiał ponownie przemyśleć swoją dalszą karierę. Nadzieję bramkarzowi przywróciła oferta z greckiej Verii FC, gdzie spędził 2 udane sezony. Wreszcie, w lecie 2014 roku, po wielu latach tułaczki pojawiła się przed Lópezem szansa powrotu do Primera División. Jego usługami zainteresowane było Getafe, a bramkarz bez wahania podpisał kontrakt z madryckim klubem.

Na debiut w Primera Division López musiał czekać przez ponad pół sezonu, a miał on miejsce na kolejkę przed spotkaniem na Mestalla. Kibice Valencii mieli okazję ujrzeć jedną ze swoich największych pereł, której wszystko przyszło bardzo łatwo i która stała się jedną z pierwszych „zepsutych zabawek” hiszpańskiego futbolu.

Post użytkownika VCF.PL.

Kategoria: Felietony | PlazaDeportiva skomentuj Skomentuj (2)

KOMENTARZE

1. idler20.02.2015; 01:58
idlerFajny artykuł i fajna ciekawostka! Oby takich więcej :)
2. Y4R020.02.2015; 21:36
Ale mnie autor zaskoczył. Kojarzę te lata, ale o tym bramkarzu aż tyle nie wiedziałem. Czy mi się wydaje, ale czytając ten artykuł chyba Valencia zepsuła tego piłkarza. Może lepiej mu było odejść do Chelsea. Nie znam szczegółów więc ktoś może mnie poprawić jak źle rozumuję.
Artykuł świetny.