sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia vs. Atlético — zapowiedź

Krystian Porębski | Maciej Koch, 04.10.2014; 14:36

Po 17 punktów

Choć w 7. Kolejce spotkań Valencia spotka się z mistrzem Hiszpanii, Nuno i jego ekipa nie zamierzają składać broni. Celem jest zwycięstwo, nikt nie chce zadowalać się zaledwie remisem. Drużyna Simeone jednak powoli wraca na odpowiednie tory, więc będzie to trudne spotkanie.

Historia pojedynków

Aż 157 razy mierzyły się obie drużyny. Valencia więcej pojedynków ma tylko z Barceloną, Realem i Athletikiem. Dotychczasowa rywalizacja była wyjątkowo wyrównana. 58 wygranych Blanquinegros jeden tryumf mniej po stronie Rojiblancos oraz 42 remisy. Jeśli chodzi o bramki, delikatna przewaga „Nietoperzy”, 234:228. Jeśli chodzi o kary indywidualne, to zdecydowanie ich średnia jest powyżej przeciętnej, co na pewno nikogo nie dziwi, meczep omiędzy obiema drużynami zawsze budziły wiele emocji. Pierwsze starcie to sezon 1934/35, 5:2 dla Atlético, w rewanżu tryumfowała jednak Valencia 2:0. Ostatnie mecze to jednak dominacja madrytczyków. Wygrywali trzy razy, padły także dwa remisy, a zaledwie raz tryumfowała ekipa z Mestalla. Było to 3 listopada 2011 roku, w meczu ligowym w Walencji. Zwycięską bramkę strzeli Roberto Soldado po asyście Adila Ramiego.

Okiem Rojiblancos

Fragment przygotował Maciej Koch, redaktor ¡Olé! Magazyn oraz kibic Atlético

Zazdrosna Valencia rzuci wyzwanie Atlético?

Atlético nie ma czasu na odpoczynek. Pomimo napiętego terminarza, jutrzejszej wizycie w Walencji przyświeca jeden jedyny cel: przejąć pozycję wicelidera tabeli.

Simeone z całą grupą trenował tylko raz, w piątek. „Wysiłek nie podlega dyskusji” – zwykł mówić mentor Los Rojiblancos, ale organizmu nie da się oszukać i Argentyńczyk będzie zmuszony rotować składem jeżeli chce uniknąć gorzkiego rozczarowania. Jutro prawdopodobnie zadebiutuje Jesús Gámez (Juanfran grał do tej pory wszystko, jak leci), do pierwszej jedenastki wrócą z kolei Siqueira i Antoine Griezmann. Pozostała ósemka to pierwszy garnitur: Moyá, Godín, Miranda, Gabi, Tiago, Koke, Arda i Mandżukić. Będę mocno zaskoczony jeśli Simeone kogoś z tej listy posadzi na ławce.

Atlético ciągle szuka swojej optymalnej formy. Mijający tydzień miał określić jak potoczy się ten sezon dla mistrzów Hiszpanii. W Lidze Mistrzów, choć nie bez problemów, Los Colchoneros pokonali Juventus Turyn dzięki czemu rywalizacja w grupie A rozpoczęła się na nowo. Ligowe pojedynki z Sevillą i Valencią mają rozjaśnić w głowach dziennikarzy i kibiców, którzy nie są pewni tego, jak wysoko w tym sezonie mierzy Diego Simeone. Argentyńczyk przed sezonem zapowiadał rywalizację o trzeci stopień podium z Sevillą, Bilbao i Valencią, ale efektowny styl w jakim Atlético odprawiło Sevillę znów uruchamia myślenie o (nie)możliwości obrony mistrzostwa. Wygląda więc na to, że tak jak w poprzednim sezonie do samego końca zastanawiano się czy Atlético jest w stanie zagrać duopolowi na nosie nie będąc pewnym odpowiedzi, tak teraz do końca będziemy wierzyć/wątpić w zdolność obrony prymatu w Hiszpanii przez madrytczyków. Simeone w rywalizacji z Barceloną i Realem stawia Atlético w roli underdoga. Mierzy siły na zamiary czy puszcza zasłonę dymną? Nieprędko się przekonamy.

A Valencia? Nie chcę się przemądrzać na jej temat, bo pisząc dla strony o „Nietoperzach” wiem, że stąpam po niepewnym gruncie, więc wolę uniknąć niepotrzebnego faux pas. W pełnym wymiarze czasowym widziałem ich tylko w inauguracyjnym starciu z Sevillą. Obyło się bez zachwytów, chociaż od razu polubiłem Nuno Espirito Santo. Szczerze muszę przyznać, że przedwcześnie przykleiłem mu łatkę kolejnego „wynalazku” Jorge Mendesa. Już dołączył do grona moich ulubionych szkoleniowców na Półwyspie Iberyjskim (jutro oszczędzi mi widoku João Pereiry za co jestem mu bardzo wdzięczny!) i bez fałszywej życzliwości mogę stwierdzić, że chciałbym zapanowania kultu „Nunismo” w stolicy Lewantu. Niech Cholo i Nuno będą dla ligi hiszpańskiej tym, czym dla XVII-wiecznej Europy była odsiecz wiedeńska.

Z mojego punktu widzenia, pojedynek z Atléti ma dla Valencii ogromną wagę. Jeśli go przegrają, może pojawić się zwątpienie i perspektywa błyskawicznego „zjazdu” zajrzy piłkarzom Espirito Santo w oczy. To przypomina mi sytuację z sezonu 2010/11, gdy „Los Ches” wystartowali z równie dobrze. Po sześciu meczach zgromadzili wtedy aż 16 punktów (5 zwycięstw i właśnie remis z Atléti), ale Valencia zaliczyła przykre lądowanie po przegranej z Barceloną. Od tamtej pory gubili punkty na potęgę – przegrali u siebie z Majorką, zremisowali z Saragossą, a na domiar złego pokonała ich Sevilla. Dzisiejsza Valencia to inna bajka i przypuszczam, że na Mestalla pójdą na całość. Nietoperze mają przecież prawo być zazdrosnym o pozycję Atlético w światowej piłce. Nie dalej jak dwa lata temu zajęli miejsce na podium, teraz renomę trzeciej siły w Hiszpanii mają Rojiblancos. A przecież z walenckich serc wciąż biła duma i to z jeszcze innego powodu: byli tymi, którzy jako ostatni potrafili przeciwstawić się duopolowi zdobywając mistrzostwo w 2004 roku.

Fanatycy Valencii zadbają o wspaniała atmosferę. Przygotowywana jest (ponoć) zapierająca dech w piersiach oprawa, a poszczególne grupy kibicowskie zachęcają do przyjścia na stadion już na godzinę 14:00, dwie godziny przed gwizdkiem Teixery Vitienesa. Na Atlético to może nie zrobić wrażenia, wszak najważniejsze trofea wygrywali i na Nou Camp i Santiago Bernabéu. Mi osobiście dużą radość z celebrowania tej potyczki zabierają władze ligi. Zastanawiam się co jest większym absurdem: zaplanować taki mecz na godzinę 16:00 czy dać gwizdek Teixerze Vitienesowi na takie partido?

Atléti od powrotu do Primera División w Walencji wygrało tylko dwa razy, chociaż ostatnio zaledwie pół roku temu. Przekaz mediów jest jednak jednoznaczny – Mestalla dla Atlético to piekło. To nie jest pierwszy raz kiedy zawodnicy Atlético stoją w obliczu niekorzystnych statystyk i widma porażki. Przed ekipą „El Cholo” kolejne wyzwanie z gatunku najtrudniejszych. Mestalla czeka.

P.S. Podzielmy się punktami. Remis nikogo nie skrzywdzi, nikomu nie zaszkodzi. Życzyłbym sobie 0:0, ale z dużą ilością sytuacji stykowych w obydwu „szesnastkach”. Tylu, żeby kibice obu drużyn mogli w myślach przekląć w 90 minucie: „już ich mieliśmy”, ale takiego, by fani żadnej ze stron nie musieli się wstydzić i by z optymizmem wyczekiwali następnych ligowych bitew. Jak to się u Was mówi? Amunt!

Po staremu

Powoli powinniśmy przyzwyczajać się do typowej jedenastki. Na ten moment, wydaje się, że zmienić ją może tylko powrót Negredo. Na mecz z Atlético, Valencia ma wyjść w następującym składzie: Alves; Barragán, Mustafi, Otamendi, Gayá; Fuego, Parejo, Gomes; Rodrigo, Piatti, Paco. Mimo dobrej formy Carlesa, argentyński lewoskrzydłowy jest faworytem Nuno, podobnie ma się sprawa z Vezo i Mustafim. Niemiec po powrocie do formy wydaje się być numerem dwa wśród stoperów. Trener trzyma się także kurczowo trójki w środku pomocy, robiąc niezbędne roszady tylko w trakcie meczu. Sytuacja z napastnikami wygląda podobnie. Na pewno jednak Valencia musi pokazać coś specjalnego. Choć gra Rojiblancos niespecjalnie się układa, nadal organizacja gry defensywnej stoi na wysokim poziomie. Widać to było choćby w meczu z Juventusem. Włoska drużyna miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, jednak nie potrafiła znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Moyę. Nie próbowała strzałów z dystansu, grała głównie skrzydłami i tu właśnie leży szansa Valencii — gra środkiem pola, zejścia ze skrzydeł i strzały z dystansu. Do tego, trzeba będzie grać dobrze jeśli chodzi o obronę stałych fragmentów gry, gdyż w nich madrycka drużyna świetna jest już od dawna.

Maciej Koch w swojej części napisał o 0:0, wydaje się, że jest to bardzo prawdopodobny wynik. O końcowym wyniku mogą zadecydować detale, trudno przewidywać, aby któraś z drużyn osiągnęła dominację w tym meczu, choć to oczywiście po Valencii podziewa się większego posiadania piłki. Madrytczycy jednak lubią grać z kontry, wiec na pewno nie będą zasmuceni takim faktem.

Przypominamy o tegorocznych edycjach Forumowego Typera oraz nowości, Fantasy Lidze VCF.pl.

UWAGA! Jeśli sądzisz, że mógłbyś wspomóc swoją ulubioną stronę w tworzeniu pakietu meczowego i chciałbyś by twoje przemyślenia trafiały do newsów, masz taką możliwość. Wystarczy, że napiszesz post na Twitterze, w treści którego zamieścisz hashtag: #VCFpl. Najbardziej błyskotliwe opinie będą publikowane w zapowiedziach, pomeczówkach czy ocenach redakcji, a najciekawsze z nich trafią na nasz facebook’owy fanpage.

Wszystkich kibiców zapraszamy serdecznie do odwiedzenia naszego kanału IRC! oraz strony Lajfy.com, gdzie w trakcie meczu trwać będzie relacja tekstowa.

Kategoria: Ogólne | własne skomentuj Skomentuj (0)

KOMENTARZE

Nie ma żadnych komentarzy.