Podmadrycki gwałt ze skandalem w tle
30.03.2014; 22:59
Valencia na kolanach
Z zespołu, który jeszcze do niedawna liczył się w walce o puchary europejskie, Valencia stała się zespołem, który obecnie ma 10 pkt. przewagi nad strefą spadkową. W ostatecznym meczu o być albo nie być wśród ligowej czołówki, podopieczni Pizziego zaprezentowali się fatalnie, a obraz nędzy i rozpaczy dopełnił Mathieu, który w ostatnich minutach dał się sprowokować Leonowi i otrzymał czerwoną kartkę za uderzenie w twarz.
Tradycyjnie, Juan Pizzi od pierwszej minuty wystawił identyczną jedenastkę, jaką testował na ostatnim przedmeczowym treningu. Do bloku defensywnego wrócili Barragan i Senderos, Keitę zastąpił Oriol, a na szpicy ataku straszyć rywali miał Jonas.
Mecz z dużym entuzjazmem rozpoczęli miejscowi, a ich huraganowe ataki przyniosły efekt dość szybko, bo po zaledwie sześciu minutach. Dani Parejo posłał precyzyjne dośrodkowanie z narożnika boiska, a z lecącą piłką spotkał się Vargas kierując ją do sieci. Rzut rożny tak właśnie został zamieniony na gola! 1:0!
Valencia w pierwszych piętnastu minutach zdecydowanie miała inicjatywę nad meczem, jednak podobnie, jak w czwartek z Almerią okazało się to złudne. Już po jednym z kontrataków o tym, że Getafe nie warto lekceważyć dałdo zrozumienia Ciprian Marica, który z woleja szukał szansy na pokonanie Guaity. Wychowanek walenckiego klubu nie dał się zaskoczyć i odbił zmierzając do siatki piłkę na rzut rożny, po którym również popisał się udaną interwencją, tym razem po główce Lopeza.
Podmadrycki zespół wyraźnie poczuł krew dalej szukając swojej szansy jednocześnie zdając sobie sprawę, że stać go na przełamanie fatalnej passy szesnastu meczów bez wygranej. Nagle w trzy minuty, to, co przed meczem wydawało się niemożliwe, stało się jak najbardziej realne – Getafe wyszło na prowadzenie. Najpierw długie podanie otrzymał Lafita i przy nad wyraz biernej postawie Senderosa i Barragana oddał strzał zza pola karnego, który wylądował w siatce. Drugi cios zadał Ciprian Marica. Rumun, także przy fatalnej grze obronnej miejscowych wykorzystał dośrodkowanie z lewej flanki i pokonał niezdecydowanego Guiatę. Konsternacja, w mig 1:2!
Tuż po wznowieniu gry, po utracie gola Valencia dała znak, że łatwo nie odda tego meczu. Do przodu lada moment popędził Fede, który zauważył będącego na polu karnym Parejo. Dani, choć to dla niego nietypowe, oddał strzał głową. Piłka pierw przelobowała Codinę, by ostatecznie odbić się od poprzeczki i spaść pod nogi Vargasa. Dobitka Chilijczyka została jednak szybko przyblokowana i skończyło się na rzucie rożnym.
Chwilę później fantastycznym podanie za linię defensywy przyjezdnych popisał się Javi Fuego. Do futbolówki dopadł Vargas i kiedy wydawało się, że pokonana Codinę oddał strzał… prosto w niego. Po pierwszej połowie Valencia przegrywała, ale w drugiej połowie zapowiadało się dość intersujące spotkanie. Jednakże wcale tak nie było. Piłkarze Pizziego na murawę wyszli ospali i sprawiali wrażenie braku chęci gry. Ale po kolei…
Po wznowieniu gry to Getafe mogło trzeci raz wbić gola miejscowym. Po rzucie rożnym piłka znalazła drogę do siatki za sprawą Lisandro Lopeza, ale kiedy ten zaczął celebrować ów trafienie sędzia podniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną. Tymczasem Valencia jedyne okazję stwarzała po rzutach rożnych, ale świetnie spisywał się stojący między słupkami bramki, Codina, który w ciągu kilku minut obronił uderzenie Senderosa i… Lopeza.
Jeszcze jedną wartą uwagi sytuacje stworzyli rezerwowi – Feghouli i Paco. Ten pierwszy przeprowadził akcje prawą flanką znajdując na piętnastym metrze ustawionego Hiszpana, który bez namysłu huknął na bramkę Coidny! Golkipera Getafe tym razem uratowała poprzeczka, a piłka na tyle mocno odbiła się od niej, że Vargas nie miał szans na lepszą dobitkę.
W końcówce Los Ches dobił Pedro Leon. Stratę piłki na swojej połowie wykorzystał Lacen, który błyskawicznie uruchomił wspominanego Leona, a ten umieścił piłkę w bramce ustalając wynik meczu na 3:1. Spotkanie kończyło się w niemiłych okolicznościach, bowiem czerwoną kartkę za bójkę z prowokującym Leonem otrzymał Jeremy Mathieu, ale o tym więcej niebawem.
Walenccy piłkarze kompletniej zaprzeczyli temu, co przed spotkaniem mówił Juan Pizzi. Szanse na Europę poprzez ligowe zmagania stają się tylko iluzoryczne, ale jedyną nadzieją na uratowanie tego sezonu jest Liga Europejska. W tej jednak z taką postawa próżno będzie szukać czegokolwiek.
Valencia - Getafe 1:3 (1:2)
Gole: Vargas - Lafita, Ciprian, Leon.
Czerwona kartka: Mathieu
Valencia: Guaita, Barragán, Senderos, Mathieu, Bernat, Javi Fuego (Vinícius, m.76), Oriol Romeu (Feghouli, m.46), Vargas, Parejo, Fede Cartabia; Jonas (Paco Alcácer, m.59).
Getafe: Codina, Arroyo, Rafa (Lacen, m.76), Lisandro, Escudero (Alexis, m.56), Juan Rodríguez (Sarabia, m.46), Borja, Pedro León, Mosquera, Lafita; Ciprian
KOMENTARZE
OFICJALNIE OGŁASZAM ZAKOŃCZENIE SEZONU 2013-2014. Zaczynamy pretemporadę!
Sezon i tak skończony, nie ma co płakać, że w najbliższych meczach będzie grał Vezo i Senderos.
Super! wstaje rano i pierwsze co zrobię to spoliczkuje kierownika z pewnością awansuję!
Głupota nic więcej.
Qnick jak ci się podobał występ twojego ulubionego mistrza obrony? na miarę Milanu?
Niech to na prawdę będzie już potraktowane jako przygotowania do LE i nowego sezonu.
Niech ogrywa sie Gaya, Vezo czy Araujo.
Może będę frajerem i pewnie obudzę sie z ręką w nocniku , ale nadal wierzę ; ba nawet liczę na zwycięstwo w LE.
Co do Mathieu to też popieram słowa Vicente. Rudy już od dłuższego czasu jest przywiązany do klubu i chciałby coś z nim osiągnąć, niestety nie wszyscy mu w tym pomagają :/
Dzisiaj było momentami widać duże zaangażowanie, w okolicach 60-65 minutach zamknęliśmy ich niemalże w polu karnym, może gdyby ta bomba Paco wpadła... kolejny raz dwie bramki stracone szybko po sobie, zabrakło koncentracji?
No nic, stało się - nie mamy już szans na 7. miejsce. Jedyne emocje to teraz LE. Może tam coś się uda zdziałać. Pizzi okazał się gorszym cudotwórcą od Valverde.
7 kolejek do końca. Żeby spaść musieli byśmy przegrać co najmniej 5 z 7 meczy a w to nie uwierzę.
Wydaje mi się, że Bernat już załatwił sobie robótkę w innym klubie, a Jonas dawno myślami jest gdzieś indziej.
Niektórym nie brakuje ambicji, ale na pewno umiejętności - mam na myśli np.Paco. Dużo bliżej mu do Adriana niż do Diego Costy.
Na miejscu obecnych władz VCF odpuściłbym sobie jakiekolwiek ruchy transferowe. Nie pakowałbym się w żadne kontrakty z Oriolem, Senderosem, Vargasem i Keitą. Tym powinni zająć się nowi ludzie.
Swoją drogą jestem ciekaw, czy taka postawa VCF będzie miała jakiś wpływ na zamiary potencjalnych inwestorów.
Zgadzam się z tym co tu wiele osób już napisało - teraz szansę powinni dostać zawodnicy młodzi, Vezo, Araujo, Portu, Gaya, może nawet Ibusuki, bo wystawianie Jonasa nie ma żadnego sensu, a Paco też musi kiedyś odpocząć. Jedynym celem pozostaje LE, bo w lidze już nie ma o co walczyć, musielibyśmy dokonać cudu, a gdzie indziej równocześnie musiałaby się wydarzyć katastrofa.
potrafimy wygrać z Barceloną, Villarealem czy z Sevillą w pierwszym meczu a potem niby przeciwnik do ogrania a tu gong i znowu to samo. Niestety w tym sezonie jesteśmy drużyną środka tabeli i tak zostanie, oby ten jeden sezon był tylko jednym. Co do meczu miałem wrażenie, że niektórzy myśleli już o LE.
« Wsteczskomentuj