Bajka o kozłach ofiarnych i świętych krowach
08.10.2007; 19:54
Choć drużyna piłkarska jest jednością i w myśl znanego nam hasła „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” nie powinno być w niej żadnych podziałów, to jednak prowadzona przez Quique Sancheza Floresa ekipa dzieli się na dwa obozy. Myli się jednak ten, kto stwierdzi, iż podziału takiego dokonał sam trener drużyny, bądź zawodnicy, gdyż nie mają oni na to wpływu. Dokonali tego bowiem ci, dla których zawodnicy Los Ches zostawiają (choć jest to poddawane w wątpliwość) co tydzień serce na boisku. Kibice, bo o nich mowa, najprawdopodobniej zupełnie nieświadomie dzielą ekipę Blanquinegros na dwa obozy, które śmiało możemy nazwać „świętymi krowami” oraz „kozłami ofiarnymi”.
Nie od dziś wiadomo, że każda porażka wywołuje wśród zasiadających na trybunach, bądź oglądających spotkanie przed ekranem telewizora kibiców frustrację oraz rozgoryczenie. Nawet jeśli wpływ na przegraną miała słabsza postawa sędziego fani od razu szukają winnych.
Swoich ulubieńców ma każdy. Nie da się ukryć, że jednych lubimy bardziej, a innych mniej. Często wpływa to na naszą ocenę poczynań piłkarzy na boisku i powoduje, iż nie jest ona obiektywna. Subiektywną ocenę można jednak zrozumieć, jeśli nie mija się ona w większym stopniu z prawdą, jednak istnieją pewne granice, których przekraczać nie wypada. Niestety kibice często o tym zapominają i za każde nieudane spotkanie winą obarczają tych samych zawodników, którzy w rzeczywistości zaprezentowali się o niebo lepiej niż ci, którzy przez fanów są chwaleni.
W przypadku Valencii od razu wiadomo kto jest „świętą krową”. Złe słowo o Joaquinie, bądź Miguelu jest traktowane niczym grzech najcięższy, nawet jeśli jest ono świętą prawdą. Na przeciwnym biegunie są za to tacy piłkarze jak Javier Arizmendi, Carlos Marchena, Emiliano Moretti oraz sam szkoleniowiec Quique Sanchez Flores, którzy są krytykowani – zazwyczaj zupełnie bezpodstawnie – na każdym kroku. Do tej czwórki idealnie pasuje określenie „kozły ofiarne”, gdyż to na nich zazwyczaj kibice wyładowywują swoją frustrację spowodowaną porażką.
Kroplą, która wśród fanów Los Ches przelała czarę goryczy był przegrany mecz z Espanyolem. Najwięcej przykrych słów pod swoim adresem usłyszał Quique Sanchez Flores, jednak na początek warto zająć się zawodnikami.
Od samego początku swej przygody z Ches krytykowany jest Javier Arizmendi. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż swoją posturą ex – zawodnik Deportivo przypominać może znanego nam skądinąd Grzesia Rasiaka, bądź Petera Croucha, którzy mimo strzelania kilkunastu bramek w sezonie są pośmiewiskiem piłkarskich kibiców. Fani ulegają stereotypom i wysoki a zarazem szczupły zawodnik w ich oczach zyskuje miano „drewniaka”. Nie inaczej jest z Arizmendim, który od samego początku jest kozłem ofiarnym zwolenników Ches. „Znawcy” futbolu na sam dźwięk nazwiska wychowanka madryckiego Atletico w meczowej jedenastce wybuchają śmiechem, a po spotkaniu krytykują go za jego postawę, niezależnie od tego jakby zagrał. Warto dodać, że Javier jak na razie prezentuje się z bardzo dobrej strony i nie musi się wstydzić swojej gry z wyjątkiem spotkania z Espanyolem, gdzie jednak usprawiedliwia go fakt, iż z konieczności został wystawiony na lewą pomoc. Idealnie z postacią Arizmendiego kontrastuje Joaquin – bodajże największa święta krowa w zespole. Ex – Betico zjednał sobie fanów schludnie ułożoną fryzurą, tudzież tuzinami miłych dla oka, jednak w większości zupełnie niepotrzebnych i nie przynoszących żadnych korzyści drużynie trików. Niemniej popularny Ximo jest uważany przez rzesze kibiców za jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego obecnie zawodnika Ches, podczas gdy tak naprawdę do tej pory wyszły mu nie więcej niż trzy spotkania, to jest dwumecz z kelnerami z Elfsborga oraz spotkanie z Betisem. Ponadto Joaquin w tym sezonie dał popis wyjątkowej głupoty próbując wymusić rzut karny w spotkaniu z Villarrealem poprzez potknięcie się o własne nogi, a następnie osłabił drużynę obrażając matkę sędziego, czego efektem była czerwona kartka. Myliłby się ten, kto spodziewał się tego, iż na Ximo zostaną wylane kubły pomyj. Wręcz przeciwnie – w oczach fanów stał się bowiem tragicznym bohaterem, a fakt iż w idiotyczny sposób osłabił drużynę pozostał niezauważony. Sytuacja taka trwa do dziś – Joaquin na boisku nic nie pokazuje, a mimo to jest wyżej ceniony niż taki Albiol, którego obecność w defensywie jest nieoceniona. Co śmieszniejsze ci, którzy rok temu mówili, że Ximo trzeba dać czas, by zaczął grać na wysokim poziomie, Arizmendiego skreślają na samym starcie. I nie chcą zauważyć, że ex – zawodnik Betisu początek w Valencii miał znacznie gorszy.
Innym piłkarzem, który często spotyka się z krytyką jest Emiliano Moretti. Włoch jest jednym z nielicznych zawodników z Półwyspu Apenińskiego, którzy poradzili sobie z trudami gry w Primera Division. Mimo iż nie jest medialnym, grającym pod publiczkę piłkarzem prezentuje stały solidny poziom. Oczywiście od czasu do czasu zdarza mu się słabsze spotkanie, jednak na ogół spisuje się bardzo poprawnie. Niestety co rusz spotyka się z nieprzychylnymi opiniami kibiców, którzy zarzucają mu zbyt małe zaangażowanie w ofensywę i za wzór bocznego obrońcy stawiają jego klubowego kolegę – Miguela. Niestety fani zapominają, iż głównym obowiązkiem obrońcy jest nie konstruowanie akcji ofensywnych, lecz pomoc bramkarzowi w zachowaniu czystego konta. Portugalczyk o tym często zapomina, czego efektem była pierwsza bramka Espanyolu, a mało brakło, by minutę później w identyczny sposób podarował rywalom drugiego niemal identycznego gola. Jak jednak można się spodziewać z krytyką spotyka się Włoch, podczas gdy Miguel jest stawiany za wzór bocznego defensora i urasta do rangi świętej krowy. Negatywne opinie dotyczące czarnoskórego zawodnika można policzyć na palcach jednej ręki.
Pod względem krytyki nikt nie może się równać z samym trenerem zespołu – Quique Sanchezem Floresem, którego każde posunięcie jest krytykowane przez miliony osób. Ci sami ludzie, którzy przed kilkoma miesiącami domagali się zwolnienia Amedeo Carboniego uważanego wówczas za osobę, która niszczy klub teraz krzyczą „Quique vete ya.”. Do nikogo nie dociera, że szkoleniowiec prowadzi drużynę w taki sposób, jaki uważa za najbardziej właściwy, a powinno się go rozliczać jedynie z wyników, jakie osiąga. Prowadzona przez Mistera drużyna jak na razie radzi sobie przyzwoicie – w lidze zajmuje wysoką lokatę, w Lidze Mistrzów też jest w dobrej sytuacji, jednak mimo to na każdym kroku szkoleniowiec spotyka się z krytyką. Co śmieszniejsze każdy kolejny argument za zwolnieniem trenera jest coraz bardziej pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Obarczanie bowiem Floresa winą za to, iż kontuzji doznał Caneira, Zigic czy Fernandes jest bowiem przejawem braku inteligencji osoby przytaczającej taki argument. Na szczęście Quique jest osobą mocną psychicznie, która nic nie robi sobie z docinków prasy oraz fanów, natomiast Juan Soler ma zaufania do trenera i ku uciesze fanów nie ulegających stereotypom, z autorem tego artykułu na czele, nie myśli o zmianie na stanowisku trenera. I dobrze, a pracę trenera zweryfikuje lokata, którą prowadzona przezeń drużyna zajmie na koniec sezonu. Wrodzony optymizm pozwala mi mniemać, iż będzie to miejsce pierwsze, a wtedy zapewne i ci, którzy dziś domagają się dymisji Floresa zgodnym chórem powiedzą: „Quique per sempre.”
Reasumując piłka nożna to taki sport, w którym zawsze kibice będą się kierować swoimi osobistymi sympatiami i antypatiami. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że prawdziwi kibice nie będą się kierować opiniami ogółu i będą w stanie dostrzec zarówno dobrą, jak i słabą grę nie tylko u swoich ulubieńców, ale także wśród tych, którzy ich sympatią się nie cieszą.
Nie od dziś wiadomo, że każda porażka wywołuje wśród zasiadających na trybunach, bądź oglądających spotkanie przed ekranem telewizora kibiców frustrację oraz rozgoryczenie. Nawet jeśli wpływ na przegraną miała słabsza postawa sędziego fani od razu szukają winnych.
Swoich ulubieńców ma każdy. Nie da się ukryć, że jednych lubimy bardziej, a innych mniej. Często wpływa to na naszą ocenę poczynań piłkarzy na boisku i powoduje, iż nie jest ona obiektywna. Subiektywną ocenę można jednak zrozumieć, jeśli nie mija się ona w większym stopniu z prawdą, jednak istnieją pewne granice, których przekraczać nie wypada. Niestety kibice często o tym zapominają i za każde nieudane spotkanie winą obarczają tych samych zawodników, którzy w rzeczywistości zaprezentowali się o niebo lepiej niż ci, którzy przez fanów są chwaleni.
W przypadku Valencii od razu wiadomo kto jest „świętą krową”. Złe słowo o Joaquinie, bądź Miguelu jest traktowane niczym grzech najcięższy, nawet jeśli jest ono świętą prawdą. Na przeciwnym biegunie są za to tacy piłkarze jak Javier Arizmendi, Carlos Marchena, Emiliano Moretti oraz sam szkoleniowiec Quique Sanchez Flores, którzy są krytykowani – zazwyczaj zupełnie bezpodstawnie – na każdym kroku. Do tej czwórki idealnie pasuje określenie „kozły ofiarne”, gdyż to na nich zazwyczaj kibice wyładowywują swoją frustrację spowodowaną porażką.
Kroplą, która wśród fanów Los Ches przelała czarę goryczy był przegrany mecz z Espanyolem. Najwięcej przykrych słów pod swoim adresem usłyszał Quique Sanchez Flores, jednak na początek warto zająć się zawodnikami.
Od samego początku swej przygody z Ches krytykowany jest Javier Arizmendi. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż swoją posturą ex – zawodnik Deportivo przypominać może znanego nam skądinąd Grzesia Rasiaka, bądź Petera Croucha, którzy mimo strzelania kilkunastu bramek w sezonie są pośmiewiskiem piłkarskich kibiców. Fani ulegają stereotypom i wysoki a zarazem szczupły zawodnik w ich oczach zyskuje miano „drewniaka”. Nie inaczej jest z Arizmendim, który od samego początku jest kozłem ofiarnym zwolenników Ches. „Znawcy” futbolu na sam dźwięk nazwiska wychowanka madryckiego Atletico w meczowej jedenastce wybuchają śmiechem, a po spotkaniu krytykują go za jego postawę, niezależnie od tego jakby zagrał. Warto dodać, że Javier jak na razie prezentuje się z bardzo dobrej strony i nie musi się wstydzić swojej gry z wyjątkiem spotkania z Espanyolem, gdzie jednak usprawiedliwia go fakt, iż z konieczności został wystawiony na lewą pomoc. Idealnie z postacią Arizmendiego kontrastuje Joaquin – bodajże największa święta krowa w zespole. Ex – Betico zjednał sobie fanów schludnie ułożoną fryzurą, tudzież tuzinami miłych dla oka, jednak w większości zupełnie niepotrzebnych i nie przynoszących żadnych korzyści drużynie trików. Niemniej popularny Ximo jest uważany przez rzesze kibiców za jednego z najlepszych, jeśli nie najlepszego obecnie zawodnika Ches, podczas gdy tak naprawdę do tej pory wyszły mu nie więcej niż trzy spotkania, to jest dwumecz z kelnerami z Elfsborga oraz spotkanie z Betisem. Ponadto Joaquin w tym sezonie dał popis wyjątkowej głupoty próbując wymusić rzut karny w spotkaniu z Villarrealem poprzez potknięcie się o własne nogi, a następnie osłabił drużynę obrażając matkę sędziego, czego efektem była czerwona kartka. Myliłby się ten, kto spodziewał się tego, iż na Ximo zostaną wylane kubły pomyj. Wręcz przeciwnie – w oczach fanów stał się bowiem tragicznym bohaterem, a fakt iż w idiotyczny sposób osłabił drużynę pozostał niezauważony. Sytuacja taka trwa do dziś – Joaquin na boisku nic nie pokazuje, a mimo to jest wyżej ceniony niż taki Albiol, którego obecność w defensywie jest nieoceniona. Co śmieszniejsze ci, którzy rok temu mówili, że Ximo trzeba dać czas, by zaczął grać na wysokim poziomie, Arizmendiego skreślają na samym starcie. I nie chcą zauważyć, że ex – zawodnik Betisu początek w Valencii miał znacznie gorszy.
Innym piłkarzem, który często spotyka się z krytyką jest Emiliano Moretti. Włoch jest jednym z nielicznych zawodników z Półwyspu Apenińskiego, którzy poradzili sobie z trudami gry w Primera Division. Mimo iż nie jest medialnym, grającym pod publiczkę piłkarzem prezentuje stały solidny poziom. Oczywiście od czasu do czasu zdarza mu się słabsze spotkanie, jednak na ogół spisuje się bardzo poprawnie. Niestety co rusz spotyka się z nieprzychylnymi opiniami kibiców, którzy zarzucają mu zbyt małe zaangażowanie w ofensywę i za wzór bocznego obrońcy stawiają jego klubowego kolegę – Miguela. Niestety fani zapominają, iż głównym obowiązkiem obrońcy jest nie konstruowanie akcji ofensywnych, lecz pomoc bramkarzowi w zachowaniu czystego konta. Portugalczyk o tym często zapomina, czego efektem była pierwsza bramka Espanyolu, a mało brakło, by minutę później w identyczny sposób podarował rywalom drugiego niemal identycznego gola. Jak jednak można się spodziewać z krytyką spotyka się Włoch, podczas gdy Miguel jest stawiany za wzór bocznego defensora i urasta do rangi świętej krowy. Negatywne opinie dotyczące czarnoskórego zawodnika można policzyć na palcach jednej ręki.
Pod względem krytyki nikt nie może się równać z samym trenerem zespołu – Quique Sanchezem Floresem, którego każde posunięcie jest krytykowane przez miliony osób. Ci sami ludzie, którzy przed kilkoma miesiącami domagali się zwolnienia Amedeo Carboniego uważanego wówczas za osobę, która niszczy klub teraz krzyczą „Quique vete ya.”. Do nikogo nie dociera, że szkoleniowiec prowadzi drużynę w taki sposób, jaki uważa za najbardziej właściwy, a powinno się go rozliczać jedynie z wyników, jakie osiąga. Prowadzona przez Mistera drużyna jak na razie radzi sobie przyzwoicie – w lidze zajmuje wysoką lokatę, w Lidze Mistrzów też jest w dobrej sytuacji, jednak mimo to na każdym kroku szkoleniowiec spotyka się z krytyką. Co śmieszniejsze każdy kolejny argument za zwolnieniem trenera jest coraz bardziej pozbawiony jakiegokolwiek sensu. Obarczanie bowiem Floresa winą za to, iż kontuzji doznał Caneira, Zigic czy Fernandes jest bowiem przejawem braku inteligencji osoby przytaczającej taki argument. Na szczęście Quique jest osobą mocną psychicznie, która nic nie robi sobie z docinków prasy oraz fanów, natomiast Juan Soler ma zaufania do trenera i ku uciesze fanów nie ulegających stereotypom, z autorem tego artykułu na czele, nie myśli o zmianie na stanowisku trenera. I dobrze, a pracę trenera zweryfikuje lokata, którą prowadzona przezeń drużyna zajmie na koniec sezonu. Wrodzony optymizm pozwala mi mniemać, iż będzie to miejsce pierwsze, a wtedy zapewne i ci, którzy dziś domagają się dymisji Floresa zgodnym chórem powiedzą: „Quique per sempre.”
Reasumując piłka nożna to taki sport, w którym zawsze kibice będą się kierować swoimi osobistymi sympatiami i antypatiami. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że prawdziwi kibice nie będą się kierować opiniami ogółu i będą w stanie dostrzec zarówno dobrą, jak i słabą grę nie tylko u swoich ulubieńców, ale także wśród tych, którzy ich sympatią się nie cieszą.
KOMENTARZE
Zainspirowały mnie do tego Wasze wypowiedzi, tudzież płacze i lamentowanie po meczu z Espanyolem ;]
Miłego czytania
Hmmm..ciekawe czy się szykuej jakiś sparing malutki w okresie tych dwóch tygodni wolnego od grania ?
Flores mógłby zaplanować jakiś sparing z potencjalnie słabszym rywalem,aby pograli sobie Mata,Sunny i paru młodszych kopaczy ;)
amunt!
Moretti-wystarczy przypomnieć każde przedmeczowe typowanie składu, kiedy do dyspozycji trenera był jeszcze del Horno, należy pamiętać, że Włoch jest najrówniej grającym bocznym obrońcą w drużynie, a jego krytycy nawet w momencie kiedy roma proponowała za Niego ponad 10mln nadal wyżej cenili Baska, którego nikt nie wziąłby nawet za darmo,
Arizmendi-to temat "rzeka", a dokładniej kwestia jego wzrostu, (wyglądu?), nie będe się rozpisywał, niektórych nie przekona nawet 2 mln £ za Rasiaka (większość polskich piłkarzy może tylko pomarzyć o takim transferze), czy grad bramek Croucha (w tym wiele pięknych bramek)
QSF-to też długa bajka, wystarczy spojżeć na sonde, a dokładniej możliwe warianty, dajmy mu czas, teraz ma pełną swobodę, zbudował drużynę jaką chciał (mógł), poczekajmy do końca sezonu, nie bądźmy niczym Cupiał w Wiśle:)
Teraz lista tzw. "świętych krów":
Joaquin-nie obraź się Marcinie, ale wydaje mi się, że masz chyba jakiś "kompleks" z tym joaquinem, no chyba, że się mylę i Ty poprostu masz niezły ubaw ze zwolenników joaquina i prowadzisz z nimi pewną grę. Ja oglądałem kilka meczy z joaquinem i uważam, że jest jednym z lepszych zawodników na boisku. Uważam, że Ty w pewnym sensie chciałbyś zrobić z joaquina "kozła ofiarnego", a oto przykład: Napisałeś: "Ponadto Joaquin w tym sezonie dał popis wyjątkowej głupoty próbując wymusić rzut karny(...)"-dostrzegasz tą głupotę u joaquina, a u Villi już nie, widzisz same złe strony Betico, a nie dostrzegasz żadnych pozytywów.
Villa-to mój typ na "świętą krowę", wszyscy patrzą na niego poprzez pryzmat jego dokonań w poprzednich sezonach i tu znowu wystarczy spojrzeć na sonde (44,6%!), a gdzie Morientes (on jest traktowany trochę po macoszemu i często jest niedoceniany)?
W kazdej druzynie sa podzialy, jaka ranga to by nie byla. Kazdy moze mowic ze ich nie ma ale zawsze sa mniej i bardziej dzielace zespol.
Co do tekstu: ogólnie fajnie się go czyta, jak większość Twych tekstów, oczywiście za wyjątkiem fragmentów o tym, jak to nisko cenisz Joaquina, i jakiż przez to jesteś prześladowany ;)
Też mnie złoszczą negatywne oceny np Arizmendiego, który w tych kilku spotkaniach może olśniewającego futbolu nie pokazał, ale z powodzeniem może grać na prawym i lewym skrzydle, bądź w ataku. Technikę ma całkiem przyzwoitą, i to, że raz mu piłka odskoczyła w kontrze nie znaczy, że wyrzeźbiono go z tego samego kawałka drewna co Gepetto Pinokio.
Moretti taki krystalicznie doskonały jednak nie jest - wrzuca piłki w pole karne całkiem nieźle, rzekłbym, że lepiej niż Miguel, ale czasem daje się jak dziecko ograć, co bywa niebezpieczne.
Pojechałeś po Miguelu, czego się chyba można było spodziewać, ale nie należy zapominać, że Portugalczyk potrafi nam wygrać mecz - piękna bramka z Betisem, czy asysta z Chelsea.
I z takich ogólnych wniosków: do środka Sunny, i to jak najszybciej, Joaquinowi dać z mecz odpocząć, i niech wraca do swej normalnej gry na dobrym poziomie, jaką coniektórzy już w tym sezonie widzieli, w bramce Hilde, w obronie zamiennie Alexis, Helguera i Marchena obok Albiola, Caneira mimo wszystko wróć, Vicente zdrowiej, Edu - daj o zdrowie na mszę, Quique - zostań, Marcin - na Joaquina narzekać przestań.
Więcej nie piszę, bo to może doprowadzić do kolejnej dość długiej, jak za starych "dobrych" czasów, wymiany zdań. :P
co do Albiola to moim zdaniem jest rzeczywiscie baaardzo niedoceniany u nas prezentuje przez dlugi juz czas dobra rowna forme
Moretti - rowniez sie zgadzam ale nie wiem dlaczego tak go kibice nie lubia i za co Valencii potrzeba obroncow ktorzy potrafia bronic!
Quique - jestem po prostu zdania ze jest to za slaby trener jak na VCF jezeli udaloby mu sie zdobyc trofeum w tym sezonie to jestem gotow diametralnie zmienic zdanie
komandor - zgadzam sie z Toba calkowicie
chcialbym jeszcze o przytoczenie jesli mozna cytatow ludzi ktorzy by powiedzieli ze Flores jest winny kontuzjom Fernandesa Zigica czy Caneiry bo dosc czesto tu zagladam ale jakos takowych nie widzialem
piszac ten felieton sam wykazales sie subiektywizmem ktory zarzucasz innym (mowa oczywiscie o Ximo)
i jeszcze dodam ze osobiscie rowniez uwazam sie za czlowieka ktory subiektywnie patrzy (przede wszystkim na Valencie C.F. moj ukochany klub i kiedy przegrywa jakis mecz to zawsze tlumacze innym ze albo sedzia zawalil albob VCF byla duzo lepsza ale nie miala szczescia:P ) ale to co pisze na tej stronie staram sie pisac najbardziej obiektywnie jak potrafie
Co do felietonu to fajny ale stronniczy - widać ,że nie lubisz Joaquina i jesteś fanem "talentu" Quiqe.
Wytykasz innym ze maja święte krowy, ale to jak jedziesz po joaqine a nie krytykujesz np. albeldy świadczy ze to ty masz jednego kozła ofiarnego w zespole
Zatem stosuj ta sama zasadę odnośnie wszystkich piłkarzy, a już a pewno nie krytykuj innych - kibicow - sposobu myślenia, bo choć jest inne co do szczegółu to identycznie jeżeli chodzi o logikę myślenia
Ja nie uważam joaquina za świętą krowę podobnie tez miguela, obaj są dalecy od swojej optymalnej formy ale ostra ich krytyka nie jest w 100% uzasadniona bo gdyby nie oni to nie mięlibyśmy teraz 3 pkt z Betisem i to jes tylko jeden przyklad
zgadzam sie z toba w jednym Krytyka arizmendiego a już tym bardziej morettiego jest nie zasadna
Ja należę do tych co winę widza tylko w jednej osobie, w floresie i mogę wam to wypunktować dlaczego chciałbym aby nie był już trenerem vcf:
1. Styl – vcf nie posiada żadnego własnego, charakterystycznego stylu gry, wiem ze to początek sezonu i wiem ze w poprzednim mieliśmy do czynienia z plaga kontuzji, ale daleko nie szukając w Realu schustera, już widac jego koncepcje na gre zespołu - w anszym klubie tego nie ma
2. Brak taktyki – my gramy teraz "na aferę":), lub taki siermiężny football, to nie jest trener jak benitez, który rozpracowuje minutę po minucie mecz i wie wszystko o przeciwniku
3. Flores nie potrafi reagować na aktualna sytuacje na boisku – jakieś zmiany w ustawieniach, lub sensowne zmiany piłkarzy nie istnieją, kojarzycie jakaś dobra zmianę wywołaną przez floresa, która zmieniła wynik meczu na korzyść vcf?
4. Chcecie mi powiedzieć – ze valencia beniteza czy tez Cupera, porto za murinho czy sevilla ramosa są lepsze od obecnej valenci? Dobry trener jest w stanie wyciągnąć z piłkarzy to co najlepsze, zgrać ich i zrobić zespół zdolny pokonać każdego i każdego kibica na świecie zachwyci swoją gra i tego nie dostrzegam w vcf
5. Kłótnie, kłótnie – pierw carboni, potem tavano, del Horno, pół sztabu szkoleniowego, wszyscy odeszli bo nie mogli się dogadać z floresem, to nie jest chyba normalne?
6. Kontuzje choćby w poprzednim sezonie, ale i w tym – zaraz będziemy tłumaczyć porażki kontuzjami, a był i jest w jakimś klubie podobny problem? w MU był ale i tak potrafili wygrać Liege.
a to trener odpowiada za przygotowanie fizyczne
Może się myle ale tak to wiedze i denerwuje mnie to ze moja ukochana Valencia zatrąciła swój styl, traci mnóstwo bramek, gra malo z kontry, wszystko opiera się na farcie i wygląda brzydko i mimo ze ma świetnych piłkarzy, szeroka ławkę rezerwowych to nie jest w stanie wzbić się ponad przeciętność
Nie przesadzaj.
Napiszę więc krótko - mam wrażenie, że bajki o świętych krowach, a właściwie jednej św.krowie - Floresie opowiada pewna stała grupa kibiców od dawna.
Jak to jest możliwe, że klub w którym grają prawie sami reprezentanci, a więc najlepsi z najlepszych, gra tak słabo?
Jak to możliwe, że 3-ci rok pracy w tym samym klubie nie przynosi efektów, a raczej coraz mizerniejsze efekty?
Nigdy nie będę krytykować jeśli drużyna gra dobrze, a przegrywa - to się zdarza (n.Sevilla). Ale jeśli zatraciła swoje atuty, budzi to mój niepokój.
Podzielam zasadniczo punkt widzenia plooya.
Moim subiektywnym zdaniem praca w VCF to dla Floresa za duży rozmiar kołnierzyka. Trzeba to zrozumieć i nie robić z niego na siłę kogoś innego niż nim jest.
Nie każdy może być Wengerem.
takie mniej wiecej bylo zdanie podsumowujace ten felieton a wiec
mruwek - twoja proba obrony marcina byla zalosna nikt nie skrytykowal go za to ze napisal subiektywny felieton tylko wlasnie za to ostatnie zdanie marcin skrytykowal subiektywnych kibicow natomiast sam powinien za to samo poddac sie krytyce to nam nie pasowalo
beny - w sumie to masz racje ze nie ma zadnej wielkiej tragedii na razie ani LM co juz mowilem ani w la liga bo przeciez trzymamy sie tej czolowki problem polega na tym ze malo kto z nas kibicow ogladajac mecze VCF z optymizmem patrzy w przyszlosc a powody tego sa proste np jezeli juz wygrywamy to niezbyt przokonujaco, z benjaminkami, po slabej grze itd osobiscie nie mam nic przeciwko zlemu stylowi gry jezeli bedziemy wygrywac wyniki choc nie sa katastrofa to tez nie sa rewelacja a nawet powiem ze jak na ten sklad sa za slabe
Spojrzcie na trenera typu Kasperczak czy nawet Skorza, ten drugi na pewno nie ma pilkarzy pokroju tych, co graja w valencii a widzicie ten styl w grze wisly krakow? Oni naprawde graja dobra pilke u siebie i na wyjezdzie, o kasperczaku nie wspomne nawet, jak jego druzyna rozklepuje kazdego.
Spojrzmy teraz na QSF ... ilez mozna mowic, ze liczy sie wynik a nie gra? Tak mozna mowic do beniaminka, ktory chce utrzymac sie w lidze a nie o druzynie, ktora ma walczyc o najwyzsze cele.
Jesli Skorza w jeden okres przygotowawczy ogarnal Wisle Krakow, Schuster - Real Madryd a np. Urban - Legie Warszawa [bo to tez dobry przyklad] to co mamy powiedziec o Floresie, ktory jest juz w Valencii 3 lata?
Naprawde przykro patrzec na druzyne, ktora zdobywa gole po stalych fragmentach gry albo po rykoszetach. Real Madryd bije slabe druzyny po 3,4,5-0, a my? My albo wygrywamy ledwo jedna bramka albo w ogole dostajemy po garach.
A co do Arizmendiego to nie ma co sie oszukiwać jest cienki i tyle. Dziwie sie ze niesprowadziliście do siebie nie wiele bo jakieś 4mln drozszego soldado który jest zawodnikiem bardzo dobrym, i może od grudnia bedzie strzelał bramki dla depor bo lendoiro po niego do madrytu pojechał, jednak to ma być tylko wypożyczenie.
tak czy inaczej mam nadzieje ze za dwa tygodnie bedziecie jeszcze bardziej za zwolnieniem Floresa ;)
Miejmy nadzieję, że za rok już tej pokraki nie ujrzymy zbyt często, bo jego miejsce w pierwszym składzie zajmie Sisi.
Autor nie probuje stworzyc przyczynku do dyskusji i nie podsumowuje rzetelnie negatywnych komentarzy o konkretnych pilkarzach, nie stara sie dociekac przyczyn tych negatywnych ocen.
Autor zarzuca nieobiektywizm, a sam uraczyl nas tekstami o wlosach Joaquina i na kazdym kroku przedstawia wlasne, subiektywne zdanie, co oznacza ni mniej ni wiecej tylko branie w obrone osob bedacych podmiotem krytyki. Dajmy na to Flores - Marcin90 wymienia jedynie sytuacje Ches, nie podaje jednak zadnych argumentow swiadczacych o trenerskiej nieudolnosci Floresa.
Draznia takze wszedobylskie uogolnienia. Radzilbym uwazac z kwantyfikatorami, bo nie przeprowadziles piszac ten tekst zadnych skrupulatnych badan, ankiet etc.
I tak np. ja bylem za tym, byc dac Ximo wiecej czasu, ale jednoczesnie nie krytykuje Arzimendiego (wrecz przeciwnie). Podobnie w przypadku pary Miguel - Moretti: dostrzegam przede wszystkim nedzna gre w obronie obu pilkarzy, choc wg tekstu nie ma osob, ktore przyjmuja taka postawe.
Po prostu za duzo skrajnosci na zasadzie "kto nie jest z nami ten jest przeciw nam".
A ja, Ty i inni to nie prawdziwi kibice? Wiadomo, że każdy kieruje się swoimi subiektywnymi opiniami - ja też. Ale niektórzy przesadzają...
Oto co jeszcze mnie drażni w fanach Joaquina. Większość z nich nie ogląda meczów, tylko zdanie opiera na kompilacjach, skrótach, opinii innych.
Możliwe, że niektórzy nie oglądają meczów, ale ja oglądam dość często (większość meczów) no chyba, że nie mogę z różnych przyczyn. Czytam pomeczówki tych meczów, których nie oglądałem.
Wogole dziwie sie ludzia, ktorzy narzekaja na slaby styl gry Valencii nawet mimo dobrego miejsca w tabeli, to mi zaczyna przypominac sytuacje w realu z capello, (zdobyl mistrzostwo ale w slabym stylu, wiec trzeba go zwolnic, no doslownie smiech na saki).
@25. Niziol >>> Faktycznie z tym Arizmendim raczej przeplacono, takie mam wrazenie ale bede mogl to powiedziec z cala stanowczoscia dopiero 18 maja 2008 roku. A Soldado jest przereklamowany i napewno domagalby sie wysokiego kontraktu.
@26. mz >>> Rufete to byl raczej "jezdziec bez glowy", ktory bazowal glownie na szybkosci, a joaquin na dzisiaj jest dla valencii graczem bezcennym. W dzisiejszym futbolu, gdzie nie ma juz miejsca na dryblingi w stylu georga weah(y), czesto wystarczy minac 1 obronce, aby miec otwarta droge do bramki.
Biorac nawet pod uwage straty, ktore zdarzaja sie joaquinowi (w porownaniu do gry w betisie wyglada to znacznie lepiej), mozna powiedziec, ze warto dawac mu szanse bo poprostu na to zasluguje (wg. mnie na dzisiaj jedynie joaquin, silva i vicente sa w stanie "pociagnac" nasza pomoc, ktora nie ma kreatywnego rozgrywajacego).
a co do Joaquina to uwazam że nie którzy przesadzaja, chociaż każdy ma prawo do własnego zdania, ale Ximo to jeden z lepszych skrzydłowych la liga.
Marcin nie wiem jak możesz bronić Arizmendiego a jechać po Joaquinie, wystarczy jedem mecz obejżeć i już sie z tobą nie zgodzić!
Kasperczak to klasa w sobie, a Schuster...ok, sezon sie dopiero zaczal ale z gory widac ze ten zespol cos gra, ze maja nakreslone schematy a my tak jak juz ktos napisal, gramy tak bardziej "na afere" anizeli cos poukladanego. Jak strzelimy gola to po stalym fragmencie gry albo po rykoszecie... to przykre.
Ewentualnie ktoras z naszych gwiazd zrobi indywidualna akcje i padnie bramka, ale to nie wszystko na takie aspiracje.
@haxXX >>> Zgadzam sie, wisla gra ladnie i widowiskowo, ale nie mozna porownywac wislakow do valencii, chocby dlatego, ze krakowianie na tle reszty druzyn pod wzgledem finansowym, marketingowym, aspiracji itp. sa w pierwszej dwojce, a Valencia raczej ociera sie o 1sza 3jke w Hiszpanii.
Wiadomo, ze na tle polski sa tam lepsi pilkarze niz np. w Gorniku Zabrze czy LKSu Lodz, ale ulozenie taktyczne ich gry i wszystko jest po prostu uporzadkowane, a nie takie na chaos.
Gramy o wysokie cele, trzeba grac takze z gracja. Mozemy grac w slabym stylu z Chelsea ale wywozic punkty, ale ze slabymi druzynami to trzeba ich klepac na potege.
Już nie raz pisałem, że Flores nie nadaje się na trenera VCF. Stosując porównanie z branży medycznej, powiedziałbym że to taki rodzaj lekarza-konowała, który nie wie za bardzo jak i jaką kurację stosować.
Uważam, że Soler powinien zrobić wszystko co możliwe, żeby na Mestalla sprowadzić jak najszybciej JOSE MOURINHO.
Vete ya Quique!
« Wsteczskomentuj