Skromna wygrana
28.09.2013; 18:03
Kolejny gol Jonasa
Piłkarzom Miroslava Djukicia udało się trzeci raz z rzędu odnieść zwycięstwo. Tym ulec musieli gracze Rayo Vallecano, którzy jednak o mały włos nie sprawiliby niespodzianki. Koniec końców, po najwyżej średnim widowisku zwyciężyli gospodarze, a jedyne trafienie zagwarantował Jonas.
Składy, w jakich obie drużyny rozpoczęły mecz na Estadio Mestalla nie były zaskoczeniem. Po dłuższym odpoczynku od pierwszej jedenastki, do drużyny powrócił Sergio Canales. Natomiast wobec kontuzji Héldera Postigi, miejsce na środku ataku zajął Jonas Gonçalves.
Początek meczu był niemal identyczny jak do tego z Granadą z tym, że teraz widzieliśmy niewielka przewagę Valencii. O swoim talencie często dawał znać Fede, którego gracze Rayo niekiedy musieli powstrzymywać w nieprzepisowy sposób. To właśnie Argentyńczyk stworzył pierwszą dobrą sytuacje pod bramką Rubena. Najpierw ograł Baenę, zszedł do środka i oddał mocny strzał, lecz bardzo dobrą interwencją wykazał się golkiper podmadryckiego zespołu. Rayo postraszył jeszcze Jonas, ale przy uderzeniu napastnika piłkę niemalże z linii wybić zdołał jeden ze stoperów.
Jedyne kłopoty, jakie miała Valencia to te Diego Alvesa. Brazylijski bramkarz przy jednym z wyjść do dośrodkowań został trafiony w nogę i wyraźnie widać było, iż na jego twarzy gościł grymas bólu. Powracał on w nieraz i doprowadził nawet do tego, że bramkowe auty rozpoczynać musieli Jeremy Mathieu lub Victor Ruiz.
W 37. minucie jeden z graczy Rayo zbyt długo zwlekał z podaniem tuż pod własnym polem karny, z czego skorzystał będący w niesłychanie wybornej formie Jonas. Brazylijczyk nie miał kłopotów z zabraniem się z futbolówką pod bramkę Rubena i pokonania go strzałem po długim słupku. 1:0!
Do przerwy mecz był mocno przeciętny i nie zapowiadało się, by po przerwie cokolwiek miało się zmienić. Fanów Blanquinegros martwił osoba Diego Alvesa, gdyż przecież na ławce rezerwowych był tylko młody Jaume.
Zgodnie z przewidywaniami, drugie trzy kwadranse były równie przeciętne, co pierwsze. Dużo walki w środku pola, podbramkowych okazji jak na lekarstwo.
Z czasem coraz to więcej szans mieli podopieczni Paco Jemeza. Strzałem głową postraszył Larrivey, ale na tym się skończyło. Sprzed szesnastki z woleja uderzał Saul, lecz również Alves nie musiał interweniować.
Zdecydowanie najlepszą okazję na doprowadzenie do remisu miał Alberto Perea. Mathieu wybił piłkę, jednak futbolówka wróciła tak szybko, że defensywa „Nietoperzy” nie zdążyła się wrócić. Oko w oko z bramkarzem stanął Alberto Perea. Wprowadzony z ławki snajper uderzył, ale bardzo słabo, w dodatku po ziemi, co wykorzystał Alves i pewnie chwycił piłkę.
Los Ches zdołali przeprowadzić jedną szybką kontrę. Jonas zagrał na obieg do Michela, ten jak na tacy wystawił piłkę Feghouliemu, a Algierczyk… nie trafił w piłkę z najbliższej odległości mając przed sobą pustą bramkę!
Piłkarze Miroslava Djukicia nie zachwycili i znów można powiedzieć, że wydarli trzy punkty pazurami. Mimo to, triumf cieszy, bo w końcu Blanquinegros zaczęli gromadzić cenne punkty.
Valencia CF - Rayo Vallecano 1:0
Gol: Jonas - 37. min.
KOMENTARZE
Biorąc pod uwagę nasze dwa najbliższe mecze to "trochę" się obawiam mam tutaj na myśli (Athletic i Real Sociedad).
Ale cóż liczą się 3pkt !
Amunt VALENCIA !!!
Ważne, że zespół zdobywa punkty :)
Drużyna nie potrafi grać piłką, nie ma żadnej koncepcji, schematów. Djukić tłumaczył słabą grę wyczerpaniem. Jeśli tak, dlaczego nie grają np.Paco czy Parejo?
Po co są w kadrze?
Na dodatek niektórzy - mam na myśli Feghouliego - są b.słabi, a to co zrobił Soso w końcówce meczu to była kompromitacja.
Gdybyśmy trafili na jakiegoś średniaka typu Swansea, przetrzepaliby nam tyłki bez większych problemów. Szczęscie polega na tym, że trafiamy ostatnio na słabeuszy, a z Sevillą wygraliśmy głównie determinacją i indywidualnymi umiejętnościami. Jako drużyna nie istniejemy, futbol jest w stadium szczątkowym. Głównym odpowiedzialnym jest Djukić, który jest równie wybitnym trenerem co Pellegrino.
Nie zgrana obrona gra lepiej niż jak już się zgrają piłkarze;P
Tak jak było Rami-Ruiz przez pierwszą połowę sezonu od momentu ich transferu.
Na miejscu Salvo podziękowałbym też za wspólpracę Braulio.
Djukicia trudno będzie się pozbyć. Może się mylę, ale wydaje mi się, to nie trener na miarę ambicji VCF.
Jak czegoś takiego można było nie strzelić?
« Wsteczskomentuj