sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Valencia wygrywa w kiepskim stylu.

benji, 15.09.2007; 23:35
To spotkanie miało na powrót przekonać wszystkich o potencjale Blanquinegros. Niestety nie wszystkie oczekiwania da się spełnić. Valencia osiągnęła jedynie połowiczny sukces bowiem wywalczyła na Mestalla trzy punkty, niestety styl gry zespołu nie odbiegał zbytnio od poprzednich występów.

Początek spotkania zapowiadał się dobrze. Piłkarze Los Ches starali się przejąć inicjatywę na boisku i narzucić rywalowi swój styl gry. Wszystko jednak legło w gruzach już w 10 minucie, kiedy to katastrofalny błąd popełnił Canizares. Portero Valencii po wyłapaniu dośrodkowania wypuścił piłkę z rąk wprost pod nogi Kome, który nie miał żadnych problemów z wtrąceniem jej do siatki. To trafienie widocznie podłamało morale gospodarzy, którzy przez kolejne minuty grali dość nerwowo i nie potrafili poważnie zagrozić bramce przeciwnika. Udało się to dopiero w 23 minucie. Javier Arizmendi bardzo dobrze obrócił się z piłką i mocno po ziemi uderzył w kierunku lewego słupka. Ludovic Butelle strzegący bramki Valladolid zdołał ledwie dotknąć piłki i wybił ją wprost pod nogi nadbiegającego Morientesa. El Moro nie miał oczywiście żadnych problemów z wpakowaniem futbolówki do bramki. Mecz rozpoczął się na nowo, jednak piłkarze Valencii nie zdołali pójść za ciosem i pogrążyć przeciwnika przed przerwą. Ten natomiast niezbyt przejął się utratą prowadzenia i nie zwalniał tempa. Goście więcej czasu utrzymywali się przy piłce i częściej stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Blanquinegros też zagrażali bramce przeciwnika, lecz były to zazwyczaj pojedyncze akcje lub stałe fragmenty. Po jednym z nich bardzo bliski podwyższenia rezultatu był Baraja, lecz minimalnie chybił i piłka wylądowała po przeciwnej stronie słupka.


Druga połowa zaskoczyła jeszcze bardziej, lecz niestety nie poprawą gry Ches a odważniejszą grą gości. Zespół Valladolid widocznie zwietrzył swoją szansę na zwycięstwo i coraz poważniej nękał defensywę blanquinegros. Gospodarze w drugiej połowie ograniczali się prawie wyłącznie do sporadycznych kontrataków i zanosiło się na drugą już porażkę na własnym stadionie w przeciągu miesiąca. Jednak bohaterem drugiej połowy był paradoksalnie... antybohater pierwszych 45 minut - Canizares. El Dragon w pełni zrehabilitował się za niefortunną interwencję z początku spotkania parując strzał Llorente i wyłapując sporą ilość groźnych dośrodkowań. W końcu na sytuację na boisku zareagował Quique Flores i w 57 minucie postanowił desygnować do gry Silvę w zamian za Manuela Fernandesa. Portugalczyk należał do jaśniejszych postaci swojego zespołu, lecz równocześnie zostawił sporo zdrowia na boisku i w miarę upływu czasu był coraz mniej widoczny. Zmiana nie była jednak zbyt skuteczna bowiem Ches ani trochę nie zmienili stylu gry. W związku z takim obrotem spraw Mister postanowił wpuścić w miejsce Joaqiuna drugiego z Davidów - Villę. Trener z pewnością liczył na kreatywność dwóch swoich asów, lecz i tym razem się pomylił, bowiem nie byli oni w stanie przeciwstawić się dobrze, agresywnie grającym przeciwnikom. Wszystko więc zapowiadało, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, ponieważ goście nie mogli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Canizaresa, a Valencia rzadko była w stanie stworzyć groźne akcje. Wszystko jednak zmieniło się w momencie kiedy cała rzesza kibiców zgromadzona na Mestalla zastanawiała się, czemu Quique zwleka z ostateczną zmianą. W 89 minucie bowiem Silva z 30 metrów potężnie uderzył na bramkę Butelle. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od pleców jednego z obrońców Valladolid co kompletnie zmyliło francuskiego bramkarza .

Podsumowując całe spotkanie należy pamiętać również o dobrych aspektach jakimi bez wątpienia byli piłkarze, którzy dopiero tego lata pojawili się na Mestalla. Manuel Fernandes oraz Sunny należeli do pierwszoplanowych postaci swojego zespołu, a niezłe spotkanie rozegrali również Arizmendi oraz Alexis.

Składy:

Valencia: Cañizares - Alexis, Albiol, Helguera, Moretti, Sunny, Baraja, M. Fernandes (57' Silva), Joaquin (64' Villa), Arizmendi, Morientes (89' Angulo)

Valladolid: Butelle - Perdo López, Óscar Sánchez, García Calvo, Sisi, Rafa, Borja, Álvaro Rubio, Sesma (77' Capdevila), Llorente (85' Ogbeche), Kome (62' Victor)

Bramki:

10' Kome, 23' Morientes, 89' Silva

Kategoria: Ogólne | własne skomentuj Skomentuj (17)

KOMENTARZE

1. Uszat15.09.2007; 23:43
Co znaczy ten transparent o Quique ?
2. Jose15.09.2007; 23:56
Quique, nudzeeeee sie, lub Quique przykrzyyy mi się!
3. kotecek8816.09.2007; 00:29
kotecek88ehhh moro:*

i dobzie że 3 pkt są oby tak dalej i oby gra w następnych meczach była lepsza :P
4. incubusmg16.09.2007; 08:26
incubusmgNie wiem czy nie lepiej byłoby jakbyśmy przegrali ten mecz.Może wtedy wreszcie Flores byłby zwolniony.Od dawna juz nie powinien prowadzić Valencii.A tak znowu się udało i w nastepnym meczu znów zasiądzie na ławce ten mierny trener.Drużyna jest kompletnie bez formy.Valladolid to słabiutka drużyna i powinno być 5-0 a nie 2-1.To nie do pomyslenia aby z takim rywalem Valencia u siebie maiała 42% posiadania piłki,a tak było do przerwy.Aż strach pomyśleć co będzie w następnych spotkaniach.Nie wiem jakim cudem udało się wygrać ten mecz.ale daleko na farcie raczej nie zajedziemy.
5. Mico16.09.2007; 08:53
MicoLepiej się nastawić na porażke w meczy z Schalke:(
6. pincz16.09.2007; 09:43
ja już mam go dosyć -.- i prócz porażki nastawiałbym się na zmianę trenera...
7. zaku16.09.2007; 11:07
zakuDOWIDZENIA PANIE QUIQUE
8. przem16.09.2007; 11:08
Kotecku, chyba wykrakaliśmy kto strzeli bramki: Morientes i Silva
9. diGi16.09.2007; 12:16
Hildebrand na bramkę.
10. spyder16.09.2007; 12:16
Ja bym nie przesadzał i nie zwalniał trenera po zwycięstwie. Ludzie opamiętajcie się. Jakby zagrali super mecz i przegrali też byście narzekali. Mnie cieszą te wymęczone 3 punkty, bo to jednak pokazuje klasę(szczęście) drużyny, gra tragicznie a wygrywa. Na pocieszenie powiem, że już w gorszym stylu nie da się wygrywać.
11. spyder16.09.2007; 12:18
Dobrze, że mi diGi przypomniałeś. Canizares na ławę!!!!!!!!!!Hildebrand czekam na twój debiut.
12. Timon16.09.2007; 12:39
TimonNo nie da sie ukryć że Cani zawalił te bramke i choć w drugiej połowie bronił dobrze to chyba nieuchronnie zbliża sie ku końcowi kariery. Co do meczu (a w zasadzie skrótu) to moge powiedzieć że to jest po prostu żałosne, ale cieszy zainkasowanie 3pk. Jednak gdy przyjdzie nam zagrać mecz z realem czy barceloną (że o sevilli już nie wspomnę) to z taką grą na pewno nie wygramy. Nie ma co sie oszukiwać Valladolid cz Almeria to zespoły solidne ale na pewno z niższej półki a skoro z nimi ledwo ledwo wygrywamy to z tymi lepszymi nie widze cienia szansy z taką grą. Trzeba coś zmienić!!! Ale brawo za 3 pk. Bo to sie liczy najbardziej a za pare miesięcy nikt o stylu nie bedzie pamiętał tylko o wyniku!! Inaczej by było gdyby to Valencia dominowała a Valladolid wygrał. Na szczęście tak sie nie stało.
13. kotecek8816.09.2007; 13:03
kotecek88przem no ba hihi strzelili najlepsi ;)
14. Gajos16.09.2007; 13:45
GajosAż się boje o lige mistrzów we wtorek
15. vcf16.09.2007; 14:33
vcfPo tych pierwszych 3 kolejkach nasuwają mi się pewne przemyślenia, ale nie dotyczą one na razie gry Valencii, a zachowania co poniektórych jej fanów. A mianowicie, w wielu komentarzach daje się zauważyć dziwną mentalność niektórych kibiców (zresztą chyba charakterystyczną dla Polaków), że istnieją tylko dwa stany: albo jest super, super, super dobrze, albo jest koszmar, tragedia i wogóle ta Valencia to łachy i nie potrafią nic grać. A gdzie jest "złoty środek"?!
A żeby nie być gołosłownym: w komentarzach w zapowiedzi meczu z Valladolid widziało się komentarze: "wygramy 3:0", "wygramy 3:0", wygramy 4:0". Zastanawia mnie skąd się u Was wziął taki optymizm (i brak szacunku dla rywala)? Przecież Real Vall. zaczął ten sezon naprawdę dobrze, (a my niekoniecznie), wielu naszych piłkarzy było zmęczonych po meczach reprezentacji (i tu wielkie brawa dla Quique, że dał odpocząć wielu piłkarzom z pierwszego składu; mimo że ciążyła na nim duża presja, nie bał się zaryzykować!), mamy trudny mecz na tygodniu, a kilku piłkarzy jest kontuzjowanych... A tu wszyscy ku mojemu zaskoczeniu wielcy hurraoptymiści... Ok, minął mecz, wygraliśmy(!!), a tu wszyscy wielka krytyka, rozpacz, zawiedzenie... I nie jest to jednostkowy przypadek, bo identyczna sytuacja miała miejsce przed i po meczach z Villarrealem i Almeria.
Oczywiście nikogo nie zamierzam tu krytykować czy urazić, ale mam pewną radę: nie przeceniajmy naszych ulubieńców (niektórzy przed sezonem zakładali, że jak nie wygramy LM to będzie wielka sensacja :?), ale też nie jeźdźmy po nich jak nie wyjdą im jeden czy dwa mecze, bo to i nie zdrowe, nawet zawału można dostać ;) Moja taka skromna rada na koniec: więcej pokory przed meczem, więcej radości po meczu.
Amunt vcf
16. benji16.09.2007; 18:08
benjiDobrze powiedziane.
To początek sezonu dopiero. Nie jest powiedziane, że reszta musi wyglądać równie tragicznie. Każdemu zdarzają się słabsze występy, a dobrze, że my w takich zainkasowaliśmy po 3 pkt. Myślę, że ta drużyna się z czasem rozegra, a to całe lamentowanie jest trochę przedwczesne.
17. lu_kier16.09.2007; 21:46
VCF...
Zgadzam się z Tobą w 100% Troszkę więcej pokory i troszkę więcej rozsądku...