sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Canales: "Po kontuzji jestem silniejszy psychicznie"

Dominik Piechota, 13.07.2012; 19:48

Wywiad z 21-latkiem

Doświadczył dwóch straszliwych kontuzji w jednym sezonie. Ostatnie miesiące są bardzo dotkliwe dla jego kariery, jednak on nie zamierza się poddawać. Sergio Canales odkłada kule na bok, zaczyna rehabilitacje i ma nadzieję, że po powrocie na murawę będzie błyszczał jak wcześniej.

Uśmiech na twarzy zawsze Ci towarzyszy?

Cóż, to ważne, aby być nastawionym pozytywnie i spoglądać na wszystko optymistycznie. Inaczej życie byłoby zgorzkniałe.

Wydaje się, że uśmiech nie znika z twojej twarzy, gdy jest dobrze ani nawet gdy jest źle. Czy w twoim charakterze wpisane jest unikanie wszelkich perypetii czy życiowych upadków?

Staram się podchodzić do wszystkich sytuacji radośnie. Czasami zdarzają się upadki, wtedy trzeba po prostu to zaakceptować. Ogólnie to prawie zawsze niemal wszystko jest u mnie w porządku.

Wielokrotnie w swoim życiu płakałeś?

Nie, najbardziej płakałem w dniu, kiedy po raz drugi uszkodziłem sobie kolano. Cała noc była dla mnie okropna, bo wszystko się spieprzyło. Dopiero następnego dnia zmieniłem nastawienie i zacząłem myśleć pozytywnie.

Wszystkie osoby, posiadające z Tobą kontakt, bardzo to przeżyły. Fizjoterapeuci, rodzina... Na pewno nie było to dla Ciebie łatwe?

Jak zawsze mam dużo szczęścia, że bliscy w okolicy obdarzyli mnie taką dobrocią. Nie zapomnieli o mnie koledzy z boiska, rodzina czy przyjaciele... Cieszę się, że przy mnie byli, bo nienawidzę, gdy spotyka mnie taki pech. Zawsze jestem optymistą do pewnego stopnia, ale teraz zapatruje się na wszystko pozytywnie. Tylko dzięki pozytywnemu myśleniu powrócę do dawnej formy. Moim głównym celem jest odzyskanie stuprocentowej gotowości fizycznej. Nie wyznaczam dnia ani miesiąca powrotu na boiska. Po prostu chcę być gotowy do gry.

W Madrycie będziesz kontynuował karierę zawodową...

Nie jest dokładnie tak, jak myślisz. Uczę się angielskiego i zacząłem studiować ekonomię, ale musiałem tam brać korepetycję, ponieważ miałem kilkuletnią przerwę od nauki. Oblałbym, gdybym przyszedł na uczelnię bez dodatkowej pomocy. Obecnie nadal studiuję ekonomię, ale zacznę się przygotowywać na własną rękę. Nie wiem, czy będę mógł rozpocząć kolejny rok akademicki na uniwersytecie.

Nie myślałeś nad uczelnią medyczną?

Nie, nie (śmiech). Już żartowałem sobie z dziewczyny Piattiego, która studiuje medycynę. Powiedziałem jej, żeby wyspecjalizowała się we więzadłach krzyżowych, bo będzie mogła na mnie ćwiczyć (śmiech). Cóż, taki już los.

Dlaczego jesteś taki szczęśliwy w Walencji?

Nie wiem, może to ta pogoda... Zawsze byłem szczęśliwy, niezależnie czy było dobrze czy źle. Gdy masz kontuzję, to w końcu chciałbyś już wyzdrowieć, a mnie zdarzyło się to przeżywać ponownie. Nadal myślę, dlaczego tak się stało.

Czego nauczyłeś się pierwszego roku w czarno-białych barwach?

Trochę już się nauczyłem. Doznałem dwukrotnie poważnego obrażenia, ale po kontuzji jestem silniejszy psychicznie. Gdy grasz w wielkim klubie, to najwięcej wyniesiesz z meczów, a nie tylko z treningu. Nauczyłem się tu jak grać pod presją kibiców. Valencia to drużyna, która jest napędzana dobrymi wynikami, a zawodnicy potrafią bawić się grą. Dostosowałem się do zespołu całkiem nieźle, ale nie przepracowałem z drużyną okresu przygotowawczego, więc potrzebowałem kilku meczów na odnalezienie się. Po tym jak znów doznałem kontuzji było mi jednak żal, że opuszczę ostatnie siedem meczów ligowych oraz posezonową podróż. Tak czasem musi być.

Trwały dyskusje o twojej przydatności w klubie, ale zdążyłeś rozegrać zaledwie 16 meczów. Myślisz, że poczyniłeś jakieś postępy? Podobno poprawiłeś odrobinę grę obronną?

Sądzę, że poprawiłem się w kilku aspektach. Wcześniej zaangażowanie w obronę było mniejsze i skupiałem się tylko na ataku. W Racingu bywało różnie, ale w Madrycie nie miałeś czasu na boisku, żeby skupić się na ofensywie i defensywie. Dopiero tutaj nauczyłem się, że gra obronna także jest ważnym elementem na mojej pozycji.

Najpopularniejszym modelem w futbolu staje się filozofia Barçy. W ich stylu wielu piłkarzy jest zaangażowanych w obronę.

To oczywiste, że wygrywają zespoły, które potrafią umiejętnie bronić się całym zespołem. Jeżeli grasz przeciwko Realowi czy Barcelonie to cały zespół musi dać z siebie wszystko, ale myślę, że czasem to nie wystarczy. Musisz odpowiednio rozdysponować siły na obie połowy. Aby wygrać, musimy być przygotowani fizycznie na 90 minut. Zawsze sądziłem, że jeżeli zagrasz inteligentnie to nawet w przeciągu 45 minut zdołasz wygrać spotkanie.

W zeszłym sezonie zajęliście trzecie miejsce, a w dwóch rozgrywkach doszliście do półfinału, jednak nie wszystko w grze zespołu się podobało. Teraz zaczynacie wszystko od początku.

Zawsze podkreślałem, że spisaliśmy się dobrze. Doszliśmy do dwóch półfinałów w Pucharze Króla i Lidze Europy. Z Barceloną zabrakło szczęścia, a z Atlético zawiedliśmy w pierwszym meczu. Przebicie zeszłorocznego osiągnięcia nie będzie teraz łatwe.

Zaskoczyły Cię wymagania kibiców z Mestalla?

Czułem się normalnie. Prawda jest taka, że taki zespół powinien zawsze trzymać odpowiedni poziom. Jeżeli coś jest nie tak, to widać wyrazy sprzeciwu. Często chcieliśmy wygrać, ale nie zawsze można osiągać identyczne rezultaty. Bywało lepiej, a czasami gorzej, lecz ostatecznie skończyło się pozytywnie.

Co należy poprawić, aby uczynić krok do przodu?

Zdobyć tytuł, do którego należy dążyć małymi krokami. W lidze dwa pierwsze miejsca są prawie nieosiągalne, ale musimy wierzyć, że nam się uda. Levante dało przykład, że można awansować do europejskich pucharów, więc my także musimy wierzyć w sukces.

Co zawodnicy sądzą o nowym szkoleniowcu? Jak jest w Twoim przypadku z Pellegrino?

Cóż, u mnie jest inaczej. Moja sytuacja jest skomplikowana, bo dołączę do drużyny znacznie później. Będę musiał pokazać na co mnie stać i zdobyć jego zaufanie. Po urazie będę miał trudniej niż inni. Wszyscy zawodnicy są chętni do współpracy. Uważają, że nowy trener może pomóc drużynie i będą pracować z wielkim entuzjazmem.

Podobają Ci się nowe stroje?

Tak, są inne. Paski symbolizują krew i przywiązanie valencianistas... na pewno jest to coś innego i przyciąga uwagę.

Jordi Alba poprowadził kadrę do Mistrzostwa Europy.

Zasłużył na sukces. W jego grze można było dostrzec mnóstwo zalet. Gdy trenowaliśmy, to widziałem w nim ogromny potencjał, który dopiero się ujawnił. Dawał sporo możliwości w ataku, ale także sumiennie pracował w obronie. Jordi często atakuje, ale od razu odzyskuje swoją nominalną pozycję. On może w przyszłości znaleźć się tam, gdzie zechce. Jego gra daje piękne widowisko.

Widzisz się kiedyś w kadrze?

Póki co to marzenie. Zawsze grałem w młodzieżówkach i moim celem było dotarcie do pierwszej reprezentacji, ale obecnie to marzenie. Spełnienie tego marzenie jest bardzo odległe, ale będę w przyszłości walczył o osiągnięcie celu. Najważniejsze, że drużyna gra dobrze i stale idzie do przodu.

Czytałeś coś tego lata?

"Grę o tron", to pierwszy tom i trochę przy nim posiedziałem.

Miałeś czas, żeby poleżeć na plaży?

Kiedy znikną blizny, to nabiorę trochę koloru. Ważniejszy jest dla mnie powrót do zdrowia.

Kategoria: Wywiady | SuperDeporte skomentuj Skomentuj (1)

KOMENTARZE

1. Melvedor13.07.2012; 22:14
MelvedorSzkoda chłopaka, niech szybko wraca bo jest świetny