sonda
VCF.pl - Strona Główna
Panel użytkownika załóż konto przypomnienie hasła
RSS RSS

VALENCIA CF – AKTUALNOŚCI

Jaki naprawdę jest Jonas Oliveira

Michał Świerżyński, 18.04.2012; 10:43

Obszerny wywiad z Brazylijczykiem

Czy jesteś pewien, że wiesz wszystko o Jonasie? A może sądzisz, że wiesz sporo? Teraz masz okazję sprawdzić swoją wiedzę z rzeczywistością! Prezentujemy jeden z największych wywiadów w historii serwisu VCF.PL, a jego bohaterem jest właśnie Brazylijczyk, który porusza wiele tematów swojego życia: pracę, rodzinę, naukę, religię, a nawet ekonomię. Serdecznie zapraszamy do lektury!

Czas szybko płynie. Minął już ponad rok od przyjścia Jonasa w zimowym okienku transferowym. Napastnik z wyśmienitą techniką i dobrym uderzeniem, który od pierwszego dnia w Valencii poświęcał się dla niej na murawie. Udało mu się w końcu wywalczyć miejsce w pierwszej jedenastce swoimi usilnymi staraniami i ciągłą pracą na treningach. Każdego dnia odgrywa coraz większą rolę w drużynie a swoją grą zasłużył na szczęście, które nazywają powołaniem do reprezentacji pięciokrotnych mistrzów świata. Dnia 27 lutego 2011 roku zadebiutował w meczu towarzyskim przeciwko reprezentacji Szkocji. Co więcej, Jonas dowiedział się już jaki smak mają bramki strzelone dla Canarinhos w meczu przeciwko Egiptowi, podczas którego ta sztuka udała mu się dwukrotnie. Napełniło to dumą wszystkich kibiców Los Ches.

Poza boiskiem, „O meteoro” jest chłopakiem wyedukowanym, ułożonym, solidarnym, rodzinnym, trochę nieśmiałym, perfekcjonistą, bardzo zaangażowanym w życie swojego aktualnego otoczenia. Jonas nie żyje zamknięty w bańce mydlanej, w której jest tylko piłka nożna i nie są mu obce aktualne problemy społeczne. Jego rodzice wychowali go na takiego jakim jest poprzez formowanie jego charakteru. Jak sam mówi, nie chce się identyfikować ze swoim charakterem boiskowym, woli być po prostu Jonasem, skromnym i prostym, bez ozdóbek, dokładnie takim, jakim jest.

Minął już ponad rok od czasu, kiedy zostałeś przedstawiony jako nowy piłkarz Valencii. Jak zmieniło się twoje życie?

Zmieniło się przez ten czas bardzo. Stało się wiele i wszystkie te wydarzenia były pozytywne. Szczęście mnie nie opuszcza i chcę, aby tak było dalej. Ludzie są życzliwi w stosunku do mnie i mojej rodziny. A to co jest najważniejsze, to fakt, że gram w wielkim klubie, z wielką historią, który walczy o trofea. To się liczy dla kibiców. W Valencii wciąż dążymy do rozwoju gry całej drużyny oraz rozwoju indywidualnego każdego z nas. To mnie bardzo motywuje.

Myślałeś, że tak właśnie wszystko się potoczy?

Bardzo dobrze wkomponowałem się w drużynę. Wszystko poszło szybko. Myślałem, że będzie mnie to kosztowało więcej wysiłku przez to, że styl gry w Brazylii różni się od tego w Hiszpanii. Moi koledzy i trenerzy bardzo mi pomogli i podoba mi się tutaj, nie chcę się stąd ruszać. Teraz kiedy poznałem już miasto, mogę powiedzieć - uwielbiam Walencję. Żyje się tu bardzo dobrze. Walencja ma przyjemny klimat i oferuje wiele wydarzeń kulturowych. Jest bardzo podobna do Porto Alegre, w którym mieszkałem przed przyjściem do Valencii.

Zakończyłeś już swój etap adaptacji?

Nie i sądzę że nigdy go nie zakończę, bo zawsze chcę uczyć się czegoś nowego. To co sprawia mi najwięcej trudności, choć jednocześnie motywuje, to gra defensywna, ponieważ w lidze brazylijskiej napastnicy nie cofają się często do obrony. Chcę się wiele nauczyć, chcę być lepszy aby pomagać moim kolegom oraz Valencii.

Można też zauważyć zmiany w twojej figurze.

Tak, potrzebowałem wzmocnić swoje ciało na siłowni, którą w Brazylii omijałem. Teraz w Paternie często ćwiczę na siłowni i będę chodził dalej, bo siła jest ważna w nowoczesnym futbolu.

Liga hiszpańska jest dużo bardziej wymagająca…

Europejska piłka nożna jest bardziej skomplikowana. W Brazylii strzelałem gole, bo inaczej się tam grało. W Hiszpanii rozgrywki są również skomplikowane – tempo gry jest dużo szybsze, gra się intensywniej, w ogóle jest inaczej.

Nie było to dla Ciebie łatwe zadanie, ale dostałeś się do pierwszego składu. Jaki jest Twój sekret?

Podstawą była moja chęć do nauki i przystosowania się do hiszpańskiego typu gry. Pracowanie na pełnym gazie codziennie nie jest łatwe. Wiele zawdzięczam swoim kolegom, całemu sztabowi szkoleniowemu, a w szczególności Unaiowi i Carcedo (Juan Carlos Carcedo, drugi trener Valencii – przyp.red.). Oni pomogli mi bardzo w dostosowaniu się do gry drużyny, a nie jest to łatwe dla obcokrajowca. Jestem im wszystkim bardzo wdzięczny.

Podczas najtrudniejszych momentów z tego okresu na kim mogłeś polegać najbardziej?

Zawsze na mojej rodzinie. Podczas dobrych chwil są ze mną, ale nie zawodzą mnie, kiedy przechodzę przez trudniejszy okres. Moi rodzice i moja narzeczona mieszkają ze mną i moimi braćmi, którzy są też moimi agentami. W marcu i kwietniu przyjechała większa cześć rodziny oraz przyjaciele, aby poznać miasto i zobaczyć kilka meczów. Uwielbiam być otoczonym ludźmi, którym mogę zaufać. To daje mi energię na życie dzień po dniu.

Jesteś najmłodszym z trzech braci. Musiałeś być bardzo chroniony z tego względu.

(Śmiech) Tak się mówi, że najmłodszy jest najbardziej rozpieszczany i kochany przez matkę. Tak też sądzą moi bracia, ale moi rodzice kochali wszystkich jednakowo.

Po strzeleniu bramki Barcelonie w Pucharze Króla i po jego świętowaniu, opowiedziałeś na konferencji prasowej o tym jak Cię zrugała właśnie Twoja matka.

Była bardzo zaniepokojona, bo mógłbym osłabić drużynę przez nadmiar kartek. Ale nie mogłem się opanować, chyba trochę oszalałem po tej bramce, bo była bardzo ważna (dawała prowadzenie Valencii w dwumeczu – przyp.red.). Następnym razem najpierw pomyślę, a potem zrobię.

Jaka jest Twoja historia jako piłkarza?

Od małego zawsze grałem w piłkę, w domu, z przyjaciółmi… Ale moi rodzice czuwali nad moją edukacją. W wieku 12 lat zaliczyłem testy w jednej z drużyn z Sao Paulo – Guarani FC. Pojechałem tam na dwa czy trzy tygodnie, ale byłem tak przywiązany do mojej rodziny, że nie wytrzymałem więcej i wróciłem do domu. W wieku 15 lat, zadzwonił do mnie trener tej drużyny i powiedział żebym wracał. I tak zrobiłem. Po dwóch miesiącach znów nie dałem rady i wróciłem do domu. Spędzenie czasu poza domem rodzinnym sprawiało mi trudność. Wtedy tak naprawdę pomyślałem, że już nigdy nie zostanę piłkarzem i skupiłem się na nauce. Zakończyłem edukację w liceum i zacząłem studia farmaceutyczne, ponieważ jeden z moich braci jest farmaceutą. Kiedy byłem na trzecim roku ten sam trener zadzwonił do mojego ojca i nalegał abym wrócił do klubu, ponieważ spodobała mu się moja gra. Twierdził, że byłaby to wielka szkoda, jeśli nawet nie podjąłbym próby. Porozmawiałem o tym z rodziną i zadecydowaliśmy, że spróbuję po raz kolejny, ale jeśli nie wyjdzie, to już nigdy nie będę próbował.

Jednak było warto…

Tak, bardzo. Od tego momentu wszystko się zaczęło i potoczyło się bardzo szybko. Przeszedłem do Guarani na koniec sezonu i byłem tam przez rok. Potem dwa sezony w Santosie, transfer do Gremio, jeden rok w klubie Portuguesa, z którego wróciłem do Gremio w 2009, a 2010 rok był dla mnie wyjątkowy. Już w kolejnym zakontraktowała mnie Valencia.

Kto jest tym trenerem, który tyle razy nalegał abyś został piłkarzem? Musiał w Ciebie wierzyć.

Jest nim Donizete. Aktualnie ja i moja rodzina utrzymujemy z nim dobry kontakt. Bardzo dużo mu zawdzięczam i bez wątpienia jest to jedna z najważniejszych osób w mojej karierze. Zawsze był przy mnie, nawet w tych trudnych momentach. Miałem kontuzję kolana i kolejną – kostki, z prostego powodu - nie byłem fizycznie przygotowany żeby grać w piłkę. Nie trenowałem, tylko występowałem w meczach.

Czy granie w piłkę było Twoim marzeniem od zawsze?

To było to, czego najbardziej pożądałem i to, co najbardziej lubiłem. Swoją karierę rozpocząłem tak późno ze względu na to, że nie byłem przyzwyczajony do rozłąki z rodziną.

Byłeś dobrym studentem?

Średnim, bo farmacja jest trudna. Jest dużo chemii, dużo formułek i sprawiało mi to trochę kłopotów. Ale mam silną wolę, także do studiowania i dlatego zaliczałem przedmioty. Moje oceny może i nie były najlepsze, ale najgorsze też nie.

Myślisz o skończeniu tego kierunku?

Nie, tego już nie. Nie lubiłem tego za bardzo, studiowałem to w sumie bardziej z powodu brata. Ale myślę o innym kierunku, administracja, ekonomia albo coś powiązanego z piłką nożną jak wychowanie fizyczne. Myślę, że posiadanie tytułu naukowego jest bardzo ważne.

Jesteś wierzący?

Tak, bardzo. Cała moja rodzina jest bardzo katolicka. Wychowałem się w tym otoczeniu, zawsze chodziliśmy na mszę i teraz też to robimy. Czasami nie mogę chodzić w weekendy z powodu meczów, ale zawszę idę później, bo kościół mam blisko domu. Moi rodzice chodzą co niedzielę.

Podsumujmy – Jonas: chłopak pilny, pracowity, wielki piłkarz, rodzinny, wykształcony, katolik… Jakie są Twoje wady? No chyba, że jesteś idealny.

(Śmiech) Wszyscy mamy wady. Moi rodzice mówią, że jestem charakterny i popędliwy.

Przecież nikt by tego nie powiedział…

To przez to, że nie pokazuję tego tutaj, w Paternie. To wychodzi w domu. Jestem też perfekcjonistą, a to czasem jest wadą.

Twoim najlepszym przyjacielem jest drugi Brazylijczyk w drużynie, Diego Alves. Opowiedz nam szczerze, jakie macie kontakty z grupą argentyńską?

(Śmiech) Bardzo dobre. W szatni, na zgrupowaniach, w hotelach, zawsze sobie żartujemy. Jest to pozytyw, coś dobrego, żeby odsunąć od siebie presję wiszącą nad drużyną. W domu jednak jestem osobą mniej skorą do żartów, jestem trochę spokojniejszy.

Co sądzisz o rywalizacji waszych obu reprezentacji?

Jest dobra, obie drużyny prezentują wysoki poziom sportowy i obie mają wielką historię – obie zdobywały tytuły, miały w składach najlepszych piłkarzy świata i stąd ta cała rywalizacja. Ale zawsze jest spokojna, sportowa i wychodzi to na dobre całej piłce nożnej.

Co chciałbyś zmienić w aktualnym społeczeństwie?

Chciałbym, aby skończył się kryzys.

Teraz to właśnie Brazylia jest jednym z krajów wychodzących z niego.

Ekonomia wzrasta i wydaje się, że wszystko w Brazylii idzie w dobrym kierunku. Myślę, że do uwolnienia się z kryzysu jeszcze nam daleko, ale mamy nadzieję kontynuować zmiany na lepsze. Brazylia jest bardzo duża, ma wiele bogactw i aspiruje do bycia jednym z krajów, które będą się bardzo liczyły w najbliższym czasie. Prawda jest taka, że ma jeszcze wiele aspektów, które muszą w niej odkryć inne kraje.

A co sądzisz o tym, że Twój kraj będzie organizował Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w 2014 roku oraz Letnie Igrzyska Olimpijskie w 2016?

Jest to bardzo ważne, bo takie wydarzenia nigdy nie odbywały się w naszym kraju, i my – Brazylijczycy jesteśmy bardzo dumni (w rzeczywistości Jonas się myli, gdyż Brazylia była gospodarzem Mistrzostw Świata w 1950 roku – przyp. red.). Przyniesie nam to bogactwo. Z drugiej strony, Brazylia wygrała już mundial pięciokrotnie, a teraz ma szansę zagrać jako reprezentacja złożona z młodych piłkarzy, którzy chcą powtórzyć ten wyczyn choć jeden raz. I mam nadzieję, że tak się właśnie stanie.

Jak przeżyłeś swoje pierwsze powołanie do kadry?

Od krótkiego czasu byłem w Valencii i już otrzymałem powołanie. Byłem bardzo szczęśliwy i dumny, ale nie przyszło mi to łatwo. Jestem zadowolony, że mogę być częścią tego zespołu. To pokazuje, że Valencia jest wielkim klubem, oknem wystawowym na świat futbolu.

Kiedy byłeś prezentowany jako nowy zawodnik Valencii, towarzyszył Ci Waldo Machado – Brazylijczyk, który ma za sobą piękne lata w zespole z Lewantu (343 mecze – 184 bramki – przyp. red.).

Jego kariera robi wrażenie i chciałbym osiągnąć tyle co on. Jest to dla nas, wszystkich piłkarzy Valencii, świetny przykład do naśladowania. Powinniśmy uczyć się od takich zawodników jak on.

Jaka jest rada, która najbardziej zapadła Ci w serce?

Jest taka jedna, od mojego ojca. Przydatna w życiu i pracy. Zawsze mówi: „Wielką tajemnicą życia jest cierpliwość”.

Twoi rodzice mieli ogromny wpływ na Twoje życie, prawda?

Tak, ponieważ są to osoby bardzo inteligentne, wykształcone i dobre. Oboje są profesorami, już emerytowanymi i bardzo cenionymi w naszym mieście. Mój ojciec był burmistrzem miasta Taiúva przez trzy lata, od 1993 do 1996. Udzielają się też społecznie. Ja i moi bracia nauczyliśmy się tego od nich, lubimy pomagać innym, nie tylko przekazując pieniądze, ale też pomagając naszą pracą dla nich. Współpracujemy z różnymi stowarzyszeniami.

Na koniec, jak ocenisz obecny sezon w wykonaniu Valencii?

W Pucharze Króla zaszliśmy tak daleko jak mogliśmy i byliśmy bliscy finału. Z drugiej strony, mogliśmy pokazać się lepiej w Lidze Mistrzów i wyjść z grupy. Nie możemy jednak lamentować, trzeba patrzeć w przyszłość. Pozostaje nam tylko zająć miejsce, które daje nam kwalifikację i pokazać się od lepszej strony w następnych rozgrywkach. Liga Mistrzów to inny świat, grają tam najlepsi z najlepszych i każdy z nich chce zdobyć tytuł. Valencia musi się znaleźć pomiędzy tymi drużynami w następnym sezonie. Teraz gramy w Lidze Europy, która bardzo nas nakręca. Jesteśmy już blisko gry w finale, co dałoby radość naszym kibicom.

Kategoria: Wywiady | Revista Oficial Valencia CF „AMUNT” skomentuj Skomentuj (13)

KOMENTARZE

1. MiguelSergio2718.04.2012; 10:45
MiguelSergio27Czekam na wrażenia po lekturze ;)
2. VdV2318.04.2012; 11:00
VdV23Po przeczytaniu tego artykułu stwierdzam ,że prawie nic o nim nie wiedziałem ;)he he ;D

Ciekawa historia z trenerem Donizete ;)

Świetna robota !!;)
3. Acolith18.04.2012; 11:18
AcolithFajnie się to czyta :) Jonas, wracaj do formy z pierwszej części sezonu!
4. szogun18.04.2012; 12:05
Wielkie brawa dla autora tego tlumaczenia. Jonas to jeden z moich ulubionych zawodnikow naszego klubu. Milo sie dowiedziec ciekawych rzeczy z jego zycia. Ta celebracja bramki z Barcelona cos wspanialego. Pamietam , ze darlem sie jak szalony. Jest jedno, ale sedzia pospusl cala przyjemnosc nie gwizdajac reki. Mam nadzieje ,ze jutro pokaze sie z dobrej strony przeciwko Atletico.
5. pedro918.04.2012; 12:44
Sporo o nim wiedziałem, ale zawsze fajnie jest poczytać dobrze przetłumaczony tekst o sympatycznym gościu, jakim jest Jonas. To nie jest częsty przypadek, że piłkarz jest inteligentny, wykształcony i przy tym skromny. Nie wiedziałem, że jest perfekcjonistą - jest mi bliski pod tym względem :)
6. Flaku18.04.2012; 15:23
- Jeszcze nie czytałem artykułu, ale błagam kogoś o zdjęcie w jak największej rozdziałce (najlepiej 1980x1080) Jonasa, które jest pod "Warto przeczytać" po prawej stronie strony :)
7. Dzidek18.04.2012; 16:42
DzidekNiestety zdjęcie pochodzi ze skanu magazynu wstawionego na oficjalną stronę klubu. Musiałby ktoś kupić egzemplarz i zgrać zdjęcie w lepszej rozdzielczości.

Sam wywiad czyta się przyjemnie, szkoda że nie ma takich rozmów z większą liczbą piłkarzy.
8. Shelby9618.04.2012; 16:55
Jonas to mój ulubiony piłkarz i bardzo przyjemnie mi się czytało wywiad fajnie się dowiedzieć więcej o nim ;)
9. Misiek7518.04.2012; 19:00
Misiek75Jonas trzymamy kciuki.Wierzę w Ciebie,bo wiem,że potrafisz :-).
10. MiguelSergio2718.04.2012; 23:10
MiguelSergio27Akurat jestem w posiadaniu takiego egzemplarza, stąd taki wywiad ;)
11. luczul19.04.2012; 15:18
Ciekawy wywiad, ciekawa persona.

Jeden błąd w tłumaczeniu - odpowiadając na drugie pytanie Jonas miał pewnie na myśli wydarzenia kulturalne.
Bardzo mnie cieszy, że takie wydarzenia go interesują!
12. MiguelSergio2719.04.2012; 18:05
MiguelSergio27I kulturalne i kulturowe, obie formy są chyba poprawne ;)
13. El_Duderino20.04.2012; 11:49
El_DuderinoObie poprawne, ale to są dwa różne słowa.