Canales: "Musimy się szybko otrząsnąć"
17.04.2012; 15:19
Hiszpan o ostatnich poczynaniach i przyszłych meczach
Powracający po długo trwającej kontuzji Sergio Canales na konferencji prasowej poruszał tematy zarówno dotyczące drużyny jak i własnej przyszłości. Pomocnik wypowiedział się także na temat wizyty Manuela Llorente w Paternie.
"Wiedzieliśmy, że prezydent klubu odwiedził Paternę, natomiast żadnych rozmów z nami nie było" - tak skwitował dywagacje na temat głośnych odwiedzin członków zarządu podczas treningu. Mimo złego wyniku w ostatnim meczu wypożyczony z Realu zawodnik podkreślił, że nie uważa, aby drużyna się skompromitowała.
"To skomplikowane. Przechodzimy teraz ciężki okres, pokazujemy dwie twarze, jednak zachowujemy cały czas takie same zaangażowanie i podejście. Pamiętamy o naszych celach, wiemy, że mecz z Espanyolem nie był dobry w naszym wykonaniu i musimy się szybko otrząsnąć. Naszym celem nadal jest wygranie Ligi Europy oraz zajęcie 3 miejsca. Oba cele są tak samo ważne".
"Mimo tego, że nie grałem wielu meczów z powodu kontuzji, jestem w Valencii bardzo szczęśliwy. Ludzie okazali mi wiele wsparcia" - powiedział na koniec obiecujący pomocnik.
KOMENTARZE
Nawet nie mam siły tego komentować:/
Czyli co to już taka nowa norma 4 jajo w plecy z przeciętnym rywalem? Teraz kompromitacja to co? 8:0 z Racingiem? wszystko co lepsze to już nie tak źle? ehhh... Mentalność zwycięzców po prostu...
Proponuję zamieszczać w miejscu "Zapowiedź następnego meczu" pełną informację dotyczącą transmisji, nie tylko internetowe Rojadirecta czy inne Adhd... Są transmisje w czwartek w normalnych telewizjach i świetnie byłoby, gdyby taka informacja była podawana właśnie tam. Zwłaszcza, że każdy wie, jak wyglada oglądanie meczy w internecie...
To byłem ja, Jarząbek Wacław, trener II klasy.
W takim razie czegoś rozumiem. Przegrywamy z Barceloną 5:1 to można wieszczyć koniec świata, przegrywamy z dwie klasy słabszym Espanyolem to "tylko porażka".
Dla mnie osobiście to była kompromitacja. Zero woli walki, zero zagrożenia rywalowi, zero szacunku z mojej strony. Można przegrać, nawet wysoko, ale po walce. Ten mecz był odpuszczony. Dostaliśmy wstydliwe baty, a zawodnicy się uśmiechają jakby się nic nie stało. Jakby Malaga nie dała dupy to stracilibyśmy podium, co mogłoby skutkować przystąpieniem do pojedynku z Malagą jako zespół goniący ich, który musi wygrać.
To nie był mecz o pietruszkę. Na szczęście RSSS powalczyło i się nam upiekło.
Każda porażka powinna być wstydliwa.
Gdy przegrywa Real czy Barca to upatruje się w tym wielkiej sensacji, my gdy przegrywamy z o klasę gorszym rywalem to jest norma.
Nie chodzi tu o porównywanie nas do ww. dwójki, ale o jakieś podejście do wysokiej porażki. Nie nadążamy sportowo za R i B to dorównajmy im choć mentalnie.
O przegraną 2:0 nie miałbym pretensji, ale był krok do manity (powinno być wyżej niż 4:0). Gdyby powiedzieli: "byliśmy myślami w półfinale, daliśmy dupy i przepraszamy" to nic bym nie powiedział, ale pieprzenia, że nic się nie stało nie strawię.
Jak wygrają z Atletico (ew. bramkowo zremisują) to zapomnę o Espanyolu. Jeśli polegną i to nie daj boże wysoko, to poświęcone z Espanyolem pkt pójdą na marne.
Ja nie przywiązuje aż takiej wagi do tego ile goli się straciło. Dla mnie tak samo 0:1 jak i 0:4 - tak samo boli. Najważniejsze w tym sezonie aby wygrać Ligę Europy, zając 3 miejsce i zapomnieć o końcowej fazie sezonu. Bo początek był dobry...
4:0 pokazuje zupełną bezradność zespołu, jego słabość, w przeciwieństwie do tego wyniku 1:0 może być dziełem przypadku. 4:0 to miazga podkopująca morale (nie ważne co gadają na konferencjach).
Wynik sam w sobie też ma jakieś znaczenie w lidze, może niewielkie, ale jednak. Wciąż nie graliśmy meczu z Malagą. Nie wykluczona jest porażka. Jeśli padnie dokładnie 2:0 to bramki mogą być dość istotne w ostatecznym rozrachunku (oby nie musiały).
Aczkolwiek oczywiście, w razie tworzenia nadal padaki niestety bramki mogą się liczyć... Mam nadzieję, że jednak się wywiniemy...
« Wsteczskomentuj