Koniec marzeń o pucharze!
09.02.2012; 15:58
Barcelona 2:0 Valencia
Valencia pożegnała się z Pucharem Króla w półfinale tych rozgrywek. "Nietoperze" przegrały 0:2 na Camp Nou i zostały wyeliminowane przez FC Barcelonę. W dwumeczu Duma Katalonii zwyciężyła 3:1 i wywalczyła awans do finału.
Unai Emery desygnował do gry podobną jedenastkę jak przed tygodniem. W składzie doszło do dwóch zmian. Sofiane Feghouli zastąpił Piattiego, a na szpicy zagrał Aritz Aduriz. Roberto Soldado zmogła grypa, więc zabrakło go nawet na ławce rezerwowych.
Pojedynek rozpoczęto minutą ciszy. Był to symbol uczczenia pamięci zmarłego Antoniego Tápiesa - katalońskiego malarza i rzeźbiarza. Artysta był również zagorzałym kibicem FC Barcelony.
Los Ches szybko rzucili się do odrabiania strat. Pierwsze kilkanaście minut to dominacja klubu z Walencji. Na samym początku przed dobrą okazją stanął Victor Ruiz, lecz po strąceniu Mathieu nie zdołał skierować piłki w kierunku bramki.
Chwilę później Jeremy Mathieu znów miał okazję, aby zanotować asystę. Francuz posłał znakomite prostopadłe podanie z bocznego sektora boiska do Feghouliego. Algierczyk wypuścił sobie piłkę i popędził na bramkę, ale jego strzał z lewej nogi zatrzymał się na bocznej siatce.
W 16. minucie meczu to Blaugrana niespodziewanie wyszła na prowadzenie. Dalekim podaniem z połowy boiska popisał się Lionel Messi. Do piłki dobiegł Cesc Fabregas, który wyprzedził ślamazarnego Miguela i przerzucił piłkę obok niepewnie interweniującego Alvesa.
Stracona bramka fatalnie wpłynęła na postawę podopiecznych Emery'ego. Gospodarze kontrolowali spotkanie do końca pierwszej części gry i tylko dobra postawa bramkarza uratowała Valencię przed stratą kolejnych bramek.
Najpierw niezdecydowanie Ramiego wykorzystał Lionel Messi, który przejął podanie Francuza. "Bóg futbolu" wyszedł sam na sam z Diego Alvesem, lecz Brazylijczyk zdołał sparować strzał. Do piłki doszedł jeszcze Isaac Cuenca, ale jego dobitka minimalnie minęła bramkę.
Następnie Ruiz wziął przykład ze swojego towarzysza, ponieważ beznadziejnie odegrał piłkę w stronę swojej bramki. Na jego nieszczęście piłkę ponownie przejął niesamowicie szybki Messi, lecz strzał z kilku metrów znów obronił Brazylijczyk.
Piłkarze z Walencji na przerwę schodzili bez żadnej wiary w odwrócenie losów spotkania. Niepewne zagrania obrońców tylko potęgowały kolejne niebezpieczne sytuacje "Dumy Katalonii".
W przerwie szkoleniowiec "Nietoperzy" musiał wygłosić solidną mowę motywacyjną, bo piłkarze Valencii rozpoczęli drugą część gry niesamowicie ofensywnie oraz z wiarą w sukces.
Jonas bardzo ładnie podał górą do Jordiego Alby. Reprezentant Hiszpanii zdołał przyjąć piłkę i wyprzedzić Puyola, lecz w końcowej fazie akcji trafił w nogi interweniującego Pinto. Po interwencji do piłki zdołał jeszcze dojść Alba. Hiszpan odegrał do Mathieu, który dośrodkował w pole karne. Najwyżej ze wszystkich wyskoczył Aduriz, ale jego strzał również obronił 37-letni bramkarz.
Po kilku minutach dobrej gry do głosu znów doszła FC Barcelona. Popis geniuszu dał kibicom Messi. Filigranowy napastnik wszedł z piłką pomiędzy obrońców Valencii i czubkiem buta oddał strzał. Kolejny raz na posterunku znalazł się Alves, który swoimi interwencjami doprowadzał Lionela do szewskiej pasji.
Ostatnią dobrą okazję na strzelenie gola miał Aduriz. Bask otrzymał piłkę od Alby i próbował podciąć ją nad wysoko ustawionym Pinto, lecz jego strzał w ostatniej chwili wybił powracający w kierunku bramki Mascherano.
Najlepszy piłkarz świata próbował różnych sposobów na pokonanie Brazylijczyka, lecz ta sztuka nie powiodła mu się do końca spotkania. Diego nie dał się nabrać na markowane uderzenie i wyczekał na strzał Messiego. Później zdołał także wybronić groźny strzał Argentyńczyka z wolnego.
Nieudolne próby Los Ches utrudniła jeszcze czerwona kartka dla Feghouliego. Skrzydłowy próbował zatrzymać wyprowadzającego kontrę Puyola, ale uderzył przy tym Hiszpana w twarz. Sędzia bez wątpliwości pokazał 23-latkowi drugą żółtą kartkę.
Kilka minut przed końcem Xavi rozwiał wszelkie wątpliwości na temat awansu. Alexis Sanchez zatrzymał się w polu karnym i zgrał piłkę do Cesca. Fabregas sprytnie przedłużył podanie do Xaviego, a ten umieścił piłkę pod poprzeczką. Piękna bramka 32-latka skarciła nadzieje kibiców gości na wyrównanie.
W tym spotkaniu FC Barcelona była stroną przeważającą. "Nietoperze" miały kilka sytuacji strzeleckich, lecz remis w tym spotkaniu byłby krzywdzący dla Katalończyków. Drużyna z Estadio Mestalla nie zdołała sprawić niespodzianki i żegna się z Pucharem Hiszpanii w obecnym sezonie. Piłkarze Valencii pokazali się momentami z bardzo dobrej strony, więc należy zapomnieć o tym dwumeczu oraz w pełni skupić się na zbliżających się pojedynkach.
FC Barcelona 2:0 Valencia CF (Dwumecz: 3:1)
Bramki: 16' Fabregas, 81' Xavi.
Czerwone kartki: 77' Feghouli.
Żółte kartki: 69' Fabregas, 82' Thiago, 88' Alves - 22' Aduriz, 45' Feghouli, 51' Victor Ruiz, 77' Feghouli.
FC Barcelona: Pinto - Pique, Puyol, Abidal, Xavi, Mascherano, Thiago, Messi, Cuenca (89' Tello), Alexis (86' Alves), Fabregas (91' Iniesta).
Valencia: Diego Alves - Miguel, Mathieu, Rami, Victor Ruiz, Alba, Albelda (85' Parejo), Banega (69' Tino Costa), Feghouli, Jonas (79' Piatti), Aduriz.
KOMENTARZE
Moim zdaniem mecz był bardzo jednostronny, Valencia zagrała chyba swój najgorszy mecz na Camp Nou od paru lat, a "popis" naszej obrony tylko nas ośmieszył.
Tak na marginesie.
Oglądałem mecz na chłodno znając wynik, moim zdaniem od 'dobrze' to byliśmy bardzo daleko.
Dobrze to byśmy się mogli zaprezentować na początku sezonu, jeszcze przed kontuzją Banegi i zupełnie inną dyspozycją zespołu.
Znowu ugruntowaliśmy swoją opinię zespołu dobrego ale niepoważnego
PS. postuluję o zbanowanie większości kibiców Barcy którzy nic nie wznoszą, szukają jedynie dymu denerwując ludzi w i tak trudne dni..
Mimo wszystko...
Amunt Valencia!
Wiadomo, że Barca nie zwykła przegrywać u siebie, ale śmy im specjalnie krwi nie napsuli. Obrona jak za najgorszych lat, a ostatnie dwadzieścia minut, to aż upokarzająca przewaga gospodarzy.
Tak czy siak, AMUNT...
Mi tylko chodziło że na Camp Nou zagraliśmy bardzo słabo, a to błędy obrońców były kompromitujące.
Tak dla sprostowania :)
Nie chce znów pisać o Emerym ale niech w końcu odejdzie i tyle.
Levante rzeczywiście ma lepszą kadrę budżet kilka razy większy od nas. I mogą ograć jakoś Real a my dostajemy baty za batami.
« Wsteczskomentuj