Joaquín Cudotwórca!
12.02.2011; 22:25
Atlético Madryt 1:2 Valencia CF
Przebieg meczu na Estadio Vicente Calderón w najmniejszym stopniu nie wskazywał na to, że trzy punkty z Madrytu wywiezie właśnie Valencia. Jednakże diabeł tkwi w szczegółach, a w konfrontacji z Atlético tym szczegółem była obecność na placu gry Joaquína Sáncheza. Ximet miał dwie sytuacje i zdobył dwa gole, dając Valencii upragnione zwycięstwo na jakże nieprzychylnej w ostatnich latach stołecznej ziemi.
Taktyka ustalona przez Unaia Emery’ego na pierwszy rzut oka wydawała się nader asekurancka. Piątka obrońców, wspierana dodatkowo przez defensywnie usposobionego Mehmeta Topala, nie pozwalała na snucie marzeń o wiktorii. Kiepsko spisującą się defensywę Atlético miał nękać Roberto Soldado, wspierany przez skrzydłowych Pablo i Joaquína. Tak skompletowanym oddziałem dowodzić miał nowy generał środka pola w ekipie Valencii – Tino Costa.
W 3. minucie wydawało się, że cały plan taktyczny Emery’ego – pozwolę sobie użyć kolokwializmu – diabli wzięli. José Antonio Reyes dostał podanie z lewego skrzydła od Diego Forlána, nie stosując zbyt wyszukanego dryblingu ograł całą defensywę Valencii (sic!) i mocnym uderzeniem posłał piłkę do siatki obok bezradnego Vicente Guaity.
Blanquinegros byli mocno zszokowani, co było widoczne w ich grze. Podopieczni baskijskiego szkoleniowca stracili cały taktyczny pomyślunek, a gospodarze mogli to bezlitośnie wykorzystać. W 12. minucie Sergio Agüero wypatrzył w polu karnym Frana Méridę i wrzucił futbolówkę do byłego piłkarza londyńskiego Arsenalu. Mérida sięgnął piłkę, ale instynktownie zareagował Guaita, złączając w ostatniej chwili swoje kończyny i nie dając się zaskoczyć młodemu pomocnikowi. Po ponad pół godzinie gry Guaita znów zaprezentował swój niezmierzony potencjał. Z rzutu wolnego dośrodkował Reyes, a piłkę głową w kierunku dalszego słupka skierował Raúl García. Portero Valencii zareagował kapitalnie, w ostatniej chwili wybijając strzał pomocnika Los Colchoneros.
Piłkarze spod znaku nietoperza grali koszmarnie – owszem, potrafili utrzymywać się przy piłce, trudności nie sprawiała im też wymiana podań na połowie przeciwnika, ale wszystko rozbijało się na 30 metrze od bramki Davida de Gey. Jednak – paradoksalnie – pierwsza groźna akcja Los Ches od razu przyniosła bramkę. Pablo zagrał na lewe skrzydło do Jordi Alby, a ten płasko zacentrował w pole karne Atlético. Futbolówkę próbował uderzyć Soldado, ta jednak przeleciała wpierw przez jego nogi, później przez dolne kończyny Luisa Amaranto Perey, by trafić do Joaquína, który wślizgiem wpakował ją do bramki!
W doliczonym czasie pierwszej połowy Valencianistas mieli świetną okazję na objęcie prowadzenia. Z rzutu wolnego perfekcyjnie dośrodkował Tino Costa, do centry doszedł Ricardo Costa, jednak Portugalczyk – naciskany przez obrońców gospodarzy – przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Druga część gry rozpoczęła się od szturmowych ataków Rojiblancos, którzy wyszli z szatni o wiele bardziej zmotywowani, niż ich oponenci. W 50. minucie Antonio López dośrodkował wprost na głowę „Kuna”, lecz Argentyńczyk uderzył za wysoko. Kilka chwil później ponownie uaktywnił się Reyes. Były skrzydłowy Realu i Arsenalu wpadł w pole karne, gdzie został powalony przez Hedwigesa Maduro. Arbiter Fernández Borbalán musiał wskazać na jedenasty metr i tak też zrobił. Do piłki podszedł Forlán, na szczęście trafił jedynie w słupek!
Ta sytuacja tylko rozwścieczyła gospodarzy, którzy wciąż zaciekle atakowali. W 66. minucie Agüero z nadzwyczajną lekkością wszedł w pole karne Valencii, ale strzał „Kuna” bardzo pewnie obronił Guaita. Blanquinegros próbowali odgryźć się jedną z nielicznych kontr – Pablo zagrał do Alby, ten jednakże w dogodnej sytuacji uderzył tylko w boczną siatkę…
W końcówce spotkania Atlético wciąż posiadało inicjatywę, ale to Valencia zadała cios równie morderczy, co niespodziewany. Po szybkiej kontrze lewym skrzydłem popędził Topal, po czym wycofał piłkę na linię pola karnego do Pablo. Ten natychmiast wystawił futbolówkę Joaquínowi, który technicznym, mierzonym strzałem rozstrzygnął losy meczu!
W 90. minucie sędzia Borbalán popełnił jedyny poważny błąd w tym starciu, szczęściem na korzyść gości. Z boiska – za rzekome brutalne uderzenie łokciem Joaquína – wyleciał Diego Godín. To w nieznacznym stopniu pomogło „Nietoperzom” dowieźć korzystny wynik do końca.
Po raz kolejny w tym sezonie Fortuna była po stronie gladiatorów z Estadio Mestalla. Blanquinegros ciężką boiskową pracą, ofiarnością i konsekwencją ciągle przekonują mityczną boginię, by sprzyjała właśnie im. Oby była po ich stronie także podczas najważniejszych futbolowych igrzysk - w Lidze Mistrzów. Najbliższa próba mocy Fortuny już we wtorek, w konfrontacji z Schalke.
KOMENTARZE
Szczeze,tak jak powidzial komentator na koncu transmisji,szkoda mi troche Atletico.Szczegolnie Quiqe,Aguero i Reyesa.Trenera bardzo szanuję a w/w zawodnicy robili dzisiaj co chcieli z naszą obroną.
Plan wykonany.Czekamy na Niemców.
Żal że znowu strzela nie-napastnik ale Ximo już od początku sezonu należało się więcej bramek na koncie. Dziwi mnie uparte wałkowanie Pablo zamiast Vicente, ale ostatecznie dziś nie grał źle. Maduro wyraźnie zupełnie odzwyczajony od gry na stoperze. Zmiany dziwne - żeby były, z wyjątkiem Aduriza, ale ostatecznie efekt jest.
Jeśli rozliczamy Emery'ego tylko z rezultatów to w tej chwili dobrze nam idzie. Na początku sezonu dwa remisy z Atletico w lidze brałbym w ciemno, a tu proszę - remis i wygrana i to oni cieniują w lidze, nie my.
Dziś wyjątkowo chciałbym, żeby Real pokonał Espanyol. To by nam ułatwiło życie.
Ps. Hoakin to krol! :D
AMUNT VALENCIA na całe życie
W sumie myslenie nie glupie.
Sam byłem za tym zeby na 2 połówke wyjsc ofensywnie, ale to wiązałoby sie z ryzykiem odsłoniecia sie. Wtedy Atletico nie miałoby 5 - 6 niezłych sytuacji w meczu, ale 10 - 12 a z nich pewnie ze 3 - 4 stuprocentowe.
No bo rzeczywiscie Atletico miało przewagę, wiecej sytuacji, ale co z tego? Własciwie nie mieli zadnej sytuacji stuprocentowej, atakowali ale niewiele z tego wynikalo.
A my? własciwie to 3 - 4 fajne akcje w meczu i 2 bramki :-P
Gdyby jeszcze nasza obrona była solidniejsza, to byłoby bosko...
Ten mecz udowadnia, ze Joaquin to nasz podstawowy pomocnik i musi grac zawsze, bo moze sam rozstrzygać losy meczu. Tak samo wg mnie Pablo - moze nie gra efektownie, ale prawie w kazdym spotkaniu zalicza kluczowe podanie/a. No i bardzo dobry mecz Topala - solidny w odbiorze a także zaliczył kluczowe podanie przy 2 bramce.
Mecz nie byl idealny, ale wygrana cieszy, no i najwazniejsze przelamanie fatalnej passy. Emery wiedzial jaką mamy obronę i postanowil ją wzmocnic dodatkowym obrońcą. Co by nie pisac, to wlasciwie w kazdym naszym meczu w tym sezonie ustawienie 5-4-1 sie sprawdzalo... :)
Nie wiem jak to robimy, ale grając przecietnie zazwyczaj wygrywamy. Oby tak było z Schalke! Ammunt!!
hahaha i o to chodzi!!! Kto jak tko ale on na to zasługuję!!!
Oglądacie moze teraz mecz Gijon z Barceloną??? Sporting to najlepszy przyklad na to ze z Kataloncami da się grac.Barcelonia na razie nic nie wychodzi i grają po prostu zle.
Oj za tydzien nie będzie łatwo...
Ale,cięszmy się 3 punktami zdobytymi nad ekipą Quiqe ;]
Tym niemniej Villa pewnie uratuje Barcy jakieś punkty. Tak jak nam w spotkaniach ze Sportingiem mu się zdarzało :P
Czekam niecierpliwie meczu Schalke-Valencia i się zastanawiam co tym razem stworzy Emery...
Obrona Gijon to jedenastki kolejki!!:D
Wam to Villa nic nie strzelił... a ze Sportingiem nie cieszył się.
żeby tak piłkarze Barcy wracali zawsze na mecze ligowe ze zgrupowań kadr narodowych, to pewnie jak to w statystkach stoi 41% punktów by zdobywali... ;)
A z tym odrabianiem strat do pierwszego miejsca... hmm...może Real jutro przegra z Espanyolem...? :D
Ja to przecież wszystko pół żartem pół serio. Ale musisz mi przyznać, ze Gijon postawiło twarde warunki- a przy tym mieli troche szczęścia a i bramkarz szalał tam strasznie;)
No nic gratki dla Was za zwycięstwo, chociaż szkoda mi Atletico.
A i liga będzie ciekawsza przy 5-cio punktowej różnicy. Nie ma co, jeśli przy tylu Gran Derbi w tym roku w żadnym nie polegnie Barca ani nawet nie padnie remis to chyba kibice Realu zostaną pośmiewiskiem.
Nikt raczej nie będzie pośmiewiskiem, najwyżej jednemu trenerowi, jednemu prezesowi i kilku grajkom utrze się noska, mam nadzieję ;)
ps. Espanyol nie wytrzyma na dłuższym dystansie walki o LM...
Seviila właśnie (obok Atletico) odpada z walki o 4 miejsce. Negredo nie wykorzystał karnego na 1:1 a minutę później Sevilla wsadziła sobie samobója na 2:0:)
Znów nam się kolejka fajnie układa:)
Teraz tylko strata punktów przez Espanyol, Bilbao i Villareal :D Oby choć jedni z nich stracili punkty to będzie świetnie.
4 strzały w całym meczu i 3 bramki:D
Co w efekcie daje 3:2 :)
I to wszystko przy ledwie 30 % posiadaniu piłki:D
Sorry za offtop:)
Bramki tutaj: http://stadiony-swiata.pl/atletico-valencia/
PS. Villa piękną brameczkę strzelił Gijon, w jego stylu, u nas też kilka takich miał.
Po drugiej bramce Joaquina skakałem jak idiota!
Idealnie byłoby gdyby VCF wygrała po dobrym meczu. Niestety gra była słaba,przeważyły indywidualne umiejętności i znowu niesamowity fart. Wystarczyło, żeby Forlan strzelił karnego, a o zwycięstwie możnaby tylko pomarzyć. To co wyprawiał przede wszystkim Maduro to się w głowie nie mieści. Nawet komentatorzy na Canal+ używali takich określeń w stosunku do VCF jak "śmieszna", "amatorska" itd. Całe szczęście, że Atletico jest teraz takie słabiutkie.
Nie jest idealnie także dlatego, że Barca straciła punkty. Mam nadzieję, że Real wyłoży się na Espanyolu - najlepszy byłby remis.
W obecnej sytuacji klubu jeżeli notorycznie będziemy zajmować pod jego wodzą miejsca w pierwszej czwórce Emery powinien zostać jak najdłużej.
Przez te kilka następnych, bez wątpienia bardzo trudnych lat punkty powinny byc cenniejsze od stylu gry. I każdy powinien to zrozumieć.
Należy także zauważyć że w obecnym sezonie poprawiła sie gra z czołówką. Może powoli Emery się uczy...
« Wsteczskomentuj