Emery: "Brakowało charakteru"
14.12.2010; 12:33
Trener po meczu
Unai Emery w kilku słowach wypowiedział się na temat wczorajszego spotkania z Osasuną. Zdaniem trenera, mecz składał się z dwóch połów. W pierwszej z nich Valencia zagrała dobrze, lecz w drugiej zabrakło charakteru by powstrzymać piłkarzy Osasuny.
Emery postanowił wyjaśnić, dlaczego postanowił zmienić Evera Banege na Angela Dealberta: "Potrzebowaliśmy kogoś, kto wprowadziłby spokój i pomógł w grze w powietrzu. Angel występował już w środku pola w barwach Castellon, a my nie mieliśmy nikogo na ławce".
Zaprzeczył również jakoby ta zmiana miała spowodować cofnięcie do defensywy: "Znacznie wcześniej straciliśmy pewność siebie i poczuliśmy strach".
Trener stwierdził również, że doskonale rozumie kibiców, którzy po meczu gwizdami pożegnali swoich ulubieńców: "Druga połowa w naszym wykonaniu była fatalna".
KOMENTARZE
dlatego oddałem Fernandesa do Turcji...
Strach?? W meczu z Osasuną? Wprowadzenie Dealberta miało dac spokój? Jak on w tym meczu jak zobaczył tylko piłkę to wykopywał ją byle gdzie.Gdyby Bruno grał to pewnie kopnąby go w głowę. Piłka i on łysy. Wielkiej róznicy jemu nie robiłoby co kopie. Nic nie patrzył gdzie co robi.
Po jego wejściu zapanował jeszcze wiekszy chaos. Defensywy nic przy 6 obrońcach,każdy biegał gdzie tylko chciał.
Co to ma być,pytam się!!!
Po pierwszej dobrej połowie ,druga to koszmar.
Po straconej bramce przez ostatnie 10 minut bronimy się jakby atakował nie wiadomo kto,rozpaczliwe wykopy,wslizgi,podania.
Powinno być odwrotnie,tylko niby kto ma atakować jak nawet nie było normalnego środkowego pomocnika. Maduro to prawie obrońca.
Tragedia,brak Fernandesa pokazał się już przy pierwszej możliwej okazji.
Nie dość,że mecz nudny to take dziadostwo zagrać.
Gruba krecha Panie Emery na całą długość boiska!
Wnerwiłem się jak nie wiem.
Bać się Osasuny, zlitujcie się.
Banega coraz to i coraz bardziej wydaje się być, niestety, rewelacją jednego sezonu. No chyba, że czeka na nowy kontrakt. Jak Mata.
Prowadzić dwoma bramkami i zremisować z nerwową końcówką - TYLKO w Valencii.
Granie dobrej jednej połowy i słabej drugiej już jest naprawdę nużące, podobnie jak poziom gry defensywnej bez Albeldy a jeszcze gorzej, o zgrozo, R. Costy. Aktualnie nasza obrona prezentuje się (Albeldę pomijam wyłącznie z faktu, że nie jest środkowym obrońcą, ale bez niego, ew. Topala i tak nie jest fajnie) Ricardo Costa > Maduro w dobrej formie = Miguel w dobrej formie > Przerwa> Jordi Alba > Stankievicius = Navarro > J. Mathieu = Bruno > Druga przerwa > Dealbert
Maduro i Miguela bez formy i tak można uznać za będących na poziomie Alby który nie wiedzieć czemu najczęściej gra jako obrońca, a Bruno pomimo momentarnych przebłysków jeszcze z meczu z Realem grał z każdą minutą po pierwszej połowie starcia z Królewskimi coraz gorzej.
Przepraszam bardzo, ale nasz trener nie za sie na swoim fachu chyba
Prawda jest taka, że pod wodzą 'pajaca-tancerza' gorzej już grać nie będziemy - a nowy trener to gwarancja takiej samej gry lub - co wydaje się być prawdopodobniejsze: ciut lepszej.
Wiem, że klub musi się kierować kwestią finansową i wybór nowego trenera zależy od zasobu pieniążków, ale trzeba myśleć racjonalnie. Emery pokazał że potrafi przegrać wszystko, i dać kibicom szczęście z '4 miejsca'. A gdzie walka o 1? Przecież nie jesteśmy gorsi, po prostu mamy farmazona i kalekę za trenera, który wpoił lekceważenie swoim podopiecznym.
Zgadzam się z faktem że błaznów typu Miguel trzeba odsunąć od klubu. Skoro nie stać nas na transfery - to wprowadzajmy młodych. Wolę patrzeć jak 'dają d...' 18-latkowie, niżeli ściągnięci za kilka milionów 'wielcy profesjonaliści'.
Żałosna gra
Żałosny transfer
Żałosny trener
Kawał pokraki a nie trener taka prawda. Valencia powinna z palcem w tyłku być na 3 miejscu ze stratą ok.15 pkt. do lidera.
Ale nic na tej stronie są "znafcy" i "wyznafcy" tego kretyna i uznają 1/8 LM i 4(!!!) miejsce w lidze za sukces
pewnie Emery myśli,że dzięki temu,że wprowadzil Dealberta udało się zremisować,ale tak to jest jak się próbuje grać na utrzymanie wyniku ze słabym rywalem
Emery zlekceważył w tym meczu Valencie,a Osasune uznał za drużyne silniejszą
tragedia-5 miejsce w lidze ale z silnym rywalem typu Sevilla czy Villarreal nie potrafimy wygrać,o Realu i Barcelonie nawet nie wspominam
będzie ciężko w tym sezonie powtórzyć zeszłoroczny wynik
Już zapomniałem o nim. Póki co nie miał dużo do roboty.
Po przeciwnej stronie Kidiaba już się nie nudzi. Koleś ma 34 lata a gra cyrkowo. W meczu z Pachucą bronił tak, że brak słów na opisanie tego co wyczyniał. Niestety zaraz spadam i nie obejrzę drugiej połowy. Jakby ktoś to oglądał to niech napisze 2 słowa o Renanie.
Ciekawy jestem obsady bramki na przyszły rok.
Cesar może już się nie odbudować, Guaita jak na razie świetnie więc miejsce raczej będzie miał, Moya i Renan będą się bili o numer "2". Chyba, że kolejny trener (bo zapewne już taki będzie) też będzie trzymał 3 bramkarzy.
Po jednym spartolonym meczu w ciągu ostatnich dwóch sezonów ?! W takim razie Van der Sar, Casillas czy Czech to muszą już być bramkarskie trupy idąc tym tokiem ..
No i nie wiem czego pewny może być Guaita, na razie wyszło mu kilka interwencji w meczu w którym zresztą wpuścił szmatę, to chyba za mało żeby zostać nr w VCF; z drugiej strony nie wiem czy on by chciał być takim hiszpańskim Kuszczakiem co wiecznie siedzi, jak Asenjo w Atleti ...
To kopnięcie w Irańczyka które dało kontaktową bramkę to tylko wisienka na 'torcie' jego beznadziejnej gry. Najlepsze były próby "rajdów" przy linii bocznej ..
Nieraz Miguel leciał dalej a piłka zostawała u rywala heh, raz uratował go faulem Litwin ..
No ale kto ma grać na prawej ? Saltor ? - Bez jaj !
Zawsze mi się przypomina mecz na CN (0-3 w plecy) w którym liczyć mogliśmy na Miguela i na Albeldę właśnie. W takich spotkaniach wychodzi pułap możliwości. A za Bruno, Navarro, Dealberta i Mathieu to można równie dobrze tyczki powbijać ..
Myślę że przy trenerze z autorytetem to i Miguel by zapieprzał, a przynajmniej w defensywie by był bez zarzutu, a teraz to wiadomo ...
http://www.youtube.com/watch?v=qfnlHYU1LH4
No chyba nie zrozumiałeś tego tak, że po tych zawalonych bramkach? Po kontuzji. W wieku 40 lat byle gówno potrafi zakończyć karierę. Kontuzja może się przewlekać, odnawiać, bądź po prostu Cesar może mieć problem ze znalezieniem optymalnej formy. Życzę mu jak najlepiej, ale nie łudzę się tym, że zagra do pięćdziesiątki. Jak zostanie jeszcze rok to już będzie wielki sukces. O ile zechce bo jak to było w piosence "lepiej ze sceny zejść niepokonanym".
Guaita to po prostu na obecną chwilę nasza przyszłość. Chyba bardziej świetlana niż Renan i Moya. Nie mówię, że zostanie numerem jeden. Jeśli jednak Sanchez skończy karierę to wolę już jego niż ww dwójkę. Nawet gdybyśmy kupili kogoś nowego na numer 1 to pewnie i tak Guaita by został bo to w nim należy upatrywać przyszłość w naszej bramce (przynajmniej spośród dostępnych kandydatów), reszta to dla mnie co najwyżej wartościowi zmiennicy (choć i tego nie powiem o tych panach).
Widzę, że wielka niespodzianka i wygrana Kongijskiego Mazembe (kurs 13zł - na Internacional było 1,2), które zagra w finale.
Kidiaba jak na razie czyste konto.
Ciekawią mnie bramki. Renan się zeszmacił czy nie miał szans?
No i nie pamiętam kiedy wcześniej miał kontuzję ..
W sumie Cesar to nie "Vicek szklanka".
Obawiam się, że LM coraz bardziej oddala się od nas, gdyż nie widzę symptomów poprawy. Wręcz przeciwnie - jest coraz gorzej. Emery traci kontrolę nad piłkarzami i swoimi decyzjami często destabilizuje drużynę. Najpierw zmarginalizował Dealberta i ni stąd ni stamtąd polecił mu grać w środku pomocy, potem Tino (nie grał przez dłuższy czas), następnie Banegę i nagle przeciw Osasunie wrzucił na niego całą odpowiedzialność, której po tygodniach ostracyzmu nie udźwignął. Wspomnę jeszcze Vicente.
Nie mamy klasowego rozgrywającego. Tino nie ma takich predyspozycji, Banega jest cieniem siebie samego, a Fernandes został skazany na banicję do Turcji. W konsekwencji gra VCF jest prosta jak drut, żeby nie powiedzieć prymitywna. Nie ma środka i gramy długimi podaniami do linii ataku.
Obrona jest dziurawa. Miguelowi szumi jeszcze wino w głowie, Stankievicius to poziom polskiej ligi, z Alby żaden obrońca, a Mathieu biega po boisku bez składu i ładu, bo nie rozumie ani w ząb hiszpańskiego, do tego ma jakieś kłopoty osobiste.
Czarny obraz pogarsza słabe przygotowanie fizyczne, gdyż w II połowach powietrze uchodzi jak z dziurawej opony.
Pewne nadzieje daje powrót Tino, później także Albeldy, ale czy to wystarczy?
Wydaje mi się, że potrzebna jest mocna terapia wstrząsowa. Tylko kto może ją skutecznie przeprowadzić?
« Wsteczskomentuj